Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2015 , Komentarze (14)

witaj Alicjo,tak jest masz rację i wracam. Najpierw rozłożyłam się chorobowo ja i dzieci potem opadłam tarczycy itd ale już się zbieram. Zaczęłam powoli bo najpierw wszystko było problemem ale rzeczywiście zamiast wielkich postanowień skuteczniej zacząć robić cokolwiek i ten drobiazg regularny otwiera skrzydła. Mnie zaczęły pomagać spacery takie dłuższe najpierw po kwadransie. No i potem Piła wzięła mnie do galopuję na parę sekundowe wyzwanie. Od małych kroków można wracać. No i bardzo nie podniosła myśl genialna. Bo najpierw byłam złamana ze utyłam

 Ale potem zrozumiałam ze nie wróciłam przecie do 75 kg czyli postęp dalej jest. No i uznałam ze dalej jest sukces. Może to i naiwne ale po działało. Zamiast przegranej zobaczyłam lekkie cofnięcie. A teraz przywołała mnie Alicja. Alicjo dzięki. Zaraz pójdę ćwiczyć.

7 marca 2015 , Komentarze (21)

No więc, zachwycałam sie ze schudłam te ponad 8 kg, no i fakt. Potem ugrzęzłam w za dużych ciuchach, samozadowoleniu i wirusie. Ale wyrzucam różne rzeczy stare i nienowe, a teraz załozyłam spodnie, które swietnie pamietam, ze kupiłam za grosze w sec hand bo nie miescilam sie w ulubione, Pamietam to poczucie ostre upokorzenia, ze kupuje coś tak szerokiego i duzego 5 zł, ale poczucie ze jestem jak szafa. No wiec te spodnie teraz zapinają sie tylko na zasadzie na siłę, na wcisk. No i obudziłam sie, ze ok, ze nie wazne 75 tylko 65 ale kurka wodna, dalej jestem tłustą babą z brzuchem - no wiem, roznica ogromna w porównaniu do listopada. Ale tez roznica ogromna do 38. Więc poczułam sie wezwana. Musze zmiescic sie w te paskudne spodnie zeby je wyrzucić (to moze zrozumiec tylko dziewczyna z dużą nadwagą, inne nie załapią).  Muszę zmieścić sie w te w tej chwili za ciasne, a w ogole kiedyś olbrzymie spodnie, które kiedyś były zgodą na to ze przytyłam, a teraz oznaczają zasciśnięcie pasa. No to narazie;-)

6 marca 2015 , Komentarze (8)

No więc ze skakanką było tak a propos wylewki.

Nigdy w życiu nie skakałam poza paroma próbami w szkole podstawowej. Po operacji trzy miesiące ważyłam 75 kg. Usiłowałam sie odchudzać, ale po tygodniu wielkiego naprawde wysiłku schudłam po czym utyłam na nowo. Pomyslałam, ze niech ta vitalia sie wykaze, i wbiłam wage przesadzoną, na zasadzie ciekawe czy sie im uda. No i w ramach róznych wyzwań i diety i gimnastyki  do skakanki skłoniła mnie vitalia, oraz rehabilitant kręgosłupa, powiedział, że jeśli będę skakać ciut codziennie, byle ciut więcej, to poprawi mi się kondycja.

 i jak zaczelam skakać po tej operacji po paru miesięcach, to skoczenie paru razy a potem 1 min było potwornym wyzwaniem, z wieloma przerwami. Ale miałam poczucie, ze cos robię. No i nie trwało długo. Postanowiłam skakać o 1 x więcej codziennie, nie przejmując się ile razy mi nie wyszło i poprawiałam. Gdy doszłam do 2 min z Presleyem (chodziło o to, by nie patrzeć co chwile na sekundnik) byłam olśniona sukcesem totalnie. Oczywiście, ubawiłabyś się ile razy przystawałam na skakance no i jaka byłam zadyszana. Ale codziennie skakałam 1x więcej, potem - 5 podskoków więcej dziennie. I wciągnęło mnie to. Ponieważ jedna mądra vitalijka ostrzegła, ze kontuzje się zdarzają,  a ja za stara jestem by mieć kontuzje, to skacze zazwyczaj 50 x na jeden raz, rzadko jak mam ochote 100 x na jeden raz, i rzeczywiście jestem lżejsza, i poprawia mi się kondycja, i krótkie to i pomocne. Nawet gdy nie mam już siły na nic, skaczę.  Tez czasem jak siedze nad lap i stukam, to w ramach przerwy. No to tyle.

A wczoraj dzielnie na operze wzięłam truskawkę a nie ciasteczka czy tiramisu. Uwazam, ze jestem dzielna;-)

No to dobrego dnia wszystkim. Będę meldować;-)

5 marca 2015 , Komentarze (7)

No i  nie wyszło wczoraj z Panem DJ, bo jakos zmarzłam, rozłożyłam się etc.  i w końcu się rozeszło. No ale i tak dzień był  niezły. Też poszłam wcześniej spac i jestem bardziej dziś żywa. Dziś

mała poranna gimnastyka

skakanka 150 x w dwu ratach

zrobiłam wszystkim śniadanie, juz jest obiad, posprzątałam, Mel B 10 min brzuszki

spacer psi

robie raporty

wypiłam ponad 1,5 l wody

dieta z lekkimi zmianami

Widze, ze jak śpie i pije to reszta dnia się trzyma.

Bardzo chciałabym jeszcze pana DJ zmiescic

wieczorem ide do teatru będzie miło. I nie będzie jedzenia w nim;-)

4 marca 2015 , Komentarze (8)

Najpierw dzień rozmemłany, bo żadnych pilnych działań (tzn dużo do roboty, ale nie na wczoraj) a jedno dziecko chore nieciężko w domu... Zapomniałam;-) ze  warto zacząć dzień a nie łazęgować  - śniadanko, pogaduszki, telefon, maile, no dobrze, poprawiłam ostatecznie mały raport i wysłałam, no i popatrzyłam na szafę stojąc przed pokojem najmłodszego niedobudzonego niechcącego wstawać dziecka i czekając az wstanie. W szafie zaczęłam robić porządek taki lekki - wywaliłam 5 rzeczy ewidentnie bez sensu ale poukładałam reszte na dwu półkach - mam astronomiczną ilość podkoszulków/bluzeczek w stylu pod coś, pod żakiet by ładnie wystawało albo pod sweterek by było cieplej. W rozmiarach od 36 - 44. Bez sensu przepraszam, ale ile macie tego typu bluzeczek.podkoszulków? Chyba mam za dużo, "przyda się" a potem wygląda, ze nie ma w co się ubrać. Potem  pogaduszki, telefon, maile  Nagle się obudziłam, ze mam już 12 a ja ciągle "na później". No więc już wiem, ze odkładanie na później konczy się niczym zazwyczaj, więc natychmiast

zrobiłam 10 min Mel B, bo to mi daje miłe poczucie, ze coś zrobiłam a krótko trwa.

poszłam na psi spacer 30 min

skakanka 100x, bo Mądra Vitalijka uprzedzała, ze za dużo naraz to niedobrze

dieta oczywiście

no i zaraz zrobię pana DJ. Bo wieczorem nie wiadomo czy się uda tak dobrze, jak wczoraj

3 marca 2015 , Komentarze (27)

No i znowu zaczyna być dobrze. ;-). Trzymam dietę, więc jem 5 x dziennie, czuję się objedzona, piję wodę, dziś byłam na spacerze pieskim ponad pół godziny szybkim krokiem, skakanka codzienna,  ćwiczyłam 2x 10  min MelB, zaraz się biorę za pana DJ. Czuję się od razu lżejsza i lubię cały świat;-).  Miło czuć się lżejszą, nieobciążoną jedzeniem zbędnym, poczuciem winy i przygniatającym poczuciem, że jestem taka wyjątkowa, że mi znowu nie wyszło, no więc jestem zwyczajna - jeśli pójdę spać przed 11, jeśli śpię owe 7 godzin, to łatwiej żyć, nie obżerać się zamiast, tylko jeść to, co dla mnie dobre.

Bardzo mi pomogły uwagi Wasze, ile śpicie. To urealnia. Tak naprawdę widzę śmieszność biedną moich oczekiwań, że da się nie spać jeść byle co, nie ruszać i będzie dobrze. To może tez łatwiej mi zobaczyć, bo - pewnie to gdzieś wychodzi, ze zaglądam na vitalię i dostaję mnóstwo ofert - dosłownie - jak schudnąć 15 kg w tydzień nie robiąc nic, tylko jedna prosta metoda, albo 3 kg w 2 dni, albo zestawy z reklamą - lekarze i dietetycy nienawidzą jej, bo z jedną prostą metodą schudła 20 kg w tydzień, albo - metoda zastrzezona dla naprawdę grubych, bo chudniesz 30 kg w 2 tygodnie bez wysiłku, albo - po co upierasz się by być gruba, jedna prosta metoda bez cwiczeń... no wiec codziennie albo co drugi dzień takie coś i to bardzo, bardzo urealnia... bo wiem, jak schudłam moje 8 kg - tez prosto, tez bez wielkich wysiłków, jadłam niemało na tej diecie, ćwiczyłam owszem, conieco, ale pamiętam, jak było. No i pamiętam, ze raz miałam tydzień, gdzie schudłam 1,5 kg - po czym następne przy pierwszej okazji utyłam 0,5 i potem schudłam normalnie...

a jeszcze do mel B. No wiec to traktuje jako rozgrzewke dnia, bo do 10 min latwo się zmobilizować i czas wygospodarować. Ale, co mnie bawi, bardziej czuje w mięśniach, niż poprzednio. Na razie, papa

27 lutego 2015 , Komentarze (16)

Udało się, melduję. To znaczy, uniknęłam obiadu poraportowego 

I jak pisze Alicja, za mało piłam. Jeśli od rana rozpoczynam butelkę, biorę się do picia wody mineralnej, to widać, ze bedzie zupelnie inny dzień. Mniej jem, lżejsza jestem, jakoś mniej pełna. Po drugie, chodziłam zawsze spać koło pierwszej, rzadziej przed ppółnocą (no bo jak się dzieci polozy można odpocząć),  bywało ze później pare dni temu  jak pilna robota do oddania by była na biurkach rano. Jak zaczęłam chodzić spac przed północą, od razu mniej jem. Ja po prostu jadłam ze zmęczenia, z braku picia, bo kawa wszędzie, a woda rzadko kiedy. Termosy z kawą i herbatą stoją. Jakoś pare dni temu poszłam raz spać przed 11, to nastepnego dnia  od razu mniej jadłam i wyszło minus 05. kg.

Tak widze, ze wielkie ideologie psychologiczne byłam gotowa dorabiać, a ja sama, czyli  Florka to bardzo proste urządzenie, tylko trzeba pilnować instrukcji: wyspać się, by zmeczenie zeszło, poruszać, by stres spadł, jakoś zestaw typu  kosmetyczka albo  fryzjerka albo  manicure albo krawcowa. Dieta smaczna i zróżnicowana, i wcale nie trzeba się piłować, w końcu w życiu nie uznałabym przecież za diete 3 kromek chleba z dodatkami albo talerzu makaronu z warzywami i mięsem... no i regularnie jeść trzeba. Mam poczucie, ze odkąd jestem na diecie v, to jem w sposób tak urozmaicony i często, jak nigdy. Ja jadłam susami, z doskoku, z poczuciem winy i na pociechę, i zamiast - spania, picia, ruchu.

No tyle mądrości mojej w kierunku siebie samej. BIorę się za mel B. bo to dobry początek - krótkie i proste bez myślenia, i zaraz się kończy. Gada bez przerwy, wylicza, co mam robić, popędza i udaje zmęczoną - pokazując świetną figurę. Czego chcieć więcej na 10 min?

27 lutego 2015 , Komentarze (11)

Witajcie, wczoraj bylam naprawde prawie grzeczna, na koniec dnia zrobiłam jeszcze pana DJ  i jest lepiej i czuje sie lepiej. Przy okazji parę rzeczy, które muszę przemyśleć, najlepiej - przynajmniej raz dziennie. (bo niby wiadomo)

1. Ulga, ze nie jestem wielorybem i zadowolenie, ze schudłam w widoczny sposób moze mnie prowadzić do dryfowania w kierunku wieloryba, jesli nie bede sie trzymać. Otoczenie pomaga wielorybom: no przecież juz schudłaś, daj spokój, wez ciasteczko. 

2. Drobne niekonsekwencje prowadzą do wieloryba. 

3. Florka zestresowana konsekwentnie je i ma wszelkie szanse być wielorybem

4. Florka zmęczona i niewyspana konsekwentnie je i ma wszelkie szanse być wielorybem

5. Odkładanie gimnastyki na pozniej a podjadania na teraz kończy sie byciem wielorybem.

Po tych wzniosłych i górnolotnych wnioskach wbijam w kostium szpilki i fluid i galopuję na zebranie zespołu, co oznacza żarcie. Potem wypadam na wywiadówkę dziecka, co oznacza wszystko razem brak regularnych posiłków. Tak wiec trzeba wziąc kefir i banany by nie wpaść jak tajfun wieczorem do domu atakując lodówkę.

dobrego dnia! 

26 lutego 2015 , Komentarze (11)

Witajcie, dziś grzecznie śniadanie v, przekąska v, skakanka, spacer 30 minut w towarzystwie psim, i dobre chęci.  w ramach dobrych chęci spódnica dopasowana. W  ogóle widzę, ze miałam skłonność do bardzo luźnych ubrań, co skutkowało. Przy okazji w ramach wskazówek v motywacji  - odkrycie. Wiedziałam, ze jadam ze stresu ale wyszło że i ze zmęczenia. Wyszło, ze jak zaznaczam w ramach celów małych - kiedy i ile śpie, ze po prostu nierealne z tak małą ilością snu - zajadam zmęczenie...

No i najpierw byłam bardzo zbuntowana ale wczoraj poszłam spać po 11. Dziś mam od razu lepszy humor, mniej chęci na słodkie i obżarstwo, więcej chęci do ruchu.

No i wychodzi ze grzecznie trzeba spać chodzić odpowiednio...

A i do sukcesów naszych - zaczęłam chodzić na kurs tańca. Godzinę ruchu więcej mam i przy okazji lepszy humor;-) więc mniej słodyczy i chęci do podjadania...

Na razie - teraz trzeba się szybko przebrać, bo luźne spodnie na gumce do spaceru z psami, więc wracam do spódnicy dopasowanej, jak to ustaliłyśmy, nie ciasnej;-) nie lużnej.

serdecznie dobrego dnia w trybie Wielkiego Postu z opanowaniem

25 lutego 2015 , Komentarze (7)

Drogie, jako wsparcie wojenne przywołałyście mnie z powrotem, zrobiłam śniadanko wg V, gdy się robiło - zrobiłam na dobry początek Mel B bums, co mi dobrze robi, a ze 10 minut, to łatwiej się przemóc. Po tych 10 minutach poczułam, ze coś mogę;-) No i skakanka, niedużo naraz, ale codziennie, to mi jakoś kondycję poprawia i figurę może i też - ponoć dobre.

Zaraz więc zanim wezmę się za poprawianie raportu - jeszcze coś dla sportu'=) wywalę z szafy. Mam poczucie wtedy ze coś się dzieje;-) no i lepiej wygląda kwestia ubraniowa. Myślę, ze przyzwyczajenie do kiepskiego byle jak wyglądania bardzo utrudnia dbanie o siebie... Po mnie widać efekty luźnych spódnic, dresu na gumce, w którym tak wygodnie się siedzi przy komputerze... Zaraz założę coś dopasowanego;-) No i piję wodę mineralną jak należy. Czyli wracam do siebie samej;-)

No  i spacer z psem 30 minut - to jakos trzyma dzień... dzięki!