Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Urodziłam sie i mieszkam w najpiękniejszym mieście w Polsce, tutaj także studiuje. W każdej dziedzinie życia staram sie byc jak najlepsza, tak tez jest jesli chodzi o moj wygląd.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33089
Komentarzy: 606
Założony: 19 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 12 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Revelin

kobieta, 33 lat, Perth

165 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2015 , Komentarze (3)

Znowu melduje sie po dłuższej przerwie. Nie dodaje wpisów, ale ciagle jestem i czytam co u Was. W dalszym ciagu trenuje siłowo w towarzystwie i z pomocą mojego chłopaka. Wczoraj wieczorem zrobiliśmy biceps, barki i plecy. Juz zaczynam odczuwać efekty, ledwo sie ruszam :D. Powiem szczerze ze uważam ze moja "góra" jest nieco zaniedbana jesli chodzi o kwestie treningowe a mimo wszystko wyglada najlepiej z całego ciała... Nie wiem jak to mozliwe, od ponad 2 lat katuje nogi, skupiam sie na nich na kazdym treningu a wyglądają jak ćwiczeniem nietkniete, a "olana góra" wyglada całkiem przyzwoicie, moze powiek inaczej, spełnia moje oczekiwania :p Dzisiaj w planie mamy nogi. Moze to dziwne ze dwa najcięższe treningi w tygodniu robię dzień po dniu, chodzi o to ze w weekend moge wprowadzić na siłownie osobę towarzysząca, a w tygodniu chlopak zapisany jest do innej i nie możemy razem ćwiczyć... W ogole statnio zauważyłam ze mnóstwo par trenuje razem, cudownie :D 

Aha i polecam sobotnie wieczory na siłowni, jest prawie pusto, pewnie wynika to z tego ze wszyscy śmigają wtedy po klubach :D 

A tu ja z wczoraj :)

2 grudnia 2014 , Komentarze (3)

I tak minęło dokładnie 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Przeraza mnie w jakim tempie mija czas..Co u mnie, hmm.. w zasadzie nic się nie zmieniło, ale jednak. Zastosowałam się do rad starszej koleżanki z serwisu i zmieniłam trening. Trenuje siłowo 2x w tyg i po swojemu dodatkowo 2-3 razy w tygodniu z czego niedzielne lub sobotnie treningi nóg odbywają się pod okiem doświadczonego trenera, i nie, nie mówie tutaj o instuktorach z siłowni ;p Widzę progres z każdym tygodniem jeżeli chodzi o swoją siłę. Mam też rozpisany plan żywieniowy, ale kompletnie nie mam teraz głowy do liczenia gramatur posiłków wiec odkładam to na styczeń. Jem jak zawsze, zdrowo i lekko, pije dużo wody. Co do tego jak wyglądam.. nie wiem ja już nie widzę żadnych zmian. Mam nadzieje teraz się to zmieni bo odstawiłam tabletki antykoncepcyjne po roku brania.. Nigdy nie byłam zwolenniczką takiego sposobu zabezpieczania się, ale niestety życie zadecydowało za mnie. Trzymam kciuki sama za siebie żeby wszystko wróciło do normy. Powiem szczerze, ze nie mogłam się zmotywować żeby tu nawet zaglądać. Nie wiem co jest ze mną..Wracam do pisania pracy magisterskiej, muszę się mega pospieszyć z jej oddaniem bo czas ucieka a w czerwcu mam masakrycznie trudny egzamin do którego przygotowania zajmą minimum 4 miesiące... 

Wrzucam jeszcze zdjęcie (oczywiście twarz zamazana profesjonalnie jak zwykle XD) zrobione w ostatnią niedzielę:

Aha, postanowiłam założyć instagram na potrzeby vitalii. Jeszcze nie wiem co tam bede publikować, ale fajnie by było mieć taki kontakt z innymi użytkownikami. Jak ktoś ma ochotę to zapraszam, mój nick to by_revelin

2 września 2014 , Komentarze (51)

Cellulit. Spędza sen z powiek prawie każdej kobiecie. Czytałam miliard rożnych rad jak się tego cholerstwa pozbyć. Piłam więcej wody, piłam pokrzywę (swoją droga cudownie działa na włosy :D), jadłam przeróżne tabletki na zatrzymywanie wody, trenuje praktycznie codzienne, masowałam bankami chińskimi, używałam słynnych serum Eveline, wyeliminowałam sól z diety, ograniczyłam cukier i robiłam sto innych rzeczy których już nie pamiętam... Ah! Właśnie! Kazałam masować swoje udziska chłopakowi przy czym skrercalam sie z bolu ale czego sie nie robi dla sprawy.... I wiecie co? Wszystko to nie przyniosło żadnego rezultatu :D wydawało mi się ze więcej nie mogę już zrobić. Do tego wszystkiego dochodzi moja tendencja do zatrzymywania wody akurat w tej części ciała (uda...), tabletki hormonalne i opuchlizna potreningowa. Doszłam do takiego momentu ze moja skóra na udach wyglądała jakbym leżała w wodzie przez tydzień. Miałam wrażenie ze ktoś obstrzyknął mnie woda. Aż moja mama która generalnie stuka sie po głowie jak widzi moje wszystkie wymysły powiedziała ze cos jest nie tak :D


Wiec co zrobiłam? Kiedyś dawno temu czytałam o endermologii i jakoś nie chciało mi się wierzyć w jej działanie. Wszystko brzmiało tak cudownie. Nadeszły moje imieniny w maju i dostałam pakiet zabiegów w jednym z salonów w Krakowie świadczących właśnie takie usługi :) byłam trochę niepewna, ale tez zdawałam sobie sprawę ze to moja ostatnia deska ratunku :p Przeurocza masażystka wykonała mi 7 endermologii, 2 liposukcja ultradźwiękowe i jeden zabieg falami radiowymi (zabiegi ustalałyśmy w ten sposób żeby w miarę możliwości najlepiej zniwelować mój problem). Nie mam zdjeć porównawczych przed i po, ale moge wam powiedziec ze pozbyłam sie 2 cm z lewego i 3 cm z prwego uda i nie był to tłuszcz tylko cholerna woda. Po 2-3 tygodniach po zabiegach w koncu poczułam mięśnie pod skóra. Zmiana w dotyku jest niewiarygodna. Generalnie, jesli macie jakaś ekstra kasę i zastanawiacie sie czy warto- według mnie - TAK!!! jeśli chcecie się pozbyć nadmiaru wody, ujędrnić skore i poprawić jej wygląd. Nie jestem pewna czy osobom z duza nadwyżka kilogramów takie zabiegi pomogą. Raczej polecałabym tym którym została ostatnia prosta :) Myślę o założeniu skarbonki na taki pakiet na przyszły rok :D

Jeśli macie jakieś pytania, śmiało, może uda mi się pomóc. :) wrzucam zdjęcia mojego tyłka z tych wakacji jako dowód :D pozdrawiam i aktywnego dnia :*


31 sierpnia 2014 , Komentarze (12)

Piątkowy pump zaliczony

Wczoraj byłam na nogach od 5 rano i kiedy położyłam się w łóżku ok 16 to myślałam, ze nie dam rady i  już nie wstanę, ALE spakowałam torbę i pojechałam na siłownię. Machnęłam trening, standardowo, na drabinie. Wiem ze robię sie juz powoli nudna, ale ta maszyna jest mega! Musicie mi uwierzyć, schodząc z niej mam kolor buraka :D Cel ma przyszły tydzień, 3.5 tysiąca szczebli ;)


A tu macie wczorajsza potreningową Żarówkę :D



Dzisiaj odpoczywam cały dzień. Nie mam zamiaru robic nic oprócz zjedzenia obiadu. Nic nic NIC!. Zbieram siły na następny tydzień :Dodpoczywajcie laseczki :*

29 sierpnia 2014 , Komentarze (20)

Hej dziewczynki :)


Chciałam bardzo serdecznie podziękować za wszystkie przychylne komentarze :) to bardzo budujące :) Jak tam u was? U mnie wszystko jak należy. Wtorek - pump. Środa- trx po którym czułam jeszcze moc i wskoczylam na drabinę na 20 min-1,5tys szczebli-300kcal. Wczoraj miałam w planie tylko trening na drabinie, 40 min-3tys szczebli-620kcal. To jest niesamowite jak na mnie działa ta maszyna :D nogi sa twarde, czuje mięśnie na całych udach. Jestem mega ciekawa jakie beda efekty po kilku miesiącach.
Troche zastanawia mnie ilośc spalonych kalorii, wyglada na to ze kiedy dojdę do godziny spale około 800/900kcal.. Cieżko uwierzyć ale myśle ze moze to byc prawda :p Dlaczego? Zaliczam sie do takiej grupy osob ktore praktycznie nigdy sie nie pocą, kiedys potrafiłam biegac godzinę na bieżni i zejść z niej sucha. Po drabinie nadaje sie do wycisniecia w całości :D Musi cos w tym byc!

...A tu macie mnie po treningu :)

Wczoraj, kiedy wspinałam się po drabinie podszedł do mnie trener z siłowni. Chwile pogadaliśmy bo powiem szczerze trochę cieżko sie mówi przy takim wysiłku xD powiedział oczywiście, ze on już by na moim miejscu nic nie próbował robić z udami, ze są ok (musi byc miły :D), ale zadał mi pytanie ktore dało mi do myślenia. "Co będziesz robić jak już osiągniesz cel?" Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam bo osiągniecie 100% zadowolenia z siebie w moim przypadku chyba nigdy nie nastąpi :D aleeee jeśli... Czy zrezygnuje z siłowni? Nie ma szans. Uwielbiam to zmęczenie :)trzeba sobie uświadomić ze jest życie "po diecie". Znam osoby ktore trenują po 20 godzin TYGODNIOWO i trzymają restrykcyjna dietę, ale przecież tak nie mozna przez całe zycie.... a Wy? Co zrobicie jak juz osiągniecie cel? Dalej będziecie trenować ? :>


Z uwagi na to ze zdałam wszystkie egzaminy w lecie wrzesień mam jeszcze wolny. Mogę trenować do woli :p mój tydzień do początku października będzie wyglądał następująco:
PONIEDZIAŁEK -> PUMP lub drabina
WTOREK-> PUMP lub drabina
ŚRODA -> TRX
CZWARTEK-> Drabina
PIĄTEK-> PUMP
SOBOTA-> wolne albo squash z moim chłopakiem
NIEDZIELA-> w zależności co bedzie w sobotę, wolne albo interwaly/drabina

Ten plan z nadejściem roku akademickiego z pewnością ulegnie zmianie, mam zajęcia na dwóch kierunkach studiów i moze byc cieżko to pogodzić z rozkładem zajec na siłowni. Ale zobaczymy, wszystko wyjdzie w praniu :P

Pewnie dla niektórych tego bedzie za duzo, dla innych za malo. Dla mnie taka ilośc treningów jest idealna. Jadę na siłownie, robię co mam zrobic, kąpie sie i wracam do swoich spraw :) Co do kąpieli... W tym tygodniu w mojej siłowni zaczął sie remont kabin prysznicowych (ktory ma trwać do ODWOŁANIA).. To jest jakis koszmar.. Wczoraj po ekspresowej kąpieli wychodzę owinięta w ręcznik i na drodze do szatni spotykam dwóch panów robotników. Powiem szczerze ze to mało komfortowa sytuacja :p Trudno, bede musiała sie przemęczyc :D

Na koniec zdjęcia "na luzie" :D

Pozdrawiam i życzę aktywnego piątku ! (U mnie dziś PUMP:D)

26 sierpnia 2014 , Komentarze (41)

Co nowego? Wczoraj odebrałam nowy strój kapielowy, tak tak lato sie kończy a ja kupuje stroje kąpielowe :D ale taka juz jestem, robię zakupy do przodu, w ten sposob mozna sporo zaoszczędzić pozatym nie potrafiłam sie powstrzymać kiedy go zobaczyłam :D z reszta same ocencie :)



Wczoraj zaliczyłam kolejny trening na drabinie, mega się zajawiłam. Wprawdzie trochę peszy mnie gdy każdy kto przechodzi od bieżni do strefy wolnych ciężarów mimowolnie patrzy na mój tyłek ale myślę, że i tak się opłaca. :D cały wczorajszy dziej czułam się raczej średnio, nie dość ze to TE dni to dodatkowo zawsze bardzo złe reagowałam na zmiany pogody i okropnie bolała mnie głowa. Wieczorem mama zmierzyła mi ciśnienie i okazało się ze jest zdecydowanie za wysokie, stad ten cholerny szum w uszach... Chyba muszę się udać do lekarza, ale nie chce się faszerować kolejnymi tabletkami.. :(

Dzisiaj o 17 w planie PUMP, ciekawe czy tym razem uzbiera się grupa :) mam nadzieje ze u was tez będzie aktywnie :D

Ps. Przyglądałam się drugiemu zdjęciu i miałam dobry ubaw gdy zobaczyłam co mam "pod pachą" :D

24 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

Z uwagi na to ze ostatnio poczułam potrzebę zmian w treningu postanowiłam sie przemoc i spróbować swoich sił na maszynie, która od dawna stoi w naszej siłowni. Nie chciałam na niej trenować, stoi dokładnie na środku, troche sie wstydziłam bo widać ja doskonale...co czyni z niej także fantastyczny punkt obserwacyjny :D wyglada dosc niepozornie, myslalam sobie: co niby moze byc trudnego w wychodzeniu po szczeblach? Po rozmowie z niedawno poznaną dziewczyna która trenuje na Drabinie Jakuba (bo tak nazywa sie urządzenie) stwierdziłam ze ja tez musze spróbować. We czwartek odbył sie moj pierwszy, zapoznawczy trening. Chciałam sprawdzić ile wytrzymam. Po 25 minutach i 2000 szczebli myslalam ze nie dojdę do szatni :D myslalam ze trenując regularnie od ponad 2 lat troche lepiej mi pójdzie i mniej sie zmęcze :D wrażenia? Duzo bardziej męczące niz np bieganie. Mniej obciąża stawy. Producent zapewnia ze wspaniałe działa na plecy. Dodatkowo, co mnie zachęca, spała mnóstwo kalorii (w piątek zrobiłam kolejny trening, tym razem 3000 szczebli-40min-620kcal!!!). Drabina głownie angażuje do pracy mięśnie nóg co bardzo mnie cieszy :) myśle ze bede na niej wykonywać conajmniej 2 treningi w tygodniu, powoli bede dodawać ilośc szczebli aby dojść do 4 tysięcy na trening. 

Kazdemu kto ma możliwość spróbowania swoich sił na tej maszynie - szczerze polecam! Dzisiaj wieczorem kolejny trening :D zobaczymy ile szczebli tym razem uda mi sie pokonać ^^ A to ja po treningu, zdjecie słabe, przednia kamera i ciemności w szatni :D 

21 sierpnia 2014 , Komentarze (19)

Po dodaniu wcześniejszego wpisu stwierdziłam, że warto zobrazować jak zmieniałam się przez lata :p może nie jest to diametralna transformacja, ale tak jak pisałam wcześniej nigdy nie zmagałam się z dużą ilością nadprogramowych kilogramów. 

Rok 2010

Widać, że moje ciało było nieskalane ćwiczeniami :D

Rok 2012 

Tak wyglądałam po 3 miesiącach "treningów" z Ewka i totalnej głodówce..

Rok 2013 

Tak prezentowałam się po roku katowania się na siłowni, z problemami z hormonami i totalnie rozwaloną psychiką.

Rok 2014 

EDIT

Dodaje zdjęcie z tego roku. Dopiero teraz udało mi się dorwać do laptopa :) same oceńcie czy wyglądam lepiej czy gorzej. Powiem tylko tyle ze od sierpnia 2013 do teraz trenuje siłowo, całkowicie zmieniłam trening. Nie mogę powiedzieć, ze schudłam albo przytylam przez ten rok (prawda jest taka ze od maja '13 do czerwca '14 nie wchodziłam na wagę żeby się nie denerwować, trenowałam jadłam i robiłam swoje :D), obwodowo jest raczej podobnie, ale moja skóra i zawartość miesni i tluszczu w ciele zdecydowanie uległy zmianie. To co teraz miało duży wpływ na skórę na nogach (z którą mam wyjatkowy problem, ale to może przy następnej okazji) to zabiegi endermologii. 

P.s.  Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze choć przyznam ze jeden mnie nieco zabolał :P. To fakt, miałam niemałe problemy z postrzeganiem siebie, troche swirowałam z jedzeniem, mysle ze mialo to duzy wplyw na to co sie porobilo z moim zdrowiem, ale byly tez inne czynniki takie jak gigantyczna presja na studiach i to jaki mam charakter. To jak wygladam (a uwazam, ze na to ile trenuje to i tak powinno byc lepiej) zawdzieczam tylko i wylacznie swojej wytrwalosci i poswieceniu. Jechalam na ta cholerna silownie bez wzgledu na to czy mi sie chcialo, nie wazne czy bylo -20 stopni czy +30. Raz nawet sasiad musial wypychac moj samochod z zamarzniętego podjazdu bo uparłam sie ze MUSZE jechac na trening. Taka już jestem. :DD

20 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

W zasadzie cieżko to nazwać typowym początkiem, na samej vitalii jestem codziennie od ponad roku, ale nigdy sie nie udzielalam. Z drugiej strony nie zaczynam tez swojej przygody z ćwiczeniami, zdrowym żywieniem czy siłownia.. Moja przemiana juz dawno sie zapoczątkowała. Postanowiłam prowadzić dokumentacje swoich treningów, sukcesów i porażek bo czuje, ze potrzebuje jakiegoś dodatkowego bodźca :) Do pisania pamiętnika nie skłoniła mnie nadwaga, nie moge powiedziec ze mam wiele kilogramów do zrzucenia. Chce sie doskonalić, wyglądać najlepiej na ile pozwala mi moja budowa. W związku z tym w moim pamiętniku nie bedzie pisania o dietach, o jakichś MŻ czy WR. Wiem co robię, wiem co chce osiągnąć, wiem na co mnie stać. Nie mam (juz) obsesji na punkcie odstawiania słodyczy, nie mam zaburzen odżywiania, nie mam kompulsow. Miałam cięższe momenty, ostatnie dwa lata były naprawde intensywne. Ale jak to sie wszystko zaczęło...

Przez 20 lat swojego życia miałam gdzies co jem i jak wyglądam. Zawsze podobalam sie sobie i nie narzekalam na powodzenia wiec myslalam ze nie musze nic robic aby to utrzymać. Niestety pewnego czerwcowego dnia 2011r spojrzałam w lustro i moim oczom ukazał sie gigantyczny cellulit którego powstanie zawdzięczam (jestem o tym przekonana!) alkoholowi, wałek na brzuchu i udziska, ktore zawsze były moja zmora.. Cóż, przecież wtedy zaczęły sie studia, imprezy, piwo i ruskie szampany :D wazylam 61 kilo, byłam rozlazla, moja skóra była w fatalnym stanie a kondycja ? Miałam problem z pokonaniem kilkunastu schodów. Powiedzialam sobie ze tak nie moze byc.. Początkowo odstawilam całkowicie alkohol, zaczęłam myślec co jem i kiedy jem, ale cwiczenia rozpoczęlam dopiero po kilku miesiącach. Teraz wydaje mi sie to zabawne ale moja "zmiana" zaczęła sie od kupna gazety za namową przyjaciolki. Tak chciał los ze wtedy właśnie przypadł okres świetności "skalpela" Ewy wiec jak wiekszosc moich koleżanek polecialam do sklepu zeby kupić shape z płyta :D Oczywiście wszystkie ćwiczyły.. kilka dni. A ja? Z każdym treningiem wkrecalam sie coraz bardziej, efekty przyszły bardzo szybko i z perspektywy czasu wcale mnie to nie dziwi skoro prawie nic nie jadlam a moje cielsko doznało szoku gdy w ogole zaczęłam sie ruszać :p po powrocie z wakacji i wysłuchaniu miliarda komplementów (w koncu schudlam 8 kilo w kilka miesięcy) miałam WIELKA ochotę na wiecej. Ciagle widziałam moje uda jako dwa balerony a przecież chciałam wyglądać jak te laski z motywacji. 2 października 2012 roku zapisałam sie na siłownie w okolicy mojego domu. 

Początkowo byłam tak zdeterminowana ze ćwiczylam 7 razy w tygodniu czasem po dwie godziny dziennie. Wyrzuciłam z diety wszystko co było tluste, smazone słodkie i niezdrowe. Katowalam sie aerobami, byłam uzależniona od Active walk'u (zajęcia na bieżniach ktore sa napędzane przez nasze ciało). Z każdych wychodziłam wyczerpana. Byłam pewna ze skoro tak sie mecze i tak ograniczam jedzenie to z pewnością niedługo uda mi sie osiągnąć cel, przecież tak niewiele brakowało. Niestety po 4 miesiącach zamiast upragnionego spadku wagi (na czym wtedy tak bardzo mi zależało) dorobiłam sie zaburzeń hormonalnych ktore początkowo obawiały sie niezliczona ilością chrost na twarzy dekolcie i plecach. Dodatkowo siadała mi psychika, byłam wściekła ze przecież tak sie staram a NIC z tego nie mam. Czułam sie jak skończona debilka, ciagle myslalam ze jestem najgorszym frajerem, czułam ze ludzie tak o mnie myślą, przecież byłam na tej cholernej siłowni codziennie a na wadze kilka kilo wiecej. Ale nie poddawałam sie, żyłam w coraz większym stresie, do tego studia i dwie sesje na ciężkich kierunkach do ogarnięcia.. W marcu, dokładnie w okolicach świat wielkanocnych wylądowałam u ginekologa. Z uwagi na całkowity brak tłuszczu w diecie i katorznicze treningi i stres moj okres zniknął i zafundowalam sobie dwa dosc sporej wielkości torbiele na jajnikach. Oczywiście do tego co było przyczyna mojego stanu doszłam po czasie, gdybym wtedy wiedziała... Zaczęłam leczenie tabletkami ktore powodowały jeszcze większa frustracje, całe zycie byłam przeciwnikiem faszerowana sie chemia. Pani doktor zapewniła ze po 3 miesięcznej kuracji tymi super nowoczesnymi tabsami wszystko wróci do normy. Resztę marca i kwiecień przeplakalam, moj stan psychiczny wtedy mozna określić jako dno. Nie miałam siły wstać z łóżka ale w dalszym ciagu zmuszalam sie do treningów. Myslalam ze ciagle robię za mało cardio wiec zaczęłam intensywne treningi biegowe. Robiłam 10 kilometrów 4-5 razy w tygodniu. Pod koniec czerwca udalam sie na kolejna wizytę do lekarza.Okazało sie ze tabletki ktore jadlam nic mi nie pomogły, dodatkowo powodowały ze nabieralam wody i byłam ciagle wściekła. Pani ginekolog wypisała mi skierowanie do szpitala na usunięcie torbieli, wybieglam  z gabinetu z płaczem. Do szpitala? WTF? Za 2 tygodnie miałam miec obronę ! Olalam ten gabinet, odstawilam tabletki i postanowiłam ze dam sobie czas, odpocznie na upragnionych wakacjach i zobaczę co sie bedzie działo. O dziwo wszytsko wracało do normy.. Niestety w połowie pazdziernika zamiast okresu spuchlam 7 kilogramów w przeciągu jakichś 4 dni. Trafiłam do innego lekarza tym razem kogoś kto znał sie na rzeczy. Dostałam inne tabletki, najpierw wywołanie okresu pózniej anty na ustanbilizowanie wszystkiego. Stwierdziłam ze rok biegania i robienia cardio nie przyniosło żadnych efektów, musiałam cos zmienić. Zaczęłam chodzić na pump dwa razy w tyg (trening "siłowy") i dalej kontynuowalam zajęcia active walk. Z czasem gdy nowe tabletki zaczęły działać czułam sie troche lepiej, i fizycznie i psychicznie. Woda która nabrałam w przeciągu kilku dni schodziła ze mnie następne pol roku. W czerwcu tego roku moja psychika troche ozdrowiala.. Myśle ze moje hormony w koncu sie ustabilizowały..  Skupiłam swoje mysli na mega trudnej sesji a nie na grubych udach.. Podczas wakacji po raz kolejny powiedziałam sobie ze za rok bede wyglądać tak jak zawsze marzyłam. Pewnie powiecie ze to tylko wygląd. Dla mnie jednak to właśnie wygląd pokazuje ile czasu poświęcamy doskonaleniu siebie, jak szanujemy swoje ciało i czym je karmimy. Pokazuje nasze poświęcenie i zaangażowanie, nasza wytrwałość i to na ile jesteśmy slowni w swoich obietnicach (od jutra nie jem słodyczy i cwicze 5 razów tygodniu!) Wiadomo ze sa rożne sytuacje, sa choroby i głupie wahania hormonów (przecież sama to przechodziłam..). Musze sie przyznać ze jeszcze kilkanaście miesięcy temu wyglad był dla mnie wszystkim, był moja obsesja. Teraz mam do tego duzo zdrowsze podejście. 

Długi ten pierwszy wpis ale jesli dotrwałas/es do końca to mam nadzieje ze uchroni Cie to przed błędami ktore ja popełniłam i słono za to zapłaciłam. Jedzenie jest ważne. Trening tez. Ale wszystko musi byc dostarczane w odpowiedniej dawce inaczej moze sie to złe skończyć.