Tak jak przypuszczałam, mój limit spadku wagi na ten tydzień wyczerpał się, dziś gdy przywitałam się z moją przyjaciółką wagą, okazało się, że @ nie chce mi pokazać ani grama mniej. Tak wiem co sobie myślicie, że nie waży się przecież codziennie, ale wiecie co, ja już mam tak zakodowane w moim móżdżku że codziennie rano staję na wadze i o zgrozo wieczorem także, nie wiem dlaczego to robię, ale jak się zważę rano to mam komfort psychiczny na cały dzień a jak wieczorem to spokojnie mogę spać. Od razu biegnę z wyjaśnieniami, że nawet w okresie nieodchudzania się mam ten sam system. Wiem że to nienormalne, ale cóż każdy może mieć swoje dziwactwa (w sumie kto ich nie ma), a moje jest takie niegroźne. Żeby się nie pogubić w odchudzaniu zapisuję sobie wagę raz w tygodniu na kartce, bo jak się ważę codziennie to nie zauważam zazwyczaj spadków, a tak to widzę czy jest kilo mniej czy może więcej.