Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

ojjjjj jak ciężko o sobie coś napisać ;)) Jestem Ania, bałaganiara, złośnica choleryczka, "pasjonatka" naleśników, ciastek,ciast, chipsów i słodkiego winka ;)) Póki co próbuję śmiertelnie obrazić się na te pyszne jedzonko, żeby mnie nie kusiło i nie wołało wciąż i wciąż. Bo od tej namiętnej znajomości tyłek strasznie rośnie :P ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 80897
Komentarzy: 2509
Założony: 5 marca 2015
Ostatni wpis: 11 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Aniutka2015

kobieta, 46 lat, Zabrze

166 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2015 , Komentarze (19)

takie tam babskie smęcenie :D

postanowiłam dać odpocząć moim kudłom i mniej więcej od roku nie rozjaśniam, tylko farbuję. Więc mój kolor można określić jako karmelowy, rudy blond w porywach do ognistego bursztynu  - w zależności od tego jaki kolorek sobie zaaplikuję ;)

 I generalnie lubię te odcienie rudości, bo są takie cieplutkie...ale jak tak czasem patrzę w lustrze to mi tak tęęęęęęęęsknoooooo...

farba blond u mnie odpada, bo mam za ciemne włosy i efektu nie będzie, czemu to cholerstwo do rozjaśniania tak niszczy włosy ?:) 

i tęskno mi...i chodzę... i z nogi na nogi...bo kusi ;) no zobaczymy, może jeśli uda mi się schudnąć to strzelę sobie znów blondzik w nagrodę??? ;)

całuski, miłego dnia... :*u mnie  pięknie słoneczko świeci od rana(slonce)

21 kwietnia 2015 , Komentarze (26)

...ale tylko na chwilę :D 

mama chciała zważyć się na mojej, bo jej waga chyba oszukuje :p więc chętnie spakowałam moją i wywiozłam. Do czwartku jej nie odbieram, bo ta cholera mnie kusi i włażę i sprawdzam...a potem mam dołki gdy widzę wzrost zamiast  spadku...;)

pojemniczki, które Wam ostatnio pokazywałam suuuuperrr!!! na razie się sprawdzają. Dziś miałam wściekle "mokrą" sałatkę bo ogórasy i pomidorasy puściły sok, ale pojemniki dały radę.

Poza tym nic ciekawego u mnie się nie dzieje, trochę nerwowo i pracowicie w pracy...potem te nerwy wynoszę ze sobą. I wczoraj pięścią pogroziłam facetowi, bo zatarasował mi wjazd do garażu...ale jak zobaczyłam jego minę, o rajuuuuuuu... Wstyd (smiech) bo pan bardzo ładnie stanął, tak że idealnie zostawił mi miejsce na wjazd...a ja ślepota podjeżdżając źle oceniłam sytuację i wydawało mi się, że za chiny ludowe się nie zmieszczę :D 

było mi łyso, no ale kłaniając się ładnie i dygając spódniczką pokajałam się i przeprosiłam. Facet pomyślał "furiatka" i z (u)śmiechm na ustach oddalił się w siną dal...;)

no i tyle, "żyjeta" Wy tam czy nie "żyjeta"? :p

19 kwietnia 2015 , Komentarze (14)

dzięki Wam za wszystko. Po piątkowym popuszczeniu hamulców czegoś się od Was nauczyłam. Po pierwsze, jak znów najdzie mnie ochota nażreć się jak dzikus, to najpierw napiszę do Was...jesteście mega skuteczne/skuteczni w motywowaniu i pocieszaniu :* szkoda że nie miałam takiego wsparcia przy mojej pierwszej w życiu diecie...jesteście wszystkie/wszyscy super!!!

no dobra, dałam ciała, co sobie pojadałam to moje - efekt końcowy jest taki :

-bolała mnie na drugi dzień głowa, a żołądek się też okrutnie zemścił...bo już nie chce takiego śmieciowego jedzenia,

-i ja się też byle jak czułam, psychicznie paskudnie, bo już widziałam oczami wyobraźni jak rośnie mi ta waga i na wyświetlaczu widzę same plusy zamiast spadku,

-po waszych komentarzach nauczyłam się, że nie można się traktować jak jakiegoś super-twardziela co wytrzyma bez szaleństw na diecie. Bo to guzik prawda,

-że nie wolno samej siebie  obrażać...

no i generalnie, że trzeba wziąć dupę w troki

więc tak robię

CO BYŁO A NIE JEST, NIE PISZE SIĘ W REJESTR

:*

ps. i kupiłam sobie nowe pojemniczki na sałatki i in. jedzonko. Reklamują się, że nie powinno  z nich nic wyciekać. To  jest dla mnie szczególnie ważne przy np. sałatkach z pomidorkami czy ogórkami, bo puszczają soki i wiecznie w torbie mam mokro :/ jutro w pracy wypróbuję

całuski, miłej reszty niedzieli:*

17 kwietnia 2015 , Komentarze (39)

cześć dziewczyny, dziś wieczorem nażarłam się jak bąk :// aż wstyd mi się przyznać,  ale te tygodnie tak się dzielnie trzymałam, a dziś nie wytrzymałam. Wiem , że jutro wstanę i doprowadzę się do porządku, ale dziś czuję okropnie.  Nie wiem, nie umiałam się powstrzymać. Wstydzę się samej siebie i czuję się jak obleśna tłusta  locha. I patrzę w lustro i mówię Ty tępa idiotko. I tak się czuję, dziś poniosłam porażkę, myślałam że mnie to nie dotyczy, że dam radę bo jestem niezniszczalna. Dupa, gówno prawda.  Jesteśmy tylko ludźmi, szkoda że takimi słabymi. 

Wstydzę się

17 kwietnia 2015 , Komentarze (31)

tylko -0,4...a może aż??? w końcu to takie 2 kostki smalcu jakby nie było :PP

może byłoby więcej, gdyby nie wczorajsze urodzinowe ciasto???(tort) eeeeeee mam to w nosie, widocznie tak miało być:D 

załamki nie ma, w końcu jest przecież minusik...to moje odchudzanie w takim tempie pewnie potrwa ze 100 lat! ale za to w jakim towarzystwie!!!! :D

odchudzanie z Wami pszczółki Wy moje kochane to fajna sprawa:p

miłego piąteczku<3:*:*:*

16 kwietnia 2015 , Komentarze (12)

a oto ciacho o którym Wam dziś wspominałam :))

16 kwietnia 2015 , Komentarze (37)

dziś dzień rozpusty i wrąbałam kawałek ciasta :)) hahahaaha ale ciasto nazywa się Leśny mech, pewnie je znacie, jest piękne zielone, bo ze szpinakiem :D A do tego rewelacyjnie smakuje. Upiekłam je do pracy, zważywszy że jest ze szpinakiem to uważam, że mam zaliczoną porcę warzyw :D

 I powiem Wam, że nie mam zamiaru mieć wyrzutów sumienia, w końcu urodziny ma się raz w roku ]:> świat mi się przez to nie zawali i nie mam zamiaru akurat dziś dać się zwariować:D

całuski w ten słoneczny i ciepły dzień :*

ps. chciałam Wam wrzucić zdjęcie i pokazać jak ciacho wyszło, ale coś mi nie wychodzi, może pózniej się uda ;)

13 kwietnia 2015 , Komentarze (32)

a jakoś tak, po prostu...nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego mam jakiegoś dołka. Po prostu wstałam dziś nastawiona na NIE, jakieś cholerne smuteczki mnie dopadły. Do lustra nawet nie chce mi się patrzeć, bo takie coś smutne z niego spoziera...Ehhhh...

Dietowo kijowo, bo w weekend w ogóle nie ćwiczyłam, mało piłam wody a do tego zamiast 5 posiłków zaliczyłam i w sobotę i w niedzielę po 3 posiłki na dzień. Więc po prostu pięknie, nie ma co się nawet chwalić.

Oby tydzień minął fajnie, czego sobie i Wam życzę:*

10 kwietnia 2015 , Komentarze (39)

aż gęba mi się samej śmieje, gdy widzę słoneczko za oknem. A że moja buźka wygląda jak księżyc w pełni, to już mamy komplet :p

dziś waga pokazała kolejny spadek -1 kg, więc tym bardziej szczerzę zęby sama do siebie:D a właściwie teraz to już do Was, pszczółki moje kochane(kwiatek)

kupujecie ubrania na zapas? z myślą, że przecież schudnę i wtedy wejdę :D

niestety mnie się często zdarza... Wczoraj wyszarpałam z szafy piękną turkusową kieckę, oczywiście nówka nieśmigana, dziewicza wprost bo jeszcze z metką :D  (hmmm 2 lata tak wisi) i powiedzmy, że do żakieciuku już ją mogę założyć, a za jakieś 3 kg to już chyba spokojnie będę się mogła pokazać i bez żakietu. Więc póki co "niespodziewanie" mam nową-starą sukienkę:D

a poza tym szukam jakiejś sensownej nauki pływania dla mojej prawie 7- letniej kozy... w zeszłym roku już już ją namówiłam, już miałyśmy iść na pierwsze zajęcia...ale się rozmyśliła, zaparła się kopytkami i nie dałam rady jej namówić ;( wczoraj jednak sama zaczęła o tym mówić, więc się rozglądam za czymś w Zabrzu i Rudzie Śląskiej. Muszę działać zanim się rozmyśli. Ktoś wie coś? ;)

całuski, cukiereczki,ciasteczka...jak zwykle tylko te 0 kcal :D

:*:*<3

9 kwietnia 2015 , Komentarze (35)

ja pierniczę... myslałam że zwariuję :D łaziłam, kręciłam się jak przysłowiowy smród po gaciach :p i tylko myślałam, zjeść, pieprzyć to wszystko, ja chcęęęęę jeśśśśćććććć!!!! napchać się jak bąk i ze szczęścia klepać się po brzuchu

i o ironio losu!!!...kiedyś myślałabym, że zaraz wpierniczę chipsy, kebaba albo inne świnstwo. A wczoraj tłukam się po kuchni i odgrażałam się sama sobie, że zaraz zrobię sobie makaron razowy z bakłażanem, albo nie...sałatkę grecką, nie nie jednak chyba zaraz zjem placuszki otrębowe!!! pochłonęłabym lodówkę wraz z zawartością... tylko jakoś przez moment nie pomyślałam o śmieciowym żarciu :D chciało mi się to tajemnicze "coś"]:>  ale myślałam tylko o tym zdrowym "czymś" (pomysl)

ostatecznie poszłam w cholerę z kuchni i wsiadłam na rowerek, ciężko obrażona na ten głupi łeb i żołądek. Bo czegóż on chiał skoro dostał tego dnia wszystko co trzeba :D

Dziś  sobie myślę, że jednak osiągnęłam mały "wielki" sukces. Może i chciało mi się napchać...ale myslałam tylko i wyłącznie o zdrowym jedzeniu:)nawet przez moment nie pomyślałam że mogłabym wtrąbić zapiekankę albo kiełbaskę smażoną na tłuszczyku...

Jest dobrze:) a będzie jeszcze lepiej!!! ;)