Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze miałam parę kilogramów więcej, ale odkąd znalazłam mężczyznę swojego życia trochę przeholowałam :/ uznałam, że już nie muszę się starać, a to wielki błąd. Teraz chcę żeby zobaczył, że jestem w stanie dojść do tej wagi, którą miałam jak się poznaliśmy :) Dodatkowo pragnę o własnym salonie kosmetycznym, dlatego chcę po prostu wyglądać dobrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8830
Komentarzy: 175
Założony: 15 lutego 2016
Ostatni wpis: 6 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BettyBoop89

kobieta, 35 lat, Opole

169 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Dziś pierwszy dzień diety... Śniadanko miałam zacne, a nawet uważam, że za duże...nie narzekam :D teraz siedzę u swojej przyjaciółki. Przywiozłam siatę jedzenia, bo drugie śniadanie i obiad zjemy razem zgodnie z moją rozpiską ;) zgodziłam się tylko na jeden grzeszek dietetyczny... mrożoną kawę (dziewczyna) żeby nie było... to była kawa bez cukru :D

Niestety kara musiała być... Ledwo chwyciłam szklankę, a połowa zacnego trunku wylądowała na mojej spódnicy :< mam nauczkę na przyszłość :D "nie pij niezdaro kawy z rana to spódnica nie będzie do prania" (smiech)

5 sierpnia 2018 , Komentarze (18)

Ahhh... i co mam napisać... zaczynam od nowa :PP 2 lata temu postanowiłam powalczyć o swoją sylwetkę, ale nie wyszło... trudno. Teraz uważam, że jestem bardziej zmotywowana, dlatego mam nadzieję, że się uda. 

Jutro pierwszy dzień diety. Męczyć się na pewno nie będę, bo już sprawdziłam przepisy i wszystko z pewnością mi posmakuje ;) lista zakupów też przygotowana i póki co jestem dobrej myśli :) ogólnie jestem pozytywnie nastawiona, bo w końcu chcę osiągnąć swój cel :)

A jaki? Marzę o dziecku (swiety) 

Moje życie obecnie wygląda tak...

Od ponad pół roku mieszkam w Niemczech ze swoim miśkiem Piotrkiem. Myślimy o wzięciu kredytu w ojraskach, żeby mieć pieniądze na rozpoczęcie budowy w Polsce. Już nawet mamy jedną działkę na oku i namówię Piotrka, żeby jutro jechać ją zobaczyć. Może akurat coś z tego wyjdzie, bo u zachodnich sąsiadów na pewno nie chcę mieszkać na stałe. Projekt domu też już mamy i byłabym szczęśliwa, jakby został on zrealizowany.

Dziś mija drugi dzień bez papierosa... kolejne wyzwanie przede mną. Może nie paliłam dużo, ale planując dziecko nie chcę na wstępie sobie folgować. Nie chcę palić i koniec (palacz) Najgorzej będzie w pracy podczas przerw :| Zamiast na jedzenie poświęcałam ten czas na palenie... no ale teraz będzie inaczej :p

Kolejne wyzwanie to oczywiście zrzucenie zbędnych kilogramów :) wiadomo, chcę ładnie wyglądać... ale przede wszystkim chcę mieć "ułatwienie" w czasie ciąży. Piotrek się roześmiał jak mu powiedziałam, że będę się odchudzać, bo w przyszłym roku chcę zaciążyć :D "schudniesz, żeby po chwili przytyć?"... tak! W końcu dziecko to kolejny ciężar, kolejne kilogramy i kolejny wysiłek dla kręgosłupa. Nie chcę obciążać swojego organizmu bardziej niż to konieczne. Dzięki diecie i ćwiczeniom zadbam nie tylko o swoją sylwetkę, ale też wzmocnię swoje ciało, co jest dla mnie bardzo ważne.

Jutro zaczynam! Trzymajcie za mnie kciuki i dopingujcie mnie, bo tym razem nie mogę się poddać!

12 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Ah długo mnie nie było... wiem wiem... ale też nic mi się nie chciało :( mam za sobą przeprowadzkę i znowu mieszkam u mamusi... nie jestem tym faktem zachwycona, ale muszę to przeczekać i wkrótce uciekam do Rzeszy :| nie wiem co tam będę robić, bo nie znam niemieckiego, ale nie chcę żyć z moim pięknym osobno. Zamówiłam sobie "Niemiecki dla bystrzaków" to może zabłysnę i nauczę się podstaw sama :PP ważne, że umiem się przedstawić i powiedzieć, że nie mówię po niemiecku... reszta przyjdzie sama :D

Jeśli chodzi o wagę... to właśnie ona sprawiła, że się odzywam, bo w końcu przekroczyłam tę pieprzoną dziewiątkę ;) w Krakowie waga mi się wahała, ale za cholerę nie umiałam mieć ósemki z przodu, a teraz się doczekałam :) od mojego kochanego dostałam karnet na basen, to w sobotę już o 7 rano pływałam, żeby stłamsić kaca :D mam też karnet na zumbe step raz w tygodniu i jak jest miejsce to zabieram się z koleżanką na aqua aerobik :) trochę ruchu jest i nie jem wieczorami... w ogóle mniej jem :p nie mogę się doczekać jak się wypogodzi, bo  trzeba przepędzić moją kochaną Electrę :D pierwszą jazdę w tym roku już miałam w Wielkanoc i byłam z tego powodu mega szczęśliwa :) jak będzie słoneczko to mam zamiar przepędzić koleżankę do Turawy, czyli w tą i z powrotem około 40 km (o ile nie pobłądzimy :D)

Wczoraj miałam mega kryzys... stwierdziłam, że na co mi to wszystko - nie chcę pisać tej przeklętej magisterki, nie umiem schudnąć, nie wiem co z tymi Niemcami... ale nawet szybko mi przeszło. Te wszystkie rozkminy miałam czytając "Tylko razem z córką". 

Przy historii zawartej w tej książce moje problemy to pikuś. Wzięłam więc kartkę i napisałam: "do czerwca nauczyłam się niemieckiego, schudłam i napisałam pracę magisterską" 8) teraz muszę zrobić wszystko, żeby to była prawda...

13 marca 2016 , Komentarze (3)

No i stało się... olałam wszystko :( od tygodnia nie trzymam się diety, nie ćwiczę i piję tę cholerną Colę :| wcale nie dlatego, że głodowałam, coś mi nie smakowało czy byłam tak strasznie obolała... nie nie... ja po prostu złapałam lenia (ziew) no kuźwa najgorzej :< może i nie tyję, ale też nie chudnę :x 

Człowiek to przedziwna istota... ta piep***na Cola przynosi mi przyjemność na chwilę, ale tak mnie do niej ciągnie, że potrafię odłożyć dietę na później (strach)

A wszystko zaczęło się, gdy ściągnęłam z lodówki zdjęcie dziewczyny w szortach, które sama chcę kiedyś założyć :| zrobiłam to przed przyjściem właściciela mieszkania i do tej pory fotka jest schowana, bo za tydzień się wyprowadzam i uznałam, że nie ma sensu tego robić :? automatycznie motywacja mi spadła, nie chce mi się gotować, a co dopiero ćwiczyć :< ten tydzień też będzie ciężki, bo jutro ostatni dzień idę do pracy, a potem muszę ogarnąć mieszkanie (ooo właśnie mi się przypomniało, że nie podbiłam legitymacji to będę musiała specjalnie po to w tygodniu jechać :D) muszę też opróżnić lodówkę i wyjeść co zostało, żeby się nie zmarnowało, to nawet na zakupy nie powinnam chodzić ;)

Mam nadzieję, że w tym tygodniu zacznę wracać do formy, a w przyszłym konkretnie wezmę się za siebie... już mi mój piękny obiecał, że będziemy chodzić na basen (dostał wolne na cały tydzień przed świętami (zakochany)), a potem będę chodzić z przyjaciółką :) nie wiem co mam zrobić, żeby nie mieć takich kryzysów ;( to jest śmieszne, że potrafiłam rzucić palenie z dnia na dzień i trzymam się tego już ponad rok, a jedzenie jest tak silnie uzależniające (mysli) chyba wybiorę się do psychologa, żeby mnie ogarnął :D

4 marca 2016 , Komentarze (1)

Właśnie sobie siedzę i myślę jak bardzo nie chce mi się iść do pracy (slina) dochodzi chyba do mnie, że to moje ostatnie dni w Krakowie... już za dwa tygodnie o tej porze będę myślała co jeszcze muszę spakować i co jeszcze jest do zjedzenia z lodówki :D z jednej strony się cieszę, bo nie umiem oddychać w tym mieście (dosłownie i w przenośni), ale z drugiej przywiązałam się trochę do tych ulic, koleżanek z pracy i klientek :| jeszcze będę miała trochę czasu żeby odzwyczajać się od tego miasta, bo do lipca będę tu przyjeżdżać przynajmniej na jeden weekend w miesiącu na uczelnię :PP

Przed chwilą stwierdziłam też, że daję sobie jeszcze tydzień żeby zrzucić 1.4 kg :D bez spiny, ale fajnie by było :) ten tydzień trochę olałam jeśli chodzi o ćwiczenia, bo ciągle jestem zakatarzona, ale chociaż przysiady robię na bieżąco ;) wczoraj było 100 8) jutro i w niedzielę będzie u mnie mamusia więc też nie będę ćwiczyć, ale za to będziemy dużo chodzić, więc zawsze coś ;) myślę, że od poniedziałku wrócę do Mel B i może akurat w piątek osiągnę swój cel :p a jak nie to trudno... jak będę w Opolu to z moją kochaną psiapsiółą będę biegać na basen, więc wtedy schudnę :D

28 lutego 2016 , Komentarze (3)

Niestety... mój kochany już pojechał ;( Jeszcze zabrał mi kwiatki i szafkę :| to mieszkanie całkiem puste się robi :( no ale już niedługo... muszę wytrzymać 3 tygodnie i wracam do Opola :) wczoraj po zajęciach pojechaliśmy do centrum handlowego i mnie poniosło... weszliśmy do optyka, bo chciałam sobie zrobić badanie wzroku (wiedziałam, że mam jakąś wadę, ale nic z tym nie robiła) i wyszło, że mam 0,75 na minusie i astygmatyzm chyba po lewej stronie :| no cóż... zamówiłam więc okularki :D z tych emocji nie pamiętam nawet jakie dokładnie :D za bardzo przejęła mnie kwota, którą będę musiała zapłacić przy odbiorze :( potem zrobiliśmy zakupy na ten tydzień i już czułam, że przeziębienie przejmuje nade mną kontrolę (chory) jak wróciliśmy do domu to od razu wzięłam jakieś lekarstwa i się położyłam, a dzisiaj nie poszłam na uczelnię :| trochę jestem wkurzona tym faktem, ale wolę nie ryzykować wychodząc z katarem :( co do diety to oczywiście trochę zgrzeszyłam, bo kupiłam sobie soczek grejpfrutowy i chipsy wielozbożowe (na szczęście mój piękny trochę mi podjadł), no i nie ćwiczyłam z Mel B w piątek i sobotę (ale to bardziej z powodu złego samopoczucia), ale przysiadów nie odpuściłam :p może wieczorkiem poćwiczę ;) zaraz będzie dalszy ciąg rozrzutności, ponieważ chcę sobie zamówić pełno kosmetyków i farby do włosów, bo w końcu chcę wrócić do rudości (zakochany) zauważyłam, że mój powrót do miasta rodzinnego wpływa pozytywnie na moje starania dotyczące wyglądu :D no i dobrze, czas najwyższy :)

25 lutego 2016 , Komentarze (5)

Już jestem w domciu :) w pracy nuda, ale oczywiście jak przyszła szefowa to urozmaiciła mi dzień dziwnymi pomysłami...np. w misie do moczenia stóp ciągle ma stać woda z kwiatkami, bo to fajnie wygląda :D a niech ma co mi tam i tak niedługo się przenoszę ;) po pracy poszłam na zakupy do mojego ulubionego sklepu ze zdrową żywnością, nawet dla koleżanki zrobiłam zapasy ;)

To jest moja część (zakochany)

Potem z dwoma siatami zakupów szłam 20 minut pod górkę (martwy ciąg :D)... myślałam, że nie dojdę, ale jakoś to przeżyłam (pot) zdążyłam już zjeść obiad, poodkurzać, a za chwilę trochę poćwiczę z Mel B ;) nie mam za dużo czasu, bo za chwilę mój piękny wyjeżdża z Opola i pewnie za 2,5 godzinki będzie <3 dobrze, że jutro mam na popołudnie to będę się rano wylegiwać  :)

25 lutego 2016 , Komentarze (5)

Właśnie siedzę sobie w pracy i się nudzę :PP Dlatego dzisiaj będą dwa wpisy :D Zdążyłam sobie już zrobić hybrydki i regulację brwi (smiech)

Taki ładny kolorek na pochmurne dni ;) Zaraz zjem sobie śniadanko, skończę czytać gazetkę, zrobię przysiady i wymyślę sobie jakąś robotę :p

25 lutego 2016 , Komentarze (6)

Nie wierzę... tak się cieszyłam, że w tym tygodniu mogę mieć 8 z przodu, a tu lipa :( już nie tyle, że waga stoi, ale ona rośnie ;( nie mam pojęcia dlaczego, bo w sumie jem mniej niż w zeszłym tygodniu, nie ćwiczę też na tyle żeby mięśnie mi urosły :< dziwne... we wtorek przybyło mi 100 g, wczoraj kolejne 100 g, a dzisiaj to już 500 g (szloch) wypisuję to i sobie pomyślałam, że może to przez miesiączkę... właśnie sobie przypomniałam, że się zbliża :| nigdy nie monitorowałam tak wagi, więc nie wiem czy zatrzymuje mi się ta woda w organizmie czy nie :D no, ale mam nadzieję, że faktycznie trafiłam i za tydzień waga zacznie spadać...

24 lutego 2016 , Komentarze (5)

Dzisiaj rano dowiedziałam się, że mój ukochany jutro do mnie przyjedzie (zakochany) farciarz dostał dwa dni wolnego to sobie przejażdżkę do Polski urządzi :) już zaczęłam sprzątać, bo nie ogarnęłam wcześniej mieszkanka :x ale jednej rzeczy nie mam zamiaru robić...nie idę na żadne zakupy, żeby zapełnić lodówkę  :D on już wie, że musi zaopatrzyć się w jedzenie, bo ja nie mam zamiaru gotować osobno dla niego i dla siebie ;) odpisał, że mam się nie martwić, bo da sobie radę :D dzielny chłopak, ale ciekawe jak długo (dziewczyna) może się uda i będzie też ze mną ćwiczył Mel B :D chociaż wątpię, bo niby raz robił z nią brzuszki i nie dawał rady, a wiem też jak wyglądał kiedy razem ćwiczyliśmy Chodakowską  :D to była komedia (smiech)


Zapomniałabym...ćwiczenia środowe z Mel B wykonane :D nie do końca, bo nie dałam rady (czuję brzuch po wczorajszym), ale i tak jestem z siebie dumna :) teraz wzięłam polopirynkę i będę się lenić, bo chyba łapie mnie jakieś choróbsko (chory)