Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Postanowiłam z 85 kg zrobić 58 - zwykła zamiana cyferek, to przecież nie może być nic trudnego!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5666
Komentarzy: 87
Założony: 17 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 6 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Motywacja_do_zdrowia

kobieta, 43 lat, Świdnica

158 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: -10 kg na wakacje

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2015 , Skomentuj

Tyle dzisiaj zalecił mi mój lekarz pierwszego kontaktu. Do godziny marszu dodałam więc pół godziny (dokładnie 36 minut) ćwiczeń w domu: 20 przysiadów, 20 brzuszków, 400 spięć brzucha i po 300 ćwiczeń na nogi.

Dziś na śniadanie zjadłam 3 kromki chleba żytniego razowego z serkiem jogurtowym i pomidorem, a na drugie śniadanie po ćwiczeniach talerz zupy dyniowo-kalarepowo-batatowej i ser typu włoskiego Capri.

23 kwietnia 2015 , Skomentuj

Dziś dzień zaczęłam jogurtem naturalnym z mieszanką otrębów, ziaren i rodzynek. Potem 40 minut marszu i drugie śniadanie: zupa dyniowa i 2 jabłka. Na obiad warzywa i pierś kurczaka z woka. Na kolację znów zupa dyniowa. Na jutro mam dyniowo-kalarepowo-batatową...

22 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Magiczna różdżka - pach i jestem szczupła. Albo dobra, tydzień diety i ćwiczeń - pach i jestem szczupła. Tak chciałoby się wszystko od razu, szybko, bez kilkumiesięcznej walki.

Mówią, że skoro na otyłość się pracowało latami, to i latami trzeba z niej schodzić. A co jak ja przytyłam 30 kg w 3 miesiące? Czy teraz uda mi się tyle w 3 miesiące schudnąć? Na pewno nie, a przynajmniej nie w zdrowy sposób.

A tak chciałoby się odnieść sukces jak najszybciej...

21 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Wyszłam pobiegać zanim przeczytałam Wasze komentarze. To było tak: mąż pyta mnie, czy idę pobiegać, ja mówię "Nie chce mi się", a on na to "To niech ci się zachce". No i rzeczywiście. Nikt mi nie sprzeda motywacji, muszę ją w sobie wykrzesać. Wykrzesałam na godzinę marszobiegu z przerwą na siłownię pod chmurką i na 20 "prawdziwych" brzuszków + 200 spięć brzucha po powrocie do domu.

Jak wykrzesałam w sobie tę motywację? Pomyślałam: "tu przecież chodzi o mnie, o moje zdrowie, o moją sylwetkę, nikt za mnie tego nie zrobi. Poza tym czas ucieka, minie dzisiejszy dzień, a ja nie poćwiczę - czy wyjdę z domu czy nie, czas i tak minie, a to ode mnie zależy, jak to się skończy: lepiej dla mnie czy gorzej".

Drogie Vitalijki dziękuję za sprzedawanie mi motywacji, Wasze wpisy rzeczywiście są motywujące, ale tylko do tego, abym ja sama wykrzesała w sobie motywację. Nikt inny za mnie tego nie zrobi. I nikt inny nie zrobi tego za Ciebie!

PS. Piszę to siedząc na gumowej piłce - dzięki temu chudnę, jak przeczytałam w jednym z artykułów na Vitalii ;)

21 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Wczoraj biegałam i ćwiczyłam na siłowni "pod chmurką", a dziś mi się nie chce... Ktoś sprzeda mi trochę motywacji?

19 kwietnia 2015 , Skomentuj

Skusiłam się wczoraj na ciastko. Wszystko przez hot-doga. Oj!

A było to tak - byłam na wyjeździe w Lublinie, zdawałam egzaminy z psychodietetyki. Rano zjadłam 3 kanapki z chleba IG z serem kozim, w południe 6 pierogów (3 z soczewicą i 3 z serem i kaszą), później 2 jabłka. Wieczorem po zajęciach poszłam na dworzec kolejowy, szukałam po drodze jakiejś restauracji, ale nie znalazłam. Na dworcu w jedynym lokalu serwowano tylko hot-dogi i ciasta. Wyszłam z dworca i udałam się na poszukiwanie czegoś zdrowszego. Ze sklepów znalazłam tylko monopolowy i Żabkę, w tej ostatniej nie było nawet bananów... Wróciłam na dworzec i zrezygnowana poprosiłam o tego hot-doga. Ciasta z lady tak na mnie patrzyły... Zjadłam hot-doga (naprawdę byłam już głodna) i uznałam, że skoro jem już niezdrowo, to skuszę się na ciastko. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Nie wiem, czy nie skusiłabym się na więcej, na szczęście już podstawili mój pociąg, więc wsiadłam do niego zaopatrzona tylko w wodę mineralną.

Cała noc jazdy pociągiem. Rano wsiadłam w zaparkowany przy dworcu samochód i wróciłam do domu. Na śniadanio-kolację zjadłam pół wędzonej makreli i poszłam odespać noc. Gdy wstałam, poćwiczyłam: 450 spięć brzucha. Mam nadzieję, że odkupiłam tym wczorajszą słabość.

Na obiad pojechałam do mamy. Były kotlety, surówka z pomidorów i ziemniaki. Ja sobie nałożyłam bez ziemniaków, jadłam powoli przeżuwając każdy kęs. Dziś mam zamiar jeszcze zjeść jogurt naturalny z ziarnami, otrębami i rodzynkami.

17 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Witajcie Vitalijki!

Kiedyś już tu byłam. Bo czegóż to ja nie próbowałam, żeby schudnąć. Przytyłam kiedyś 30 kg w 3 miesiące i bach, zostałam z tą (a nawet momentami większą) wagą do teraz. Aktualnie ważę 85 kg. Postanowiłam to zamienić na 58. Zwykła niewinna zamiana cyferek, to przecież nie może być nic trudnego, nie?

Jestem właśnie w Lublinie, ponieważ studiuję tu psychodietetykę. Naukowo postanowiłam podejść do tego mojego chudnięcia. Postanowiłam też wszystko opisać - nie tylko w pamiętniku Vitalii. Mam nadzieję, że wytrwam i mam nadzieję, że będziecie do mnie zaglądać.