Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Postanowiłam z 85 kg zrobić 58 - zwykła zamiana cyferek, to przecież nie może być nic trudnego!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5666
Komentarzy: 87
Założony: 17 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 6 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Motywacja_do_zdrowia

kobieta, 43 lat, Świdnica

158 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: -10 kg na wakacje

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2015 , Komentarze (5)

I jak ja będę chodzić? Tak dziś pomaszerowałam, że mam odciski na podeszwach stóp. Wzięłam wózek z małą i poszłam do sąsiedniej wioski. W sumie dwie godziny bitego marszu. Potem jeszcze zaliczyłyśmy plac zabaw i tymi moimi upośledzonymi stopami próbowałam nadążyć za moim dzieckiem, ech :/

Dietetycznie jest dobrze. Dziś ułożyłam sobie jadłospis z większą ilością białka i tłuszczu, aż musiałam dodawać węglowodanów, żeby się zbliżyć do przepisowych 100 g. Dołożyłam więc daktyle (które już zjadłam) i pomarańczę, którą zostawiłam sobie na wieczór. Jadłospis wygląda tak:

A ruch - jak wczoraj (tylko po wczorajszym nie mam odcisków, dziś chyba było szybsze tempo):

Na wadze było dziś 82,8 kg. Ciekawe, co będzie jutro. Na jutro do jadłospisu muszę dołożyć warzyw.

17 maja 2015 , Komentarze (5)

A raczej drga - troszkę w dół, troszkę w górę, generalnie ciągle koło 83 kg. Ale muszę przyznać, że nie trzymałam do końca diety w ostatnich dniach. Dziś było lepiej:

Mam nadzieję, że nic dziś już nie zjem. Za dużo mi wychodzi kalorii z węglowodanów... To te owoce. Muszę trochę przemyśleć dietę.

W ramach aktywności za mną 2 godziny marszu.

6 maja 2015 , Komentarze (4)

Z dietą idzie nieźle, jem około 1000 kcal dziennie. Gorzej z ćwiczeniami - wczoraj nie ćwiczyłam nic, a dziś gdy wyszłam z dzieckiem pobiegać, padał deszcz, więc wróciłam po 15 minutach. Na wadze 82,6 kg, więc przesuwam suwaczek nieco. Żeby już było 7 z przodu! Ktoś ma ochotę ze mną poćwiczyć dziś brzuch i nogi?

4 maja 2015 , Komentarze (3)

Tyle sobie na dziś zaplanowałam i na razie dzielnie trzymam się planu. Na śniadanie 2 kromki chleba żytniego razowego z pomidorem, na drugie śniadanie jabłko, na obiad zupa jarzynowa i kawałek mięsa. Na podwieczorek i kolację zaplanowałam wypić maślankę. 

Zobaczcie ciekawy quiz - mi wyszło, że jestem łasuchem ;)

3 maja 2015 , Komentarze (2)

Wstyd mi za wczorajszy dzień, za moją słabą wolę. Wstyd mi, że uległam pokusie i to jeszcze aż tak. Co mogłam zrobić? Mogłam po prostu odwrócić wzrok od kuszącej promocji na ptasie mleczko. Mogłam też – jeśli już nie udało mi się pohamować i musiałam kupić smakołyk – zjeść ptasie mleczko po kawałku, dwóch na dzień. Mogłam zanieść całe pudełko na grilla i podzielić się ze znajomymi. Mogłam zrobić wiele rzeczy, ale mój wewnętrzny łakomczuch zwyciężył. Co ja sobie myślałam? Właściwie nie myślałam nic. To było bezmyślne jedzenie. Postawiłam otwarte pudełko na wózku i tak pchając moje dziecko podjadałam ptasie mleczko.

Czy ten wstyd sprawi, że następnym razem się pohamuję? Oby.

Co sprawiło, że uległam pokusie? Chyba wpłynęły na to dwa czynniki. Jeden – do sklepu weszłam na głodnego. Byłam po małym śniadaniu i już czułam głód przed grillem. Gdy jesteśmy głodni, mocniej działają na nas bodźce związane z jedzeniem. I nam mnie podziałał ten bodziec bardzo. Druga sprawa to taka, że szliśmy właśnie na grilla, a więc już w założeniu miałam sobie pofolgować nieco. Rozluźniłam codzienny rygor dietowy i oto skutki.

3 maja 2015 , Komentarze (6)

Zgubiło mnie. Mała paczka ptasiego mleczka za 3,5 zł. Grzechem byłoby nie kupić, co? A jeszcze większym grzechem było zjedzenie prawie całego pudełka w drodze na grilla do znajomych. Tam żarłam samo mięso, bo surówki nikt nie zrobił. I wypiłam 4 piwa. A na koniec jeszcze zjadłam porcję lodów.

Dziś pokutuję za to obżarstwo. Rano zjadłam tylko owoc granatu, na więcej nie miałam ochoty. Potem poćwiczyłam pół godziny (30 przysiadów, 30 brzuszków, 400 spięć brzucha i po 300 ćwiczeń na nogi). Na obiad zjadłam kotlet z piersi, 2 konserwowe ogórki i 5 konserwowych patisonów. Teraz poćwiczyłam trening Miley Cyrus na nogi i ćwiczenia z youtuba z Rebeccą-Louise na brzuch - też wyszło pół godziny. Popiłam wody i chyba do końca dnia dziś tylko już wypiję litr maślanki. 

Wstyd mi za wczoraj.

30 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Coś ani wczoraj, ani dziś bieganie mi nie wychodziło. Zadyszka po dwustu metrach i brak chęci do kontynuowania biegu. Wczoraj marszobiegłam przez godzinę rano (+w domu ćwiczenia na brzuch i nogi) i jeszcze dwa razy po dwadzieścia minut wieczorem. Dziś ruchu było 50 minut - 25 marszobiegu (jak mi się nie chciało!) i 25 na siłowni zewnętrznej, a do tego 35 minut biegania za dzieckiem po placu zabaw (niech ona też coś ma z naszych ćwiczeniowych wypadów).

Dziś jem jogurty, maślanki (tylko naturalne) i owoce, na obiad będzie zupa kalafiorowa + 3 skrzydełka kacze z tej zupy. Na kolację mam nadzieję jogurt. Do tego dużo wody.

29 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Jestem z siebie dumna, bo pomimo deszczu zwlekłam się wczoraj z kanapy i poszłam pobiegać. Niestety szybko wróciłam, bo buty mi przemokły. W sumie więcej było przygotowań niż samego biegu, bo musiałam ubrać dziecko, na wózek nałożyć folię ochronną... Po piętnastominutoej przebieżce wróciłam do domu i poćwiczyłam pół godziny: 30 przysiadów, 30 brzuszków, 400 spięć brzucha i po 300 ćwiczeń na nogi z leżenia. Jako podwieczorek po tych dokonaniach zjadłam jabłko, a na kolację zupę brokułową. Gdybym przy oglądaniu wieczorem telewizji nie zjadła połowy paczki słonecznika, byłoby idealnie!

27 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

...taka zadowolona to ja nie byłam, gdy o świcie obudziło mnie dziecko. Dziecko odmówiło jedzenia i snu i domagało się uwagi. Przyniosło mi nawet do łóżka książeczkę o kurczaczkach do poczytania. Przeczytałam dwa razy i uznałam, że skoro już wstałam, to dobrze spożytkuję ten czas. Ubrałam mój specjalistyczny dresik do biegania, ubrałam dziecko i wsadziłam je do specjalistycznego wózka do biegania. I ruszyłyśmy.

Godzina marszu przeplatanego biegiem. Udawało mi się dziś biec na dłuższych niż ostatnio odcinkach, więc jestem z siebie dumna. Po powrocie do domu poćwiczyłam jeszcze 25 minut: 20 przysiadów, 20 brzuszków, 500 spięć brzucha i po 170 ćwiczeń na nogi.

Potem zjadłam śniadanie: trzy kromki chleba żytniego razowego ze słonecznikiem z serkiem jogurtowym, sałatą i pomidorem. Dzień dobrze zaczęty, mam nadzieję, że nie zakończę go lodami jak wczoraj.

25 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Dopadł mnie straszliwy leń. Nic mi się nie chce. Jedyne, na co się zdobyłam dziś to ponad godzina marszu. Teraz leżę...