Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

nie poprawna optymistka .)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49571
Komentarzy: 931
Założony: 7 czerwca 2015
Ostatni wpis: 21 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emcia.emilia

kobieta, 42 lat,

168 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

Dziś w planach bieganie rzecz jasna. Jestem już po śniadanku i kawusi.Ciesze się najbardziej ze mi się na prawdę chce chcieć:D. Nie znoszę widoku zmęczonych swoim zmęczeniem 20- 30 latków. A takich jest mnóstwo same przyznacie. To takie pijawki wysysające krew (czyt.energie). Nigdy taka nie będę nigdy. 

Wczoraj pokus miałam mnóstwo. Z moim chłopem, przeżyć weekend to tragedia żywieniowo-ruchowa. To co On potrafi wciągnąć przez weekend, mowa tu o ilości a tym bardziej o jakości,80% jest pochłaniana późnym wieczorem i w nocy, na wiadra można przeliczać. Połowa zakupów to syf nad syfy. same słodycze i słone przekąski. Nie mam już siły się z nim o to kłócić. Jego odpowiedz jest prosta "No przecież nie tyję". Wkurza mnie tym bardziej ze mi co chwile coś pod nos podstawia. Dla niego  argument ze to sama chemia,nie jest żadnym argumentem.

2 kwietnia 2016 , Komentarze (17)

Duma mnie rozpiera  dziś przebiegłam 30min. bez choć by jednej przerwy. Przyznaje sie bez bicia ze nie spodziewał sie tego kompletnie. jak to u mnie pełen spontan, po prostu wstałam rano krótka rozgrzewka i przed siebie pogoda wymarzona, ciepło, bezwietrznie, rześko, żywej dusz,. Wiecie za co kocham Holandię? A za to ze tutaj jest tyle pięknych zapierających dech w piersiach miejsc. Mieszkam w małym miasteczku ok. 30 tys mieszkańców i choć bym tu mieszkała 30 lat i co dzień chodziła na spacer, to wiem ze co dzień odkryła bym nowe miejsce  w którym wcześniej nie byłam, zupełnie inny zakamarek, choćby ścieżeczkę o której pojęcia nie miałam. To taka zagadka wychodzę z domu i nigdy nie wiem co nowego dziś zobaczę. Zachwyca mnie to za każdym razem.  

Nie ważyłam się jakiś czas, ale słyszę tu i tam że schudłam, widzę sama po sobie ze nie tyję:D.Dziewczyny rzucam wyzwanie sobie i wam jeśli macie ochotę. Taki pomysł mi dzisiaj zaświtał podczas porannego biegu.  Nie ważę się przez 5 tygodni, zmierzam w kierunku zdrowego żywienia, w miarę możliwości biegam  te 30 min. Jak mnie najdzie to pewnie będzie więcej. Wiem ze przez te 5 tygodni można dokonać zmian w sobie nie tylko ciała ale i ducha. To nie przymus, i nie chodzi tu nawet żeby żadnej wpadki tu nie było, to taki krok do przodu wszystko w ramach zdrowego rozsądku. To może być inna aktywność, nie ma to znaczenia. U mnie na 100% wpadnie tez i rower. 

Ktoś by się mnie zapytał czy ja się odchudzam? Nie, ja po prostu zmierzam ścieżką zdrowszego życia i w końcu robię to w pełni świadomie i wiem ze będą tego również skutki uboczne w postaci utraty kilogramów i przypływu nieokreślonej ilości energii.

30 marca 2016 , Komentarze (6)

Rozmyślacie czasami nad życiem? Te moje wpisy to jakieś takie psychologiczne sie zrobiły.(kujon) W sumie taka moja natura Rozważnej Wariatki. Potraficie z czystym sumieniem powiedzieć ,że kochacie życie? Tak po prostu KOCHAM ZYCIE! Czemu to tak jest ze docenić go nie potrafimy? Dopiero w cieniu choroby, życiowej tragedii jest gdybanie, czarna rozpacz...Pełno w nas zazdrości, nienawiści, zawiści...i ten ciągły niedosyt materialny. A ta idealna sylwetka do której tak uparcie dążymy popadając w depresje ta która nie istnieje. To co najważniejsze w życiu spychamy na dalszy plan oszukując samych siebie ze na wszystko jeszcze mamy czas. Tylko co wtedy gdy sie okazuje ze tego czasu jest zbyt mało na to co najważniejsze.Popatrzmy ile ludzi żyje w okół nas każdy z nich goni w swoja stronę za karierą, za powodzeniem, za sławą... Po co to wszystko? A Ty kochasz życie, czy pędzisz razem z tłumem bez celu, bez wdzięczności wpadając w "bezsens" istnienia?

29 marca 2016 , Komentarze (8)

Jak postanowiłam tak robię, czyli na pierwszym miejscu dieta-nie znoszę tego słowa, na drugim miejscu ruch. Będzie dobrze nie będzie tez przeżyje, choć wiem że nie zbyt długo hahaha.... Do ruchu podchodzę bez spiny. U mnie najczęściej jest spontanicznie, i nie znam dnia ani godziny, ni pory nawet co mi strzeli do głowy. Serio sam siebie czasami zaskakuje. U mnie to jest tak że nie mogę planować, bo z tych planów treningowych prawie nigdy nic nie wychodzi. Wiec sobie głowy tym nie zawracam. Ale prawda jest taka ze często mam zakwasy hahaha....  i co lepsze to niż  nic.  

Jestem takim trochę dziwnym przypadkiem:PP z jednej strony bardzo rozważna poukładana, z zasadami, mająca swoje zdanie, dążąca do celów, (ale nie wszystkich), a z drugiej strony taki wariat śmiejący się z siebie, z życia, zbuntowana, z masa głupkowatych pomysłów, pełna niespożytej energii, ciągle szukając w życiu czegoś co mnie napędzi. Nie znoszę się nudzić odpoczywam w ruchu i powtarzam ze przynajmniej sama ze sobą się nie nudzę. Tak cholernie kocham życie, ze aż mi go wciąż za mało. Nie wyobrażam sobie ze mnie kiedyś nie będzie na tym świecie. Jestem "kłębkiem" wielu emocji na raz, miłością do życia mogła bym obdzielać cały świat. No kurczę....zagalopowałam się...

28 marca 2016 , Komentarze (4)

Jak się ciesze powracam do równowagi ciała i ducha po ostatnim "kryzysie". Dziękuję dziewczyny za wsparcie. +tego taki ze ja nie koniecznie jem nawet , nie mam ochoty, jakoś mi ciężko na żołądku, mimo ze wcale dużo buzia nie kłapie. Od kilku dni mam taka chcice na warzywa dużo warzyw, na takie lekkie jedzonko. Twaróg ze szczypiorkiem chociażby czy rzodkiewką. Mmmm...pycha. Albo szpinak w wykonaniu mojej mamy najlepszy na świecie. Nie ma co się oszukiwać dieta w pozbywaniu sie kg. jest najważniejsza. A ruch pozostanie tylko dodatkiem. U mnie nigdy go nie zbraknie bo jak żyć bez miłości? Wiec poświstujmy jeszcze dzisiaj tylko bez obżarstwa i bierzmy się do roboty. Kto ze mną?

27 marca 2016 , Komentarze (6)

Dziś jest lepiej.  Wczorajszy dzień był dal mnie bardzo ciężki, łzy płynęły mi jak grochy. Porobiłam co miałam porobić i wyszłam z domu po prostu przed siebie. Gdybam była odpowiednio ubrana to chyba bym biegła i biegła bez końca aż bym padła. Mnie taka wegetacja rozkłada na łopatki. Dziś biegałam, chyba przesadziłam bo już mam zakwasy. Jutro zapowiadają tak kiepska pogodę ze wątpię żeby coś z jutrzejszego biegu wyszło. Cholernie mnie ciągnie do tego biegania, jak kocham ruch to z niczym tak w życiu nie miałam. Biegam czasami inaczej tego nie nazwę.Czasem dwa razy w tygodniu czasem i dwa tygodnie nie biegam, ale wciąż to bieganie spokoju mi nie daje. Przyciąga mnie jak magnes. W porywach wczorajszego smutku znalazłam fajna trasę biegowo-spacerowo-rowerową. I wczoraj postanowiłam, ze będę ja pokonywał tak długo aż nie pokonam jej ciągłym biegiem. Dziś nawet nie miałam apetytu, muszę wsiąść się w końcu za zmianę nawyków żywieniowych no i redukcja, bo jak inaczej pozbyć się trzęsącego sadła!?

Byliśmy dzisiaj u znajomych, dobrze mi zrobiły te odwiedziny. To taka rodzinka z trójka dzieci pochodząca z naszych okolic w Polsce. Oni również chcą wrócić do Polski, Dzieciaki nie mogą się tutaj odnaleźć.

Mam nadzieje że Wy miło spędziłyście święta w rodzinnym gronie.

26 marca 2016 , Komentarze (17)

Zazdroszczę Wam dziewczyny wiecie. Zazdroszczę  Wam tej krzątaniny przed świętami, tego stania przy garach, sprzątania, zakupów, malowania pisanek, pieczenia mazurków, dzieciaków przeszkadzających....Tak tęsknie za rodzina ze mnie to aż boli. Doceniłam ja w końcu, widocznie musiałam wyjechać z kraju żeby bardzo dużo zrozumieć  i docenić w swoim życiu.To nie jest wpis pesymistyczny choć możne tak to brzmi.  to jest wpis o nadziei której nie tracę , która mnie uskrzydla. Jestem tak blisko celu, który jeszcze bardziej mnie napędza do działania. Wiecie obiecałam sobie właśnie dzisiaj ze to sa moje ostatnie święta spędzone poza Polską. Już niedługo i to ja będę panią swojego gniazdka, będę zapraszać gości, organizować święta.Będę żyła tam gdzie jest moje miejsce na ziemi. Wśród swoich bliskich. Dziś wiem ze rodzina jest najważniejsza. Ta z której wyfrunęliśmy i ta którą sami tworzymy/stworzyć możemy. Dzis wiem ze człowiek powinien żyć w kraju w którym się urodził i wychował. A jeśli tobie jest dobrze gdzie indziej to ciesz się życiem, żyj jego pełnia bo masz je tylko jedno. 

 Wesołych Rodzinnych Świat Kruszynki

24 marca 2016 , Komentarze (5)

To znowu ja:D.Na holenderskim 0 skupienia, nie wiem w ogóle o co mnie pytali, a tym bardziej jakim cudem cos tam wybąkałam.Mam tam kolegę Kondzia to taki aparat jak ja. Nie wiem czemu jemu się wydaje ze ja to taka wszechwiedząca z tego holenderskiego. W sumie to miłe nie chce go z błędu wyprowadzać, ale mnie to bawi. Ale nie o tym miła być mowa wracaj z zajęć wpadłam na taki "genialny" pomysł.Jeśli nic się nie zmieni do mojego wyjazdu na urlop tj. za 6 tygodni w związku z moja nie spadającą waga decyduje sie na Smacznie Dopasowaną. Nie jestem zwolenniczka z góry narzucanych jadłospisów nawet tego nie ukrywam, ale zobaczymy jak wyjścia nie będzie to się poświecę żeby mnie ubyło. Mam głowe nie od parady nie ma co;)

24 marca 2016 , Komentarze (8)

Czort jasny mnie podkusił, no i stanęłam rano na wagę, po prostu czułam ze tam spadku nie będzie i jak w mordę 78 kg, było tak i 78 kg. jest. co do grama. przyczyny nie znam. Wiem ze to tylko 5 dni, ale właśnie przez te pierwszych kilka dni zawsze bardzo szybko waga mi leciała. kalorie liczyłam pi razy oko, możne to moje oko jakieś zezowate jest hahaha... i tak wielki postęp tu robię bo nie zamierzam się napchać i od nowa jutro znowu zaczynać. już nigdy nie będzie od nowa. Jest tu i teraz i ja walczę. Zobaczymy jak  nadal taka bida będzie to zejdę do 1500kal. niżej nawet nie śmie myśleć. milusiego dzionka wam życzę kruszyneczki piękne, pora na moje holenderskie wypociny.

23 marca 2016 , Komentarze (6)

Ale mnie naszło nie znoszę tego stanu, bo jestem po prostu nie obecna. Takie to są właśnie uroki emigracji. To temat rzeka.......zarówno + jest dużo jak i -. "Przypadków" emigrantów jest przynajmniej kilka rodzai.  Mnie przeraża tendencja patologii. Ludzie wyjechali kilka, kilkanaście lat temu. Jak w jednych gaciach wyjechali a w ich zyciu zero zmian  finansowych na lepsze. Chlanie , ćpanie, rozpad rodzin. To mnie przeraża. Mnóstwo znam takich osób choć się nie obracam w ich towarzystwie. Np. moja znajoma lat dziesięć poza krajem. Pracowała przez cały ten czas, nikogo nie ma na utrzymaniu  a dorobiła sie tego co ma na tyłku, nawet nie stać jej na  używany rower na dojazdy do pracy. Nie pojmę tego do końca życia. Znam o wiele"lepsze" przypadki. Może jestem dziwna, ale nie pojmuję tułaczki tylko po to żeby swoje życie prze wegetować. Ogromnym + jest to że są i tacy co dzięki wyjazdowi z kraju poszerzyli swoje horyzonty. Część sprowadziła rodziny tylko nie stety nie wszyscy sa w stanie sie zaklimatyzować.Nie wspominając ile jest takich co żyje tylko z socjala. Dobra nie smęcę już bo to zupełnie nie w moim stylu. Diety sie trzymam choć wcale nie czuje ze na niej jestem, dziś roweka brak, deszcz mnie z rana wypłoszył, jutro raczej nie napisze bo zwalniam sie z pracy o 17 i pędzę na holenderski "wyprać" sobie mózg. Trzymajcie sie Kruszynki, Kruszynki emigrantki wierze ze wiele z was ma o wiele milsze doświadczenia co do zycia poza granicami. Ja również mam może podzielę się nimi innym razem.