Już widzę, że będzie problem. Mój pierwszy dzień z dietą i już mi brakuje pomysłu jak tytułować wpisy w pamiętniku. A muszą być tytułowane ? ;)
Wstałam trochę za późno, ale nie ma zlituj. Skoro doszłam do takiego momentu w życiu, że mogę przyjść do pracy później, bo i tak zrobić swoje trzeba, to ubrałam się i w las. 6 km z kijami zaliczone. Endomondo pokazało 512 kcl spalonych.
Śniadanie dwie razowe kromki, liść sałaty, dwa plastry pomidora i cebuli, jajko.
Wiem. Zmodyfikowałam, bo w propozycjach od dietetyka nie było kanapki z sałatą, cebul i pomidorem, ale skoro mamy lato i czas warzyw i owoców, to chyba te kilka kalorii nie powinno robić różnicy a inaczej się je kiedy jest tak kolorowo i pachnąco na talerzu.
Na przekąskę wzięłam sobie dwie łyżki płatków owsianych ze szklanką mleka.
Na obiad ugotowałam wczoraj risotto z brązowego ryżu, papryki, pora, cukinii, doprawione czosnkiem i całą czapką przeróżnych przypraw, raczej na ostro. Mam tego na dwa dni, chyba że mi mendy zjedzą, bo smaczne jest bardzo. :D
Teraz woda, woda, woda i praca. Na ćwiczenia zaproponowane przez vitalię, jeszcze nie zajrzałam z braku czasu. Postaram się dzisiaj, jeśli mi nie wyjdą plany wieczorne, chociaż wolałabym żeby jednak wyszły.
Wybieramy się do Klubu na koncert. Strata kalorii ewentualna, gwarantowana. ;)
https://youtu.be/tDTQQWSmo8s :)