Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z nadprogramowymi kilogrami walczę od 2009 roku, kiedy to w przeciągu 3-4 msc przytyłam prawie 20kg...Jak się później okazało, mam niedoczynność tarczycy, ale zdiagnozowali mnie poprawnie dopiero jak wyjechałam do Niemiec...ale to temat na oddzielną historię. Od półtora roku biorę horonz tarczycowe i przestałam tyć . Teraz czas na kontrolowany powrót do dawnej siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4702
Komentarzy: 13
Założony: 8 września 2015
Ostatni wpis: 18 stycznia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marteczka_85

kobieta, 39 lat, Kolonia

166 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 stycznia 2018 , Skomentuj

Dzis udalo mi sie zrealizowac pierwszy krok z mojej diety :DBrawo Ja (smiech) Od poczatku mojej diety, czyli od 29 listopada, udalo mi sie schudnac 4,1kg. Ciesze sie bardzo, biorac pod uwage moja tarczyce, to ze w miedzyczasie mialam angine i byly Swieta :D Oby dalej mi tak szlo. Motywacja jest :D

Zaczelam pic reguralnie wode. Wczesniej tylko kawa i herbata, z woda bywalo roznie. Znalazlam patent dla siebie, co robic zeby te 1,5l dziennie wypic.  W domu i w pracy mam 0,5l szklanke po Coca Coli, w ktora wkarwam sobie cytryne i ciagle pije. Jak tylko szklanka jest pusta, to ja napelniam i tak wypijem 1,5-2 litro dziennie.

W Koloni dzis szaleje orkan Frederike. Radza wszystkim zostac w domu i nie wychodzic. Ma wiac nawet do 150kg. Nawet moje glowne szefostwo napisalo dzis oficjlanie, ze zaleca dzis prace z domu. Szkoda, ze mail przyszedl, jak ja juz bylam w biurze... No nic, dobre tyle, ze auto w pracy mam w garazu, i prznajmniej wiem, ze zadne drzewo go nie trafi. Okolo 18 mam sie uspokoic i wtedy mam zamiar wrocic do domku.

11 stycznia 2018 , Komentarze (1)

Dzis sobie ponarzekam, a co mi tam... Mam dzien do doopy. Zle mi. Gruba jestem. Wyskoczyl mi wielki czerwony pryszcz na nosie i wygladam jak Rudolf Renifer. Po drogach jezdza w tym uporzadkowanym kraju sami idioci. Na dodatek praca tez mi dzis udowania, ze wcale nie jestem taka fajna, jak mi sie wydaje..... Oj zeby juz byl weekend. Moze na zakupy pojde, to zawsze poprawia nastroj.

9 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Jestem tutaj nadal chociaz moze pisarsko mniej aktywnie. 

Diety sie trzymam, tylko na Swieta troche sobie wiecej pozwolilam, ale juz te grzechy odpokutowalam. Dumnie minus 3kg i dzis przeskoczona do tylu dziurka w pasku od spodni. 

Znowu Brawo Ja! :)

6 grudnia 2017 , Skomentuj

For my battle symphony

Chester odszedl, ale jego muzyka od 16 lat jest przy mnie....

6 grudnia 2017 , Komentarze (1)

No to dietuje sobie od tygodnia z planem diety. W miedzyczasie sie rozchorowalam i nie moglam dolaczyc do tego treningow ale diety sie dzielnie trzymam i mam dzis pierwszy malutki sukces.... -1kg na wadze:D Bardzo milo zaskoczona jestem i utwierdzam sie w pozytywnym nastawieniu du tego dietowania. W sumie wszystko co mam na liscie posilkow jest smaczne i sie tym naprawde najadam. Nie chodze glodna i nie mam ochoty podjadac miedzy posilkami. Nawet moj Malz w niedziele sprobowal mojego Tacos z kurczakiem i  z guacamole na lisciach kaupusty i prawie mi wyzarl wszystko]:> 

Dobry humor i energia po tak milej wiadmosci z rana mam nadzieje utrzymaja sie dlugo. Dzis juz tez czuje sie w miare OK, wiec pojde sobie na krotki trening. Jesli bez treningu waga spadla , to z treningeim powinna ruszyc z kopyta :D

29 listopada 2017 , Skomentuj

Choroba Malza niestety sie rozprzestrzenia i znalazla sobie nowego zywiciela w postaci Zony...(martwy) Od wczoraj czuje sie jakby tramwaj po mnie przejechal. Wyszlam wczesniej z pracy i jak o 16 zasnelam to obudzilam sie na Diagnoze w TVNie. Dzisiaj rano powitala mnie moja co-zimowa znajoma czyli Angina. Wredna malpa chyba nie czai, ze jej nie lubie i wprasza sie na zawsze na dluzej... a ja akurat mam teraz w pracy sajgon i nie moge jej wyprosic zwolnieniem lekarskim:< No nic. Trzeba sie leczyc tym co ma sie w domowej aptecze.

Dostalam wczoraj diete od BeBio, ale nawet nie mialam sily pojechac do sklepu po skladniki. Dieta 1500 bioraca pod uwage moja dne moczanowa i alergie na orzeszki. Potrawy na pierwsz rzut oka wygladaja OK. Zpbaczymy jak beda smakowaly. wczoraj ze wzgledu na nieproszengo goscia powyzej, nie dietowalam jesczce, tylko jadla jak zwykle. Ale zaintalowalam sobie fitatu i licze kalorie. Wczoraj 1600. Niezly wynik.

27 listopada 2017 , Komentarze (2)

Update: nie taki poniedziałek straszny jak go malują:Dchociaż w pracy sajgon i po powrocie padłam na twarz to jednak zebrałam się w sobie i poszłam na trening(impreza):D Po 5 miesiącach przerwy nie było tak źle, siła i jakość bardzo nie spadła, a po ćwieczeniach na Wolfie nie chciało mi się wymiotować jak za pierwszym razem i dałam radę wszystkie serie zrobić:D Brawo Ja!!!:D

27 listopada 2017 , Komentarze (2)

Z gory przepraszam za brak polskich znakow, ale w pracyb tylko germanska klawiatura, wiec jak sie nie ma co sie lubi....;)

Dzien zaczal sie swietnie - Maz chory, leje, stanie w korku 40 min, awaria systemu w pracy ( jak zwykle na koniec miesiaca ]:>)... Mam nadzieje, ze pozniej bedzie lepiej. W sumie jak tylko kofeina zaczela mi krazyc w zylam, zrobilo sie lepiej :) Mam na dzis plan wrocic na trening.  Jeszcze tylko nie zdecydowalam czy na cardio czy na zumbe...

26 listopada 2017 , Komentarze (3)

Jak w tytule, czyli moje never ending story od jakis 8 lat czyli Marta chce schudnąć. Chcieć chce, ale czy jej się uda to już inna para kaloszy...:?

Jakiś rok temu też bawiłam się z Vitalią, ale jak to zwykle u mnie bywa, słomiany zapał szybko stracił paliwo i się wypalił. Myślę, że mogłabym oczywiście zrzucić jak zwykle winę na moją wredną tarczycę i zaburzenia metabolizmu,ale po co... Trzeba w końcu przyznać przed swoim 86kilowym cielskiem, że tarczyca oczywiście nie pomaga, ale największy problem to mój brak konsekwencji w działaniu i bardzo szybkie zniechęcanie się....(kujon) Problem siedzi w głowie i z głowy trzeba się go pozbyć... Próbować zawsze warto....tak więc do biegu, gotowa, start!!!

Sama tak na prawde nie wiem dlaczego akurat dziś zdecydowałam się spróbować raz jeszcze. Po prostu leżąc przed tv nagle doznałam olśnienia, że muszę odpalić raz jeszcze... A więc jestem.

Jestem 32 letnią kobietą sukcesu. Mogę tak o sobie powiedzieć w pewnym sensie. Mimo kilogramów brzydka nie jestem, skończyłam dobre studia, wyszłam za mąż, pracuję w Niemczech w liczącej się na rynku firmie doradczej, mam psa, mieszkanie i marzę aktualnie o kupnie Tucsona:D Ale jestem sama. Oprócz Męża nie mam tutaj nikogo. Żadnej koleżanki, z którą mogłabym wyjść na kawę czy na trening. Znajome z pracy są, ale jakoś nie mamy chęci nawiązywać bliższych relacji. Inne Polki - temat rzeka. Była jedna dobrze zapowiadająca się znajomość ale finalnie okazało się, że nie tylko zazdrościła mi pracy i sukcesu zawodowego, ale także Męża...Zawsze byłam ostrożna jeśli chodzi o nowe znajomości, ale od ten historii zamknęłam się w sobie...

Może pisanie tutaj w pamiętniku, na forum i dzielenie się z Wami moimi zmaganiami sprawi, że w walce o siebie wyjdę z pułapki własnego umysłu....

10 września 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj wrocilam do aktywnosci fizycznej po Jakis 3 miesiacach przerwy. Poszlam na typowe cardio z zamiarem polazenia na biezni i jakiegos orbitreka, ale w sali obok wlasnie zacznala sie Zumba, wiec stwierdzilam, ze a co tam, sprobuje czegos nowego... I to byl strzal w 10tke:D Zakochalam sie w tych zajeciach. Takiej poytywnej energii i czystej radosci z ruchu jeszcze chyba nie doswiadczlam:D Dzis rano wstalam we wspanialym nastroju i jestem pelna omptymizmu na kolejne dni, tygodnie... moze miesiace ;)Pewne jest, bede zumbowac:D:D:DJutro kolejne zajecia.

A jak z dieta - wczoraj byl dzien pierwszy i wrazenia mam pozytywne. Oby tak dalej :)