Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 118290
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2016 , Komentarze (44)

Hej Kochani, dziękuję za ciepłe słowa otuchy, i za to, że jesteście :-))))

Mi już dziś odrobinę lepiej z nastrojem, zaczynam widzieć światło w długim i ciemnym tunelu odchudzania, czyli wracam do siebie:-) ;)Cóż, huśtawka hormonalna plus niedospanie zrobiły swoje. Jasiek nadal ząbkuje:(:PP, nadal budzi się z krzykiem, ale noc była zdecydowanie lepsza:-) W dzień co prawda ciągle chce na ręce, ale nie dziwię się - z moich obserwacji wynika, że idą dwa górne trzonowe (dolne już są, ale w ciągłym "rozbudowywaniu"), a także, że idą dolne trójki lub czwórki, jakoś tak na zakrętach coś wychodzi, czyli idzie 6 zębów jednocześnie. W związku z tym Bąbel jest teraz małym despotą :-) Ale go rozumiem- ząbkowanie nie jest cool ;-) Daję mu czopki przeciwbólowe i jakoś tak sobie trwamy :-)

Z dietą znacznie lepiej niż wczoraj, ale nie najlepiej. Przeginam z ilością KCL o jakieś 150-200 kcl (trudno), dodałam dwa małe kotleciki do obiadu (robiłam dla rodziny, na chudym bardzo mięsie,bez panierki, z dodatkiem kaszy manny i dużej ilości ziół),nadto  złamałam zasadę "nie słodkiej" kolacji, no musiałam jakoś się "dosłodzić', jedna kromka z miodem, druga z 100% owoców wiśniowym nisko-słodzonym dżemem... Cóż mało dietetycznie, ale "niedźwiedź we mnie się domagał" ]:> Biorąc pod uwagę ostatnio zawartość moich posiłków, jakikolwiek spadek w piątek będzie cudem :-)))

Nie odpuszczam za to ćwiczeń, zrobiłam dziś kilkunastominutową "dywanówkę" ( ponad 100 brzuszków), i przejechałam na rowerze 38 minut (około 220 kcl), także na tym polu jest OK(puchar)

Także mam nadzieję już niedługo zupełnie powrócić na extra dobre tory. Dziś siedziałam troszkę dłużej w kuchni w porze obiadowej, przygotowałam właśnie kotletki (na nowej patelni ceramicznej świetnie się smażyły), nagotowałam na jutro buraczków dużo (zrobię sobie sałatkę z burka i kiszonego ogórka z cebulką, i inne inności, które na szczęścicie nie tuczą :-)

Generalnie jadłam tak:

kakao, 1/2 banana, 220 ml mleka 2%

surówka: sałata lodowa, pomidor, marchewka, rzodkiewka, ogórek  kiszony, prażony (troszkę mi się przypalił:PP)słonecznik, kasza pęczak, i dwa mini kotletki

podwieczorek:

kolacja:

Także dziś "średnio na jeża" dietetycznie, ale staram się, staram :-))))

pozdrawiam Was ciepło

buziaki

Ania(kwiatek)

11 stycznia 2016 , Komentarze (51)

Cześć Kochani, jak mi miło że jesteście, że nie jestem sama w tej walce naszej o każdy zbędny gram... Powiem szczerze, że po świętach cały czas trudno mi się ogarnąć. Okropną walkę toczę każdego dnia ze sobą ażeby nie wciągać słodyczy. Różne są efekty. Dziś troszkę skubnęłam i jestem z siebie nie zadowolona]:>:((szloch). Oczywiście, nie jakieś straszne ilości, ale i tak nie powinno się to zdarzyć. A mam ostatnio wielką ochotę na słodkie, zwłaszcza jak przychodzi wieczór... I to na konkretne smaki, takie wytrwano-słodkie, jakieś trufle z czekoladą... Ach... MASAKRA... Być może spowodowane jest to trwającym @, mam nadzieję że mi niedługo przejdzie... bo jak nie to jakiejś schizofrenii jedzeniowej dostanę :-):PP(strach)(kreci)

Ale na szczęście mam też ochotę na kwaśne, czyli na ogórki kiszone (ufff), i dodaję je do wszystkiego gdzie się da :-) W zasadzie oprócz niewielkich wpadek trzymałam się rozpiski :-) 

Z aktywności to tylko 40 minut pedałowania na stacjonarnym rowerku plus troszkę gimnastyki na ręce i nogi. Muszę popracować nad wewnętrznymi mięśniami ud, zauważyłam że zewnętrzne "się zbudowały", takie "bagietki" nad kolanami, a wewnątrz to jeszcze tłuszcz niestety...Muszę poszukać ćwiczeń na nie...

Z miłych rzeczy to doszła druga książka, nowość (premiera 13.01) mojej autorki poradnikowej Gretchen Rubin, nie wiem kiedy to przeczytam, ale kiedyś na pewno, na rowerku całkiem nieźle mi to wychodzi:-)

Czytanie na rowerku:

Wolę to niż oglądanie TV, jakoś "szybciej" czas leci przy czytaniu :-) Albo tylko mi się tak wydaje :-)

Jakoś ostatnio to moje odchudzanie jest marniejsze, nie wiem dlaczego, na początku to KG leciały, a teraz każde 100gram to walka zacięta, że hej... Ale nic to, oby do wiosny, może wtedy będzie łatwiej, zieleniej, milej, dojdzie pielęgnacja ogródka (kocham kwiaty) i taka mega energia płynąca ze wszystkiego co budzi się do życia:-))) Fakt, że ja chyba ostatnio najbardziej potrzebuję porządnego snu, ale na trzonowe Jaśka nic za bardzo się nie poradzi:PP W ogóle to on jest skubany, jak dorwie pilot od TV, to chowa się za kanapę i udaje, że go nie ma :DCwaniak mały :PP;) Dziś wspinał się na fotel, szok...alpinista mały taki :-))) 

Och wracając do tematu, to ja marzę, marzę, marzę o szczupłej talii, o jakiejś sylwetce lepszej...Kiedy, kiedy, kiedy????!??!!!!!(szloch):<(mysli) Jeszcze długo...:( Ale będę małymi kroczkami zmierzała nadal, a co, na wiosnę będę nowa JA :-)))))))))))))))))))))))))))))))

A jadłam tak:

koktajl ledwo wypiłam, o ironio- za słodki, nie miałam pomarańczy dodałam pół banana, do 3 plastrów ananasa i jednego jabłka, dodałam nawet wodę żeby rozcieńczyć, ale  tak było słodkie, jednak wskazana jest pomarańcza, aczkolwiek plus jest taki że dużo witamin i błonnika ma taka przekąska :-)

Na obiad była kasza i surówka z ogórka kiszonego, pomidorków i cebulki (lubię taką mieszkankę)

A na kolację ponownie ogórek kiszony w roli głównej (jak szaleć to szaleć :-)   )

Także taki miałam dzień, walki ze słabościami, jutro muszę sobie zafundować koktajl z banana i kakao- on pomaga na zachcianki, a dziś jakoś mi do głowy nie wpadł... :PP

Pozdrawiam Was serdecznie, czytam Was dużo, i wiem że jesteście MEGA DZIELNI I WYTRWALI!!!! 

MOC JEST Z NAMI;)

buziaki

Ania(kwiatek)

10 stycznia 2016 , Komentarze (43)

;)Hej Kochani! Dziś troszkę posmęcę z początku... Otóż miałam koszmarną noc z Jasiem wczoraj (szloch) i od razu prawie cały dzień zrąbany(ziew)(spi)(ziew). Nie wiem co było małemu, ale darł się równo od 1ej do prawie 5tej rano, z małymi przerwami... (jak nie on, ostatnio takie długie cyrkowisko było z pół roku temu...)Nosiłam,lulałam,śpiewałam,tuliłam, karmiłam, odkładałam do spania a on w krzyk... Chyba te trzonowe, bo idą ciągle dwa górne. W dzień też nie był Jasiek jakiś super, bo ciągle chciał być na rękach, co mu się już rzadko zdarza jak nauczył się sam śmigać...

Na szczęście mój kochany mąż dał mi z rana trochę ten koszmar odespać ale i tak byłam dziś "pół żywa"... troszkę później w dzień poleżałam jak Jasiek spał (jak suseł...o dziwo też chyba odsypiał...). Także dzisiejsza niedziela skoncentrowana była na regeneracji po nocnym "imprezowaniu"...

Jadłam dziś "średnio", wpadł kawałek tortu(torcik) ciężko było się oprzeć i patrzeć jak inni jedzą... (nie zjadłam za to obiadu(pomysl)), pory jedzenia też "dziwne", zgodność z rozpiską mierna, ale poza tortem jedzonko "zdrowe". Wieczorkiem wsiadłam na rower żeby choć troszkę torcik spalić, wyjeździłam 45 minut, ponad 250 kcl, także spoko :-) Ładnie się "spociłam" co bardzo (głupio brzmi) lubię,ponieważ wiem wtedy że ćwiczyłam. Wyprodukowały się też endorfinki i poprawiło mi to ogólnie humor. Jazdę na rowerku też lubię i z tego powodu, że mogę sobie jadąc czytać książkę :-))) (uwielbiam to :D) mam wtedy przyjemne z pożytecznym:-)

Także mimo ciężkiej bardzo nocy dzień w miarę udany :-)))

Jadłam tak:

dwie kanapki z serem i ogórkiem, jedna z miodem, kawałki gruszki (wiem-dziwny mix ale były to 2 śniadania w jednym:D plus świeżo mielona kawusia...)


zamiast obiadu - tort (jedna warstwa wyszła mi szara zamiast czerwona... wpadka techniczna...nie spodziewałam się że herbatka owocowa, którą nasączałam biszkopt zmieni barwę na mało apetyczną:PP;((kreci)...)

sałatka z mozzarellą, ogórkiem,pomidorkiem, sałatą lodową i słoneczniczkiem- mniam

i na kolację coś na "lekko" koktajl ananasowy (mleko plus ananas) :-)

Także było jak było, mogło być lepiej, najważniejsze że poćwiczone :-) Zobaczymy jaka dziś będzie noc, oby lepsza, bo odespać nijak nie będzie można, mąż do pracy, Antek do szkoły... brrrr...

Bądźmy dzielni :-))))) I walczmy (ninja)(ninja)(ninja)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

9 stycznia 2016 , Komentarze (40)

Witam Was Kochani, dziś w miarę krótko, przy sobocie:-) Rano szklana nie była łaskawa;(, tym samym popsuła mi humor na pół dnia... Wskazała tę samą wagę co we wtorek :-((( Czyli spadek przez tydzień to tylko 0,5 kg... być może przez @, albo sama nie wiem przez co. Bardzo marzę o 7ce z przodu, bardzo chcę pozbyć się tych 1,6kg żeby było już 79,9kg, raju jak ja tego pragnę...  (szloch)(szloch):<:((strach) A tu prawie nic... Dietę w miarę trzymałam, ciężko było z regularnością, ale jakoś dałam radę... Może to jeszcze poświąteczne efekty...czas pokaże później...

Dzień aktywny jak zawsze z takimi wyjątkami że mogłam dłużej pospać, a wieczorem oglądaliśmy rodzinnie komedię, więc spoko-tak lubię. W trakcie dnia dużo "zabawy" w kuchni, robiłam dziś tort Jaśkowy - jeść jednak będziemy go jutro :-) Wygląda tak :

 Poza tym robiłam obiad dla rodzinki i dla siebie, dla nich pierś duszona w sosie pieczarkowo-śmietankwym, dla mnie bez sosu ;-) I inne makarony :-)

Z aktywności konkretnej to biegałam po supermarkecie co najmniej 1,5 godz (;)) i pedałowałam na stacjonarnym rowerze 35 min (spaliłam na nim ok. 200kcl, także spoko), szału może nie ma ale zawsze lepiej to niż "nico"...;)

Z miłych rzeczy to kupiłam dziś masę ziół (a jak ;)) i nową patelnię indukcyjna ceramiczną (dużo smażę i doszłam do wniosku że na nowym zdrowiej będzie ;))

A jadłam tak:

makaron, pierś duszona a pieczarkach, ogórek kiszony :-)

sałatka z mozzarellą, ogórkiem kisz., papryką, pomidorem i sałatą lodową - mniam :-)

Z ciekawostek to dwie warstwy tortu będą miały zielony kolor:-)

a krem robiłam maślany ze względu na górną cukrową warstwę:-)

Przez ten krem tort ma milion kalorii, będę mogła tylko liznąć... trudno... ale smaczny chyba za to będzie;-)

Bądźcie dzielni, buziaki

pozdrawiam

Ania(kwiatek)


8 stycznia 2016 , Komentarze (28)

Cześć Kochani! Ponownie zastała mnie przy kompie noc ;-) Cóż, taki life... Wczorajszego misia-kotka skończyłam krótko przed 2 w nocy... efekty nie są zbyt spektakularne, ale zawsze było co do szkoły zanieść;-) Myślałam, że zrobię dziś po południu drugą fotkę, ale Antoś oddał "misia" dla pani i mam tylko 1 zdjęcie z nocy... Ważny był ten ścieg, nie znam się na tym, talentu ku temu też nie posiadam, nawet jestem pewna, że gdyby Antek "wyszywał" sam to ładniej by poszło... a  ja cóż, pod bokiem miałam Jasia, i była już po prostu noc...

Przez "kotka" padałam dziś na ryjek... Do tego przecież dziś 1 urodzinki Jasia (czas leci śmigiem)(torcik) i zaczęłam szykować mu tort (jutro będziemy świętować), upiekłam w zasadzie dwa biszkopty, bo pierwszy (ten), spiekł się z góry, musiałam obciąć i zabrakło mi jednej warstwy  i dopiekłam jeszcze jeden (ale ale dla rozrywki dodałam zielony barwnik, chcę żeby w środku tort był kolorowy ...). Na zewnątrz też oczywiście, zobaczymy co wyjdzie... planuję zrobić maślany krem - jak kiedyś moja mama, zobaczymy czy mi się uda... Jutro wrzucę fotki, "czegokolwiek bądź" co wyjdzie;-). W ostateczności ubiję śmietanę i też będzie git, lub dodam mascarpone...

Co do diety dziś, to było ok, też częściowo w biegu, w zasadzie wypadł mi podwieczorek, nadgoniłam go gruszką po kolacji, ale bywa i tak... 

Z aktywności to z tego całego zamieszania i zmęczenia jeszcze wczoraj - ćwiczyłam bardzo późno, przez 22gą. Zrobiłam trening całego ciała z Mel B :-) Chociaż tyle :-) Nie za wiele, ale dziś padam i ja i moja kondycja...(ziew)(spi)(kreci) 

Jadłam tak:

kanapki z łososiem

na drugie zrobiłam sobie placki vitaliowe, płatki owsiane, mąka razowa, 1 jajko, troszkę chudego mleka, garść żurawin, 2 łyż kakao, smażone na oleju kokosowym, PYCHA !!!!

obiadek był skromny, makaron (70 gr), 6 pieczarek podpieczonych na oleju kokosowym, plus feta (fetę za wcześnie dałam, "rozmiękła", trzeba dodawać na samym końcu, żeby się tylko podgrzała, wtedy chyba jest lepiej;-)

 na kolację kanapeczki i miałam ochotę na "zaległy" jogurt, ale nie smakował mi, oddałam rodzince :-)

Po kolacji miałam jeszcze ochotę na "coś" i zjadłam gruszkę ;-)

Także u mnie średnio na jeża, ale jakoś idzie;-) Na szczęście jutro sobota, może pośpię odrobinkę dłużej (zależy od męża...), i będę działać w kuchni, Jaśkowo-urodzinowo :-))) 

pozdrawiam Was cieplutko

Ania(kwiatek)

7 stycznia 2016 , Komentarze (41)

Hej Kochani, miałam nadzieję ,że dziś wcześniej zrobię wpis, ale doba jest za krótka, niestety... Jasiek bardzo długo zasypiał, od 20:04 do 21:00 (rekord dziś pobił) w zasadzie na moich rękach, więc aktywność na dziś mam ponadprzeciętną. Generalnie on zasypia dosyć szybko, nie wiem co się stało... Potem okazało się że Antoś ma na jutro donieść zaległego misia na technikę. Oczywiście nic nam wcześniej nie powiedział, że miś, że trzeba uszyć itp. Super jest się dowiedzieć o 21:30 wieczorem przed "terminem"... Auuuł:PP(smiech)(kreci) Mąż właśnie wycina...(cwaniak)Ja będę szyć i kończyć-nocą...

A teraz  cóż... piszę do Was :-))) Co do diety to dziś prawie 100%, nie miałam czasu normalnie zjeść, a co dopiero podjadać... Dziś byłam kilka godzin w firmie, po dłuuuugiej nieobecności, pojawiłam się z Jasiem :-))) Bardzo miło zostaliśmy przywitani. Część osób mnie nie poznała (zdążyłam przed porodem przefarbować włosy z brązu na blond; teraz troszkę schudłam...;)) czyli mega miło:-) Potem jeszcze zakupy spożywcze, rossmannowe i dopiero po 19tej byliśmy z Jaśkiem w domu. On już na "sygnale" (miał dosyć wojaży, Marki-"Mordor" to dość daleko...), ja padnięta bardzo. Stąd już siły na gimnastykę nie miałam, ale ruchu w dzień miałam multum, także myślę, że zaliczone;-)))Spotkała mnie miła niespodzinaka ze strony Rossmanna, Jasiek dostał za 1 gr prezent na 1 pierwsze (jutro) urodzinki:

Ze zdrowego żywienia oprócz standardowych serków wiejskich, pomidorów malinowych (zwykłe o tej porze roku do mnie nie przemawiają...) i innych, udało mi się "upolować" moją ulubioną herbatę PuErh Lemon (Pu- Erh ma naukowo potwierdzone właściwości odchudzające)

Dla ducha też coś nabyłam:

Książka z serii "psychologiczne" ale to jedna z moich najbardziej ulubionych tematyk :-) Pierwsza z trzech tej autorki, którą będę czytać (zamówiłam dwie inne jeszcze, jedną z 2011 i jedną z 2016)...

Wracając do tematu pracy- do marca mam urlop, a potem też jeszcze może, także JUPIIIIIII :D8):D

A jadłam tak:

kanapki z pastą "serek puszysty plus awokado", plus papryka i orzechy

na drugie widać więcej niż zjadłam, zdążyłam tylko gruszkę, potem musiałam karmić Jasia:-)

obiad był super szybki, dosłownie żeby połknąć i jechać do job...nawet zdjęcie marne ;-)jajka, kasza pęczak, sałatka z sałaty lodowej i pomidora

na podwieczorek, w samochodzie były daktyle :-))) zachcianka związana z @ (kreci)]:>:?(dziewczyna)

A kolacja już "normalna"; kanapki z wędlinką  drobiową, warzywka :-)

Mam nadzieję, że u was dzień był mniej szalony. Mój jeszcze się nie skończył ;-)

pozdrawiam Was serdecznie

Ania(kwiatek)


6 stycznia 2016 , Komentarze (22)

Cześć Kochani! Mam nadzieję, że w świąteczny dzień trzymaliście się dzielnie:-) Ja byłam grzeczna tak na 80%, zawitał @ i wiem skąd te ciągoty na słodkie. Dziś niestety apetyt miałam, i konia z kopytami bym zjadła (szloch):((slina):< Ale jakoś zadowoliłam się innymi darami natury ;-) Dzień spokojny, starszy z mężem mieli wychodne do kina- zaliczyli nowe Gwiezdne Wojny i moc jest z nimi :D Ja sobie Jaśkowałam spokojnie, choć trudno to spokojnym nazwać. Jasiek nie wiem kiedy nauczył się wkładać/wyjmować wtyczki z kontaktów. Oczywiście nikt na to jemu nie pozwala, wszystko w zasadzie pochowane ale... Kabel od choinki... odkurzacza... wystarczy na chwilkę coś zostawić... Poza tym penetruje szafki, wszystkie które zdoła otworzyć, i wyjmuje co się da... Więc biegam za nim, i czas leci :D;):D i kalorie ;) też. 

Z innych sportów to popedałowałam na moim stacjonarnym rowerze 9 km, z nie lada obciążeniem, spaliłam około 250 kcl w 42 min, także oki, może szału nie ma ale jak na mnie dziś- to bardzo dobrze :-)

Jutro jadę do job (miałam w piątek, ale dostałam info że jutro lepiej żebym była) razem z Jaśkiem, także dzień będzie pewnie rozregulowany posiłkowo, ale postaram się jakoś to zorganizować, żeby przerw za dużych nie było.

Jadłam tak

serek wiejski, orzechy  i 5 mini chlebków z dżemem  (100% owoce, bez dosładzania)

na drugie "super czeko", czyli banan, 2 łyżeczki kakao, mleko chude- miks

obiad też vitaliowy, ale nie do końca mnie urzekł, makaron (70 gr) plus cebulka, plus twarożek (moim zdaniem lepsza byłaby feta, twaróg był za suchy...)... z założenia miało smakować jak "ruskie pierogi" a podchodziło podeszwą :PP(szloch);)

zajadłam to pyszną gruszką :-) (nieplanowana)

a potem na podwieczorek było to

a na kolację zjadłam kaszę pęczak (kocham ją) z sosem, który zrobiłam wczoraj dla wszystkich (stwierdziłam że też sobie troszkę zjem, żeby już oddzielnie nie robić nic innego)

Także było troszkę nadprogramowych kalorii, ale jakoś super fatalnie to nie ;-) Najważniejsze że regularnie jadłam i że poćwiczyłam:-)

Mam nadzieję, że WY też byliście aktywni :-)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)


5 stycznia 2016 , Komentarze (46)

Hej Kochani, mój ojciec mawiał, że jestem naiwna, a ja po prostu wierzę w cuda (swiety):D(swiety)8) Przed świętami, dzień przed dosłownie, dostałam e-maila z Vitalii że dostanę koszulkę :-))) To cud(!), ja prawie nic w życiu nie wygrałam, nie dostałam "ot tak". A tu taka niespodzianka!!!.   I dziś przyszła :-))) Vitalio- dziękuję :-)))

Oto ona (zdjęcie z wieczora, wybaczcie brak makijażu (dziewczyna) etc ...)

Niom ale humor miałam świetny od 9tej, jak tylko kurier mi ją podrzucił :-))) Doskonała do getrów i do dżinsów :-) I ten napis :D:D:D

Co do reszty to dziś z dietą nie było już tak doskonale jak wczoraj, wpadło mi 1 Merci marcepanowe (mąż dostał w job - wieeeeelkie pudło Merci), i jeszcze inne inności jadłam, ale w sumie się trzymałam tak na 85%. Najgorzej było z częstotliwością posiłków, gdyż przed południem zaliczyłam wypad do Ikei (mam rzut beretem z domu:D) i kupiłam tę oto białą szafeczkę na książki i lampionik różowy (a co, nie mam córci to sobie kupiłam(dziewczyna);)). Wyjście z domu zawsze krzyżuje mi pory posiłków... jakoś tak mam...

Musiałam się wybrać po szafkę, ponieważ  "bieżące" książki "przyłóżkowe" już spadały z nocnego stolika, a ja lubię je mieć przy sobie :-) I wymyśliłam sobie tę maleńką szafkę, na co małżonek przystał, skręcił, powiesił i mam :-) 

A było na stoliku tak, lampka się nie mieściła ;-(

Mamy oczywiście regały na książki normalnej wielkości, w salonie i na półpiętrze, ale ja lubię "swoje bieżące" mieć pod ręką :-)

Także byłam w Ikei, byłam na zakupach spożywczych również, i tak troszkę szyki żywieniowe mi to pokręciło. Jak wróciłam musiałam ugotować obiad dla rodzinki, nastałam się nad kuchenką, że hohoho, ale zjedli ze smakiem mięsko duszone z sosikiem i ziemniaczkami. A ja sobie oddzielnie już tylko jajka zdążyłam usmażyć:PP:?, gdyż Jaśka musiałam kłaść;-)

Co do ćwiczeń, to już zupełnie późnym wieczorem (przed 22gą) zrobiłam z Mel B (z czego jestem dumna, gdyż już padałam na twarz...) ramiona, ABS i pośladki (ponad 30 min) łatwo nie było, ale za to przyjemnie(zakochany). Nie wiem co ta kobieta ma w sobie, ale z nią naprawdę jakoś "łatwo" się ćwiczy, chce się z nią ćwiczyć po prostu. Nawet nie umiem tego wyjaśnić. Jakiś związek dusz... nie wiem. Nie znałam jej wcześniej, była dla mnie odległą galaktyką popu, a teraz... hmmm... kumpela od "deski" ;-) Naprawdę polecam tym którzy nie mieli jeszcze przyjemności :-)))

A oto moje jedzonko:

I) na śniadanie był serek wiejski z pomidorem,i odrobinka chlebka (tylko fotka mi przepadła(szloch)(pot)(martwy))

II ) na szybko owsianka z żurawinką, i na zagryzkę marchewka (chciało mi się pochrupać)

III obiad był na mega szybko

IV podwieczorek zmieniłam na orzechy :-) (tak jak wczoraj, również śmigusiem ze względu na dzieciaki...)

Na kolację coś "porządnego" sałatka z 1/2 serka wiejskiego, pomidora, szalotki, 1/2 papryki, kawałka sałaty lodowej i 3 plastrów polędwicy sopockiej,słonecznika, fajne - polecam ;-)

Także dzień zakręcony miałam dziś bardzo, z miłą niespodzianką z portalu  Vii :-)))

Mam nadzieję, że wy trzymacie się zasad i będziecie SZCZUPLI I CHUDZI I WYRZEŹBIENI :-))))

Walczmy zatem nadal (ninja)(ninja)(ninja)

buziaki, pozdrawiam

Ania(kwiatek)


4 stycznia 2016 , Komentarze (36)

Hej Kochani!!! Dziś rano poczułam moc :-))) Jak mi szklana pokazała 0,5 kg mniej, niż na pasku :-)))) hip hip hura hip hip hura :-)))) Nie zmieniam na razie oczywiście, ale MEGA się cieszę,że w końcu po świętach waga rusza, w tę   w ł a ś c i w ą  stronę:D:)(impreza)(puchar) Cudnie. Już mi nic więcej zasadniczo do szczęścia nie brakowało :-))) Od razu człowiek inaczej funkcjonuje, nie dołuje się, nie martwi, wszystko inne jest błahe... Do tego rozmawiałam dziś z moją przełożoną z job, i dostanę jeszcze kilka tygodni urlopu do posiedzenia z Jasiem :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) Cud miód malina :-) Mogę się dalej w spokoju odchudzać. Do pracy wrócę wiosną, w marcu :-)))))) W piątek (w urodzinki pierwsze Jasia) pojadę uzupełnić papierki- świetnie naprawdę. Nie było to takie oczywiste. I umówiłam się, że gdyby co, to wiadomo, przyjdę wcześniej... Ale póki co jeszcze sobie Pojaśkuję i Poantkuję na pełen etat :-)))

Co do diety, to pięknie dziś było(puchar). Zjadłam wprawdzie po obiedzie dużą garść orzechów włoskich, ale nie zjadłam podwieczorku, także się "usprawiedliwiam" ;-)

 Jeśli chodzi o aktywność, to mogło być lepiej, ale było nieźle. 11 minut rozgrzewki z Chodakowską, ramiona i plecy, pośladki z Mel B, i brzuch z Natalią Gacką. Coś koło 50 min razem wyszło. Może szału nie było, ale ważne partie ciała poćwiczone :-))) Jutro będę miała bardziej cardio- wsiądę na rowerek :-) 

Naprawdę humor mnie rozsadza dziś :-))) To jest niesamowite jak waga potrafi cudza zdziałać, a jak motywuje (impreza)(ninja):D;)

A jadłam tak:

100 gram chleba, twaróg, rzodkiewka, pomidor - zgodnie z rozpiską:-)

krem awokadowy, cóż... nie urzekł mnie(kreci)... awokado musi być bardzo dojrzałe, całość uratował miód (150 g kefiru/jogurtu, 2 łyż miodu, 70 gr awokado, dodałam otręby żytnie)

obiad tak jak wczoraj : makaron z warzywami

po obiedzie były orzechy włoskie (nieplanowane w dzisiejszej rozpisce, ale w obiedzie miała być szynka- a nie było, czyli zastąpiły białko :-)  )

Znalezione obrazy dla zapytania orzech włoski

kolacyjka: 70 gram chleba, twarożek, pomidory i nieplanowane 1 jabłko (zakochałam się w tych kwaśnych jabłkach :D</3(swiety))

Także ja jestem z dziś bardzo zadowolona, jutro szykuje się też fajny dzień. Mimo mrozu świeci słońce i za oknem bywa bajkowo :-)

Słodkich snów i wszystkiego miłego :-)))

pozdrawiam Was ciepło

Ania(kwiatek)

3 stycznia 2016 , Komentarze (23)

Cześć Kochani! Mam nadzieję, że miło i fit spędziliście dziś czas:-) U mnie dzień był bardzo spokojny, pomijając dzieci, bo one chyba nigdy spokoje nie będą... (kreci) Ząbkujący urządził mi wieczorem taki "koncert", że  nawet ćwiczenia sobie odpuściłam ;-) Wyładował mi akumulator do zera (ziew) Ale zasnął w końcu, na szczęście :-)(uff)

Co do diety to byłam dosyć grzeczna, tak na 95%, trzymałam się rozpiski. Dziś też  zrobiłam większy obiad dla siebie, żeby na jutro mieć i nie gotować. 

Generalnie nic się u mnie nie działo, mróz na oknem rano dochodził do -17 i był to szok... Z miłych rzeczy, to obejrzałam wczoraj (w zasadzie w nocy) komedię romantyczną "Man Up" (brytyjską), taki specyficzny, odjechany bretolski humor:-))) Wprawił mnie w fajny nastrój:-) Lubię  w europejskich filmach to, że nie mają wypicowanych gwiazd, że grają świetni aktorzy, którzy są tacy z jak my z wyglądu, a nie z plastiku jak 3/4 hollywood;-)

Z innych rzeczy to szukam jakiejś Zumby dla początkujących na necie lub płycie... chciałabym popróbować tej formy aktywności;-) Jak coś konkretnego znajdę- "pochwalę" się;-)

A jadłam tak:

100gr chleba, wędlinka, łosoś, pomidor, rzodkiewka, słonecznik

na II był serek wiejski z wiśniami, otrębami żytnimi i  orzechami - fajne :-)))

obiad ponownie makaron, pieczarki, szalotka, fasolka, papryka, odrobina śmietany i ser feta

dodatek:

podwieczorek: sałatka owocowa: jabłko, gruszka, żurawiny i słonecznik, mniammm:-)

kolacyjka:

Także jedzeniowo może i nie mało, ale zdrowo, a to chyba najważniejsze:-) W każdym razie jestem z siebie zadowolona :-) Myślę, że z każdym "normalnym" dniem będzie lepiej. Najtrudniejsze były święta;-)

Ach i czekam na @, co pewni mi teraz utrudnia zrzucanie zbędnych gramów...

buziaki,

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)