Postanowiłam dłużej nie ciągnąć postu przerywanego, bo waga przestała spadać. Jest ewidentny zastój, więc po co się męczyć. Znaczy może nie tyle się męczyłam, ale trochę mi brakowało posiłku wieczorem. Nadal zostanę przy trzech i ostatni spróbuje jeść miedzy 18-19stą.To tak akurat, żeby nie czuć tej potrzeby jedzenia, a jeszcze zostanie dość długa przerwa na trawienie. Do 7.30- 8smej, kiedy jem śniadanie. Taki post, nie post. 12/12.
Mąż się ostatnio słabo czuł i dziś test na corone miał pozytywny. No załamanie całkowite. Dostał 17 dni kwarantanny. Czuje się względnie dobrze, więc to raczej łagodne przechodzenie. Oby się nie pogorszyło. W domu kazałam chodzić w masce i nie wyściubiać nosa z dużego pokoju. Nierealne, bo kuchnia ,wc i łazienka i tak do spółki. Mam nadzieje, że moja odporność mnie ochroni, bo ktoś musi wychodzić z psem i robić zakupy. A kto jak nie ja.
Syn przeszedł na prace zdalną, żeby nie przenieść wirusa na kolegów. Na razie nie ma objawów.
No i tak sobie będzie przez najbliższy czas, żyła rodzinka w komplecie. Jak ja tego nie lubie. To jest normalnie ograniczanie mojej wolności. Jak mega długi weekend, których nie cierpię.