Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lipca 2021 , Komentarze (8)

Trwa kolejny 4 miesiąc mojej diety. A tak właściwie 1,5 miesiąca było super, potem poluzowałam bo truskawki, bo czereśnie, a ostatnie tygodnie to jest wielka improwizacja. Boję się, że mimo tego że jem mniej i inaczej, to jednak nie zawsze przestrzegam pór posiłków, a wtedy wszystko się jozjeżdża. Waga się jakby zatrzymała, bo wczoraj pokazała 107,1,a dziś 106kg.Nie bardzo chce mnie opuścić ta 6 po secie. W pracy roboty opór. Urlopy, mniej osób, a kierowniczka jakby tego nie brała pod uwagę pisząc kolejne jadłospisy. Wczoraj np. Koleżanki zamiast o 14 wyszły z pracy ok. 15 a ja jeszcze później, bo postanowiłam że jeszcze pokroję kiszoną kapustę i wrzucę do kotła, a koleżanka z popołudniówki już ją wyłączy. Dziś niby wolne, ale wczoraj po pracy miałam Bognę posprzątać, a muszę jechać dziś co mi zupełnie nie pasuje, bo po tych 5 dniach masakry potrzebny mi dzień dla siebie. Zobaczę czy da się przesunąć na jutro pi pracy, bo i córka ma wolne to szybciej by było. Niestety do 9,30 nie mam co dzwonić bo babunia śpi snem sprawiedliwego.

W ogrodzie sucho, niby coś w nocy pokropiło, ale to jakby ksiądz z kropidłem przeszedł. OGÓRKI już poraziła choroba grzybowa, raczej nie warto jużoprysku robić, więc zbiorę co urośnie jeszcze i wyrwę krzaczory do spalenia, a na to miejsce przygotuję ziemię pod truskawki, ale z sadzonkami to lipa bo z powodu suszy źle się ukorzeniają i przyjdzie czekać do wiosny aż w markecie kupię. Pomidory zaczynają dojrzewać. Smaczne, ale czekam na inne odmiany bo jak na razie tylko malinowe i koktajlowe i żółty. 

Sił do ćwiczeń nie mam nadal, nawet mi się nie chce na rower wsiąść. Ogólnie to najpotrzebniejsze pracę domowe i ogródkowych robię, bo muszę i to cały mój wysiłek po robocie, gdzie i tak fizycznie i umysłowo pracuję. 

Kolejne 5 dni znów do pracy w tym 2 popołudniówki. I potem tylko 1 dzień wolny. 

Przepraszam, że nawet nie zaglądam do Was, ale po pracy padam na twarz i jestem nieobecna czasem nawet 2 godziny. 

Do zaś. Powodzenia Wam życzę


22 lipca 2021 , Komentarze (2)

Niby wolne, ale po 6 do biedry po zakupy, teraz jestvjuż 10,30 a ja dopiero jem śniadanio-obiad-chleb z łososiem i druga kawa do tego. Do teraz walczyłam w kuchni -konserwowe ogórki, ogórki z czosnkiem w kurkumie  a z cukinią mam randkę na popołudnie umówioną, bo octu brakło i trza na rower i do sklepu. 

Po tym pobycie u Bogny moja dieta to wielka improwizacja. Niby nie było najgorzej, ale w piątek po pracy jechaliśmy z pracy na taki wyjazd integracyjny i tam już diety nie było. Nie dość że zaczęło się pizzą, piwkiem, to potem w dworze skibówka była obfita kolacja i kolejne 2 piwa, a po powrocie na nocleg ognisko, dojadanie pizzy i wino. Było za to wesoło. Uśmialiśmy się jak norki😁. 

po tym wyjeździe nieśmiało weszłam na wagę. Niestety i to jedzenie i opuchnięte nogi pokazały że jest więcej i to sporo bo zamiast poniżej 107 było 109,5kg.

Dziś jest 5 dni po tym ważeniu i było 106,5kg, ale to takie niezbyt dokładne, bo 2 dni miałam kłopoty żołądkowe, niby dużo piłam, ale wiadomo katarsis robi swoje😅


Teraz już postanawiam być grzeczna żeby w następnym tygodniu pożegnać 106.

Na ćwiczenia nadal chęci brak. 

pozdrawiam i życzę sukcesów

chyba dziś nie zmywam🤣🤣🤣

12 lipca 2021 , Komentarze (5)

Na początek zmienię pasek na 107kg.Niby rano poniżej było(106, 8) ale mniej wczoraj piłam i nie daję wiary wadze. Może po prostu chciała być miła na przywitanie po tym jak ją na 3 dni opuściłam🤣. 

Rano podjechałam do pracy po leczo z soboty, które i tak trafiłaby do zlewek, a ja zostawiłam dla moich tylko niecały litr, a większość kuzynce zawiodłam. Ona ma 3 facetów w domu to zjedzą, a i na 2 razy zamrozi, albo co... Oczywiście była kawka w pracy, mineralna u kuzynki i jak wracałam do domu to postanowiłam do lidelka skoczyć po promocyjne czereśnie póki jeszcze są. 

Wczoraj wieczorem ogród poszłam obejść i zajrzeć czy na poniedziałek będzie kilka ogórków. No i zaskoczenie. Zebrałam pierwsze 74 szt. Co uczyniło 4,6kg.tak sobie to teraz obliczam i zapisuję w notatkach😁a moment po tym jak je wszystkie zebrałam i rzuciłam na trawę przyszła sąsiadka, której syn przywiózł mi zrębki z liśćmi, które i tak na wysypisko wywożą. Poszłam z nią obejrzeć co słychać w lesie cukiniowym i tam kolejne zaskoczenie. Zebrałam dosyć dużą skrzynię i niby dałam dwóm sąsiadom i kuzynce, aale zostało ok 12kg(ogonki też ważyłam😁. 

Dziś późno jadłam pierwszy posiłek przez te włóczęgostwo.

ok 14 było gotowane mięsko z kurczaka, marchewka i brouł, a teraz ok 17 jem spagetti z cukini z niedużą marchewki ziemniakiem

ogórki ukisiłam w 10 słoików. I zrobiłam na próbę według przepisu z neta cukinię jednodniową, czyli jutro jem po 16😆

Reszta czeka na decyzję czy kisić czy marnować. Dla diety byłoby lepiej pójść w kiszonki. Nie wiem czy coś dziś jeszcze wepchnę, bo porcja spagetti zbyt duża na raz. Dopchnę później.

Sezon ogórkowy na Gabrysiówce ogłaszam za otwarty. 

Kroków jak na razie niewiele bo niespełna 3 tys. Ale pewnie podlewanie czeka bo deszczu jak na lekarstwo niebo zesłało.

Powodzenia wszystkim życzę i miłego wieczoru i kolejnego poranka😘

11 lipca 2021 , Komentarze (1)

Naspałam się u babci chyba na zapas. Bogna wcześnie się kładzie i lubi pospać długo jest 9 a ona śpi. Ja też do 8 poleżałam, prysznic pozbierałam swoje rzeczy do torby i zeszłam na dół obiad nastawić. Rosołek dla babuni na 2 dni i udźce z kurczaka dla nas. Czekam, aż wstanie przy kawie, żeby nam jej upragnioną jajecznicę zrobić. Kotek też zaopatrzony na cały dzień, tylko przed wyjazdem kuwetę muszę mu ogarnąć. Bogna stwierdziła, że spokojnie po obiedzie mogę pojechać już do domu bo do wieczora to jakoś sama przetrwa. Od wczoraj powtarza"co ja bez Ciebie zrobię dziecko, popołudnia są takie puste jak Ciebie nie ma. Miłe to, ale nie dam rady dziennie na dwa domy i pracę się rozrywać. Mąż nie dzwonił. Pewnie ma ważniejsze sprawy niż rozmowa z żoną. Ja wczoraj zadzwoniłam, żeby mu przypomnieć o podlaniu kwiatów i pomidorów w doniczce. Podpuściłam go, że teraz u babci na dłużej zostanę, żeby jej się nie nudziło, i co usłyszałam? "Hehehehe tyś jest niepoważno-dziennie do Katowic jeździć i do roboty. Nic o tym co ja bez ciebie zrobię kochanie, ja też zatęsknię. Jednym słowem on już serca do mnie nie ma. Przykre to. 

No ale dosyć smutków. Jadę do domku i jakoś sobie czas w ogrodzie zagospodaruję. Boję się jaki mnie bałagan zastanie, ale nic to przekroczę i pójdę dalej. Spędzę to popołudnie i poniedziałek tak jak ja chcę-też mi się należy spóźniony weekend. 

10 lipca 2021 , Komentarze (7)

Po pierwsze miałam w planach przekonać panią Bognę, żeby albo pojechała że mną na spacer do Chorzowskiego rosarium, albo do mnie na ogródek choć na godzinkę, nawet miałam zaklepany jakby co wózek z ośrodka. No ale jak podświadomie przewidywała pani bogna jeszcze nawet na ulicę z laską nie wyjdzie, ani z chodzikiem, a co dopiero mówić o wózku. No cóż próbowałam jak mogłam. 

Wczoraj na spacer jak chciałam wyjść wieczorem, to początkowo babunia kręciła nosem, ale ostatecznie dała się przekonać jak jej powiedziałam, że wtedy lepiej będę spała. I tak siedziałabym na balkonie, bo ona ok 20 modli się różaniec z radiem Marysia, potem aż do zaśnięcia leży i się modli. No a ja poszłam do biedry oddalonej od domu ponad 1,2km.Tam kupiłam ulubione kartofelki(ziemniaki) dla Bogny, a mnie skusił wędzony łosoś na gorąco(ostatnio nie mogę się oprzeć temu smakołykowi. 

Tym sposobem kolacja parówkowa się zmieniła na łosośka z 2 kromeczkami chlebka dla cukrzyków, a dopchałam kolejną porcją czereśni tego dnia😁

Waga się nie pogniewała bo rano znowu było 107,ale też waga inna bo miastowa od synowej Bogny. 

Chciałam wczoraj załączyć endomondo i okazało się, że jest zlikwidowane i teraz jest inna podobna aplikacja. Tak że nie wiem ile w km przedeptałam, ale zanim wyszłam miałam tylko 4 tys kroków a po powrocie 7,5tys.

Na balkonie było tak milutko i cicho, że do 23 niemal tam pobyłam, potem prysznic i do północy czytałam. Wcześniej dzwoniła M. Synowa babuni-pytała jak nam minął dzień, streściła swój i poinformowała mnie, że w jej kuchni jest dla mnie  zostawiony kawałek tortu. Hmmm -no przecież nie wyrzucę a do poniedziałku będzie nie do zjedzenia. Tak więc tort mam dziś na obiad🤪. 

Śniadanie było w miarę ok bo pół palucha musli sałata i szynka, kawka i miska czereśni, a nieco później dojadłam po babuni małą cienką parówkę. 

Babcię nakarmiłam zupką kalafiorową, było jej więcej niż ona zwykle zjada, ale dała radę. Oznajmiła, że już chyba nic nie wciśnie dziś. Planuję podać drugie danie ok 15,30.Synowa zostawiła ziemniaczki i kotleciki dla nas, a ja mam brokuł i jest fasolka szparagowa w zamrażalniku.Pewnie po tym obiedzie coś wieczorem zjem, ale tego jeszcze nie wiem. Może znowu mnie nogi do biedronki poniosą😁. No i jak na pobyt wczasowy zaliczyłam loda rożka. 

Żeby nie było, że tylko tu śpię i jem to na usprawiedliwienie powiem, że wczoraj umyłam dla relaxu okno w kuchni i nieco łazienkę i kuwetę kotu ogarnęłam, a dziś przebrałam pościel, prałam i sprzątałam większość mieszkania, a teraz sobie pauzę zrobiłam, bo czekam aż pasta przeschnie. Resztę czyli kuchnię bardziej gruntownie zrobię po obiedzie żeby się we mnie na cały tydzień nie zagnieździł. 

śniadanie

obiad😁

Pozdrowienia z zesłania. Powodzenia moi kochani

9 lipca 2021 , Komentarze (6)

Wczoraj ukończyłam maraton w pracy i po 6 dniach roboczych podlewałam w folii aż do 22.Jak wróciłam do domu to zaraz po kąpieli padłam na poduszkę. Rano obudził mnie wiatr, który mógłby zwiastować co najmniej deszcz, ale skończyło się na kilku większych podmuchach. Tradycyjnie ogarnęłam kuchnię po małżelu.Potem zabrałam się za ogromną stertę upranych ciuchów i obiad na 3 dni. Poczekałam, aż mąż wyjdzie do pracy żeby jeszcze naczynia zmyć i pojechałam do babuni. Po drodze zaskoczyła mnie burza i ulewa, ale długo nie padało. U babci będę  do niedzieli co najmniej do 17-18.Łóżko mam na pięterku w pokoju wnuczki Bogny. Dostęp do łazienki i kuchni, ale chyba nie będę na  poddasze wchodziła, bo przecież na parterze też kuchnia jest. Dziś Bogna zdecydowała, że wypoczywamy. 

No przecież nie będę protestowała-starszych trzeba słuchać, a seniorów w szczególności. 

Po drodze wstąpiłam do biedry po ziemniaki bo Bogna już za nimi tęskni, bo często kaszę jej synowa gotuje. Niestety już ich nie było bo w promocyjnej cenie 0,99zeta były. No, ale były czereśnie to się nie oparłam i kupiłam chyba z kilogram. Teraz sobie na przez siedzę na balkonie i zajadam. 

Na 18 podgrzeję parówki na kolację, a że jem z Bogny to dziś diety na kolację nie będzie. 

Pewnie zaraz po kolacji babunia się położy, bo wcześnie chodzi spać, a ja chyba się na spacer wybiorę po okolicy, jak nie będzie padało. 

Dziś waga była łaskawa bo rano wskazała 107-107, 1,ale paska jeszcze nie zmieniam do poniedziałku. 

Od rana byłam jedzeniowo grzeczna. Śniadanie jajecznica + 2 małe kromeczki z palucha mussli, potem przekąsiłam pomidora, a jako obiad duży koktajl z 2,5 bardzo dojrzałych bananów i 400ml jogurtu. To takie sprzątanie lodówki przed moją nieobecnością było😁. Niby zabrałam łososia na obiad, ale do jutra może poleżeć w lodówce. No a teraz czereśnie i na kolację parówki. 

Mam już tak mało energii, że chętnie drzemkę godzinną zaliczę, ale póki co to i nowe miejsce i dodatkowo dzieci sąsiada odkurzanie mu samochód, a on nimi dyryguje"tam są końcówki, które należy użyć odpowiednio" "Biała szmatka do tego" " Czarna do czegoś innego " To pewnie zupełnie przeciwieństwo mojego Romana🤣🤣🤣. 

dziś na spacer z endomondo to zobaczymy czy aby 2 km zrobię😇

Pozdrawiam Was i życzę samych sukcesów

6 lipca 2021 , Komentarze (3)

Wczoraj jak wróciłam z pracy szybko oprysk w tunelu zrobiłam z pokrzywy i drożdży. Mam nadzieję że zaraza ziemniaczana nie zniszczy tego co urosło. Obmyłam po mężu naczynia i położyłam się wyjątkowo wcześnie bo o 23.Córka nasmarowała mi plecy maścią przeciwbólową ja dołożyłam pigułę i jakoś przespałam chociaż maść na początku piekła niemiłosiernie po czasie ziębiła tak że na kołderkę jeszcze koc narzuciłam. 

A o 5,30 telefon mnie znudził. Koleżanka z pracy pyta czy napewno oddałam klucz z kuchni, bo portier twierdzi że nie ma. Ja rozbudzona nie do końca kumałam, ale po krótkiej retrospekcji przypomniałam sobie że z pewnością kładłam klucz przy okienku portierni mówiąc dobranoc, a w drugiej ręce trzymałam telefon w którym mam kartę rejestracji czasu pracy. Mimo tego wywaliłam zawartość torebki na łóżko ku niezadowoleniu córki, ale kluczy z pracy niet. Zadzwoniła do koleżanki żeby dała znać jak się ta historia skończyła. Po zmianie nocnej na portierni zawitał ich szef i dał klucz z boku przez magazyn kierowniczki, gdzie były jej zapasowe klucze, które dajemy tam jak zapomni(a prawie zawsze zapomina) zabrać. 

Niedawno nasi "fachowcy" Zmieniali w drzwiach wkładkę i nie wiadomo dlaczego dali tylko 2 klucze, a zawsze w nowych są 3.Wtedy w takich wypadkach byłby zapasowy na portierni nawet gdybym zabrała do domu. Ale ja niewinna, a atakować mieli Romana który je dostał i nie pierwszy raz nie odłożył na miejsce. 

Koniec końców już się rozbudziłam. Odczytałam trochę informacji w necie, i sen powrócił. Usnęłam tak mocno że o 8 kilka drzemek zaliczyłam na budziku i zwlekłam się półprzytomna o 8,40.

Potem śniadanie

zjadłam tylko jajecznicę chlebek i plaster pomidora z mozzarellą. Resztę do pracy zabiorę na kolację. Obiad w pracy zjem jest ryż, będzie bitka z cebulą i Ogórek kiszony dorzucę, a na podwieczorek pewnie morelki wezmę. 

Jeszcze przed pracą siatkę narzucimy z mężem na wiśnię, bo szpaki w okolicy krążą. W tym roku zaraza zaatakowała więc wiśni mniej ale na kilka kompotów będzie. A za późno na oprysk. 

Dziś na kolację tylko kanapki z szynką mam do zrobienia posprzątać i wyszorować podłogi więc luzik. Kolejne 2 dni podobne. A w piątek pośpię i do babci Bogny wyruszę. 

to trzymajcie sie towarzysze i towarzyszki mojej doli i niedoli

5 lipca 2021 , Komentarze (7)

Piątek miałam wolny, ale sprzątałam u pani Bogny. Weekend ranna zmiana, a że pracowałam z nową która niby miesiąc pracuje, ale doświadczenia na kuchni tyle co w domu coś upichci, nie było lekko. Musiałam myśleć na pełnych obrotach i za mnie i za nią. Patrzeć jej na ręce, bo jak spuściłam z oczu na chwilę to porażka. A gotowanie to prawie cały obiad na 180 ludzi musiałam sama ogarnąć, ona tylko odprawiła rosół, i przepuściła kapustę do zasmażanej i galaretę z jednego kurczaka pokroiła i zalała. Pi pracy padłam na twarz i obudziłam się po 2 godzinach. Od dziś 4 dni na 12 do 20 do pracy. Dziś mam bardziej pracochłonną kolację, czyli ponad 300 połówek bułki obłożyć i zapiec. 

w czwartek miałam wrażenie ale jakoś zapomniałam, dziś myślałam że waga się zepsuła, bo rankiem pokazała 107,9,a jeszcze poniżej 108 nie miałam. Pewnie to zasługa moich regularnych leków. 3 dni zapomniałam zażywać, a jeden z tych leków jest na opuchliznę moich nóg między innymi więc pewnie więcej wody zeszło. Zastanawiam się czy pasek zmieniać, bo kilka dni temu miałam 109 czasem z haczykiem. 

zwykle w dniu pracującym wydeptuję ponad 10tys.kroków, a w wolne czasem też a nieraz tylko 5-7tys.

Dziś rano zawiodłam do pracy na jutrzejszy obiad sałaty, bo już zaczynały wyrastać. Sama wszystkiego nie przejem, a tym sposobem ośrodek poje, a moje grządki przejrzały. 

Od piątku do niedzieli mieszkam u pani Bogny, bo jej synowa wyjeżdża. Ale na szczęście poniedziałek też mam wolny to odpocznę w swoim domku. 

Z kulinarów: dziś kalarepowa dla męża że śmietanką-pewnie mu na 2 dni starczy. 

a w pracy wczoraj catering dodatkowo krokiety z barszczem i patera mięs na zimno z dipami. Na szczęście tylko mięsa trzeba było skrócie i ozdobić, bo wszystko było w stanie zimnym na jakąś imprezkę więzione, więc reszta na blachach i w słoikach. 

pierwsze malinki

Trzymajcie się ludzie, a ja szykuję swoje zwłoki do roboty😁

29 czerwca 2021 , Komentarze (7)

No to pomaszkeciłam 😁. Waga zaraz podziękowała-następnego dnia miałam 1,1na plus. Dziś już tylko 0,3kg na plus. 

W p racy trochę połaziłam, wyszłam wczoraj wcześniej za nadgodziny, podjechałam do lidelka po cycek z indyka i cukinie, jabłka z promocji. Pod wieczór zamiast ćwiczeń chodzenie z konewką. A od rana trochę pielę grządki, podwiązuję dodatkowe pędy pomidorom, i poluźniam już zawiązane sznurki żeby się nie wrzynały w rosnącą łodygę. Te pracę bez rękawic, bo rękawice się plączą w sznurek. Tym sposobem mam ręce zdatne do prania ręcznego😂. Pranie się suszy, zupka ulubiona gotuje. Uwielbiam ten krem z pomidorów z papryką i grzankami z ciemnego pieczywa. Zawsze gotuję na 2 lub 3 razy. 

Jak chcecie spróbować podam przepis-warto

na 2 razy na kolację na pełną dużą miskę ok 0,6l albo i większą. 

510g pomidorów

360g pomidorowej passaty

360g papryki

oliwa z oliwek 2 łyżki

papryka sucha ostra, odrobina solu i pieprzu, oregano, bazylia, może też być tymianek. 

2-3 łyżki śmietany 12%(ja daję jogurt na koniec do talerza i pietrucha)

przesmażam paprykę i pomidor dodaję resztę składników(można do gotowania dodać grube łodygi pietruszki, bo i tak wszystko na koniec blenderujemy. 

nalać posypać grzankami z ciemnego chleba i pietruszką-smacznego życzę. 

Dziś wolny dzień więc relaksuję się na ogrodzie, trochę na deszcz się zbiera, ale jak co to trochę roboty mam w tunelu i chałupie. 

kolejne 2 dni do pracy, a w piątek do pani Bogny ogarnąć jej mieszkanie. 

Syn sąsiadów pracuje jako drwal przy zieleni miejskiej i na dziś mam załatwioną przyczepę zrębków takich z liśćmi, które podobno i tak wywożą na wysypisko i tam się marnują, a ja je wykorzystam do ściółkowania i na jesień chcę już kilka podwyższonych grządek zrobić, to jak znalazł😁. Mojemu mężowi wymiary i projekt zrobię na te grządki to się chłop nie zanudzić zimą i jesienią. Mamy takie dechy z odzysku po budowie domów kupione za niewielkie pieniądze. Plany są trzeba je tylko zrealizować. 

Powodzenia moi kochani odchudzacze i odchudzaczki🤣🤣🤣


27 czerwca 2021 , Komentarze (11)

No to jestem niestety tylko o 0,4kg lżejsza a było już 0,8 na minusie. Cóż powrót do pracy mi nie służy. Czasem zapomnę o regularnej porze posiłku, czasem zjem coś z poza listy, żeby się nie zepsuło i tak nazbierała moja dupka. Szczenięta poszły do nowych domków. We wtorek oddałam ostatniego. Większość bo 6 z 8 odebrali ludzie którzy sami już mieli kiedyś psy i im niedawno zdechły. 4 osoby regularnie wysyłają mi zdjęcia pupili, tak że mam spokojną głowę, że im się krzywda nie dzieje. Zostałam tu nieźle opierniczona w komentarzach przez pancię z miasta Warszawa, jak macie ochotę poczytajcie. Wizyta u weterynarza zaliczona teraz podaję leki przeciw zapalne i na zasuszenie pokarmu, bo obawiałam się zapalenia sutków. Jak sunia dojdzie do siebie to zabieg sterylizacji odwlekany przez mojego męża zrobimy. 

Tak z odchudzanie - chodzę dziennie pomiędzy 8-11, 5 tysiąca kroków. Staram się jeść niskokalorycznie, ale nadal nie ćwiczę. Czasem na rowerze pojadę do kuzynki lub sklepu ale to krótkie dystanse są. 

Dziś jedziemy z mężem na proszoną  imprezkę po komunii, która była 8 mają. Mam taką przybraną wnuczkę, a nawet 3 wnucząt bo Klaudia ma 2 młodszych braci. Kilka lat temu jak szukałam pracy żeby do emerytury dorobić jakieś 1,5 tygodnia pracowałam z ich mamą, która jest młodsza od mojej starszej o rok. I tak od tamtej pory Aneczka z każdym pytaniem, kłopotem i radością dzieliła się ze mną. Zostałam przybraną mamą i babcią😁. 

Pewnie ta imprezka odbije się na mojej wadze, ale potem muszę się sprężyć😆. 

Mój jedyny wnuk ma ospę, pokazywał mi wczoraj na wideorozmowie brzuch w kropki. 

Dziś zdjęć jedzenia nie będzie, ale pochwalę się trochę moimi warzywkami. 

marcheweczki wczesne trzeba poprzerywać to mam do chrupania

Wnet będą pierwsze ogóreczki na kiszenie. 

Trzymajcie się diety i ćwiczcie kochani