Nie panuje nad weekendami. Syn mówi, może zamówimy pizze i zamawiam. Jem i tyje. Syn mówi- upieczesz ciasto? Piekę, jem i tyje. Ponad 1,5 kg na plusie przez ten poryty weekend. Dawno nie widziałam tak wysokiej wagi, ble. Odrabianie strat będzie mnie kosztowało sporo silnej woli. Ostatnio jej, poza weekendami, nie brakuje. Ale to takie pozorne chudnięcie, skoro już w sobotę znów zaczynam żreć.
Z mojej liposukcji kawitacyjnej musiałam zrezygnować, bo miałam jakieś dziwne fazy złego samopoczucia. Może to zbieg okoliczności i zabiegi nie miały wpływu, ale zamieniłam na inne.Teraz na tapecie lipolaser :) Pierwszy zabieg dopiero w czwartek. Mam leżeć podłączona do lasera, który przez pół godziny będzie mi odchudzał brzuszysko. Poza tym umówiłam sie na przyszły poniedziałek na zabieg HIFU, czyli bezinwazyjny lifting twarzy i zastanawiam się nad makijażem permanentnym ust, bo mi z wiekiem prawie całkiem zblakły. Inwestuje w siebie na całego :)