Waga mnie dziś przyjemnie zaskoczyła, w sumie to zszokowała, po wczorajszym zjedzeniu sernika.Spadek o 600g, wow :)
Taką miałam wczoraj chcice, że poszłam do sklepu po ciasto.Musiałam natychmiast zjeść coś porządnie słodkiego. Nie pomogło zjedzenie owoców na podwieczorek, nie pomogło zjedzenie gorzkiej czekolady, chcica nie przeszła, musiało być to coś naprawdę słodkiego. I o dziwo sernik wygrał z tortowym ciastem, które było do wyboru i nawet z eklerkami, których krem uwielbiam. Niech żyje sernik:) ma wszak dużo białka.
Po za tym zjadłam kromkę zdrowego chleba na śniadanie i trochę pełnoziarnistego makaronu na obiad, a tak to królowały owoce.Truskawki, arbuz, brzoskwinia i na kolacje trochę ujemnych kalorii w postaci rzodkiewek.
Bilans wygląda tak:
jeszcze ociupinka i będzie upragnione 62kg :)