Niby mam już zaplanowane co upiekę/zrobię na święta, ale jakoś marnie mi wyglądają tylko dwa serniki, więc pomyślałam o jabłeczniku dla odmiany. Oczywiście musi być bezglutenowy i musi być niskokaloryczny. Znalazłam idealny ;) Ale żeby mieć pewność, że na święta na pewno wyjdzie, upiekłam wersje testową już dziś. W składzie, poza jabłkami oczywiście, jest kasza jaglana i mąka kukurydziana. Zero jaj, tłuszczu, cukru, pszennej mąki- samo zdrowie. Jeść i się nie zastanawiać ;)
Bardzo łatwo i szybko sie robi, wychodzi przepyszny i znika w moment ;) Synuś zjadł ze smakiem i zaakceptował. Mąż bez zastanowienia zjadł , nie komentował, więc go nie wprowadzałam w szczegóły, z czego to ;) Ja, jako niereformowalny łakomczuch, objadłam się do bólu brzucha. I szkoda, że do jutra nic nie zostanie, bo podejrzewam że jakby sobie tak poleżakował i ponasiąkał, byłby jeszcze lepszy.
Po moich korekcyjnych zmianach w oryginalnym przepisie Olgi Smile, Vitalia wyliczyła kaloryczność na 135kcal w 100g, więc na prawdę jest idealny, mimo że te kalorie pochodzą w sumie z samych węglowodanów.
Od wczoraj waga nie wzrosła, za to pewnie jutro będę płakać po dzisiejszym łakomstwie. A co tam ;)