Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

mam rower, steper, hula hop, agrafkę, gumy, hantelki, skakankę, twister, kijki do nordic walking, buty reeboka easytone, balsam, olejek wyszczuplający i psa do wyprowadzenia... a może by tak przestać się nudzić?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96443
Komentarzy: 115
Założony: 26 października 2006
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
urlike

kobieta, 39 lat, Warszawa

171 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2012 , Komentarze (6)

Oczywiście, że nie ja ! To tylko moja stara waga kuchenna podawała wartości z kosmosu - albo za wysokie, albo za niskie nawet po zmianie baterii. Nie mam serca jej wyrzucać. Kupiłam ją, kiedy pierwszy raz byłam na diecie z Vitalią (całkiem skutecznie, ale bez specjalnej motywacji). Służyła mi odtąd dzielnie przez parę lat, ale ile można... Czas na emeryturę - albo rentę w jej przypadku .
Dlatego zamówiłam nową, która doszła dziś rano. Wygląda nieźle i jest dość wygodna w użyciu. Jednak najważniejszy jest jeden ciekawy szczegół... PODAJE KALORYCZNOŚĆ!!!  Śmieszna funkcja. Bawiłam się nią pół dnia
Jak łatwo człowieka ucieszyć...
Z dietą poszło dziś gładko - przyzwyczajam się do pięciu posiłków i niższej kaloryczności, ale nie wydaje mi się, żebym wiele schudła w tym tygodniu. I melduję, że ćwiczonka, owszem, były.


10 lipca 2012 , Komentarze (4)

... ale tylko przez 10 min. No i szlag dziś mnie trafił...
Planowałam od pięciu dni przejażdżkę rowerową (ok. 30 km). Przygotowałam wszystko, co mogłoby mi się przydać. OPRÓCZ  ROWERU!!!  Owszem, wypucowałam go po zimie, odrdzewiłam (???) i napompowałam koła. A te paskudy pękły na 8 km drogi! Ze starości albo czystej złośliwości, co jest bardziej prawdopodobne... Mendy
Wyjeździłam jednak te 40 min, ale stacjonarnie - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Ale będzie się miało, bo dziś zamówię rower przez internet.

Na pocieszenie dodam, że dietkowanie idzie nieźle. Mam straszną ochotę się zważyć... Nieee, nieee - poczekam do soboty, nie wymiękać urlike!

9 lipca 2012 , Komentarze (3)

Tak się czuję, o!
Drugi wpis jednego dnia... zastanawiające, zwłaszcza, że przynoszę skrajnie odmienne wieści...
To był naprawdę udany dzień! Nawet udało mi się (niecelowo) przedobrzyć i z zaplanowanych 1700 kcal wyżarłam 1200. O 8 wieczorem byłam wyczerpana - nie miałam siły na trening. Musiałam podratować się kilkoma łyżkami sorbetu z wczoraj (ten cukier...mniam) i od razu dostałam kopa do ćwiczeń!
Super, oby tak dalej! Mogę raz bez wyrzutów sumienia i tłumaczeń złożyć codzienny raport . Miłe uczucie

Wnioski:
nie załamywać się niepowodzeniami - gorsze dni się zdarzają  i już.
Co cię nie zabije, to cię wzmocni!

9 lipca 2012 , Komentarze (6)

Problem - IMPREZY! Wczoraj świętowaliśmy przyjazd brata i oooczywiście przygotowałyśmy z mamą kilka dań:
 - zupa kalafiorowa krem,
 - łosoś na parze w sosie szpinakowym z ryżem, kalafiorem z zasmażką i mizerią ze śmietaną,
 - sernik na zimno (galaretka, owoce),
 - sałatka owocowa z sosem miodowo-rumowym,
 - sorbet truskawkowo-bananowy...
tak właśnie, pożarłam to wszystko Trzymałam się do 16 (tylko na trzeci posiłek o 14:30  zjadłam zupę i  pod względem kaloryczności nieźle na wym wyszłam), ale kiedy brat przyjechał... nie miałam litości dla biednego żołądka. Nawet nie chce mi się liczyć, ile kalorii wchłonęłam Tłumaczę się, że przecież sama te rzeczy robiłam i wypadało żebym spróbowała, czym truję rodzinę. I przecież zwykle  tak nie jadamy. Ale moja sytuacja też jest wyjątkowa - robię coś wielkiego dla swojego życia! Nie chce mi się już tego analizować... żenada.
Były ćwiczki!! Może jest dla mnie nadzieja. Nie mam zamiaru się poddawać!
Wnioski:
silna wola wobec bliskiego zagrożenia - poprosić o pomoc osobę, która zechce pomóc (nie mamę ). Swoją drogą muszę z nią porozmawiać o wsparciu...




7 lipca 2012 , Skomentuj

Coś mi dziś nie idzie dietkowanie :(
Właściwie zaczęłam przyzwoicie - od ważenia, jak w każdą sobotę. Iiiiii.....

TAK, GOOOL....     SCHUDŁAM   3,6 KG !!!!
Czy to możliwe po 5 dniach diety smacznie dopasowanej i fatfree?Zaznaczam, że piję jak smok (kilka litrów). Tak, czy inaczej, nie będę płakać z tego powodu
Byłam dziś na basenie i przypomniałam sobie po paru latach przerwy, jak nie robić śmiechu i nie utopić się przypadkiem. Takie pływanie jest świetne - relaks i zakwasy zapewnione! Więc wykupiłam karnet...
A co do dietki, to po prostu nie zdążyłam wrócić na czas na obiad i przesunął mi się o 1,5 godziny. Później pojechałam na ślub koleżanki (w czasie przekąski, której już nie jadłam) i wróciłam ok. 19:30. Byłam tak głodna, że dopucowałam się do sernika na zimno (1 kawał) i placków ziemniaczanych (2 pyszne). Nie wiem, ile to kalorii, ale na pewno nie było tego w planie posiłków na kolację.

Wnioski:
 regularne posiłki to podstawa, żeby później nie doprowadzać się do stanu rozpuku z przeżarcia, jak to bywało do tej pory,
planowanie dnia co do godziny pomaga w realizacji celu - chudości (względnie) ,
rozsądek czasami się przydaje - prawdopodobnie działałam pod wpływem huraemocji (nie jadłam, bo sukces działa na ambicje i odpuściłam sobie w nagrodę za sukces - fajno).

7 lipca 2012 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • + regularne posiłki, analiza posiłków (Vitaliusz),chęć wypełnienia zadania tygodnia, mniejsza kaloryczność

6 lipca 2012 , Komentarze (2)

Nie ma co się okłamywać! Zeżarłam - 11 przepysznych racuszków z jabłkiem... ale to było w środę! Jest piątek! Nie miałam siły się przyznać, ale jakby na to nie patrzeć, 11 racuchów to sporo - nawet dla mnie. 3. dzień i już załamka. Hańba mi! I NIE ĆWICZYŁAM! 

W celu usprawiedliwienia dodam, że w czwartek i piątek byłam b. grzeczna i zaraz biorę się za trening. Bez łżenia

2 lipca 2012 , Skomentuj

tak jak się spodziewałm, cały dzień myślałam o jedzeniu (właściwie o gotowaniu), zakupach, planowaniu i panikowaniu. i unikałam ćwiczeń jak ognia! ale udało się - względnie - ominęłam jeden posiłek, bo nie miałam czasu go zassać. szkoda, to był deser...:( mam kłopoty z zakupem niektórych produktów, ale daję radę, mogło być gorzej. ćwiczki właśnie zakończyłam - dosłownie przed chwilą, więc dodaję wpis z poziomu podłogi i kałuży potu...mniam...

1 lipca 2012 , Skomentuj

Jutro zaczynam dietę smacznie dopasowaną, trening FatFree i pracę nad swoją motywacją. zastanawiam się, czy nie za dużo tego szczęścia na raz... chwilowo odczuwam lekką panikę na myśl o ilości danych do ogarnięcia (tzn. zapamiętania, zaplanowania, wpisania). też tak mieliście?


23 czerwca 2012 , Komentarze (1)

W roku 2006 niejaka wróżka Vitalia przepowiedziała mi: " Za 5 lat 85kg ważyć będziesz, jeśli ńie zmienisz jadła swego!" Uśmiałam się - 75 kg to dużo, owszem, ale bez żartów! Więcej na pewno nie przytyję... i jeszcze haha...

Ekhm...Dziś waże stówkę.Nie, przepraszam, OLBRZYMIE, TŁUSTE 100 KG! Mam kłopoty z serduchem. Wykupiłam dietę smacznie dopasowaną. Wyjdę z tego kalectwa. Bo muszę i chcę!