Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Obiektywny opis nie istnieje.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7310
Komentarzy: 110
Założony: 6 grudnia 2015
Ostatni wpis: 4 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niefajka

kobieta, 35 lat, wrocław

168 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Dalej się kulinarnie rozpieszczam. Staram się nie przesadzać i nie uciekam z krzykiem kiedy idziemy ze znajomymi na pizzę ale ja naprawdę wolę swoje jedzenie. 
Jest smaczne. Jest ładne. Dobrze się po nim czuję. 

Kupiłam sobie nawet takie śliczne pudełeczko z pojemnikiem na sos i sztućcami w Ikei. 

Pudding z chia z połówką banana i mango

Koktajl z połówki banana na mleku kokosowym

Tortilla ze słodkim sosem chilli,
rukolą, pomidorem, ogórkiem, czarną fasolą

Sałatka z kaszy bulgur z grillowaną cukinią, rukolą,
ogórkiem, pomidorem, granatem i czarną fasolą


(czeka w lodówce)

Kolacja to kwestia ciągle otwarta :D

5 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Rozpieszczam się. Bo jestem tego warta. Po pracy przebiegłam 5,76km (a w zasadzie trochę więcej ale przez przypadek na jakieś 0,5km wyłączyłam aplikację). Śnieg sypie wielkimi płatami, jest ślisko jak diabli ale też przepięknie. 
Okazało się wprawdzie, że moja ulubiona trasa jest częściowo w remoncie przez co zabłądziłam, bałam się, że będę musiała po ciemku trafić do cywilizacji… a, że nigdy nie byłam najlepsza w orientacji w terenie oblatywał mnie strach. Dałam jednak radę, po pewnym czasie między płatkami, w oddali, zaczynały pojawiać się światła komunikacji miejskiej. Wrocław jest strasznie zabawny - mieszkając w centrum można nagle znaleźć się w dziczy. 

owsianka marchwiowo-migdałowa:
tak wiem, średnio apetyczne zdjęcie ale była pyszna

sałatka z pieczonym ziemniakiem, 
jarmużem, fetą, granatem, cieciorką

koktajl bananowy z mango

gorąca czekolada z kakao, 
daktyli i mleka sojowego

Pełnoziarniste tagliatelle
z pomidorami i cieciorką
miejsce na zdjęcie :D

4 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Jeśli ktoś dalej twierdzi, że jedzenie zdrowo to odmawianie sobie przyjemności z jedzenia przewertował chyba za mało internetu. 

Moje dzisiejsze śniadanie było taaaakie dobre. Aż rozesłałam znajomym to zdjęcie żeby im ślinka ciekła:

Owsianka kakaowo-orzechowa z granatem :)

  • 3 łyżki płatków owsianych,
  • 6 łyżek mleka (u mnie sojowe),
  • 1,5 łyżeczki kakao, 
  • 0,5 łyżeczki masła orzechowego,
  • 2 łyżki ziaren granatu :)

Płatki gotować w mleku do ulubionego stopnia miękkości. Dodać kakao i masło orzechowe, gotować jeszcze minutę. Przelać do miseczki i posypać granatem. 

<uwaga, uwaga ogłoszenie parafialne: w biedronce promocja na granaty>


Motywacja dalej na wysokim poziomie. Dziś trening uzupełniający, bez biegania. Jedynie hantle, sztanga i drążek. Dalej nie umiem się podciągać ale pracuję nad tym.

Czuję, że żyję!

Mam w nosie co sobie myślą o mnie ludzie - słucham dobrej muzyki i tańczę mimo, że widać mnie z ulicy. Ćwiczę choć czasem nie daję rady. Biegam bo lubię. Czytam bo to najlepszy relaks. Dbam o siebie bo przyjemnie czuć mięciutką skórę i patrzeć na ładne dłonie. 

I kurczę naprawdę bywam szczęśliwa. 

3 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Naprawdę wzięłam tyłek w troki. 
Biegam mimo mrozu (choć dystanse krótsze), byłam też na łyżwach. Balsamuję się i pamiętam o pazurach. Robię nowe rzeczy (ostatnio bawiłam się w szycie). Czytam. Rozwijam się.
Nawet jem zdrowo i kolorowo. 

Dzisiejsze menu:

- 2 kanapki z razowca z prawdziwą fetą, pomidorem i jarmużem. 1 kanapka z masłem orzechowym. Mała kawa ze spienionym mlekiem. Głowa kota. 
- koktajl bananowy.
- tortilla z czerwoną soczewicą, pomidorem, ogórkiem, fetą, jarmużem. 
- kolacja to jeszcze kwestia otwarta

Ten rok będzie cudowny.

29 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Pierwszego w życiu. I to cholera lekko dłuższego i po Karkonoszach.
I 174 dni do pierwszego w życiu półmaratonu. 

A ja w zasadzie buduję kondycję od zera. Dam radę. Nie zależy mi na biciu rekordów, osiągnięciu super czasów - chcę tylko pokonać siebie i przebiec ten - niewyobrażalny dotąd dla mnie - dystans. 

Dziś przebiegłam ledwo 5,5km ale po górzystym terenie. Nie mogę już odpuszczać nawet jednego dnia treningowego. Rozpisałam sobie nawet plan, stwierdziłam, że eliminuję prawie całkiem alkohol (od czasu do czasu jedno piwo) i programuję się na sukces. 

Pokonam siebie, swój marazm, swój brak wiary w siebie.

25 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Waga w dół. Kolejne 2 książki przeczytane (Papusza i Zabić Drozda). Pierwszy raz w dorosłym życiu byłam na łyżwach. Pierwszy raz w życiu pierwsza napisałam do faceta, który mi się podoba (a co! Życzenia trzeba było złożyć).

Nie biegam (tylko troszkę) bo ukształtowanie terenu (od poniedziałku jestem u rodziców) jest na razie dla mojej kondycji zabójcze. Jednak chodzę codziennie 15-20km.

Zrobiłam maseczkę drożdżową na włosy (co za cudo!), nadałam śliczny kształt paznokciom (które raz jeden są dłuższe i się nie połamały). 

Pierwszy raz w dorosłym życiu spędzam też święta jako singielka. Przeżyłam choć przyznaję, że życzenia ciotki trochę mnie z pantałyku zbiły. 
Jednak kot, wino, siostra, minimum smsowego flirtu i późny wieczór wigilijny można zaliczyć do wyjątkowo udanych. 
Spotykam się z dawnymi znajomymi, śmieję się, nadrabiam filmy i książki. Słucham dobrej muzyki na full (wyższość domów wolnostojących nad mieszkaniem) i momentami jestem przeobrzydliwie szczęśliwa. 
Choć szczęśliwsza będę jeśli przystojniak zaproponuje mi spotkanie po powrocie do domu ale staram się nie nakręcać.

A na razie przerobiłam najbrzydsze buty świata na ciepłe kapcie (do tego tylko się nadają), parzę herbatę z goździkami i pomarańczą i odpalam "Pieśni z drugiego piętra". 


Serdeczne Ho! Ho! Ho!

13 grudnia 2015 , Komentarze (2)

  • Na razie nie mierzę odległości, które przebiegam. Ale biegam.
  • Przepracowałam w tym tygodniu 42h więc ponad 8h dziennie.
  • Dbam o siebie: codziennie maluję paznokcie, lekko podkręcam włosy. Po każdym prysznicu korzystam z oliwki a po każdym umyciu twarzy z kremu nawilżającego.
  • Przeczytałam książkę: Szaq bez cenzury. A była to całkiem gruba książka :) I świetna!
  • Powoli odcinam się od znajomości, które przynoszą więcej złego niż to warte. 
  • Poszłam na świąteczny weekend w dzielnicy opanowanej przez artystów. Obejrzałam przedstawienie, obejrzałam projekcje filmu, kilka wystaw fotografii i zrobiłam to zupełnie sama nie oglądając się na innych. Było super!
  • Pierwszy raz w życiu lepiłam z masy solnej. I zadbałam o świąteczny nastrój pokoju.

Mimo, że mam więcej niż wielu, wielu ludzi nie jestem szczęśliwa. Wewnętrzny dysonans. Samotność mimo wielu ludzi dookoła. Niezadowolenie z siebie. 
Ale będę szczęśliwa. Wciąż potrafię doceniać piękno, uśmiechać się. Wciąż chcę tworzyć i chcę BYĆ. Reszta musi przyjść z czasem. 

6 grudnia 2015 , Komentarze (10)

Mogłabym poczekać do Nowego Roku ale po co? 6 grudnia brzmi równie dobrze jak 1 stycznia a nawet lepiej! Dlaczego? 1 stycznia znakomita większość społeczeństwa (w tym zapewne ja) będzie leczyć syndrom nie tylko dnia poprzedniego ale także poprzedniego roku. Nie czekając więc, zrobiłam sobie kakao i zaczęłam myśleć. 


Plan jest prosty. Koniec z opierdzielaniem się i narzekaniem, że coś jest nie tak. Samo się nie zrobi. Chcesz odnieść sukces? Zapierniczaj na zwiększonych obrotach. 

Od jutra wstaję rano, jem owsiankę i biegam. Nieważne ile kilometrów (rano biegało mi się zawsze ciężej), ważne żeby poruszać się te 30min. I tak 3 razy w tygodniu co najmniej.

Będę pracować bite 8h dziennie i nie ma, że boli (bolączka wolnego zawodu to brak zapału do pracy i odwlekanie wszystkiego do deadline'ów).

Zaczynam dbać o wygląd. Codziennie fajna fryzura, pomalowane paznokcie i biżuteria nie będą niczym odświętnym. Będę pamiętać o rękawicach do sprzątania, kremie do rąk, pomadce ochronnej. Będę regularnie łykać żelazo (bo muszę) i będę jeść regularnie i zdrowo. 

Będę czytać co najmniej 1 książkę tygodniowo. No skoro mam czas na oglądanie głupkowatych seriali to na czytanie tym bardziej. Zwłaszcza, że uwielbiam czytać. 

Nie będę tracić dobrego humoru przez rzeczy, na które nie mam wpływu. Przestanę ufać ludziom, którym ufać nie powinnam. Przestanę dostawać palpitacji słysząc doniesienia polityczne. 

Nie będę rezygnować z wydarzeń kulturalnych przez lenistwo. 

W każdy weekend spróbuję czegoś całkowicie nowego :) 


Będę się uśmiechać. Każdego dnia. I wierzyć, że każdy dzień przynosi coś dobrego.