Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

czas zrobić coś dla siebie...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6485
Komentarzy: 214
Założony: 25 stycznia 2016
Ostatni wpis: 16 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Szara_Lilia

kobieta, 39 lat, Koszalin

166 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 4 czerwca 80 kg ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lutego 2016 , Komentarze (8)

Hej... do dzisiaj - było cudownie - tzn. dieta i rowerek... od kilku dni jednak czułam się ociążała i wiedziałam, że zbliża się @... no i ten dzień nadszedł dzisiaj... dostałam @ rano i cały dzień czułam, że mogłabym zjeść konia z kopytami... to dziwne, bo nigdy mój organizm się tak nie zachowywał w TE dni... ale pewnie dieta tak działa u mnie w połączeniu z @... tak więc nie dość, że zjadłam ,,normalnego'', czyli smażonego na oleju schabowego na obiad, to popiłam go coca-colą... na dodatek na deser wpadło kilka mini rogalików z budyniem... masakra... ale pomogło... i nawet nie mam wyrzutów sumienia...

przyznam, że zastanawiałam się, czy nie robić sobie raz w miesiącu tzw. ,,wolnego dnia'' - no i chyba zostałam zmuszona przez moje własne ciało - raz w miesiącu... pierwszego dnia @ będę robić przerwę od diety... w miarę rozsądnie... co myślicie?

a od jutra znowu do walki...

17 lutego 2016 , Komentarze (13)

Dziś waga pokazała 89,80 - czyli przez tydzień schudłam 1,40 kg !!!

                             Witam ÓSEMECZKO ;)

Jestem bardzo zaskoczona - bo ostatnio nie miałam na nic czasu... przez 4 dni nie jeździłam na rowerku, ale za to trzymałam się diety, godzin posiłków i piłam grzecznie wodę... na szczęście wszystkie nadprogramowe zajęcia wykonane i wracam dziś i do ćwiczeń i do aktywności na Vitalii ;)

11 lutego 2016 , Komentarze (14)

Hej... dietowo i treningowo w normie... ale nie o tym dziś chciałam...

mąż zrobił mi dziś ,,niespodziankę'' i zapisał mnie na prawko... zapłacił za całość i postawił mnie przed faktem dokonanym... myślał, że się ucieszę, a ja jestem przerażona... mam 30 lat i nigdy nie zapisałam się na prawko... nigdy też bym się nie zapisała... wiem, że przy dziecku - prawko mi się przyda... ale... sama nie wiem... panikuję...

zawsze byłam typem ,,kujonki'', więc już czytam podręcznik... życzcie mi miłej lektury...

10 lutego 2016 , Komentarze (7)

No i waga pokazała 91,20 więc przez tydzień schudłam 0,9 kg - niby mało, ale jak pomyślę, że to prawie tyle co kilogramowa torebka cukru - to wydaje się dużo... no cóż, muszę zdecydowane więcej ćwiczyć ;)

9 lutego 2016 , Komentarze (5)

Cześć - jutro mam dzień ważenia ;) tymczasem trzymam dietę i ćwiczę, ile mogę - hehe - chociaż jestem przekonana, że przy usypianiu młodego spalam więcej kalorii niż na rowerku ;)

jestem ostatnio nieco zmęczona, bo do tej pory każdą wolną chwilę, kiedy młody spał ja też przeznaczałam na odpoczynek... a odkąd się odchudzam, nie ma odpoczynku - tylko trening... i tak na prawdę dopiero wieczorem mam chwilkę na oddech ;)

ale nie poddaję się, tak na prawdę na razie nie mam nawet ochoty na to by coś zakazanego podjeść ;) oby waga jutro utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto ;)

napiszę z samego rana ;)

7 lutego 2016 , Komentarze (1)

hej :)

Dziś dość późno... bo miałam intensywny dzień i nie zdążyłam do Was zajrzeć... ale zaraz biorę się za czytanie i nadrobię zaległości...

Była dziś piękna pogoda... i spędziłam prawie cały dzień na dworze... ok. 10 poszłam z młodym na spacer, zamontowałam gondolę (bo mój synek najczęściej tylko śpi, jak jesteśmy na świeżym powietrzu) i wyszliśmy na godzinny spacer ;) zamierzałam resztę dnia spędzić w domu, usypiać młodego w łóżeczku i w tym czasie jeździć standardowo na rowerku, ale ok. 12 koleżanka, która też ma małe dziecko, napisała, czy nie pójdę z nią na spacer... chwilę się wahałam... bo młody jeszcze nie był do spania... ale zamontowałam pierwszy raz spacerówkę i w drogę... łaziłyśmy do 15, bo w między czasie dzieci sobie przysnęły... więc zaliczyłyśmy trzygodzinny spacer dość szybkim tempem i nieraz pod górkę... byłam wykończona - hehe - bardziej niż na rowerku, potem wpadłyśmy na herbatkę i obiadek... posiedziałyśmy do 17 i potem znowu zapakowałam młodego w gondolę i odprowadziliśmy gości znowu zaliczając prawie godzinny spacer... także jestem wykończona i na rower już raczej nie wsiądę... ale dumna jestem, że mimo tak rozkalibrowanego dnia udało mi się jeść dokładnie co 3 godziny zgodnie z dietą ;) nic nie podjadałam i grzecznie piłam wodę ;)

buziaki, a teraz już zaglądam, co tam u Was :D

6 lutego 2016 , Komentarze (10)

Cześć ;)

pół nocy nie spałam, nosząc mojego szkraba... bo ząbkuje i nie mógł porządnie zasnąć... budził się co chwilkę...

miałam obawy, że niedospana noc sprawi, że nie będę miała siły na trening, ale nie było tak źle... dałam radę i przejechałam tyle co zwykle... 2x 10km...

z dietą perfekcyjnie... miałam teściów na obiedzie... oni jedli ziemniaki z mięchem w tłustym sosie a ja swój obiadek (teściowie sami sobie obiad przywieźli) hehe - chyba bali się, że poczęstuję ich piersią z grilla ;) i kiełkami ;)

tak więc nadal się trzymam ;) waga pomalutku spada...

wyszłam dziś na spacer z młodym w adidasach i dresie ;) było 8 stopni... już nie mogę doczekać się wiosny ;) może zacznę biegać ;)

5 lutego 2016 , Komentarze (5)

Właśnie uśpiłam synka, więc mam kilka chwil dla siebie - zaraz poczytam Wasze pamiętniki - w celu mobilizacji - bardzo trzymam za nas wszystkie kciuki - a teraz do rzeczy...

Dieta i ćwiczenia w normie - na razie żadnych grzeszków na koncie ;) czuję się świetnie ;)

Mój synek nauczył się wczoraj wspinać na łóżko i przy nim stać... i teraz nawet na chwilkę nie mogę go spuścić z oczu... brzdąc myśli, że już może wszystko ;) ale cudowny jest kiedy raczkuje za mną po domu mówiąc ,,mamamamamamamama'' - chociaż jeszcze nie wie, co to oznacza ;)

i znowu zeszłam z tematu...

wracając do odchudzania - to na razie jest dobrze... w chwilach zawahania myślę o Was... i o tym, jak cudownie będzie pojechać do rodzinnej miejscowości - jak już schudnę - marzy mi się taki efekt wow ;) i wyobrażam to sobie w myślach, kiedy mam słabszy moment... hehe - Działa ;)

przejechałam już dzisiaj zamierzoną ilość km na rowerku, ale poczekam, aż młody mocniej przyśnie i chyba jeszcze wsiądę ;) a co tam ;)

4 lutego 2016 , Komentarze (9)

Hej ;)

Też słyszycie dziś teksty typu - ,,Nie dajmy się zwariować - zjedzmy pączka'' ?

Co to za tok myślenia? Idąc tym tropem to możemy zjeść dziś pączka, na walentynki zjemy czekoladowe serducho, na Wielkanoc jajka w majonezie, słodkiego rogalika na Święto Św. Marcina itp....... okazji co nie miara, włączając w to urodzinowe torty i imieninowe drinki......

tak więc ja nie mam zamiaru jeść dziś ani pączków ani faworków...

Jeśli mam zwariować - to na punkcie mojego zdrowego odżywiania, mojego ciała i moich marzeń ;)

A teraz wsiadam na rowerek ;) Wytrwałości życzę ;)

3 lutego 2016 , Komentarze (4)

Dzień zaliczam do udanych ;) po porannych pomiarach - dumna z siebie - grzecznie wypełniłam plan dnia - i ćwiczenia i dieta bez zarzutu...

mimo to, mam jakieś dziwne uczucie, że mogłam zrobić więcej... jakoś dieta i rowerek na razie nie dają mi za mocno w kość i boję się, że jest za łatwo... że powinnam wszystko - bardziej ;) bardziej cierpieć, więcej ćwiczyć...

niestety mój synek mi na razie na to nie pozwala (dziś próbowałam jeździć przy nim i zabarykadowałam się poduchami w koło rowerka, ale mój synek dzielnie próbował się na nie wspiąć i co chwilę musiałam wstawać z rowerka i przenosić młodego na drugi koniec pokoju, po czym za chwilę łobuz znów był przy poduchach), tak więc jeżdżę tyle na rowerku, ile mój łobuz śpi... z wyjątkiem wieczorów... bo po całym dniu zajmowania się domem i moim raczkującym szkrabem - po prostu nie mam już na nic ochoty... i może tu jest pies pogrzebany? może mam wyrzuty sumienia, że właśnie siedzę z tyłkiem na kanapie, zamiast ćwiczyć... przecież synek już grzecznie śpi...

z drugiej jednak strony nie mogę dać się zwariować i czas na odpoczynek też mi się należy... prawda?

jak myślicie?