Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie, je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia. Wyjdź mu nap­rze­ciw. /Phil Bosmans/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 298424
Komentarzy: 3562
Założony: 22 lutego 2006
Ostatni wpis: 18 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
krakusia

kobieta, 58 lat, Kraków

164 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2013 , Komentarze (5)

czas na podsumowanie dnia :D
drugi dzień nowego roku można  uznać za udany ...
zero słodyczy , białego pieczywa i coli
posiłki w 3-4 godzinnych odstępach..co do ich wielkości ...no cóż mogłoby być lepiej, ale i tak jest super ...w nadchodzących dniach popracujemy nad tym ..
ostatni posiłek o  18 ....huuuuurrrraaa
na jutro przewidziane wprowadzenie jakiejś gimnastyki ...steperek z piwnicy wyciągnięty i odkurzony ..trzeba  go tylko rozruszać ...
dzisiaj mi się nie udało bo miałam wizytę plebana ..ale co sie odwlecze to nie uciecze ...musze jeszcze znaleźć rozpiskę A6W i można rozpocząć kolejną fazę modelowania sylwetki ...
jutro dam znać jak mi poszło ...a taraz trzymajcie się cieplutko i wytapiajcie swoje kosteczki smalcu :D

1 stycznia 2013 , Skomentuj

nadszedł wieczór a z nim chwila wytchnienia , czas na zadumę i przeanalizowanie minionego dnia ...
czas na podsumowanie swojej działalności ...żywieniowej 
z czystym sumieniem mogę powiedzieć ,że było ok..
ciasteczka stały na stole i o dziwo nie kusiły ..co się naprawdę rzadko zdarza...
nad wszelakimi pokusami podjadania miedzy posiłkami udało mi się zapanować ..
no może teraz mnie trochę skręca i ciągnie do kuchni...ale po wypiciu herbatki z cytrynką powinno przejść ...
bo wszak jak to mawiała moja babcia " tyle kicha nadziana co i nalana "...coś w tym jest
a zatem zmykam na herbatkę, a potem chwilkę z książka do łóżeczka  ...ale niezbyt długo bo jutro do pracy ...

1 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Zaczynamy Nowy Rok ..nowy i lepszy  ...innego nie chcę..
Poprzedni odszedł już w niebyt , pozostawiając po sobie wiele smutków  i smuteczków, ale też sporo miłych wspomnień ..
No i co najgorsze postawił też sporo tego co nie powinien  ...czyli sadełko ...
wiele kosteczek smalcu , które w tym nowym roku trzeba  wytopić
Postanowienia i założenia bardzo ambitne ...czas je trochę zweryfikuje ...ale jeśli choć część z nich zrealizuje będzie to wielki sukces...
Akcja "zbędny tłuszczyk "  rozpoczęta ...mogę pochwalić się już małymi sukcesami..
Wczorajszego sylwestra spędzaliśmy  z mężem, sami w zaciszu domowego gniazdka i choć mnie kiszki skręcały a żołądek dopominała się o żarełko  nie uległam ....jestem z siebie bardzo dumna
tylko mały toaścik na rozpoczęcie tego nowego ...lepszego ..tego co ma nam przynieść to co najlepsze...

A Wam kochane Vitalijki na ten Nowy Rok życzę :

 12 miesięcy zdrowia,
53 tygodni szczęścia,
8760 godzin wytrwałości,
525600 minut pogody ducha
i 31536000 sekund miłości

30 grudnia 2012 , Komentarze (3)

Nie jest łatwo, ale nikt mi  tego nie obiecywał ...kusi wszytko to co nie powinno ...
a im bardziej się o tym myśli tym trudniej ...
jaki wniosek....wyłączyć myślenie:P:P:P
Dzisiaj obeszło się bez większych wpadek ...czyli pierwszy dzień mogłabym uznać za udany :D
Muszę wrócić do systematyczności posiłków ...z tym mam teraz największy problem ..
przy moim trybie pracy czasami jest mi trudno jeść co 3-4 h...
z reguły to wygląda tak że pół dnia jadę na kawie ..a w drugiej połowie pochłaniam wszytko co wpadnie mi w oko i w ręce...niestety najwiecej wieczorem ...
Od jutra SYSTEMATYCZNOŚĆ .....hehhheh...może nie od jutra ...bo jutro Sylwester ...ale od 1 stycznia jak najbardziej :D:D

29 grudnia 2012 , Komentarze (2)

Nie było mnie tu bardzo długo , ale chyba nadszedł czas aby powrócić ..
niestety nie z tarcza lecz na tarczy :(
 Zapuściłam się i to zdrowo , o zgrozo !!!!!
Waga zatoczyła koło i znów jest  w punkcie wyjścia , czyli tam gdzie kilka lat temu zaczynałam a nawet wyżej ...nie czarujmy i nie oszukujmy jest 2 kg. wyżej...
Niestety kilogramów przybyło a na dodatek zgubiła się gdzieś silna wola i motywacja ..
Wszelkie dostępne próby farmakologiczne ..czyli tzw pójście na łatwiznę zakończyły się totalna katastrofą....ale nie powinnam się temu dziwić ...Wy chyba też nie macie co do tego złudzeń...
jedyną rzeczą która się w ten sposób odchudziła to mój portfel...
 Ale cóż, nie ma co biadolić tylko trzeba zakasać rękawy   i ostro zabrać się do pracy ...
odnaleźć  te zagubiona silna wolę i pozbyć sie tej okropnej opony , która zgłosiła w miejscu gdzie kiedyś posiadałam talię...
Ale to były piękne czasy :D...mam cicha nadzieję,że kiedyś powrócą ..
84,5 kg z tego pułapu startuję dzisiaj ...w ostatnie dni roku 2012...z nadzieja i postanowieniem że w przyszłym będzie tylko lepiej ...
Musi być lepiej ....:D:D:D ...i tego się będę trzymać

25 października 2009 , Komentarze (2)

w trendzie spadkowym pojawiła się linia oporu na poziomie 74 kg.
jak na razie nie udaje mi się jej przebić
waga waha się + - 0,6 ale zaklętej liczby nie potrafi pokonać
zaczyna mnie to wkurzać, ale poczekam jeszcze , zobaczymy kto silniejszy


13 października 2009 , Komentarze (4)

Dawno tutaj nie zaglądałam , a trzeba się wyspowiadać ze swoich grzeszków....
Wesele było super, dawno się tak nie wybawiłam.....
jedzonko  mniamusne :)...oj pozwoliłam sobie na dużo, dużo więcej niż powinnam ,ale nie przesadziłam z tym za bardzo...
Waga po weselna utrzymana na  poziomie sprzed ...ani w górę , ani w dół....:) czyli nie było najgorzej...dwa wesela pod rząd  a mnie nie przybyło :)
No a potem powrót do rzeczywistości , czyli dietkowania ...wszelakie słodycze , chlebuś tudzież ziemniaczki poszły w odstawkę a wróciły proteinki ,  zaowocowało to w nastepnych dnaich   spadkiem wagi 1,8 kg.
czyli jestem na poziomie 74 kg...
Dieta proteinowa podoba mi sie coraz bardziej, po mimo małych lub wiekszych potknieć, które sie człowiekowi przytrafiają waga idzie w dobrym kierunku...nie pozostaje nic innego tylko tak trzymac dalej...
Zdaje sobie sprawę z tego , że kolejne kilogramy nie bedą juz tak szybko ubywały....ale pomalutku ,powolutku  może uda mi sie dotrzeć do mety...:)