Dawno tutaj nie zaglądałam , a trzeba się wyspowiadać ze swoich grzeszków....
Wesele było super, dawno się tak nie wybawiłam.....
jedzonko mniamusne :)...oj pozwoliłam sobie na dużo, dużo więcej niż powinnam ,ale nie przesadziłam z tym za bardzo...
Waga po weselna utrzymana na poziomie sprzed ...ani w górę , ani w dół....:) czyli nie było najgorzej...dwa wesela pod rząd a mnie nie przybyło :)
No a potem powrót do rzeczywistości , czyli dietkowania ...wszelakie słodycze , chlebuś tudzież ziemniaczki poszły w odstawkę a wróciły proteinki , zaowocowało to w nastepnych dnaich spadkiem wagi
1,8 kg.czyli jestem na poziomie 74 kg...
Dieta proteinowa podoba mi sie coraz bardziej, po mimo małych lub wiekszych potknieć, które sie człowiekowi przytrafiają waga idzie w dobrym kierunku...nie pozostaje nic innego tylko tak trzymac dalej...
Zdaje sobie sprawę z tego , że kolejne kilogramy nie bedą juz tak szybko ubywały....ale pomalutku ,powolutku może uda mi sie dotrzeć do mety...:)