Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osoba zapracowana, pracuje na pól etatu w biurze i dorabiam na ćwierć etatu w barze, w soboty pomagam w rodzinnym zakładzie fryzjerski, a wieczory spędzam na silowni. Czasu wolnego mam wiec niewiele, to co zostaje wykorzystuje na gotowanie, porządki (choć straszna ze mnie balaganiara) i sen (straszny ze mnie spioch). Chce udowodnić sobie i innym ze nawet mając tak niewiele czasu zawsze jest czas na sport, zdrowe odżywianie i da się jeszcze wcisnąć życie towarzyskie i obowiązki domowe. Niestety będę to mówić z perspektywy samotnej dziewczyny (niestety bez chłopaka czy męża i bez dzieci), mieszkającej na przedmieściach z rodzicami. Wiec na razie w moim napięty grafiku nie będę upychac życia rodzinnego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20371
Komentarzy: 105
Założony: 29 lutego 2016
Ostatni wpis: 15 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FlorentynaKonstancja

kobieta, 31 lat, Poznań

168 cm, 60.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 marca 2016 , Skomentuj

Od 3 dni wieczorami boli mnie żołądek, po prostu skręca mnie z bólu. Nie mam pojęcia od czego. Początkowo myślałam że zatrułam się krewetkami, potem że nałykałam się wody na basenie, teraz moja mama przypuszcza że to zw.surowe owoce i warzywa albo że sobie jakiś mięsień naderwałam w okolicach brzucha przez ćwiczenia. Możliwości jest wiele poza dostaniem się do lekarza rodzinnego przed świętami. Pozostaje mi pomoc doraźna, która jak mi się wydaje czynna jest dopiero wieczorem. Bo obecnie znów się zwijam z bólu, a miałam nadzieje ze mi przejdzie po 2 godzinach, ale niestety i tak musiałam odwołać umówioną wizytę u kosmetyczki :( buuuu :( 


W dodatku wkurzył mnie mój szef, bo on się zawsze ocknie że trzeba coś zrobić tuż przed moim wyjściem. A mnie już na godzinę przed końcem pracy zaczęło mdlić, ale sprawiłam że mam pół godzinki nadgodzin. Zaczęłam wiec sprzątać stanowisko pracy, żeby się wcześniej urwać. Aż tu wleciał mój szef i stwierdził, że skoro jutro mam wolne to jeszcze dziś trzeba wydrukować dyplomy dla klientów i wysłać je razem z fakturami, czyli godzina pracy. Najpierw czekałam za projektem faktur, a potem szykowanie paczek. Miałam ochotę się rozpłakać, nie mówiąc już o tym że najchętniej to bym żygła na to wszystko. Po drodze modliłam się tylko żeby nie było kolejki na poczcie (bo i tak już utknęłam na przejeździe kolejowym). W domu pierwsza była toaleta, a potem kocyk i gorąca herbata. I powoli zaczynam czuć, że jest nieco lepiej. 


Jednak odpuszczam sobie całkowicie założenia mojej diety, przy czym nie zamierzam się objadać słodyczami. Ale niestety wycofuje wszystkie surowe owoce i warzywa od dziś do poniedziałku. W końcu wszytko jest teraz pędzone i nawożone tonami chemikali. Wjeżdża dieta węglowodanowa, czyli np. owsianka, ryż na mleku, kuskus z żurawiną i migałami, może jakiś naleśnik z naturalnym jogurtem. Coś w tym stylu. No i treningi też muszę sobie narazie odpuścić- rozpacz :(


Wstępne menu na jutro, czyli na wielki piątek

śniadanie - owsianka 

obiad - ryż na mleku

kolacja - kuskus z migdałami i żurawiną

Nie wiem czy dobre, piszcie co radzicie 

23 marca 2016 , Komentarze (1)

Od miesiąca jestem regularnym bywalcem siłowni, jak na razie jednak bieżnie omijalam szerokim łukiem. Wolalam orbitka i rowerek, no i oczywiście zajęcia z zumby. Dziś jednak postanowiłam przełamać się i wejść na bieżnie. Początkowo miałam niezbyt ambitny plan - przebić kilometr. Ale koleżanka z pracy, która też ambitnie trenuje (wogole pasjonata sportu) poleciła mi cos innego. Najpierw marsz 2 minuty na maksymalnym nachyleniu podłoża i prędkość 6,5, a następnie nachylenie zerujemy, przekrecamy tempo na dziesiątkę i biegniemy tak długo jak się da. I tu jest jeszcze jeden myk, ręcznikiem zakrywamy wyświetlacz aby nie widzieć ile kilometrów juz przebieglismy, jak długo już biegniemy ani ile spalilismy kalorii. To nasze ciało ma nam powiedzieć kiedy ma dość. Moje miało po 18 minutach, w czasie których przebiegła 3 km :) jak na pierwszy raz na bieżni myślę że to całkiem dobry wynik. Choć szczerze myślę że mogłam przebić jeszcze kawalek,tyle,ze bieganie nieco mnie nudzi. Ale do końca kwietnia osiagne swojj cel i przebiegnie 5 km :)


Dzisiejsze menu

śniadanie - kanapka z żółtym serem i szynką sojową

II śniadanie - ananas, jabłko, orzechy nerkowca

obiad - łosoś, soczewica, surówka

podwieczorek - jogurt naturalny z płatkami

kolacja - sałatka z makrelą


Treningi

*3o min z Chrisem

* 18 min (3 km) bieżnia + 30 min rowerek

23 marca 2016 , Skomentuj

Jakiś czas temu pisałam wam,ze mój szef zlecił mi tłumaczenie jednego z programów na język angielski. Początkowo robiłam to wolno i dokladnie,sprawdzajac każde słówko w słowniku informatycznym,aby znalesc jak najlepszy odpowiednik. Ale niestety mój szef jest bardzo niecierpliwy i zaczął mnie poganiac,dopytywac czy do końca kwietnia to zrobię, wiec trzeba było przyspieszyć tempo,czyli wjechał Google translate. I do konca tygodnia będzie przetlumaczone 25%. Pamietajcie,jesli chcecie żeby coś było szybko zrobione to z pewnością nie będzie to zrobione dokładnie - taka tam przestroga dla kadry kierowniczej. Pozdrawiam wszystkich szefow

22 marca 2016 , Skomentuj

Rano było spoko,ale popołudniu wrócił ból zolodka (który ustąpił na chwile,dzieki czemu mogłam zrobić zaplanowany trening),ale wieczorem pojawiły się mdłości. Nie,nie jestem w ciąży. Za to slyszalam,ze po okolicy krąży grypa jelitowa,mam nadzieje,ze to nie to. No i chyba to nie od wczorajszych krewetek. Zastanawiam się czy woda której się nalykalam na basenie mi nie zaszkodzila. Co myslicie?


A tak poza tym dzisiejsze menu

Śniadanie - kanpanka z zółtym serem i szynką sojową + mały grzeszek ( 4 ciasteczka)

II śniadanie - owoce i orzechy

obiad - soczewica z żurawiną (1 kotlecik), nieco kuskusu z migdałami i surówka 

podwieczorek - jogurt z płatkami

kolacja - 2 wafle ryżowe i 1 skibka chleba (skromnie zw.mdłości)


Trening - nieco bardziej skumulowany w czasie zw. dopiero koło 18 poczułam się na siłach żeby ćwiczyć

* 30 min z Chrisem

* 1 h basen - zrobiłam sobie 3 serie - 4 x baseny żabką, 4 x baseny na plecach, 4 x basen kraulem = w sumie 36 basenów :)


No i zw. ekscesy żoładkowe waga zjechała prawie o kilogram w dwa dni, więc obecnie 60,9 kg. Tylko nie wiem czy to się utzyma ;)

22 marca 2016 , Komentarze (2)

Chyba jednak nie jestem tak genialna jak myślałam. Zrobiłam krewetki do sałatki na kolacje i się nimi strulam. Umieram!!! Nigdy więcej krewetek! W życiu mnie tak żołądek nie bolal :( chyba nie trawie krewetek :(

21 marca 2016 , Skomentuj

Przez wiele lat byłam wegetarianką, ale od roku zaczęłam jeść ryby. Stopniowo przekonuje się do nowych smaków. Pokochałam już tuńczyka i łososia, i lubię ogólnie ryby. Na wakacjach próbowałam kalmarów w cieście z sosem tatarskim i też mi smakowały. Ale jakoś cały czas nie mogłam przekonać się do krewetek. Kupiłam dziś paczkę mrożonych krewetek i .... cóż nigdy wcześniej ich nie robiłam, ale stwierdziłam że z pewnością dam radę i powiem wam, że nawet całkiem nieźle mi to wyszło. Krewetki drobno posiekałam, zmarnowałam w łyżce oliwy z rozmarynem, bazylią i cytryną przez godzinę, podsmażyłam i dodałam do sałatki z sosem czosnkowym. 

Myślę, że może przekonam się do krewetek, bo jak na pierwszy raz krewetki wyszły całkiem spoko :)


Dzisiejsze menu:

śniadanie - kanapka z żółtym serem

II śniadanie - arbuz, banan, orzechy nerkowca

obiad - papryka faszerowana ryżem, pieczarkami i warzywami na patelnie

podwieczorek - jogurt z płatkami

kolacja - sałatka z krewetkami i sosem jogurtowo-czosnkowym


Treningi

* 30 min z Chrisem

* 1 h Zumby

20 marca 2016 , Komentarze (1)

3 tygodnie diety minęły i nawet nie aż tak bardzo brakuje mi słodyczy. Choć dziś oglądając Master Chef Junior musiałam wyjść, dzieciaki robiły torty .... mmmmm <3 I zatęskniłam za słodyczami. Moja mama na święta będzie robić mazurka z kajmakiem, cały czas trwa we mnie walka czy zjeść kawałek (500 kcal) czy nie. Jest też opcja, że zrobię dietetyczne tiramisu na greckim jogurcie i biszkopcie z minimalną ilością cukru. Mam czas do niedzieli.


Chociaż mam też taką myśl, że po zjedzeniu słodkiego mazurka to po prostu będzie za słodkie i będę miała wyrzuty sumiania. A delikatne, rozpływające się dietetyczne tiramisu z kawowym biszkoptem będzie lekkie, zdrowe i nie będę miała po nim wyrzutów sumienia, bo będzie niskokaloryczne. Musze to tak sobie wyobrażać przez cały tydzień.


A tymczasem dzisiejsze menu

śniadanie - owsianka z żurawiną

II śniadanie - banan i truskawki <3

obiad - krem pomidorowy Marwit i 1/2 tortilli

podwieczorek - 3 wafle ryżowe z twarożkiem

kolacja - sałatka z łososiem


Planowo dzień bez treningu na odpoczynek mięśni


Dobrego poniedziałku ;)

20 marca 2016 , Skomentuj

Poranek w nerwowej atmosferze, bo jak zawsze mojemu ojcu coś przeszkadzało. Tym razem były to książki na korytarzu, które uszykowałam do wyniesienia na jutro. Z tego wszystkiego wychodząc do kościoła zapomniałam, że dziś niedziela palmowa. Uświadomiła mi to dopiero sąsiadka wracająca z poprzedniej mszy i niosąca palmę.No więc, co - biegiem z powrotem do domu i biegiem potem kawałek do kościoła. I powiem wam, że bieganie w obcasach po piaszczystej drodze wcale nie jest takie łatwe. Do domu miałam zaledwie 250 m, potem tą samą drogą do głównej ulicy, czyli razem 0,5 kg. I miałam dość, resztę drogi po prostu szłam.


Totalnie nie mam kondycji biegowej, więc od przyszłego tygodnia zacznę biegać na siłowni. Nie mam wielkiego celu, na początek planuje przebiec 1 km. Może wydaje się to mało, ale dla mnie na początek to i tak będzie wyzwanie. Do końca kwietnia planuje przebiec 5 km.

19 marca 2016 , Skomentuj

Minęło 20 dni bycia na diecie, zaliczyłam 27 treningów, straciłam 3 kg. :D


Dzisiejsze menu

śniadanie - owsianka z suszoną żurawiną

II śniadanie - 150 g melona i 1/2 banana

obiad - krem marchewkowy Marwit i 1/2 tortilli

podwieczorek - 3 wafle ryżowe z twarożkiem

kolacja - sałatka z wędzonym łososiem


Razem 1000 kcal


I jednak krem marchewkowy to nie moje smaki, podobnie jak zupa dyniowa - no chyba że z dużą ilością chili. Po prostu nie lubię słodkich zup. Chłodnik też do mnie nie przemawia.


 Dziś bez treningów, moje mięśnie odpoczywają, ale za to 6 h w pracy w rodzinnym biznesie i wypad na Misterium Męki Pańskiej :)


Dobrej nocy <3

19 marca 2016 , Komentarze (1)

Na koniec stycznia mój chłopak zerwał ze mną, po 5 miesiącach bycia razem stwierdził, że on nic do mnie nie czuje. To po ch*** zaczynał? Ja sama zastanawiałam się 2 miesiące nad tym związkiem zanim zaczęło się dziać cokolwiek między nami (ze względu na dużą różnice wieku, był 14 lat starszy ode mnie). A jego oświeciło po 5 miesiącach?! Nie ukrywam, byłam wkurzona. Przez miesiąc nie mogłam się pozbierać. Niby widziałam, że do siebie nie pasujemy, ale zupełnie nie byłam gotowa na zakończenie tego związku. Jednak to nadeszło i mnie powaliło. 


W czasie trwania związku mój były zostawił u mnie swój skuter, a po zerwaniu zapytał czy mógłby tam jeszcze postać.A ja, dobra duszyczka, pozwoliłam mu na to. Kilka dni temu zebrałam się w końcu w sobie i napisałam, żeby go zabrał. A dziś nadszedł ten dzień kiedy to nastąpiło. Nieco się stresowałam tym spotkaniem, choć nie było tak źle. Nie miałam jednak ochoty na niego patrzeć, więc załatwiłam to bardzo szybko. Dostałam nawet od niego w ramach podziękowania Sheridana ( I love it <3 ).


I mimo, że nie ciążyło mi zerwanie, to kiedy były zabrał skuter, ulżyło mi. Jakby ktoś zdjął ciężar z moich pleców. Dziś wreszcie zamknęłam ten rozdział mojego życia i mogę odetchnąć świeżym powietrzem. Teraz naprawdę czuję tę wiosnę ;)