Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osoba zapracowana, pracuje na pól etatu w biurze i dorabiam na ćwierć etatu w barze, w soboty pomagam w rodzinnym zakładzie fryzjerski, a wieczory spędzam na silowni. Czasu wolnego mam wiec niewiele, to co zostaje wykorzystuje na gotowanie, porządki (choć straszna ze mnie balaganiara) i sen (straszny ze mnie spioch). Chce udowodnić sobie i innym ze nawet mając tak niewiele czasu zawsze jest czas na sport, zdrowe odżywianie i da się jeszcze wcisnąć życie towarzyskie i obowiązki domowe. Niestety będę to mówić z perspektywy samotnej dziewczyny (niestety bez chłopaka czy męża i bez dzieci), mieszkającej na przedmieściach z rodzicami. Wiec na razie w moim napięty grafiku nie będę upychac życia rodzinnego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20345
Komentarzy: 105
Założony: 29 lutego 2016
Ostatni wpis: 15 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FlorentynaKonstancja

kobieta, 31 lat, Poznań

168 cm, 60.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2016 , Skomentuj

Już w środę waga pokazała 61,6 kg, następnego dnia 200 g więcej, w piątek się zatrzymala, a dziś kolejne plus 200 g czyli 62 kg :( nie gadam z moja waga :( mam nadzieje, ze to przyrost mięśni :(

18 marca 2016 , Skomentuj

Mam dość pracowania, praca w 2 miejscach i pomoc w rodzinnej firmie mnie dobija. Totalnie nie czuje się w pracy biurowej, męczy mnie, nudzi i wogóle, po raz pierwszy w życiu czuje, że to nie jest miejsce dla mnie. Kocham moją pracę w barze, kontakt z ludźmi, ruch. Lubie gotować, kombinować, gdy coś się dzieje. Ale cóż, praca biurowa to umowa o pracę, a praca  w barze jest na umowę zlecenie. Mimo to muszę zastanowić się nad moją pracą. Niestety to dopiero po wakacjach, gdzieś na przełomie września i października. Może uda się znaleźć dobrze płatną pracę w gastronomi. W między czasie skoncentruje się na zrobieniu kilku kursów: baristy, dekoracji potraw itp.


A wracając do dzisiejszego dnia - mdli mnie na myśl na spędzenie 6 dnia w tym tygodniu w pracy. Kolejny dzień gdy wstaje na budzik i muszę się czemuś i komuś podporządkować. Nie lubię pracy w rodzinnym biznesie, ale moja matka tego nie rozumie. Mam dość :( chce mi się wyć :(


Dzisiejsze menu:

Śniadanie - kanapka z żółtym serem

II śniadanie - melon, banan, orzechy nerkowca

Obiad - cameloni ze szpinakiem w sosie pomidorowym (bez żółtego sera i beszamelu)

Podwieczorek - jogurt naturalny z płatkami

Kolacja - sałatka z wędzonym łososiem


Treningi:

* 30 min z Chrisem po powrocie z pracy

* 1h Power ball + 1 godzina zumby

17 marca 2016 , Skomentuj

Hejka, lista rzeczy do zrobienia się wydłuża, a ja wciąż nie mam czasu na żadną z nich. Praca w dwóch miejscach, pomoc w rodzinnym biznesie, siłownia i gotowanie ... padam. A powinnam wyprasować całą stertę ubrań, umyć samochód, posprzątać pokój, wysłać kartki na święta, kupić prezenty. Na żadną z tych rzeczy nie mam czasu. Po pracy jade na siłownie, przygotowuje jedzenie na następny dzień. A w czasie wolnym mama wykorzystuje mnie do granic możliwości i nie przyjmuje żadnej wymówki. Mam dość. Po nocach śni mi się mój własny kąt, choć to pewnie i tak było by więcej pracy i obowiązków jeszcze. Czekam na czerwiec i gdzieś uciekam.


Dzisiejsze menu:

śniadanie - kanapka z żółtym serem

II śniadanie- melon, banan, orzechy nerkowca

obiad - pizza na spodzie z kalafiora (mniam mniam, ale zabójcza ilość błonnika - 18g)

podwieczorek - jogurt z płatkami

kolacja - 3 mini gołąbki z ryżem i warzywami i 50 g wędzonej makreli


Treningi

* po południu 30 min z Chrisem

* wieczorem godzina Zumby - wróciłam do mojego klubu sportowego :)


Dobrej nocy

16 marca 2016 , Komentarze (1)

Na obiad z mamą robiłam dziś gołąbki. Już wczoraj uszykowałam farsz - warzywa z ryżem, a mama rano zawijała to i wstawiła z sosem do piekarnika. Obiadu pilnowała jednak moja babcia, która powiedziała że moje gołąbki to są te trzy z tyłu po prawej. Ok, nałożyłam je na talerz i tu niemiła niespodzianka - trafiłam na te z mięsem. Cóż, po chwili okazało się, że moje były te trzy z lewej jednak. Ok, nałożyłam na talerz i poszłam jeść. Wydawała mi się to dość mała porcja (gołąbki były o połowę mniejsze od normalnych,takie miniaturki), ale farszu też nie miałam za dużo naszykowanego. Nie powiem, nie najadłam się specjalnie tym obiadem. W dodatku po 3 godzinach umierałam z głodu, a normalnie po 4 godzinach jestem głodna, a dopiero po 5 godzinach umieram z głodu (tak w kontekście obiadu). Trochę mnie to zdziwiło, ale zjadłam podwieczorek w pracy i pojechałam do domu. Tam dopiero cała sytuacja się wyjaśniła po tym jak dostałam od mamy zrąbkę za to, że nie zjadłam połowy uszykowanych przez nią gołąbków. No i wyszło, że zamiast zjeść tak jak zawsze 400 kcal na obiad, dzięki mojej babci zjadłam zaledwie 200 kcal. I co tu się dziwić, że byłam taka głodna. A podobni przed wyjściem moja mama tłumaczyła wszytsko dokładnie babci. No cóż, czAsu nie cofnę. Małą głodówkę przeżyłam.


Dzisiejsze menu

Śniadanie - kanapka z żółtym serem

II śniadanie - jabłko, banan, pistacje

obiad - 3 gołąbki

podwieczorek - jogurt z płatkami

kolacja - sałatka z makrelą i 2 suszone śliwki

Razem - 1300 kcal


Treningi

* popołudniu 30 min z Chrisem

Wieczorny sobie odpuściła, bo mam takie zakwasy, że ledwo chodzę


Dobrej nocy :*

16 marca 2016 , Komentarze (2)

Nareszcie wyszło słońce :D to teraz czekamy jeszcze na prawdziwą wiosenną pogodę, czyli mam nadzieje że w końcu termometr pokaże coś powyżej 15 stopni. Tym bardzie, że muszę w końcu umyć auto :p


Wyjątkowo poranek bez treningu z Chrisem. Wybaczcie, ale nie byłam wstanie wstać o 6:30 żeby poćwiczyć - no tak, dziś musiałam być półtorej godziny wcześniej w pracy :( i co gorsza będzie to się często teraz powtarzać, bo mamy mnóstwo szkoleń dla klientów, co wiąże się z dodatkową pracą dla mnie. Ale nie odpuściłam sobie zupełnie treningu - właśnie przed chwilą go skończyłam :D I tak jakoś przy tej słonecznej pogodzie dużooo lepiej się ćwiczyło. I na zakończenie udało mi się zrobić kilka prawdziwych pompek, choć wciąż dość niezgrabnych - ciągle nad tym pracuje. A na wieczór planuje basen :D


Dobrego dzionka kochani <3

16 marca 2016 , Komentarze (3)

Od dziś, przynajmniej raz na dwa tygodnie,a czasami nawet raz w tygodniu w mojej pracy odbywać się będą szkolenia dla klientów. Oznacza to,ze na każdą z nich musze przygotować taki ładny bufet kawowy.

Trzymajcie mocno kciuki za moją silna wolne,ktora powstrzyma mnie przed podjadaniem tych ciasteczek

15 marca 2016 , Skomentuj

Tak sobie ostatnio myślę, że dużo łatwiej jest być wegetarianką na diecie. Wegetariańskich fast foodów jest dużo mniej i dużo trudniej je znaleźć. Nie kusi mnie też zapach smażonego mięsa, nie tęsknie za tłustym kawałem mięsa, schabowym w panierce. Niewiele mogę zjeść w restauracjach typu McDonald, KFC czy piccolo. I łatwiej mi przychodzi też dokonywanie zdrowych wyborów. Choć oczywiście gdy mijam piekarnie lub moją ulubioną kawiarnie Starbucks wzdycham z tęsknoty za ukochanym ciastkiem i piernikowym latte z bitą śmietaną i posypką. Ehh, rozmażyłam się ... ha ha. Wracamy do rzeczywistości.


A wy jak uważacie? Łatwej być wegetarianką czy mięsożercą na diecie?


Treningi: 30 min workout z Chrisem i 40 min zumby w domu


Menu:

Śniadanie - kanapka z żółtym serem

II śniadanie - 2 kiwi i banan

obiad - łosoś z pieczonymi ziemniakami i surówką

podwieczorek -  jogurt naturalny z płatkami

kolacja - sałatka z surimią


Dobrej nocy kochani :*

15 marca 2016 , Skomentuj

W planach miałam umowiona wcześniej wizytę u dermatologa,ale cóż ten się rozchorowal. Nie ukrywam wkurzona porannym telefonem z przychodni. Tym bardziej,ze za tydzień znów będę musiała wziąść wolne popołudnie w pracy. Wiec dziś smigam jednak na popołudniowe w pracy zeby koleżanki mnie nie zjadly bo przeze mnie muszą siedzieć co chwila po 11h w pracy. 


Miłego dzionka kochani :)

14 marca 2016 , Komentarze (1)

Ok, poranny trening jak zawsze zaliczony. Wieczorny również. Ciągle czekam na informacje z pracy o multisporcie, więc wciąż bez karnetu. Miałam iść na basen, ale cóż wyszło jakieś podrażnienie na szyji, więc i basen muszę sobie odpuścić. Dopiero jutro wizyta u dermatologa. A w międzyczasie ćwiczę w domu. Nie jest to jednak to samo co w klubie. Brakuje mi ten energii która panuje w klubie i mojej zakręconej trenerki. I mimo że jestem w stanie zmotywować się do treningu to czuje, że jest od dużo mniej intensywny od tego który wykonywałam w klubie. I jakoś tak ciężej się ćwiczy. 

A wy co o tym myślicie? Wolicie trenować w domu czy w klubie? same czy w grupie?


Dzisiejsze menu - już według nowej rozpiski

Śniadanie - duża kromka żytniego chleba z żółtym serem

II śniadanie - jabłko, 3 kiwi i kilka pistacji

obiad - łosoś z kaszą i surówką

podwieczorek - naturalny jogurt z muesli

kolacja - sałatka z surimią

Razem 1500 kcal :)

14 marca 2016 , Komentarze (1)

Kto ćwiczy ze mną :D ????