Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od kilkunastu lat mieszkam w Szkocji. Od samego początku pobytu tutaj zaczęłam tyć aż doszłam do 116kg. Tu to chyba nawet powietrze tuczy. Chciałabym wreszcie schudnąć, żeby móc bardziej cieszyć się życiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19061
Komentarzy: 1034
Założony: 6 marca 2016
Ostatni wpis: 13 marca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Szkotka116

kobieta, 49 lat,

169 cm, 101.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2016 , Komentarze (13)

A jednak od czasu do czasu ludzie potrafią się zachować po ludzku :D.
Moje Szczęście pracuje w magazynie, w którym 50-60% pracowników to Polacy. Jeden z nich, nasz wspólny znajomy, mieszka i pracuje w Szkocji, ale jego żona i synowie mieszkają w Polsce. W rejonie, gdzie mieszkają nie ma możliwości legalnej pracy, za którą możnaby utrzymać czteroosobową rodzinę i opłacić koszty leczenia (a to kosztuje!). 3 lata temu u jego żony zbyt późno rozpoznano raka, przeszła kilka bardzo poważnych operacji i od tego czasu co kilka miesięcy musi jeźdźić do szpitala na chemię. Kilka dni temu podczas zabiegu wpadła w śpiączkę i z ledwością ja dobudzili. Jak na złość nasz znajomy w tym roku nie dostał wolnego na Swięta, a wiadomości z domu jeszcze go dobiły. Żal było na niego patrzeć.
I tu moje Szczęscie postanowiło zadziałać. W pięć dni zorganizowała zbiórkę pieniędzy w pracy (5-10 funtów od osoby) i wynegocjowała z kierownikiem magazynu, że nasz znajomy dostanie jednak ten świąteczny urlop (2 tygodnie). Uzbierane pieniądze wystarczą na bilet lotniczy z ostatniej chwili (nie są najtańsze) i jeszcze zostanie na prezenty dla rodziny.
Tak się cieszymy, że się udało! Dzisiaj znajomy dostał kartkę świąteczną z pieniędzmi i podpisany wniosek urlopowy. Biedak się popłakał, jak to zobaczył. W piątek leci do domu :D.To przywraca mi wiarę w ludzi!!!
Miłego wieczora. Magda

15 grudnia 2016 , Skomentuj

1. Oficjalne wazenie potwierdzilo -1.2kg stracone w tym tygodniu (puchar)(impreza). Juz nie pamietam kiedy ostatnio mialam taki spadek w ciagu jednego tygodnia!!!! Jestem przeszczesliwa !!! To dalo mi dodatkowego kopa. Zdrowa Rywalizacja Punktowa tez pomaga - od poczatku tygodnia nie zjadlam nic slodkiego, pedaluje codziennie i nacieram sie balsamem. Wniosek - przez ostatnie kilka miesiecy tylko szukalam wymowek, zeby sie przypadkiem nie przemeczyc.
2. Dostalam zwrot pieniedzy z PPI. Kiedy kupilysmy pierwszy dom w Szkocji w 2008 roku bank sprzedal nam dodatkowe ubezpieczenie na wypadek utraty pracy. Po jakims czasie konsumenci pozwali wszystkie brytyjskie banki twierdzac, ze te ubezpieczenia byly sprzedawane w zlej wierze. I wyobrazcie sobie, ze konsumenci wygrali! Od kilku lat osoby, ktore uwazaja, ze sprzedano im takie ubezpieczenie w zlej wierze moga wyslac skarge do swojego banku i moga liczyc na zwrot wszystkich skladek (plus odsetki). Kilka tygodni temu zawzielam sie, wyszukalam wszystkie potrzebne stare papiery (potrzebne bylo calkiem sporo roznych danych) i wyslalam skarge do swojego banku. Pod koniec listopada dostalam odpowiedz odmowna. Wlasnie zaczelam skladac odwolanie, kiedy wczoraj  dostalam drugi list z banku - tym razem z przeprosinami i pelna refundacja. Malo tego, okazalo sie ze juz dzien wczesniej przeslali mi te pieniadze na konto :D. To calkiem spora suma, rowna prawie mojej miesiecznej wyplacie netto. Jest super!
3. W pracy dostalysmy premie swiateczna (+20% do wyplaty), szampana (Moet), ciasto swiateczne (cale pokryte lukrem, zdecydowanie wole polskie wypieki) i bon na 65gbp do sklepu John Lewis (tego jeszcze nie bylo odkad tu pracuje). I jak tu sie nie cieszyc?
Ale, zeby nie bylo calkiem idealnie, to wczoraj sie dowiedzialam, ze paczka wyslana do mojej Siostry zaginela. Jestem podlamana - tak bardzo sie staralysmy - wszystkie prezenty byly badzo osobiste i nie do zastapienia. Malo tego, nie moge zlozyc oficjalnej skargi i dostac rekompensaty do 02/01. Mimo, ze Royal Mail reklamuje sie na swojej stronie, ze dowoza przesylki do USA w 5-7 roboczych dni, to gdzies w jakim regulaminie maja zapisane, ze tak naprawde maja 25 roboczych dni na wykonanie tej uslugi. No wiec jestem ujajona! (szloch). Caly czas mam malenka, cichutka nadzieje, ze moja dobra swiateczna passa pomoze mi i ta paczka jakims cudem dotrze do nich 24/12 (trzymajcie za mnie kciuki).
No i jutro przyjezdza moja Mamuska, wiec od jutrzejszego wieczora nasz sezon swiateczny zostanie oficjanie otwarty....
Milego dnia. Magda

12 grudnia 2016 , Komentarze (7)

..... ogłaszam za zakończone. Teraz tylko utrzymać stan obecny do Świąt :D
Nie miałam czasu pisać, bo każdą wolną godzinę spędzałyśmy na remoncie salonu, zakupach i sprzątaniu.
Dietetycznie i ćwiczeniowo nadal bumelowałam w zeszłym tygodniu i zakończyłam go wagą 107,6 kg. W celach mobilizacyjnych zapisałam się do Zdrowej Rywalizacji Punktowej. Dzisiaj pierwszy dzień i jak na razie idealnie (nawet rowerek zrobiłam, mimo że po sprzątaniu po prostu padałam na twarz). No i pięnknie pachnę waniliowym balsamem do ciała (tylko, że ten zapach sprawia, że mam ochotę go jeść :)).
W zeszły weekend odmalowałyśmy salon, a wczoraj znalazłyśmy lustro idealnie pasujące do naszego kominka no i dzisiaj wieszałyśmy je przez 2 godziny (lustro jest bardzo ciężkie, a ściany są z płyt gipsowych). W takich momentach zawsze tęsknię za naszym starym domem, który był zbudowany z porządnej, tradycyjnej cegły. 
W ten piątek przyjeżdża Mamuśka :D. Już się nie możemy doczekać. Będzie z nami do połowy stycznia. Od 2007, kiedy to wyjechałam do Szkocji tylko 2 razy spędziłyśmy Święta same i nie należą one do moich ulubionych wspomnień. Zazwyczaj przyjeżdżali do nas Rodzice i Siostra, a później też jej mąż. Teraz ojcu się nie chce (woli sam siedzieć w Polsce, nawet do swojej siostry, która mieszka blok dalej, nie chce iść na Wigilię), a Siostra z mężem mieszka za oceanem :|. Dobrze, że chociaż Mama przyjedzie....
Jak pisałam wcześniej przygotowałyśmy paczkę do Stanów i 27/11 wysłałam ją Royal Mail. Czas dostawy na ich stronie internetowej 5-7 dni roboczych. Jakież było moje zdumnienie, gdy po tygodniu sprawdziłam dostawę na internecie, a tam pisze, że paczka jest nadal w UK. Zadzwoniłam na infolinię i poinformowano mnie, że wysłałam jakiś przedmiot, który nie może lecieć samolotem i wysłali ją statkiem!!!!! Na moje pytanie, jaki dokładnie przedmiot mają na myśli nie potrafili mi odpowiedzieć (ja jestem pewna, że nic takiego nie wysłałam). Jestem z tego powodu wściekła, bo czas dostawy wydłużył się do 3-4 tygodni, więc nie wiem czy prezenty dojdą do Świąt czy nie. Więc teraz sprawdzam tą dostawę codziennie, ale dopóki statek nie dopłynie do USA, to nic nie zobaczę (szloch). Pozostaje mi tylko czekać....
Życzę Wam miłego wieczora i samych sukcesów dietetycznych. Magda

29 listopada 2016 , Komentarze (12)

Mam dola jak Row Marianski. Nie wiem, co sie ze mna dzieje. Codziennie sobie powtarzam, ze dzisiaj to juz bedzie idealnie (dieta + cwiczenia) i codziennie jem cos, czego nie powinnam, a rowerek pokrywa sie kurzem.
Robie sobie samej na zlosc i zupelnie nie wiem dlaczego!!! Czasami nie jest nawet wazne co jem, byle by sie napchac. Kilka dni temu zjadlam nawet garsc czipsow, mimo, ze ich nawet nie lubie!
W sobote bylam u fryzjera i wyszlam juz kompletnie dobita. Nie dosc, ze wygladam jak ciezko chora, to jeszcze chyba mi popalila wlosy rozjasniaczem. Buuu...
I tym malo optymistycznym akcentem koncze dzisiajszy wpis. Magda

24 listopada 2016 , Komentarze (2)

Dzis dzien oficjalnego wazenia, a jestem 0.7kg na plusie. Nic dodac, nic ujac. I, jak zwykle przy takiej okazji, moge tylko przyznac ze to moja wina. Nie mialam zadnego ruchu, a za to sporo bieganiny i stresu. Musze wreszcie wyhamowac i zabrac sie za siebie!!!!!!!!!!!! :<
Za to mam nowy kominek w salonie :). Akurat w sam raz czasowo, bo w tym tygodniu mamy caly czas ujemne temperatury. Wyglada super i bardzo fajnie grzeje. Teraz tylko trzeba odswiezyc pokoj, bo jednak sciana z kominkiem jest teraz neco brudna, a w jednym miejscu pojawily sie dwa niewielkie pekniecia. Oczywiscie checemy to zrobic jeszcze przed Swietami (to tyle na temat wyhamowania). No I teraz trzeba podjac decyzje, co dokladnie robimy. Chcialybysmy wyroznic jakos ta sciane z kominkiem, ale troche boimy sie przesadzic, bo zadna z nas nie ma na tyle dobrej wyobrazni, zeby byc tego pewna Kiedy widze gotowy projekt moge powiedziec czy mi sie podoba czy nie, ale wyobrazenie sobie ostatecznego efektu z osobnych kawalkow przerasta mnie  (zazwyczaj idealizuje wszystko w wyobrazni, a pozniej jestem rozczarowana). Jak ja zazdroszcze kreatywnym ludziom...... Jak na razie przejzalysmy mnostwo projektow w internecie, ale zaden nie pasowal do obecnego wyposazenia i kolorystyki salonu. No nic, w piatek i sobote zahaczymy o markety budowlane (farby, tapety) i moze cos wymyslimy.
Zycze Wam milego dnia i wiekszych sukcesow dietetycznych niz moje...... Magda

17 listopada 2016 , Komentarze (2)

No to dzisiaj mi stuknelo 41 lat. A ja nadal sie czuje na 23 (dopoki nie spojrze w lustro) :D
Waga 106,4 kg - od czasu mojej 40-tki przytylam 10kg i zrzucilam 10,6kg. Mam nadzieje, ze w przyszlym roku bede tylko zrzucala..... trzymajcie za mnie kciuki.
Wczoraj zarezerwowalysmy wczasy na 2017 rok. Jecimy na Madere !!!! (slonce)
Juz sie nie moge doczekac. Jeszcze tam nie bylysmy, ale opisy i zdjecia wygladaja bardzo obiecujaco. Kupujemy wszystko osobno. Wyszlo 50% taniej niz przez biuro podrozy. Tym razem zdecydowal sie tez do nas dolaczyc moj ojciec (jestem w szoku, bo odkad przeszedl na emeryture to tylko lezy na kanapie I oglada TV, a przed kazda zmiana broni sie rekami I nogami), tak wiec jedziemy we czworke. Napisalam tez do Siostry, moze tez beda mogli pojechac. Byloby super.
No i powoli koncze kupowanie prezentow swiatecznych. Wczoraj zamowilam prezent (a wlasciwie jego czesc) dla Szczescia.

Kiedy bylysmy w zeszlym roku w Meksyku odwiedzilysmy brazylijska restauracje, gdzie poczestowano nas koktajlem o nazwie caipirinha. Bardzo nam obu smakowal i stad tez pomysl na swiateczny prezent. Jeszcze tylko musze dokupic rum z cukru trzcinowego cachaca i bedzie komplet. Alez ja lubie Swieta. Szkoda tylko, ze bedziemy tylko we trzy w tym roku. Zazwyczaj dolaczala do nas Siostra z mezem, ale teraz po ich przeprowadce to chyba juz nigdy sie spedzimy Swiat razem (slina)
Zycze Wam milego dnia. Magda 

14 listopada 2016 , Komentarze (4)

Nie piasalam prawie miesiac, no ale prawde mowiac dietowo nie za bardzo bylo o czym pisac.
Sprawdzialam sobie dzisiaj moje statystyki I wychodzi na to, ze moja obecna wage (z malymi wahaniami) mam juz od 28/08. Niedobrze, chyba mi sie faza utrwalanie zbyt wczesnie wlaczyla :PP.
Prawda jest taka, ze diete niby trzymam, ale zawsze mi cos dodatkowego "wpada". No i przez 3-4 nabieram dodatkowych gramow, a przez nastepne dni je zbijam. I tak w kolo Macieju. Wiem bardzo dobrze, ze robie glupio, ale nie moge sie powstrzymac. Brakuje mi czasu, zeby sie wewnetrznie wyciszyc i poukladac sobie wszystko porzadnie w glowie. Musze znalezc na to czas!!!
Z aktualnosci poza-dietowych - zamowilam album dla Siostry. Trzy dni zajelo mi przejrzenie wszystkich zdjec, wybranie tych najlepszych i zaprojektowanie calego albumu. Dzisiaj albo jutro przyjdzie poczta i mam nadzieje, ze bedzie taki, jak to sobie wyobrazilam.  Mamy tez dla Niej (i jej Meza) pieknego aniolka robionego na szydelku i fikusna swiateczna dekoracje / szkatulke w ksztalcie Mikolaja na saniach (postaran sie pozniej wrzucic zdjecia). Wiem, ze dla niektorych kupowanie prezentow swiatecznych tak wczesnie jest dziwne, ale ja nie lubie kupowac byle czego na chybcika, a dawanie najblizszym pieniedzy uwazam za pojscie na latwizne (chyba, ze sami sobie tego zycza, bo na cos zbieraja), no i kupowanie innym prezentow daje mi o wiele wiecej przyjemnosci, niz ich otrzymywanie :D.
Powsadzalam tez juz wiekszosc cebulek kwiatow, zostal mi tylko ostatni duzy worek cebulek zonkili. Juz sie nie moge doczekac widoku "mojego" zagajniczka na wiosne......
I tym wiosennym akcentem koncze moj dzisiajszy wpis. Milego dnia. Magda

17 października 2016 , Komentarze (5)

No i przyszla jesien, coraz czesciej pada i jest zimno. To oznacza, ze bede szukac wymowek, zeby nie wychodzic na spacery. Jestem zazwyczaj bardzo wygodnicka, ale postaram sie przelamac. ;)
W zeszlym tygodniu mialam 3 dobre dni (wiem - za malo, musze sie poprawic). Schudlam tylko 0.1kg.
Wczoraj zabralam sie za porzadkowanie zdjec (a jest ich troche, bo jestem na tym punkcie naprawde zakrecona) - postanowilam przykleic karteczki z datami na grzbietach albumow, bo jest ich tak duzo, ze trudno znalezc ten wlasciwy, jesli sie czegos szuka. Przy okazji obejrzalam sobie wszystkie zdjecia jeszcze raz i lezka mi sie zakrecila w oku.... no i wpadlam na fajny pomysl odnosnie prezentu swiatecznego dla mojej siostry. W tym roku spedzimy swieta osobno. Mieszka teraz w USA, wiec przesylanie czegos duzego lub delikatnego nie wchodzi w rachube. Stwierdzilam, ze zrobie dla niej album z wybranymi naszymi wspolnymi zdjeciami. Mam nadzieje, ze jej sie spodoba.
Acha, w ostatni weekend zainaugurowalysmy oficjalnie tegoroczny sezon swiateczny. Obie ze szczesciem mamy fjola na punkcie ozdob choinkowo - swiatecznych i co roku zawsze dokupujemy cos nowego. W sobote wpadly wiec pierwsze tegoroczne zakupy. A w srode jedziemy do jednego z naszych ulubionych centrow ogrodniczych, ktore w okresie jesienno-zimowym zamienia sie w swiateczna kraine cudow. Oj, bedzie sie dzialo.......:D
Milego i dietkowo poprawnego tygodnia sobie i Wam zycze. Magda

12 października 2016 , Komentarze (8)

Nie mam za bardzo o czym pisac odnosnie diety. Caly czas staram sie stracic kilogramy nabrane podczas urlopu. Zostalo mi jeszcze 0.5kg do mojej najnizszej wagi z poczatku wrzesnia.
Juz wczesniej pisalam, ze mialam sobie wyplacac funta za kazdy "grzeczny" dzien. Raz o tym pamietalam, raz nie. Wiec wywiesilam sobie na lodowce tabelke tygodniowa z rubrykami na poszczegolne dni tygodnia, diete i akwytnosci fizyczne. Wczoraj podsumawalam pierwszy tydzien no i okazalo sie, ze jestem daleko od idealu. Mialam tylko dwa dni z idealna dieta i aktywnoscia. W pozostale dni albo zjadlam cos niedozwolonego, albo nie milam ruchu. No i wyszlo szydlo z worka. Tak na prawde czlowiek nie mysli o takich bzdurkach (myslac no przeciez jestem na diecie i ruszam sie a nie chudne) dopoki nie zobaczy wiekszego obrazu. Teraz wiem, co musze poprawic w tym tygodniu.
Widac juz coraz krotsze dni, chociaz pogoda byla u nas calkiem ladna przez ostatnie dwa tygodnie (zero deszczu przez 10 dni w pazdzierniku! Niesamowite! :D). W zwiazku z tym mialam w weekend dylemat czy sprzatac w domu, pracowac w ogrodzie czy zabrac sie za zalegla "papierologie". Szczescie robilo ciezsze prace w ogrodzie. Zaraz za plotem z tylu ogrodu mamy malutki strumyk, mnostwo kilkuletnich drzewek i lokalna droge. Drzewka oslaniaja nas od drogi i daja nam calkowita prywatnosc, ale ktos je posadzil bardzo gesto i wyrosly juz calkiem wysokie, wiec zacieniaja nam za bardzo ogrod. Zdecydowalysmy sie wyciac kilka z nich - te najblizej plotu i teraz mamy piekny widok na strumyk. Jeszcze przed urlopem kupilysmy mnostwo cebulek zonkili, tuplipanow, krokusow i przebisniegow. Zamierzam czesc z nich wsadzic na niewielkiej polance, ktora utworzyla sie po wicieciu tych kilku drzewek. I juz nie moge doczekac sie wiosny :)(kwiatek). Zastanawiam sie, co jeszcze tam posiac, zeby wygladalo ladnie i naturalnie podczas lata i jesieni.....
Milego dnia. Magda

3 października 2016 , Komentarze (10)

Z urlopu wróciłam już w zeszłym tygodniu, ale potrzebowałam nieco czasu, żeby się "pozbierać".
Pobyt na Krecie był bardzo udany pod względem wypoczynku i zwiedzania. Poniżej zdjęcie naszego bungalowu i widoków z niego.

Specjalnie dopłaciłam nieco, żeby mieć bungalow, ale było warto. Do głównego budynku z restauracją miałyśmy jakieś 50 kroków, do głównego basenu może 30 kroków i do plaży jakieś 100 kroków. A żeby zobaczyć piękne widoki, wystarczyło otworzyć frontowe drzwi, przed którymi pod palmami stały nasze leżaki. Jednocześnie nasza kwatera leżała nieco poniżej głównego budynku i basenu, więc hałas wogóle do nas nie docierał, a rozległe ogrody zapewniały możliwość spacerów.
Oczywiście nie wytrzymałyśmy zbyt długo w jednym miejscu i odwiedziłyśmy pobliskie miasteczko Panormo (malutkie, ale bardzo z bardzo malowniczą starówką) i trzecie co do wielkości na Krecie miasto Rethymno (nie moje klimaty, zbyt zatłoczone i za głośne).
Wynajęłyśmy też samochód na 3 dni pojechałyśmy zwiedzać nieco dalsze zakątki. Byłyśmy w wąwozie Imbros. Siedmiokilometrowa trasa zajęła nam 2,5 godziny. Całe szczęście, że schodziłyśmy w dół, a Grecy bylli na tyle operatywni, że mieli bardzo dobrze zorganizowany transport go góry, bo upał był straszny. Poniżej nasze najciekawsze fotki z tej trasy.


Mimo, że miałyśmy all inclusive, zdecydowałyśmy się podczas samochodowych podróży jeść lunch w miejscowych tawernach, żeby spróbować "prawdziwego greckiego jedzenia". Więc po powrocie na górę wąwozu zjadłyśmy pyszny lunch serwowany przez bardzo miłą polską kelnerkę, która miesza tam już 10 lat. Naszych rodaków można znaleźć wszędzie....:D
W drodze to hotelu zahaczyłyśmy jeszcze o jezioro Kournas, gdzie można zobaczyć żółwie słodkowodne. Nam się niestety nie udało, ale za to miałam dodatkowe ćwiczenia na rowerku wodnym. Chyba tylko spacerom z Azą i domowemu rowerkowi zawdzięczam fakt, że nie miałam żadnych zakwasów po tym dniu.
Następny dzień miał być bardziej relaksacyjny i pojechałyśmy na plażę Elafonissi. Droga była straszna - górska, wąska, kręta, w większości bez barierek. Ale warto było. Tym razem wkleję zdjęcie z Google, bo nasze w zupełności nie oddają piękna tego miejsca.


W drodze powrotnej następna grecka tawerna - tym razem tylko ja byłam zadowolona z jedzenia (kalamary), Mama i Szczęście nie były zachwycone ze swojego wyboru (musaka).
Ostatni dzień wynajmu samochodu postanowiłyśmy spędzić w najbliższej okolicy naszego hotelu. Zwiedziłyśmy kilka małych miasteczek, m.in. urocze Margarites, gdzie kupiłyśmy kilka sztuk miejscowej porcelany (można było obserwować rzemieślników przy pracy na zapleczu sklepików) i degustowałyśmy miejscowe alkohole (cztery butelki najsmaczniejszych trunków czekają w barku na na słotny dzień, kiedy zatęsknimy za Kretą).

Następnie zwiedziłyśmy grotę Melidoni, która zrobiła na nas olbrzymie wrażenie. Jest to nie tylko wspaniałe dzieło natury, ale też miejsce pamięci narodowej (prawie 300 Kreteńczyków zostało tam zamordowanych przez Turków w XIX wieku).


I znowu bardzo smaczny lunch w Panormo.
Również jedzenie w hotelu było przepyszne, co niestety miało jeden negatywny skutek +2,6kg po przylocie do domu (szloch).
Na razie straciłam z tego tylko 0,5kg, ale o tym to już w następnym spisie, żeby sobie już nie psuć humoru.....
Miłego wieczora. Magda.