Zrobiłam dziś kolejny test trenera i wyszło super.Mój fit-wiek to 26 lat tzn. że poprawiłam swój poprzedni wynik pomimo przerwy w treningach. Moja motywacja oczywiście rośnie po takim wyniku.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (8)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2658 |
Komentarzy: | 30 |
Założony: | 6 kwietnia 2016 |
Ostatni wpis: | 22 maja 2016 |
kobieta, 61 lat, Kańczuga
154 cm, 64.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Zrobiłam dziś kolejny test trenera i wyszło super.Mój fit-wiek to 26 lat tzn. że poprawiłam swój poprzedni wynik pomimo przerwy w treningach. Moja motywacja oczywiście rośnie po takim wyniku.
Może przesadziłam z aktywnością,albo wykonałam jakieś ćwiczenie,które mi nie posłużyło,a raczej jedno i drugie.Fakt,że tydzień temu wstałam rano z bólem biodra,które uszkodziłam 5 lat temu i wciąż się odzywa,tyle,że tym razem ból był potworny.Wzięłam 5 zastrzyków przeciwzapalnych,co trochę przyćmiło ból.Kolejki na rehabilitację na NFZ na październik,więc zdecydowałam się na prywatne leczenie. Właściwie to dobrze się stało,bo nie ma tego złego..... Trafiłam w dobre ręce.Nareszcie mam właściwą diagnozę i leczenie przyczyny,a nie tylko skutku /bólu/. Mam problem z powięziami. Jestem po 1 zabiegu terapii manualnej i czuję znaczną poprawę.Szkoda,że tak późno tam trafiłam,no ale lepiej późno niż wcale.Pociesza mnie fakt ,że da się to "naprawić".Mam szansę być sprawną babcią i to dodaje mi siły w dążeniu do celu.Oczywiście zbyt luźne dżinsy i pochwały od bliskich jeszcze bardziej mnie dopingują.Bardzo brakuje mi aktywności. Jutro pomału zacznę się trochę ruszać,żeby stopniowo wrócić do treningów,bo bez tego ciężko będzie osiągnąć prawidłową wagę do wakacji. Na pewno się nie poddam.
W ramach eksperymentu zjadłam dziś na śniadanie 1/2 drożdżówki z serem/odradzam/. Zawsze lubiłam do porannej kawy zjeść coś słodkiego.Tym razem ani się nie najadłam,ani nie sprawiło mi to przyjemności jak kiedyś. Byłam głodna i zła. To obrazuje,jak źle się odżywiałam kiedyś i jak organizm zaakceptował nowe nawyki żywieniowe, a stare już nie sprawiają mu przyjemności. Na pewno wykorzystam to doświadczenie,żeby osłabić chęć na słodycze,jeśli zdarzy się pokusa. Wprawdzie nie trzymałam się diety na śniadanie,ale za to mam wryte w pamięć konsekwencje złego odżywiania.Mam nadzieję,że w ten sposób utrwaliłam w myślach znaczenie nowych i dobrych nawyków żywieniowych.Bo przecież wszystko zaczyna się w głowie... .
Wczoraj zrobiłam Test trenera i dalej trwam w miłym zaskoczeniu.Mój fit-wiek to 27 lat,czyli połowa z wieku kalendarzowego. Czuję się "uskrzydlona" tym wynikiem. W dodatku mąż,który mi kibicował przy teście,teraz patrzy z podziwem i chwali,aż miło posłuchać.A wszystko to po miesiącu treningów.Jedno z ćwiczeń w teście mnie trochę zaskoczyło,bo nie było go w moich dotychczasowych treningach,a był to wyskok na stepper i zeskok, robione na czas,ale się udało.Dostałam duuuuuży zastrzyk pozytywnej energii. Będę dalej ćwiczyć ,żeby utrzymać taką sprawność.Przekonałam się jak ważna i skuteczna jest systematyczność ćwiczeń.Wcale nie wylewałam siódmych potów na ćwiczeniach,w dodatku ćwicząc w domu poświęcam tylko tyle czasu ile trwa trening.Najtrudniej jest rozłożyć matę......:) i zacząć,a potem to już leci.Oczywiście nie jestem doskonała,czasem nie daję rady zrobić wszystkich powtórzeń,ale nie wpędza mnie to w poczucie winy. Z góry założyłam,że będę robić tyle ile dam radę i to jest ok. Wcześniej jak stosowałam diety i trochę ćwiczyłam to było to dla mnie katorgą,odbierałam wszystko w kategoriach winy i kary,a to szybko człowieka zmęczy i zniechęci. Teraz staram się ,aby to było przyjemne,czyli nic na siłę.Dieta vitali daje tyle możliwości,że jedzenie jest przyjemnością,a trening personalny jest dobrze dopasowany do wieku i możliwości,więc też jest przyjemny.W dodatku jestem na takim etapie życia,że "nic nie muszę,wszystko mogę".Po prostu staram się być dobra dla siebie,teraz mam na to czas i chcę go wykorzystać.Odrobina ZDROWEGO EGOIZMU każdemu jest potrzebna ,żeby zachować równowagę i przykładowo: nie żyć życiem dorosłych dzieci,tylko własnym,bo to dobre i dla nas i dla nich.
Moja motywacja wczoraj bardzo wzrosła,a to dzięki wizycie moich dorosłych synów,którzy zauważyli efekty moich starań i pochwalili za wytrwałość. Takie momenty uskrzydlają,oczywiście jeśli potrafimy cieszyć się nawet z małych rzeczy.Wsparcie rodziny jest dla mnie bezcenne.
Pierwszy etap na drodze odchudzania, czyli 67 kg udało mi się osiągnąć.Średnia spadku wagi na tydzień ok. 0,8 kg. W sumie w 4 tygodnie schudłam 3,1 kg. To całkiem nieźle.Następny etap to 65 kg.Dziś i jutro odpoczywam od aktywności,ale od poniedziałku znowu ćwiczę.Do następnej bazy 2 kg.
Dobre samopoczucie i motywacja.
Zakupy zawsze poprawiają kobiecie humor.To się sprawdza pod warunkiem,że nie kupujemy ubrań,jeśli jeszcze nie możemy kupić mniejszego rozmiaru.Ja kupiłam sobie nowe buty sportowe.Są bardzo ładne i bardzo lekkie.Mam nadzieję,że jutro je wypróbuję,jak przestanie padać. Humor poprawiony, więc motywacja też większa. Pomimo zmęczenia chętnie zrobiłam trening,a jutro z ochotą pomaszeruję w nowych butach.
Po ostatnim ważeniu do najbliższego celu zostało mi 0,9 kg,więc już blisko.Lubię myśleć o odchudzaniu właśnie etapami,bo to łatwiej przyjąć.Myślenie o całości czyli u mnie jeszcze 12,9 kg to za bardzo dołujące.Soboty i niedziele mam wolne od aktywności,to są dni dla domu i rodziny.Wypoczęłam i czas wrócić do treningów,które są coraz ciekawsze.
Wysypianie się nie jest moją mocną stroną,ale jest coraz lepiej.Spacery i ćwiczenia zdecydowanie mi pomogły.Już nie czytam do pierwszej czy drugiej w nocy. Kładę się przed północą i dość szybko zasypiam.Wczoraj pobiłam rekord-zasnęłam po 22.00. Widocznie mój organizm tego potrzebował.