Nie było mnie tu trochę. Tzn. byłam czytałam Wasze wpisy ale sama jakoś straciłam serce do pisania. Wracam teraz z pochyloną głową i proszę o wsparcie. No bo jak to napisać ZAWALIŁAM!!! Oj i to bardo. Tak fajnie mi szło. Szczerze mówiąc to zawaliłam nie tylko cały miesiąc ale cały rok.
Cały rok obżarstwa, wymówek i wmawiania sobie że jeszcze nie wyglądam źle, że od poniedziałku wrócę do diety, że kawałek pizzy, trochę chipsów mi nie zaszkodzi. Od listopada staramy się o dziecko. Chyba te starania przysłoniły mi rzeczywistość a właściwie dietę bo zamiast o odchudzaniu myślałam o innych rzeczach. Ostatni weekend przemyślałam kilka spraw. Odkładam starania o dzidziusia. Tzn. nie będę się strać aby go nie mieć ale nie będę też specjalnie się starać. Dlaczego no więc powody są dwa
1. Muszę ale to muszę schudnąć nie chcę ważyć ponad 100kg w ciąży, chcę być ładną i zdrową mamą z ładnym brzuszkiem a nie słonicą
2. Jakoś średnio układa mi się z mężem. Najpierw musimy poukładać sprawy między nami a dopiero potem starać się o dzidzię.
Dziś pierwszy dzień diety. Pognałam rano po serek, ugotowałam jajeczka. W domu czeka na mnie filet. Kochane chciałabym też zacząć ćwiczyć. Co mi doradzacie??? Jestem w tej sprawie zupełnie głupia. Podkreślam że nie mam kondycji. Czekam na Wasze propozycje.
Miłego dnia wszystkim