Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Domdom89

kobieta, 35 lat,

168 cm, 83.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Jak ja zazdroszcze tym wszystkim, ktorzy dopiero zaczynaja pierwszy raz diete!! Ja juz chyba mam tymi dietami tak zjechany metabolizm, ze to masakra. Wyprobowalam juz chyba wszystko. Zaczynajac od diet 1000 kcal jako malolata ;P Raz nawet bylam na nieswiadomym keto albo przynajmniej na Low carb: Byl czas na studiach, ze nie jadlam ziemniakow, chleba, makaronow noi oczywiscie zero slodyczy. Praktycznie wykluczylam wszystkie wegle, mimo, ze nawet nie wiedzialam co to takiego sa "weglowodany" haha. 

Zazdroszcze tez tym, ktorzy teraz zaczynaja i maja taki dostep do informacji. Ja jak zaczynalam to z internetu sie korzystalo tylko na gadu gadu. Dzisiaj wujek google powie wszystko na temat wszelakich diet kiedykolwiek wymyslonych. I chociaz wiadomosci czesto sa sprzeczne, jak sie wie, gdzie szukac wszystko jest pod reka. Ja tylko korzystalam z porad moich kolezanek, ktore jakos tam schudly bo ciocia innej kolezanki byla dietetyczka haha Do tego treningi mozna znalezc online. Nie wspominajac o milionach filmikow na yt!!!

Zazdroszcze dzisiejszej mody na bycie fit, setki blogow wiekszych lub mniejszych wyjadaczy tematu, motywacji, instagramow, szerokiego dostepu do wszystkiego: informacji, suplementow, ubran dostosowanych do treningu, silowni milion piecset na kazdym rogu ulicy. Ja musialam ciskac pol godziny w liceum na silownie i g*** i tak wiedzialam. Pan trener rzucil mnie na bieznie a potem kazal robic przywodziciele i odwodziciele bez obciazen... Takie czasy. Potem pierwsza silka dla kobiet w Lublinie (Hala Globus- Miasto kobiet), 3 maszyny na krzyz, ale to i tak nic, bo i tak chodzilam tylko po biezni. Dzieki Panie za klasy, bo dawaly mi na prawde wycisk!!! Moje pierwsze poty :) Pierwsze proby suplow (proteiny uffff)

A moze nie mam czego zazdroscic? Zdecydowanie wiem 100 razy wiecej niz wiedzialam na poczatku. Duzo czytam, duzo z wlasnego doswiadczenia, a tak naprawde nadal gowno wiem :) 

Jak zyc?

15 stycznia 2018 , Komentarze (19)

Czyli dzis jest ten dzien- najbardziej depresyjny dzien w roku!

Nawiazujac do najcudowniejszego zrodla na swiecie czyli wikipedii podobno kalkuluje sie ten dzien jako zwykle 3-ci poniedzialek w roku. Wtedy tez kumuluja sie takie czynniki jak: pogoda, dlugi, czas od swiat, czas kiedy nasze postanowienia noworoczny poszly sie walic, niska motywacja i potrzeba zrobienia czegos. To wszystko nas dzis ma dolowac. Mnie doluje tylko waga, bo stoi od 3 stycznia zeszlo mi 0.6kg. waze 76 kg!! What the f** ? Brak pieniedzy tez mnie doluje, bo do wyplaty jeszcze 16 dni! Mam jednak troche powodow do szczescia.

Kris zabukowal nam pociag do Szkocji do moich rodzicow w Marcu. Rowniez w Lutym planujemy dlugi weekend. Lecimy do Niemiec Baden- Baden- stamtad ruszamy jednak do Francji do Strasburga. Tak wiec zaliczymy 2 kraje w 1 weekend. Musze sie tez zebrac w lutym i zrobic zdjecia do wizy do USA i zlozyc ta durna aplikacje i zdjecie do dowodu. Na szczescie mozna teraz aplikowac o dowod online, wiec tylko sobie odbiore jak bede w Polsce przy okazji.

Weekend minal dziwnie. Kris mial nocki, nie znosze jak pracuje nocki w weekend. Wraca rano i ja musze caly dzien cichutko na paluszkach, zeby sie nie obudzil. Tak wiec w sobote rano mialam niemiecki, potem poszlam na trening na silke (silowy wpadl),a po powrocie zabralam sie za rozbieranie choinki i przemeblowanie. Mialam byc cicho? ;P Zrobilam tez zakupy i potem ogladalam serial- Pretty Little Liars. Nie wiem dlaczego ja te glupty ogladam haha ale mnie wciagnelo...

W niedziele znowu rano musialam byc cicho. Pojechalam na zakupy, potem pouczylam sie niemieckiego, ugotowalam zarcie itd Popoludniu pojechalismy do Londynu, bo bylam pewna, ze sa pokazy swiatel- taka wystawa w calym Londynie. W pociagu jednak sie okazalo, ze to dopiero w pryszly tydzen haha wiec poszlismy na spacer do Soho i skoczylismy do pubu na drinka (wodka z diet coke dla mnie)

Dzis wypada mi zmiana makro, ucinam ok 10g z tluszczu, mam nadzieje ze waga ruszy. Kalorie mi wychodza 1900. Zwaze sie w nastepny poniedzialeki jak waga ruszy to narazie trzymam do zastoju. Jak nie ruszy to obcinam kolejne 10g, trzymajcie kciuki, aby ruszyla ;P 

A jak u was Blue monday dal o sobie znac? :)

9 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Hejooo.

Jak tam wasze noworoczne postanowienia dzialacie?

Ja dzialam! :)

Niemiecki idzie opornie (chyba stara juz jestem) ale idzie ;P Moze w lutym sie wybiore do Niemiec to wyprobuje w restauracji cos zamowic. Raczej nie jestem z tych wstydliwych jezykowo. Przekombinuje, ale sie wypowiem zawsze haha. Np jak wyjechalam (zanim trafilam do Londynu) do Szkocji to znalam angielski, ale szkocki akcent.... (kto byl ten wie) jak zupelnie  inny jezyk. Wiec w rozmowach z ludzmi wolalam mowic ja niz sluchac kogos, bo ich nie rozumialam haha. Taka dygresja ahh ;P

Dieta idzie, ale keto readaptacja idzie mi zupelnie inaczej niz pierwsza adaptacja. Nie mam keto flu i jakos nie moge wyczuc czy juz jestem w keto czy nie. Poza tym nie czuje zmeczenia, ale tez nie czuje masy energii. Jest tak zwyczajnie, bez szalu w zadna strone. Nawet na silowni zasuwam jak na weglach. Mialam zaczac ciac tluszcz juz od poniedzialku, ale jeszcze zaczekam tydzien, zeby sie upewnic, ze jestem na keto na 100%. Takie dziwactwa.

Waga poszla w dol 1.5kg, swiateczny balast, ale jeszcze troche go zostalo, no ale spokojnie dopiero 9 dni nowego roku :)

Treningi tez ok. zrobilam poki co trening silowy A i B. Dzisiaj wracam na A tylko zwikeszam obciazenie i/lub liczbe powtorzen. Wczoraj zrobilam HIIT i bylo ostro, ale jakos tak mialam ochote na wiecej. Nastepnm razem znajde cos ciezszego. No ale dluzszy trening bedzie dzis. 

Weekend minal dobrze, bylo troche czitow, ale wszystko trzymam w ryzach! Wzystko pod makro sie wbija :) Poza tym duzo spacerowalam.

W sobote bylismy w Greenwich w national Maritimie Museum. bylo bardzo fajnie, potem poszlismy na Greenwich market i tam zjadlam sobie malego steka w bulce (bez bulki ;P) z topionym czedarem i salatka mniammmm. Wiec jak widac taki czit to lepszy niz to co ja gotuje haha. Rano mialam niemiecki na skajpie i skoczylam na silke na trening.

W niedziele pojechalismy do Eastbourne nad morze do mamy Krisa. Bylo tak zimnoooo. Morze bylo tak wzburzone. Nigdy nie widzialam takich wysokich fal i na prawde az zimno szczypalo po twarzy. Po dlugim spacerze poszlismy do kawiarnii sie zagrzac. Ja wzielam herbate. Nie ma to jak wlasnie wpasc do jakiejs cieplej kawiarni na goraca herbate w takie zimno :)

Wieczorami ogladalismy filmy jak zwykle pod welnianym kocykiem od mojej mamy :))

Ostatnio jestem taka pozytywnie zmeczona. Ciagle cos robie i jak juz usiade to mam ochote wpasc w gleboki sen :)

Dzisiaj jednak przydarzylo mi sie cos dziwnego. Obdzilam sie o 6 rano bo chcialo mi sie wymiotowac. Ja nigdy nie wymiotuje, nigdy nie lapie zadnych gryp zoladkowych, moj zoladek rpzezyje wszystko i nigdy sie niczym nie zatrulam (oprocz alkoholu ;P;P) Oprocz wspomnianego alkoholu wymiotowalam 2 razy w zyciu jako malolata. Niewiem co mi sie stalo. Nie chce wam dalej obzydzac, ale wstrzymalam sie i ostatecznie nie wymiotowalam, ale czulam sie ze w kazdej chwili moge puscic pawia ;P Do tego (jak was obrzydzam to radze skonczyc czytac) pochylilam sie nad toaleta i jakby mi woda porpstu leciala z buzi niewiem ocb. Moze ja pije za duzo wody? Niewiem sama. Ktos pomysli, ze jestem wariatka, ze tak to przezywam, ale pierwszy raz cos takiego mi sie przydarzylo i nadal czuje dziwne uczucie w zoladku... Moze nie umre ;P

Lece, bo siedze w pracy, a musze isc do szefowej bo mam pare spraw hihi buziaczki

5 stycznia 2018 , Komentarze (16)

Zdradzilam Vitalie i zalozylam Dziennik Treningowy na SFD... wybaczcie haha.

Ale i tak tu bede pisac :) Nie znikne :)

Ok, z serii Nowy Rok nowa ja ;P Moje extra 4kg juz tam sobie po malu schodza (ale zwaze sie dopiero w nastepnym tygodniu). Keto na 100%,makro pilnuje, kalorie zwiekszylam do 2000. Dlaczego? Dlatego, ze jak juz wpadne w keto bede obcinac tluszcz o 10g, wiec zejdzie prawie 100 kcal i ewnetualnie kolejne 10g za jakis czas w zaleznosci od tego,  czy waga bedzie spadac. ale to jeszczxe wszystko do obrobki i przerobki. Poki co moj oto piekny plan treningowy na styczen:

January 2018 training plan

  • A
  • 1.       Squats with barbell 3x12, 3x10, 3x8 (weight progression)
  • 2.       Pull ups- on the machine 3x max
  • 3.       Dead lift with barbell 3x12, 3x10, 3x8
  • 4.       Barbell bench chest press 3x12
  • 5.       Seated overhead dumbbell press 3x 12
  • 6.       Triceps dips 3x10, 3x12, 4x8- superserie
  • 7.       Dumbbell biceps curl 3x12, 3x10, 3x8- superserie
  • 8.       Sit ups 3x12
  • 9.       Hip thrusts with a sandbag 3x12
  • B
  • 1.       Bulgarian split squat 3x10, 3x12, 4x8
  • 2.       Dumbbell bent- over row 3x12, 3x10, 3x8
  • 3.       Dead lift with barbell 3x12, 3x10, 3x8
  • 4.       Press ups 3x10, 3x12, 4x8
  • 5.       Barbell overhead press 3x12
  • 6.       Dumbbell French press (triceps) 3x12
  • 7.       Dumbbell biceps curl with no twist 3x12, 3x10, 3x8
  • 8.       Plank 3x30s, 3x40s, 3x50s
  • 9.       Single leg curl with dumbbell 3x15 + hold
  •  
  • After each training one to pick:
  • 1.       Stairs – 5-10 minutes (progression each time 30-60 s longer)
  • 2.       Squats- 2x 50 (progression each time add 10)
  • 3.       Hip thrusts – 3x 50 (progression: add 30 s hold)

Chce zaczac dziwgac na prawde ciezkie ciezary, a nie jakies pierdu pierdu jak zawsze ;P Pelna gotowosc ;D

Co drugi trening bedzie HIIT. Glownie bo lubie i daje mi endorfinki :)

Minus: Pelna silownia!!! Co tam sie wczoraj dzialo to glowa mala!!! Nie chce byc dla nikogo niemila, czy zle komus zyczyc, ale mam nadzieje, ze towarzystwo sie szybko wykrzuszy ;P Bo nie ma miejsca dla mnie ;P Wolne ciezary leza wszedzie i niewiem, czy ktos je uzywa, czy leza tak rozwalone od kilku godzin.Wszystko robie na za malym albo na za duzym ciezarze (mniej powtorzen), bo hantle sa porozwalane i nic nie ma tam, gdzie byc powinno. Takie zycie na silowni ;P

3 stycznia 2018 , Komentarze (12)

To poszalam, pamieta ktos jeszcze moj wpis o moich postanowieniach starorocznych? Poszly sie walic haha. Mialo byc ostatnie 11 dni w roku bez wiekszych szalenstw... mialo byc... 

Przyczyny i skutki.

Moj chlopak pracowal podczas gdy ja mialam wolne od 22 Grudnia do dzis. Nawet chodzilam na silownie, bo mi sie nudzilo, chodzilam na spacery itd ta czesc postanowien udalo mi sie spelnic. Ale, ze mi sie nudzilo to sobie pojadlam... Niesety pogoda byla mega slaba, wiec co mi pozostalo poza ksiazka, filmami, Netflixem i zarelkiem. Do tego wypady do restauracji jak chlopak mial wolne i posunelo sie...

Wpadly ze 3 pizze, x paczek czipsow, tony slodyczy. Ja wiem, ze to nie tluszcz, ze w tym czasie 4kg to glownie woda i gowno, ktore w siebie wladowalam. Poza tym przejscie z ketozy do 100% carbs diet to zapewne strzal w kolano. Ja wiem, ze bylo minelo i czas zaczac a raczej kontunowac zdrowy tryb zycia. Ja na prawde nie mam z tym problemu. Juz od wczoraj wchodze w ketoadaptacje i juz nawet nie mam ochoty na slodycze. Moim problemem jest dlaczego? Dlaczego to zawsze sie tak konczy? Dlaczego rzucam sie na wszystko? Na slodycze, na czipsy? Zawsze jest tak samo, byle okazja i nie potrafie sie opamietac.

Udaje mi sie zawsze schudnac kilka kilo w kilka miesiecy, a potem nadrabiam wszystko  w tak krotkim czasie i musze zaczynac wszystko od nowa?

Na prawde mnie to wkurza, bo tyle wkladam wysilku w te minus kilka kg, a wszystko wraca jak po pstryknieciu palcami.

Umiem sie kontorlowac na codzien, chcialabym tylko potrafic kontrolowac te kilka chwil w moim zyciu, ktore tak na prawde wszystko psuja.

No coz, czas podniesc sie po porazce i jechac dalej, samo sie nie zrobi.

Planuje trzymac sie czit milow w weekendy, bo byc moze one uratuja mnie przed nastepna lawina obzarstwa.

Sprawy inne poswiateczne:

1. Przyszla mi ostatnio do glowy taka mysl- tyle poswiecenia dla budowania "pieknego" ciala. A wszystko po to, zeby sie rozebrac 2 tygodnie w roku na plazy haha

2. Zlamalam wczoraj klucz w samochodzie,w stacyjce. Mam przy kluczu smycz, ktora wkrecila mi sie w kierownice jak parkowalam i skrecalam i zlamany klucz zostal w stacyjce... Masakra, nie moglam go wyciagac, musialam wracac do domu i wyciagnelam na szczescie kombinerkami. Na szczescie da sie to chyba naprawic w Timpsonie dorabiaja tylko sama czesc klucza do pilota. Moral: nie noscie smyczy do kluczow do samochodu!! ;P

3. Dostalam na swieta legginsy, ale byly z niskim stanem (a moje boczki trzeba ogarnac zwlaszcza po swietach) wiec je wymienilam na inne reeboka. Uwielbiam reeboka, tansze i lepsze. Serio mierzylam pare leginsow adidasa i to wiele drozszych i jak dla mnie lezaly lipnie. W reeboku nie moglam sie zdecydowac, bo podobaly mi sie 3 pary. Leginsy lubie czarne, mam szerokie biodra i w jakis kolorowych wygladach zawsze slabo (typowa gruszka) a te maja tez fajny wzorek i bialy pasek z boku, nie sa nudne ale nadal czarne ;)

Reebok - HEXAWARM Legging Black BS1828

z tylu:

Reebok - HEXAWARM Legging Black BS1828

Jak wam sie podobaja? Do tego zamowilam sobie bluzke- lubie bluzki z rekawem, chociaz mam i takie bez, ale ostatnio mam faze na rekaw. Kupilam tez zwykla biala bez nadrukow tez reeboka, ale na stronie nie moge znalezc

Reebok - UFC Ronda Rousey Art Tee Black BQ8192

I buty: mam juz zielone i bordowe, wiec chcialam cos, co by mi do wszystkiego pasowalo, bo czasem mam jakis kolor bluzki do ktorego ani zielony ani bordowy nie pasuja

Reebok - Yourflex Trainette 9.0 MT Black/Skull Grey/White BS8035

4. Doszla paczka z KFD zamowilam 2x mr masla, 2x erytrytol, witaminy i mineraly, bo musze sie suplementowac na keto. W poprzedniej dostawie rozlal mi sie olej, wiec dodali mi male conieco, duzo probek BCAA, pre workout, kreatyne, glutamine, bialko i cos tam do nalesnikow (musialam oddac, bo za duzo wegli) do tego szejker (kolejny lol) i koszulke tyle ze w rozmiarze XL (chyba sie dowiedzieli ile przytylam haha), ale do treningu z ciezarami pozwiazuje i sie nada a co :)

5. Kolezanka chodzi ze mna na silke, wiec zaplanowalam nam troche treningow, bedziemy robic co drugi trening na zmiane HIIT (tez crossfit) z ciezarami. Wroce chyba do Full Body Workout zamiast splitow, wydaje mi sie ze robilam na nich najwiekszy progres. Poza tym glowne skupienie na HIIT, bardziej nawet niz na silowe.

6. Robilam porzadki w torbie na silce- znalazlam milion planow treningowych na ciezary i hiity. Nawet Chodakowska spisana znalazlam haha. Planuje wlasnie wrocic do nich, bo pare dobrych treningow tam jest :) Zwlaszcza FBW nawiazujac do punktu 5. Poza tym znalazlam tasme do cwiczen, ktroej w sumie nie uzywalam nawet, wiec moze cos znajde, zeby ja uzyc.

To chyba by bylo na tyle. Dostaliscie na swieta cos zwiazanego z dieta lub treningami?

20 grudnia 2017 , Komentarze (15)

Wszedzie postanowienia noworoczne, sama mam kilka :)

Tak sobie jednak mysle, jeszcze tyle czasu mamy w starym roku i co mamy robic w tym czasie? przewegetowac? Nazrec sie  bo postanowienie "pojde na diete" zaczynamy dopiero w 2018? To co robimy teraz wplynie na te nasze postanowienia. Jezeli postanowilas przejsc na diete od stycznia 2018, masz jeszcze 11 dni, przez ktore mozesz nadrobic ladne pare kilogramow i caly styczen zmarnujesz na ich spalanie. 

Moje postanowienia na 2017 rok:

Trzymac sie przynajmniej na Low carb jezeli nie uda mi sie wrocic do keto do konca roku. W kazdym razie slodycze tylko low carb (czekolada 85% i low carb desery) - nie liczac dnia swiat (jak nizej)

Zrobicz czit day w swieta i spedzic milo ten dzien bez wyrzeczen :)

Pojechac do innego kraju- mamy taki spontaniczny plan (oksymoron?) na Sylwestra poleciec gdzies 31-go Grudnia i wrocic 1-ego stycznia. Bilety sa na tyle tanie, ze wyjdzie nas taniej niz sylwester w centrum Londynu. Narazie jednak czekamy na Boxing Day, kiedy beda wyprzedaze :)

Pojechac do Szkocji do rodzicow- (biletow jeszcze nie mam, tez czekam na wyprzedaze 26 Grudnia) i wytrzymac na LCHF

Nie wydac pieniedzy na zadne glupoty!! Wyplata bedzie ejszcze przed siwetami, a wyprzedaze w Boxing Day az sie prosza. (No moze jakies leginsy co by sie lepiej cwiczylo ;P)

zrobic jeszcze conajmniej 5 treningow na silce!!!

Robic wiecej spacerow! Mamy taki ladny park pod samym domem, a rzadko tam chodze... :(

Spedzic aktywnie przerwe swiateczna. Nie chce jak w tamtym roku siedziec caly dzien w domu, zrec i czuc sie beznadziejnie. Jak wyzej, jezeli nie trening to spacer :) Tak wiec postanawiam kazdy dzien musi byc aktywny albo trening albo spacer

Mysle, ze wystarczy tych postanowien. Nie sa to jakies mega cele, ale pozwola mi sie skupic i "nie zgubic" w drodze do 2018 :)

Ktos sie pisze na postanowienia staroroczne?

18 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Niech juz beda te swieta, bo juz nie wytrzymam tych przedswiatecznych okazji do picia, jedzenia, slodyczy itd. Haha I jak tu trzymac diete?

Zaczne od piatku 2 dziewczyny z pracy przyniosly nam czekolade. Wiec dostalam 2. Generlnie jadam ciemna czekolade taka 85% wiec stwierdzilam, ze zamiast tamtej bede jesc po kawalku tej. Jednak ta czekolada wcale nie jest taka ciemna i jest chyba jednak bardziej mleczna. Poza tym jak zjadlam kawalek to zjadlam zaraz drugi :PP Noi zaczelam sie zle czuc, chyba mnie zaczelo wyrzucac z keto, wiec co zrobilam? Nie mialam juz nic do jedzenia wiec zrobilam sobie kawe z... oliwa z oliwek (mysli) Wszyscy w smiech, ale musialam zjesc jakies tluszcze, bo wiedzialam, ze sie lepiej poczuje. Smakowalo dziwnie ale dalo rade wypic hahaha. Niewiem czy sie uratowalam przed wypadnieciem z keto, ale poczulam sie odrazu lepiej. Oczywiscie wiecej juz slodyczy nie jadlam. Tyle dobrego na keto, ze nawet jak zrobie czita ze slodyczami, to nie za duzo, bo sie zle czuje jak mam za duzo wegli...

Po pracy mielismy christmas party w takim miejscu. Niewiem jak ja wam to opisze (mysli) Box park- generalnie mnostwo miejsc z zarciem i piciem jakim tylko sobie wymyslisz. Kazda knajpka to oddzielny kontener- tak, kontener taki jak sie przewozi towar na statkach. Taki wiecie hipsterski motyw ;) Do rzeczy, nie musze chyba wspominac, ze poszedl alkohol. I mnie oczywiscie wodka z cola diet (juz zygam tym zestawieniem, ale nie ma wegli). Impreza dosc szybko sie skonczyla, bo kazdy daleko mieszka wiec chcieli dojechac do domu wczesnie (oprocz mnie). Ja niedopita, ale to nic, bo nastepnego dnia umowilam sie z druga kolezanka (Polka) na sledzika. 

Sobota. Rano lekki kac, mialam lekcje niemieckiego o 8 jak zawsze, dalam rade, czyli kac nie byl bardzo zly 8) Potem zakupy (zarcie) i Kris wrocil o 13, bo mial miec nocke w pracy. Wieczorem poszlam na tego sledzika. Dalam sie namowic na 1 kotajl, bo byly 2 w cenie 1, wiec nie chcialam, zeby kolezanka musiala sobie od razu 2 zamawiac. Potem jednak przerzucilam sie na...wodke z cola diet dla odmiany :D Potem jednak znalazlam koktajl dla mnie: wodka (szok!), cola zero (szok!) i wisniowy sourz (no!). Bylo bardzo dobre, oczywiscie sourz ma cukier, wiec pewnie w keto juz po tym weekendzie nie jestem (szloch) Imprezka bardzo udana. Bylo duzo ludzi w pubach, bo wszystkie firmy maja Christmas party. Posmialysmy sie z jakas grupka chlopakow. Byli juz tacy pijani i takie glupoty gadali, ze tylko sie z nich smialysmy. 

Niedziela- Kris mial wolne po nocce. Rano poszlam na silke, potem ugotowalam nam zarelko na tydzien. Na obiadek zrobilam nam steka- mega krwistego (mniam mniam) i pojechalismy do Londynu, bo jeszcze nie bylismy na zadnch Christmas marketach, a tu juz za tydzien swieta. Pojechalismy do Southnbank i przeszlismy do Covent garden i na Oxford street. Najfajniej bylo w Covent garden. Padal deszcz, wiec chcialam wypic cos cieplego. Wpadlismy do kawiarenki i mieli hot chocolate 0% cukru, wiec to sobie zamowilam. Moze i cukru nie dodawali, ale jakies wegle tam na bank byly, bo odrazu czulam sie jak to po weglach slabo.. (pot)No ale coz... Fajna byla ta kawiarenka, taka slodka. Do tego za zewnatrz jakas babka spiewala opere, taki klimat cudnie :) Przeslismy po malych sklepikach: skle muminkow (chcialam kupic wszystko) i sklepik z tradycyjnymi zabawkami. Kris stwierdzil, ze wszystko wyglada jak z horrorow (wiecie takie tradycyjne lalki, pajace itd.  Oxford street nie lubie, bo jest duzo ludzi, a mnie to drazni, wiec zaraz wrocilismy do domu :)

Lubie jezdzic do Londynu, choc nie zawsze tak bylo. Na poczatku nie lubilam tych tlumow itd. teraz juz wiec gdzie nie chodzic, zeby mnie szlag nie trafil :D Poza tym juz sie chyba przyzwyczailam. Wyjde teraz na wiedzme, ale zawsze jak idziemy i jakies bachory rozwydrzone na nas wlaza to specjalnie nie schodzimy im z drogi, zeby sie o nas potknely, albo uderzyly. Strasnzie to brzmi, ale taka nasza metoda wychowawcza ]:> My ich nie bijemy, ale niech sie naucza schodzic z drogi starszym :p zaraz pewnie mi sie oberwie od jakis matek. Ale takie zycie, na mnie matka sie darla, ze mam ustepowac innym :D

U was jak obzarstwo przedswiateczne? 

14 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Wygralam kolejny konkurs wagowy, ale odpuscilam im platnosci przed swietami. Kolejny konkurs jest na Styczen. Kto przytyje najwiecej w Swieta musi cos kupic reszcie. 

Swieta tuz tuz. Spedzam je z Kristofem w domu. Tylko we dwojke. Uwielbiam swiateczna atmosfere, zime i snieg, ale jak juz jest ten Dzien Swiat to go poprostu nie lubie.  W Polsce moja rodzina zawsze stwarza stresujaca atmosfere. nie mozna usiasc porozmawiac, u nas Swieta to bylo przygotowywanie, potem mycie naczyc, ustawianie czystych talerzykow, bo jak to po sledziu nalozyc cos na ten sam talerz? Co do rozmowy zawsze wadnie polityka i sa klotnie rodzinne.  I tak wygladaja Swieta w mojej rodzinie w Polsce. (Nie powiem, jako dzieciak bylo wesolo oczywiscie), ale jako dorosla mega przytlaczajace i wrecz nieprzyjemne. Do tego wiecznie pasterka o polnocy. Ja jako niewierzaca musze sie meczyc 2 godziny w kosciele masakra. Z rodzicami w Szkocji juz troche luzniej, ale tez dla mnie to ubieranie sie nawet do obiadu to jest jakis cyrk, lamanie sie oplatkiem, nie lubie tego. A tak w domu z moim Ateista siedzimy przy choince, ogladamy filmy, wpitalamy i otwieramy prezenty haha. 26-go moze pojedziemy do Kristofa brata. Bedzie tez jego dziewczyna i mama. Juz postanowilam, ze samochod zostaje w domu, bo oni beda pic, a ja na trzezwo juz mam dosyc siedzenia z nimi. Oni sie zawsze upija, a ja siedze i sie patrze jak na debili jak zaczynaja wariowac. 

W piatek mamy w pracy Xmas party. Zamowilam kolezance (polce) taka maskotke jak nizej, bo zawsze ma radoche z filmiku jak kts pokazuje dzieciakowi ta maskotke i ono sie boi (okrutna haha)

Image result for scary unicorn

We wtorek mamy drugie Xmas party- ze wszystkimi z pracy, idziemy na obiad do super restauaracji i spy mission. Cos jak Escape room, tylko ze sie jest spziegiem i rozwiazuje jakies tam zagadki w grupie. 

W sobote mialam sie wybrac z kolezanka na sledzika, ale ja taka jestem imprezowa, ze wymyslam jakies wymowki haha. Teraz, ze z Kristofem idziemy na obiad. Co prawda faktycznie mielismy pojsc, no ale jakbym odwolala to by tragedii nie bylo ;P

Tak wiec plan na sobote- silka z rana, potem musze sprzatnac samochod, bo troche jest brudny, poza tym nie bylo w nim dywanikow, wiec sie troche nasyfilo, a ze juz mi przyszly to go odkurze na cacy. Potem musze w koncu sie wydepilowac, bo wygladam jak choinka ;P zrobie sobie paznokcie, troche tez chce posprzatac noi ten obiad czy tam drink, a moze kawa ;)

W niedziele jedziemy do Eastbourne do Kristofa mamy zostawic prezenty swiateczne (i zabrac nasze). Hehe poza tym chce sie wybrac nowym samochodem na dluzsza przejazdzke.

Kolejny tydzien bez szalu, szefowa wraca wiec pewnie bede miec zap***ol. 

28 planuje jechac do Szkocji do rodzicow, bo Kristof pracuje a ja sie ebde nudzic sama w domu. Czekam wiec na 26-*go bo beda wyprzedaze wiec pewnie sobie kupie bilet na pociag albo samolot 28-30. 

Na Sylwka jest plan spontan. Jak juz wspomnialam 26-go beda na bank wyprzedaze biletow, wiec chcemy gdzies poleciec. Niewiem gdzie, obojetnie. Wylot 31 powrot 1. Pokoj na 1 noc. Narazie patrzylam tanie loty sa do Danii. Ale w Danii juz bylismy wiec moze beda gdzies indziej. Najfajniej by bylo np Czechy, bo tani alkohol haha i moze snieg bedzie ;P Ewentuanie jak dalej beda jakies strajki sylwka spedzimy na lotnisku haha aby bezclowka byla otwarta ;P

I taki plan na swieta.

Co do diety plan mam tylko pojsc na pizze. Nic innego mnie jakos nie kreci, ewentualnie slodycze jak dostane na swieta. Ale to wszystko chce ogarnac  w 1 czit w 1 dzien i wrocic na keto. Nie bede sobie nic odmawiac, ale w ramach makro.

Od Stycznia wracam do keto normalnie i silke.

Moje postanowienia na Nowy Rok:

Ogarnac treningi i wrocic do formy sprzed keto

Nauka niemieckiego. Tak, zeby sie doagadac :)

Wyjazd do USA we wrzesniu

Rzucac kto ma jakie postanowienia noworoczne???? Tym razem sie uda, czy tylko sciema na styczen? ;)

11 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Jak to mawia moj tata: "nasze nazwisko jest zapisane w gownianej ksiedze". a wszystko dlatego, ze zawsze mamy jakiegos pecha. Co prawda nie sa to jakies duze sytuacje, wszyscy zdrowi (wiec mozna patrzec, ze nawet z nas szczesciarze), ale zawsze np wyscigi konne- obstawie tylko te konie, ktore zajma ostnie miejsca, loterie i inne sprawy totalna porazka. 

Ta sobota jednak byla az za szczesliwa... za, bo az sie wydawalo, ze musi sie cos w koncu zwalic ;P ale sie nie zwalilo ;)

Zaczne od poczatku. Rodzice przyjechali ze Szkocji na weekend, bo moj tata chcial mi pomoc znalezc samochod. Jak to powiedzial: "moja corka nie bedzie byle czym jezdzic", a ze ja jak to ja kupila bym ten, ktory najladniejszy i ma 4 kola no to on postanowil, ze przyjada na weekend i cos poogladamy. Oczywiscie pogoda sie popsula (bo jestesmy zapisani do tej ksiegi ;P), caly dzien bylo mega zimno, ale nie padalo (o dziwo), wrecz bylo slonecznie. Wybralismy 2 samochody do ogladania w sobote w polnocnym Londynie- 25 mil, ale jako ze to Londyn- 2 godziny jazdy ode mnie... Pierwszy samochod- czerowna fiesta z 2013 roku 48000 przebiegu, przesliczna (ja sie wiec napalilam) do tego gosc chcial przygarnac mego grata w zamian za calkiem niezla cene.

Drugi srebrny z lekka poobijany i porysowany z 2014 roku i z przebiegiem 28000 mil. Paskudny, ze hej. Plus moj stary samochod byl srebrny wiec juz po pozygu mi ten srebrny....

Dylemat niesamowity. Tato jak to facet on by bral srebrny, mama jak to baba jak i ja, ze czerwony. No wiadomo, ze ten srebrny byl lepszy, ale tez trzeba by sie  tez jeszcze meczyc ze sprzedaza mojego. Wiec stanelo, ze jak czerownego nam jeszcze troche opusci to go bierzemy. Noi gosc nam opuscil i czerowny nalezy juz do mnie, a stara corsa zostala w polnocnym Londynie :) Strasznie sie ciesze, mega mi sie podoba i jezdzi sie super, nowe opony, hamulce staja deba, po serwisie wiec tylko jezdzic aby do MOTu.

Kolejna sprawa z fartem anulowali mi mandat. Stanelam pod silownia na miejscu dla inwalidow. Ale bylo ciemno i mokro, a farba byla zmyta, ze nie zauwazylam wiec odrazu napisalam odwolanie, ktore mi wlasnie uznali w sobote :) 65 funtow spowrotem do kieszeni :)

Kolejna rzecz, dopiero wczoraj wyczytalam, ze sa nowe przepisy z Road taxem (podatkiem drogowym) i nie transferuje sie z samochodem tylko jako nowy wlasciciel musze zaplacic tax zanim rusze samochodem. Oczywiscie jako, ze dopiero przeczytalam o tym wczoraj do poludniowego Londynu dojechalismy fartem bez taxu haha.

Kolejna sprawa, zaprosilam rodzicow na obiad do super restauracji z Tapas, no bo trzeba bylo nowy samochod ojesc (przed opiciem haha), ta restauracja byla zamknieta, wiec ze bylo nam zimno postanowilismy pojsc do pierwszej obok. Byla to akurat Turecka nowo otwarta restauracja. Zamowilam sobie jagniecine- no poprostu rozplywalo sie w ustach. Nie dosc, ze ejdzenie bylo przepyszne to za mieso z kasza (kaszy nie jadlam spokojnie ;P) cena byla £8.50 do tego salatka za £1.90. £10 za pyszny obiad. Chyba zart.. kto mieszka w Londynie to wie, ze nawet za byle makaron sie tyle nie zaplaci, a co powiedziec za grillowane mieso.

Jako, ze pojedlismy, a chcialam poczekac na chlopaka juz w miescie to postanowilismy pojsc na drinka. Zabralam rodzicow do takiego cocktail baru i znowu byla jakas oferta zimowa i drinki byly przepyszne (ja nie pilam bo musialam jechac fura haha).

Niedziela tez byla szczesliwa, bo rodzice postanowili wyjechac o 15 w niedziele. Caly dzien sypal snieg i sparalizowalo cala Anglie. Mojego chlopaka kolega jechal z Londynu na mecz do Manchesteru  (normalnie sie jedzie jakies 4 godziny) i zajelo mu to10 godzin... Moi rodzice wyruszyli juz popoludniu i bez zadnych opoznien i problemow dotarli szczesliwie do Szkocji :)

Z niefartow.... hmm chyba wypadlam z keto w sobote. Ale nie jestem pewna na 100%. Taka bylam zestresowana zakupem samochodu ze sie trzeslam i niewiem czy to przez stres czy wlasnie wypadlam z keto. Pojechalismy na kawe do Costy, porposilam o kawe z heavy cream i wydaje mi sie, ze bylo troche cukru w tej smietance, a ze rano nic nie jadlam tylko BPC to chyba te wegle z kawy mnie wyrzucily z keto. Czulam sie tragicznie, trzeslo mna strasznie. Nastepnego dnia juz sie czulam ok, wiec niewiem. W kazdym razie reszte weekendu jadlam bardzo odbrze, nawet chyba nie dojadlam, bo jakos nie bylam glodna.

Dzis sie zwazylam waga poszla w dol o 0.2kg... Nadal prowadze w konkursie w pracy, chociaz 2 osoby sa tuz tuz :)

No coz na silke bede isc, bo az sie ciesze na mysl jazdy samochodem haha wiec jade na silownie ;P W niedziele planujemy sie wybrac do mamy mojego do Eastbourne z prezentami noi ruszyc samochod. Nigdzie dawno nie bylismy, bo balam sie daleko jechac moim samochodem :) 

Jak u was tydzien? Macie zwykle szczescie, czy tez jestescie zapisani do "gownianej ksiegi"?

5 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Ostatnio odczuwam jakis taki dziwny stres. To do mnie nie podobne, bo raczej zawsze jestem dosc beztroska jezeli chodzi o sprawy na ktore nie mam wplywu. Jak to pol internetu pisze, samozwanczy psychologowie i psycholozki, coacherzy, a moze nawet i prawdziwi dyplowani znawcy tematu ;P nie warto martwic sie czyms na co nie mamy wplywu. Zatem podazajac tym tropem postanowilam spisac sobie liste co mnie martwi, czy mam na to wplyw, jakis jest porzadany cel i jak go realizuje. Generalnie rozlozyc wszystko na czynniki pierwsze. czy faktycznie jest sie czym martwic?? Jak nizej:

1. Praca- no jakby nie bylo szefowa mnie wkurza, dzisiaj wymyslila, zebym jechala sama do Belgii do klienta (ktory jakos za bardzo nie jest sklonny z nami wspolpracowac i wisi nam kase), zeby wymusic od nich zaplate. No co ja tam poradze? Zmusze ich, zeby poszli do banku? A moze z bejsbolem tam pojade? hahah

Porzadany rezultat: nowa praca

Realizacja: zlozylam nawet dzisiaj kilka CV, ogolnie szukam dosc aktywnie acz nie "lapczywie" nowej pracy. Jako, ze nie jestem w desperacji rzetelnie wybieram tylko takie oferty, ktore na prawde mnie interesuja. (Co do ww konkretnego problemu napisalam szefowiej, ze nie czuje sie na tyle pewna siebie zeby jechac wiec problem z glowy)

Czy jest sie czym martwic?- No nie. Robie wszystko, co moge i co jestem w stanie kontrolowac, zeby zmienic to co mi sie nie podoba. Czy ktos odezwie sie do mnie z oferta juz nie zalezy ode mnie, nie jestem w stanie tego kontrolowac. Predzej czy pozniej ktos sie na pewno odezwie wiec nie mam sie zupelnie czym martwic. Poza tym prace (nie ulubiona ale) mam.

2. Pieniadze- kazdy zna ten problem? Ile bym nie zarabiala nigdy nie mam pieniedzy.

Porzadany rezultat: wiecej pieniedzy!!! Splacenie karty kredytowej i zaoszczedzenie, zeby pojechac na wymarzone wakacje do USA oraz wiele innych miejsc w pozniejszym okresie

Realizacja: Troche jest to powiazane z moim kolejnym problem tj zakupem nowego samochodu. Wzielam pozyczke na samochod, wzielam jednak troskze wyzsza, zeby splacic karte kredytowa (nie moge jej jakos splacic odkad sie wprowadizlismy do nowego mieszkania 2 lata temu haha). Miesieczna rata to £120, wiec spokojnie ja bede splacac (ale tez bede musiala bez zadnych wymowek) do tego dam rade jeszcze cos odzlozyc (min £100-200 miesiecznie) noi bedzie nowy samochod. Do tego jak wyzej wspomnialam szukam nowej pracy, co rowniez wiaze sie z korzysciami finansowymi. Ponadto poprosilam o podwyzszke w obecnej pracy, ktora bedzie rozwazona mysle dopiero po nowym roku.

Czy jest sie czym martwic?- Sprytnie rozwiazalam kwestie z pozyczka. £120 to na prawde niewiele na okres 2 lat. Zyskuje nowy samochod i jestem w stanie zaoszczedzic pieniadze na upragnione wakacje. Nie mam sie czym martwic, bo wiecej obecnie nie jestem w stanie kontrolowac (oprocz wydatkow, ktore juz kontroluje)

3. Samochod- stary coraz to bardziej nawala. Musze kupic nowy

Porzadany rezultat: niespodzianka: nowy samochod (nowszy)

Realizacja: Wzielam pozyczke jw. Teraz z moim tata szukamy jakiegos fajnego samochodu na necie. tez nie chcemy sie spieszyc, bo okres malo sprzyja zakupowi nowego, a nie chce brac czegokolowiek. Trzeba wyczekac i szukac.

Czy jest sie czym martwic?- nie, bo wszystko kontrolujemy. ludziom bardzije zalezy na tym, zeby sprzedac samochod niz go kupic, wiec mamy przewage. Nie ma co rzucac sie w wir zakupowy, trzeba odczekac swoje, az trafi sie cos fajnego. Cierpliwosci!!

4. Waga- znamy to? Przeszlam na keto. Waga poszla w dol, a teraz stanela od 2 tygodni sie waha

Porzadany rezultat: chyba oczywisty.. .waga chociaz niech by spadla do tych 70kg (jest 73)

Realizacja: Trzymam sie diety, kalorii i makro. Do tego wlaczylam spowrotem juz silownie od wczoraj i nie szukam wymowek. Na prawde chyba nie jestem obecnie w stanie zrobic nic wiecej w tej sprawie

Czy jest sie czym martwic? Robie ile moge, przestrzegam diety. Waga po malu z przerwami, ale idzie w dol. Znow potrzebuje cierpliwosci. Ewentualnie np w Styczniu jezeli waga sie nie ruszy moge zrobic "review" i pomyslec co moge zmienic. Obecnie nie mam sie po co martwic.

Az zrobilo mi sie lzej, dodatkowo:

- nie mam zadnych "powaznych" problemow- to sa blachostki

- mam prace, stac mnie na najwazniejsze rzeczy, samochod jeszcze jezdzi, a waga nie rosnie

- wszystko bedzie dobrze.

A wy jak radzicie sobie ze stresem?