Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Kobieta. Mądra, Piękna. Inteligentna. A co! Sobie komplementów nie będę żałować. Kocham smoki i ostatnio zaczynam się rozglądać za jakimś, Najlepiej czerwonym, bo ładniejszego koloru nie znam. Pozwalam zmianom, aby się działy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 81963
Komentarzy: 730
Założony: 22 lipca 2006
Ostatni wpis: 3 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ognisko

kobieta, 51 lat, Bochny

162 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

W wielu pamiętnikach jest „mam doła” no to ja dla odmiany mam górkę. Taką może nie wysoką jakieś 300 metrów, ale górkę.

Bo wstałam, deszcz za oknem a ja mnie nie boli kolano!!!!!!!!!.

Bo dzięki temu mogłam spokojnie połazić i pokazać światu mój nowy parasol.

Bo waga pokazała, że znów mnie trochę mniej – 10 dag, bo 10 dag ale mniej

Bo przeliczyłam kalorie, które wcinam i okazało się, ze średnio jest ich 1500, i to wystarcza bym chudła. Więc zmian diety nie przewiduje

Bo przeczytałam, ze chlebka mam nie jeść wieczorem i okazuje się mój organizm słusznie domagał się go na tzw. lancz

Bo w końcu podgoniłam robotę i mogłam się trochę przespać

Bo jestem zadowolona z siebie.

Dzień wczorajszy

- 1,5 litra wody

- 6000 kroków

- basen zero , czekam na mniejszy ruch, bona razie strasznie chlorują, a moje uczulenie tego nie lubi

- jedzenie

2 kromki razowego z twarożkiem

2 kromki razowego z masłem i żółtym serem]

1 mały kefir

1 zsiadłe mleko

4 pomidorki

0,7 kg śliwek

0,5 kg ogórków

pierogi leniwe – twaróg z ziemniakami – nigdy więcej tego połąćzenia

1 gruszka

3 małe marchewki

3 jabłka

2 herbaty czerwone

1 herbata zwykła

1 espresso z mlekiem

 

28 sierpnia 2006 , Komentarze (1)

Wyjechałam na kilka dni do Siedlec, na Ogólnopolskie Igrzyska LZS i nawet złoty medal zdobyłam. Nie żeby tam w jakieś konkurencji sportowej, tylko w wiedzy o Mazowszu, ale zawsze coś.

Co do diety to się trzymałam jak mogłam – trochę wykroczeń:

- biały chleb (bo innego nie podawali)

- coca cola normalna (tzn. z cukrem) puszka – bo nie wypadało powiedzieć nie jak przyniesiono

- 1 zapiekanka!!!

- niezbyt dużo ruchu – prawie wszędzie jeździliśmy

- zero pływania

Ale co tam warto było. A waga jakby doceniła moje wysiłki w unikaniu rzeczy kalorycznych i ciągle pokazuje poniżej osiemdziesiątki.

Dziś wróciłam do przyzwyczajeń:

6000 kroków

2 litry wody

basen zamknięty

jedzonko

- 2 kromki chleba tostowego z masłem i żółtym serem

- 1 bułeczka razowa z żółtym serem

- 5 pomidorów

- 3 jabłka

- 1 gruszka

- 1 kefir – 400g

- 1 jogurt fantazja wiśniowy

- 250 g zsiadłego mleka

- 0,7 talerza kartoflanki

- makaron z jajkiem smażonym

- 1 espresso z mlekiem

- 2 herbaty czerwone

- 1 kawałek sernika i ludzie ja się chyba odzwyczajam od słodyczy. Normalnie mi nie smakował. Na przyszły tydzień muszę znaleźć coś mniej słodkiego.

21 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

Przynajmniej miałam taki zamiar. Ale jak tylko dojechaliśmy burza i deszcz. Więc na werandę i oglądałam jak pioruny walą po jeziorze. Widok wspaniały. I dla niego choćby było warto pojechać. Po lesie w końcu połaziłam, ale krótko. No bo co to są trzy grzybki. Ale jeszcze się odkuję. No i waga pokazała 79,4 kg.

Teraz szybkie sprawozdanka za dwa dni (bo się nie wyrabiam) i do roboty.

Sobota

2 l. wody

5000 kroków

pranie dywanów sztuk 5

2 km kraulem

jedzenie 4 kromki razowego chleba z masłem i żółtym serem, 5 pomidorów, kefir, zsiadłe mleko, 1 talerz pomidorówki, 5 jabłek papierówki (miam), 0,5 kg ogórków, 20 winogron, 0,5 śliwek, 3 herbaty czerwone

Niedziela

2 l. wody

las

2 kromki razowego chleba z twarożkiem jogurtowym, jogurt fantazja wiśniowa, 1 talerz rosołu warzywnego z makaronem, ogórki ze śmietaną, 6 parówek sojowych, 2 kromki razowca, 0,5 kg śliwek, 4 jabłka, 3 gruszki, 5 pomidorów, 4 małosolne. 3 herbaty czerwone

19 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

Przyszłam z basenu i ważyłam mniej niż rano. Cuda jednak chodzą po ludziach. 0,10 kg bo 0,10 ale to była godzina 22. I jak tu nie łazić pływać!!!

19 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

Dziś ważyłam się na trzech różnych wagach. I wszystkie pokazały tą 7 z przodu. Pierwsza, moja stara najukochańsza, bo zaniża od lat – 75,5 (a co pomarzyć zawsze wolno), Druga, elektroniczna, której się trzyma mój motylek 79,9, a trzecia też elektroniczna w klubie – 79,0 ale po ciężkiej harówie przy praniu dywanów.

Teraz mogę mówić, że ważę niecałe 80 kg, O ile lepiej to brzmi niż trochę ponad 80. A swoją droga ochrzaniam każdego (no z wyjątkiem lekarzy) kto się pyta ile ważę. Przecież waga i wiek to tajemnice kobiety. To trzeba uszanować i zrozumieć.

Teraz tylko sprawozdanko za wczoraj, bo lecę na basen.

Woda -2,5 litra

Chodzenie- 5.000 kroków, z czego 2 tys. z obciążeniem 12 kilowym (zakup!!!) i lwia część po schodach

Basen – zrobiłam sobie wolne

Jedzenie

4 kromki razowego z masłem i pastą z boczniaków, 1 kefir (mały), 1 zsiadłe mleko 0,5 l, talerz pomidorówki z ryżem, 4 jabłka, 1 kg śliwek, 1 kg ogórków, 3 pomidory, 1 gruszka, garść borówek, kilka malin, 1,5 marchewki z jabłkiem (tarte), 1 surowa marchewka

17 sierpnia 2006 , Komentarze (4)

Wczoraj mimo dnia narzekania zwlokłam się z fotela i poszłam na basen. No i oczywiście masa ludzi. Wszyscy nagle polubili wodę? O 19.00 basen przeważnie puchy, a teraz... No ale dzień narzekania miałam wczoraj więc dziś powinna pisać mniej więcej tak: basen w moim miasteczku przestał świecić pustkami. Wreszcie ludzie zaczynają doceniać znaczenie rekreacji fizycznej. Na szczęście i dla mnie znalazło się miejsce. Dzięki temu, ze musiałam dzielić tor z młoda adeptką pływania nauczyłam się robić nawroty przy linie, a nie tylko przy ścianie. Brzmi ciut lepiej, ale tak jakbym do gazety pisała, a nie do pamiętnika.

W każdym razie wczoraj przepłynęłam 2 km kraulem i zakończyłam plan tygodniowy. A dziś dołożyłam do tego 350 m grzbietem i 50 m kraulem. Ale wiecie jakiego lenia musiałam wypędzić aby się ruszyć sprzed telewizora? W wypędzaniu bardzo pomógł kisielek cytrynowy dodał energii i kopa, ze trzeba ją gdzieś zostawić.

Kilometerków też przeszłam więcej niż założenia przewidują. Ale będę musiała trochę przystopować. Kolano zaczyna zbyt protestować, choć z drugie strony kto widział ulegać dziwny zachciankom stawu kolanowego prawego.

 Co do wody 1,5 l wczoraj i pół dzisiaj ale dzień jeszcze trwa, a ja lubię popijać przed kompusiem.

Jedzonko

środa
- 4 kromki chleba razowego z masłem i żółtym serem

- 3 pomidory

-6 ogórków

-0,5 l. coli light (chyba się znów uzależniam)

- 0,7 kg śliwek

- garść borówek

- kilka malin

- 3 jabłka

- 2 talerze ogórkowej

- garść rodzynek

- trochę twarogu z cukrem – smakowałam bo robiłam sernik

- kisiel cytrynowy salaterka

- winogrona z pół kilo

- 2 szklanki herbaty czerwonej

- 1 filiżanka espresso z mlekiem

czwartek

- 2 kromki chleba razowego z masłem, żółtym serem i ogórkiem małosolnym

- 1 kromka razowego chleba z pastą z boczniaków

- 4 jabłka

- 2 pomidory

- talerz ogórkowej (wychodzi na to, ze jednak lubię zupy)

- ziemniaki z mizerią, a właściwie z ogórkami i śmietaną bo bez cukru i cytryny

- winogrona – 10 sztuk

- kisiel cytrynowy

- garstka rodzynek

- 2 szklanki kompot z jabłek

- 2 herbaty czerwone

Ach no i lody. Miły być jutro, no ale skoro mój miły stawiał, bo wiedział, ze gdzieś w planach dietki mam takie małe co nie co. To się zgodziłam. W sumie kiedy nie gra roli. Ważne, zeby nie przekraczać normy. Ale wiecie co??????? One były za słodkie!!!!! Moje ulubione czekoladowe i orzechowe gałki lodowe, ta sama firma nie smakowały mi!!!!!!!! W przyszłym tygodniu idę na serniczek.

17 sierpnia 2006 , Skomentuj

No nie znowu kliknęlam dwa razy. Ja to już sie chyba nie nauczęl

16 sierpnia 2006 , Komentarze (6)

Poważnie. No, bo jak można lubić dni, kiedy z nieba leje się żar, a ja rano ubrałam się ciepło i czułam wracając do domu spływający pot na plecach. A do wszyscy chodzą zadowoleni, bo wreszcie wróciła pogoda. I moje kolano też nie lubi takich zmian. I na basenie będzie dużo ludzi. I w ogóle mam dziś dzień narzekania. Kiedyś muszę. Ale może wieczorem zbiorą się chmurki i popada deszczyk O to by było coś.

Dzień wczorajszy upłynął na szczęście porządnie i bez szaleństw zarówno ruchowych jak i jedzeniowych.

7000 kroków – dzięki wieczornemu zmuszeniu się do spaceru

2 l. wody – dzięki siedzeniu przed komputerem. Podczas czytania Waszych pamiętników najwięcej piję, i tak mam z głowy wodę.

Basen – zamknięty

Jedzenie

6 kromek (ale bardzo małych dlatego 6 nie 4) chleba wieloziarnistego z masłem, zółtym serem i musztardą

2 garści borówek

1 espresso z mlekiem

1 talerz kartoflanki (TYLKO!!!)

1 salaterka ryżu z jabłkiem, malinami, cynamonem i śmietaną

6 pomidorów

6 ogórków gruntowych (co najmniej, nie wiem bo już pokrojone były)

2 herbaty czerwonej

1 jogurt fantazja wiśniowy

15 sierpnia 2006 , Komentarze (5)

Wczoraj trochę połaziłam i dziś kolano wyje. Ale pies go trącał. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Ale było warto. Waga równe 80,00. Mimo, że to przed okresem. To się nazywa mieć farta.

Przepis na moja ulubioną zupę. Porową kartoflankę • dziś robię. Por (duży) umyć pokroić, podsmażyć (w garnku w który będzie zupa) na odrobinie oleju lub oliwki. Dziewczyny nie wyrzucajcie zupełnie tłuszczu ze swoich diet. To w tłuszczu rozpuszcza się część witamin i tylko wtedy są one przyswajalne przez organizm. Ale wracając do przepisu do pora wlać wody i około 1 szklanki mleka. Zagotować. W tym czasie obrać kilka ziemniaków ( na czeterosobową rodzinkę daję sześć • siedem), pokroić w kostkę sparzyć (tzn. zalać wrzątkiem i odcedzić). Dodać do gotującego wywaru z pora. Wszystko razem pogotować, aż ziemniaki będą miękkie. Dodać łyżeczkę oregano, sól. Posypać natka pietruszki i smacznego.

Moje rozliczenie za poniedziałek

2 litry wody

15 tys. kroków w tym ponad 7000 kijkami

basen • zero bo zamknięty

Jedzonko

- 2 kawałki razowca z masłem i żółtym serem

- 2 kawałki wieloziarnistego chleba z twarożkiem ziołowym

- 5 pomidorów

- 6 małosolnych

- 20 winogron

- kasza z pieczarkami i śmietaną

- danio jagodowe

- 3 jabłka

- 5 marchewek

- 3 szklanki herbaty czerwonej

- 1 filiżanka espresso z mlekiem

- 1 kubek herbaty z dzikiej róży z jabłkiem

- 2 gartski rodzynek

14 sierpnia 2006 , Komentarze (1)

Wczoraj wróciłam z basenu i weszłam na wagę. Chyba polubię te urządzenie. Wieczorem było 80,30. Ludzie jeszcze kilka dni temu, gdyby ktoś zaproponował mi taki udźwig skakałabym z radości. A to było wieczorem, gdzie normalnie ważę około 1,5 kg więcej. Ale dziś rano nie zdążyłam zobaczyć ile. Normalnie zaspałam i tylko spodnie na tyłek bluzka na grzbiet i leciała do robotki.

Podsumowanie niedzieli:

- waga -10,0

- woda ? 9,5 ? 1,5 litra

- basen ? 10,0 ? 2 km kraulem i próbowałam się uczyć żabką. Najbardziej w tym stylu wychodzi mi wytrzymanie, jako człowiek leniwy wiem gdzie szukać przyjemności

- chodzenie ? 8,0 ? 5 tysięcy przeszłam, ale ani kroku więcej

- kolano -2,0 a więc prawie nie bolało

- miłość do siebie ? oczywiście daleko poza skalą

- miłość do świata ? wielka

- uczulenie na chlor ? 30,0 co najmniej. Od dwóch dni kicham, prycham i mam katar. Na szczęście przez dwa dni basen będzie zamknięty to mi przejdzie.

- jedzenie ? 4,0 za danio po 22.00

Menu niedzielne

2 kromki chleba razowego z masłem i żółtym serem

5 pomidorów

6 ogórków gruntowych

6 małosolnych

3 jabłka

0,5 kg śliwek

Kasza z warzywami i pieczarkami, porem i śmietaną

0,5 litra zsiadłego mleka

0,5 l coca coli light

3 szklanki herbaty czerwonej

1 filiżanka espresso z mlekiem

no i to danio z jagodami