Ale jak ma być lekko jak się przekroczyło 85 kg. A swoją drogą, dlaczego pasek informujący o wadze nie chce się zmienić tylko pokazuje poprzednią najwyższą wartość. Ukrywać się mam, czy jak?
Wczoraj, a nie przepraszam czwarta rano to już zdecydowanie dziś, spędziłam chwilę, dłuższą chwilę na vitalii i znalazłam siebie sprzed dwóch lat. Kurczaczek skąd we mnie tyle energii się wtedy brało, aby tyle pisać no i do tego jeszcze chudnąć. Znaczy się mogę mimo wiecznego narzekania, bo jakby nie patrzeć narzekałam jeszcze gorzej niż obecnie coś robić.
A poza tym przeczytałam kilka komentarzy i wiem już, czego mi ostatnio brakowało. Wyrazów uznania oczywiście. Jako egocentryk doskonały potrzebuję rozpływać się w zachwytach, a vitalijki są w tym przypadku najlepszą grupą do wszystkich ochów i achów. Miodzio po prostu.
Ale, żeby tak od końca dać wam możliwość roztkliwiania się nad moją wspaniałością kopnęłam się kilka razy w tylną część ciała (Ciekawe czy będę mieć siniaki?). Nie powiem, żeby moje kolano było zachwyconą tą czynnością, ale co tam. Niech i wyjec wie, że nastał kolejny początek. Wlazłam na wagę i stwierdzam obiektywnie, że to złośliwe urządzenie zwariowało. Może ze starości. Ostatecznie ma już trzy lata. Rano pokazało 86.60. Uparte bydle nie chciało zejść ni 10 deko mniej. Ale ja mu jeszcze pokaże jak mawiał wilk.
Sportu dziś nie było. Po wczorajszych wyczynach rowerowych (ponad 38 km) i przy zbliżających się zmianach pogodowych wyjec zdecydowanie stawiał opór. Dziś mu jeszcze odpuściłam, ale jutro lekko mieć nie będzie. Jadę na zakupy, a to 5 tys. kroków będzie lekko licząc.
Jedzenie. No dobrze pogrzeszyłam odrobinę, ale mam dość wpisów, że się absolutnie za siebie biorę.
Spowiedź jedzeniowa wygląda tak:
· 2 kromki chleba graham z masłem, żółtym serem i kiszonym ogórkiem
· 2 kubki czarnej herbaty
· 2 małe pomarańcze
· 2 jabłka
· 1 jogurt kawowy
· 1,5 talerza szczawiówki
· 1 kromka białego chleba z żółtym serem i masłem
· 3 plasterki żółtego sera – zanim się opamiętałam
· budyń waniliowy
· 1,5 litra wody
· kawa z mlekiem
· 2 kubki czerwonej herbaty
· 0,5 chałki z masłem
Wygląda jeszcze gorzej jak się napiszę. Ale trudno się jadło się piszę.
Za to na pocieszenie oparłam się
ciasteczkom w czekoladzie
lodom śmietankowo – krówkowym
Mogłam a nie zjadłam. To, chociaż tu mam mały plusik
No dobrze na początek starczy. Poza tym muszę trochę polatać po waszych pamiętnikach. Zbaczać, co słychać u starych znajomych.
Tradycyjnie trzymajcie się ciepło maleńkie, bo jutro ma być zdecydowanie chłodniej i nie zapominajcie o parasolach. Wyjec twierdzi, że z pewnością popada.