Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15411
Komentarzy: 62
Założony: 26 czerwca 2017
Ostatni wpis: 13 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrubyHipopotam

kobieta, 24 lat, Katowice

173 cm, 64.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2018 , Komentarze (2)

Muszę przyznać, że dawno się nie odzywałam. Spokojnie nie spasłam się na nowo przez ten czas. Wagę utrzymuje 64-66kg. Nawyki żywieniowe takie jakie wypracowałam w trakcie odchudzania zostały i po odchudzaniu. Często słysze "Na jakiej diecie schudłaś ?". Ja zawsze odpowiadam, że zdrowe odżywianie, ale z pozwalaniem sobie w rozsądnych ilościach na śmieciowe jedzenie i deficyt kcal. Kilka osób mi się dziwiło, że wytrzymuje jedząc zdrowo. Kurcze, ale przecież zdrowe żarcie jest takie dobre ! Zapisałam się na siatkówke i mam trening 3 razy w tygodniu. 3 razy w tygodniu chodzę na siłownie, a weekendami pracuje, ale nie tak często jak kiedyś. Noga ma się bardzo dobrze. 

Kilka osób pytało się o życie prywatne. Mieszkam z powrotem z mamą, bo nie mogę już z przyjaciółką. Pozwala mi jeść co chce, ale kosztem głupich komentarzy. Przeżyje to. Jakoś to zniosę. Co na to, że schudłam ? Za chuda i nie kobieca. To też przeżyje :) Realia są takie, że żebym mieszkała sama i dała radę się utrzymać to musiałabym rzucić szkołę, a to nie ma sensu. Jakoś to przeżyje. Psychicznie jest o wiele lepiej. Znalazłam ojca już jakiś czas temu, ale jeszcze nie zagadałam. Na razie obserwuje. Ma swoją rodzinę (żonę i córkę). Szczerze mówiąc to nie chcę im się wtrącać w życie, bo wyglądają na szczęśliwych. Z resztą co mu powiem. Gdyby zależało mu na mnie to by mnie odnalazł. 

No, więc jak widać u mnie jest ok. Może nie tak jakbym chciała, ale to co mogłam zmienić, zmieniłam.

19 maja 2018 , Komentarze (1)

Od wczoraj nie mam gipsu i w sumie to się cieszę. Jednak za nim wrócę do ćwiczeń muszę jeszcze trochę poczekać. Przed mną lekkie rehabilitacje i wracanie do siebie, ale mogę już chodzić i to jest najważniejsze. Najpierw zdrowie. Potem forma. Jakoś tak dziwnie jest znowu chodzić po prawie 2 miesiącach leżenia w łóżku z nogą w gipsie. Zapomniałam jak to jest, a podobno takich rzeczy się nie zapomina xD 

Mój jadłospis z wczoraj nie był jakiś super zdrowy i powalający, ale postanowiłam zrobić sobie  w końcu cheata.

Śniadanie: kromka chleba pełnoziarnistego słonecznikowego z masłem, sałatą i kiełkami soczewicy. 2 jajka na miękko i 2 pomidory w śmietanie.

Śniadanie 2: Wegański deser z maliną na bazie miazgi kokosowej z takim se składem, ale smakiem nadrabia i kawałek pszennej bagietki

Obiad: 2 spore kawałki UWAGA NIE FIT PIZZY

Przekąska: troche chrupek, kawałek nie fit ciasta, gorąca czekolada z piankami i bitą śmietaną, kilka ciastek, lionn black white i kitkat z masłem orzechowym 

8 maja 2018 , Komentarze (2)

Hejka !

Może wam w pamiętniku o tym nie wspominałam, ale za to na pewno w tematach na forum, ze mam nogę w gipsie od 21 marca, ale obie mam nie sprawne i ogólnie jestem cała poobijana, ale już lepiej niż było. Tak to jest jak się jest chudym i ktoś cię na schodach przypadkowo popchnie. Gdybym byłą gruba to by mi nic nie było  (smiech) No niestety muszę cały czas leżeć w łóżku i nie wiem kiedy będę miała ściągnięty gips. No, więc  mój aktywny tryb życia na razie legł w gruzach (Nawet nie wiecie jak mnei nosi), ale za to trzymam się czystej michy. Oczywiscie od czasu do czasu wpadnie coś (hamburger)(donut)(lody)(czekolada)(ciasteczka) Jestem w szoku, że raczej się nie roztyłam. Nawet kcal nie liczę i na makro nei patrzę, a miałam taki zamiar. Jasne, ze może spadki mam, ale jakieś tam mięcho jeszcze widać. Jednak to co się budowało przez kilka miesięcy nie legnie w gruzach o ile się będzie czystą michę trzymało. Dzisiaj robiłam sobie zdjęcie brzucha. W prawdzie na leżąco i na lekkiej napince, ale jestem w szoku. Nawet wam je tutaj wstawie :) Nawet nie widać, że mam skóre lekko naciągniętą. Tak szczerze mówiac to może już mi się wchłonęła (cały czas dbam o skóre), ale na razie nie sprawdzam. Dopiero jak ściągnę gips to będe sprawdzała forme i ogólnie stan skóry.

Mam nadzieję, że jak już będę mogła wyjść z łóżka to już tylko będzie dobrze i pod względem zdrowotnym i pod względem prywatnym.  Na razie jest bardziej dobrze niż źle. 

Zawsze wam dodawałam jadłospis, wiec dzisiaj też dodam :) Dzisiaj zjadłam tak nietypowo, bo nie spałam w nocy. Zasnęłam dopiero o ok.9 rano, a obudziłam się o ok.14.

Posiłek 1: Filet z kurczaka w ziołach, sałataka (bazylia, szpinak, awokado, pomidory koktajlowe, mozarella, oliwa z oliwek, słonecznik) i trochę frytek z batatów 

Posiłek 2: Budyń waniliowy bez cukru, trochę mango i marakui. 

Posiłek 3: Makaron pełnoziarnisty wstążki w sosie brokułowym 

10 marca 2018 , Komentarze (9)

Postanowiłam podzielić się moją historią "życia" w wielkim skrócie. Z góry przepraszam jeśli jest chaotycznie, ale nie mam talentu pisarskiego. Zdjęcia już widziałyście nie dawno. Może jeszcze kiedyś je na chwilę wstawię. Po prostu nie chcę żeby ktoś mnie znalazł. Bardzo za to przepraszam. Miłej lektury :)

Niestety od zawsze miałam nadwagę, ponieważ w domu nie było nic innego tylko słodycze i fastfoody. 0 posiłów ugotowanych od podstaw. Miałam kilka podejść do odchudzania, ale przez słabą wolę, strach, brak wiedzy i brak warunków w domu (o to ostatnie głównie chodziło) za każdym razem kończyło się porażką.

Pewnego dnia stanęłam i powiedziałam sobie, że musze w końcu wymyślić jakiś dobry plan, bo przecież z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Tylko trzeba się po prostu spiąć i trochę na główkować. Największą moją  motywacją było odbicie w lustrze z świadomością, że mam 17 lat (teraz rocznikowo 18) i wyglądam jak stara baba oraz to, że byłam wyśmiewana przez rówieśników. Nawet na ulicy nieznajomi dziwnie się na mnie patrzyli. Wytykali palcami.  Moja mama uważała, że ważąc 92kg przy 173cm waże prawidłowo i jestem szczupła. Tylko mam krągłości, które powinna mieć każda kobieta i inni mi ich zazdroszczą. Z początku to łykałam, a później okłamywałam samą siebie. Wiele razy zdarzyło mi się płakać z powodu bardzo wysokiej wagi, słabej kondycji i tego, że ludzie się ze mnie śmieją. Bardzo to było przykre i sprawiło, że czułam się bardzo źle sama ze sobą. Uważałam, że jestem nikim.

Kiedy już wszystko miałam dopięte na ostatni guzik to 22.06.2017r wzięłam się do roboty. Zaczęłam od zmian nawyków żywieniowych (zrobiłam to na szlak i nie wiem czy to był dobry pomysł) i jedzenia mniej (ok.2500kcal), bo jadłam przeszło 8tys kcal syfu przed odchudzaniem.  Od samego początku dbałam o swoją skóre żeby uniknąć jej nadmiaru i co jakiś czas robiłam sobie cheaty żeby zachować równowage. Stopniowo też wdrażałam ruch w swoje życie. Oprócz szkoły i pracy fizycznej z początku to były spacery. Po pewnym czasie rower i interwały. Nie ukrywam, ze z początku było bardzo cieżko przyzwyczaić się. Zdarzało się tracić kontrolę i motywację. W dodatku jeszcze ktoś robił wszystko żebym nie schudła. Mówił dużo przykrych rzeczy. Z biegiem czasu uważam, że ta osoba dawała mi wiekszego kopa do działania. Chociaż pewnie nie miała takich intencji. 

Każdy progres czy to żywieniowy, czy sylwetkowy, czy sportowy czy w samopoczuciu fizycznym lubiłam sobie zapisywać (z resztą do dziś) i obserwować co tydzień czy co miesiąc. W chwilach zwątpienia  te notatki bardzo mi pomagały i po prostu żal mi było się poddawać, bo przecież już tyle jest za mną. Wiedziałam, ze za kilka miesięcy bym tego żałowała.dzisiaj sobie dziękuję, że się nie podałam. 

W sierpniu doszło do pogorszenia się mojego stanu psychicznego i miałam próbę samobójczą. Trafiłam do psychiatryka na kilka tygodni i dowiedziałam się (nie od razu, ale chce żeby to miało ręce i nogi), że od dawna choruje na nerwicę-depresyjną, bordeline i zaburzenia emocjonalne. Podczas znacznego pogorszenia się mojego stanu psychicznego i pobytu w psychiatryku, który wiele mi uświadomił  nie odchudzałam się, ale i tak trochę schudłam. Gdy przyszłam z szpitala to jadłam też co chce i ile chce, ale w większej mierze zdrowo. 

22.10.2017 Jak już zaczęłam czuć się na siłach to wróciłam do odchudzania z wagą: 76,4kg . Robiłam wszystko co do tych czas, ale dodałam jeszcze treningi siłowe całego ciała i jadłam 2200-2400kcal. Starałam się dużo ruszać jak zawsze, ale z głową. Podjęłam też bardzo ważny, odważny i ryzykowny krok w moim życiu. Byłam na tyle zdesperowana żeby w końcu o siebie zawalczyć, że odcięłam się od toksycznej osoby co łatwe nie było.W listpadzie musiałam zmniejszyć kcal do 2000. 

Rok 2017 zakończyłam z niecałymi 73kg na wadze. W nowym roku miałam problem z słodyczami. Fit zamienniki nic nie dawały jak kiedyś, więc  pozwalałam sobie na kawałek czegoś słodkiego. Wliczałam to w bilans i nie zaszkodziło mi to w odchudzaniu. Ochota na słodkie sama przeszła. 

Niestety w ostatnie 2 tygodnie odchudzania zachorowałam na zapalenie płuc i pogorszył się mój stan psychiczny. Nie ukrywam, że piłam tylko specjalne proszki rozcienczone wodą i jadłam raczej poniżej 500kcal. Mam zamiar stopniowo tą kalorykę zwiększać. Wczoraj już zaczęłam, bo czuję się o wiele lepiej niż czułam nawet przed odchudzaniem

Aktualnie ważę 64,7kg i planuję to utrzymać. Czuję się taka lekka, swobodna i spełniona. Można by nawet powiedzieć, że w pewnym sensie szczęśliwa.  W prawdzie osiągnęłam sylwetkę nie taką jaką z poczatku  chciałam, ale już w trakcie odchudzania zmienił mi się ideał. Nigdy nie spodziewałam się, że będę tak dobrze wyglądać. Teraz naprawdę czuję się dobrze w sowim ciele i się nie wstydze chociaż mam rozstępy i trochę naciągniętą skóre na brzuchu (liczę, ze się wchłonie :P). Skromnie mówiąc jestem z siebie dumna, że się nie poddałam i odważyłam  zaryzykować.

Odchudzanie trochę pomagało mi w walce z chorobą. Nie ukrywam, że zapisywanie progresu, gotowanie czy planowanie posiłków i ćwiczeń  było ucieczką od szarej rzeczywistości. Nawet ten portal było wszelkiego rodzaju ucieczką, pocieszeniem, więc  bardzo dziękuję tym co starali się w jakikolwiek sposób pomóc. Nie odchodze stąd jeszcze, więc to nie jest pożegnanie ;) Aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie nadal jest taką ucieczką od rzeczywistości. Możliwe, ze zostanie już nią do końca życia, bo to an co chora jestem nie jest uleczalne. Przynajmniej w moim przypadku jest bardzo małe prawdopodobieństwo, ale można nauczyć się z tym żyć. 

Jeśli mi się udało schudnąć czy jakiejś innej osobie na vitalii  to tobie też się uda. Jeśli czegoś bardzo pragniesz to znajdziesz sposób, aby to osiągnąć, a nie wymówki. Pamiętaj, że "jutro" nigdy nie nadchodzi, kiedy się budzimy zawsze jest "dzisiaj". Na pewno jak się zdecydujesz zawalczyć to  łatwo nie pójdzie i nawet na to nie licz.  Nic nie przychodzi z łatwością. Trzeba upaść, wstać, upasc, wstać i tak w kółko. Aż do skutku. Pamiętaj żeby z każdego upadku wyciągnąć wnioski i uczyć się na każdym błędzie. Za pare miesięcy podziękujesz sobie, ze dzisiaj się nie poddałaś.  Jeśli ktoś ma obiekcję do twojego celu to zastanów się nad nimi, a jak nie są słuszne to miej to w czterech literach i rób swoje. 


Dziękuje za uwagę jeśli przeczytałaś moje całe wypociny. Szacun :) Mam nadzieję, że zmotywowało cię to i zainspirowało do rozpoczęcia lub dalszej walki. Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie żebym zrobiła o czymś wpis to dajcie znać. O pielęgnacji skóry na pewno zrobie. 

25 lutego 2018 , Komentarze (5)

Wszystko gra. Tylko czuję się beznadziejnie I jem zmęczona własnym życiem. Sama sobą. Wychodzenie z łóżka I wykonywanie podstawowych czynności to dla mnie katorga. Co dopiero iście do pracy czy napisanie sprawdzianu.Jestem uwięziona w własnym ciele I torturowana przez własny umysł.  Sama, bezbronna, przestraszona, nieufna, cierpiąca, wściekła, nienawidząca siebie I pragnąca własnej śmierci.  Już dawno nie jestem człowiekiem, tylko jego cieniem. Jestem nikim.  Mam chorą duszę. Umarłam za życia. Po prostu tabletki szczęścia przestaly działać. Tak po za tym wszystko gra. 

Jak wygląda moja dieta. W ostatnim czasie nie wygląda I mam w nią wyjebane. Końcówka odchudzania, ale trudno.  Jak jem dziennie chociaż 500kcal to jest cud. Najwyżej tylko jojo będzie I 100 na wadze. 

2 lutego 2018 , Komentarze (1)

To chyba pierwszy wpis w tym roku. Nadal jem 2000kcal i chudnę. Nie chodze głodna, ani zmęczona co jest dla mnie bardzo dziwne, bo jedząc 2500kcal bywałam głodna. Prawie osiągnęłam swój cel. Dzieli mnie od niego tylko 5 kg :o Myślę, że jak już schudnę to podzielę się z wami moimi zdjęciami "przed i po", ale jeszcze zobaczę.

Chyba pierwszy raz w tym roku wpadł cheat, który był wczoraj i jak na cheata to serio mało zjadłam. Przynajmniej jak na mnie. Kcal sobie odpuściłam jak zazwyczaj w cheaty, ale wyglądało to tak (nic nie jest w zdrowszej wersji):

Śniadanie: Jogurt naturalny z płatkami w białej czekoladzie i mlecznej. Śliwki w czekoladzie. 

Śniadanie 2: Sok pomarańczowy z czymś tam (kubuś) i batonik reeses

Obiad: Domowej roboty frytki, surówka i dewoleje 

Przekąska (nie wszystko na raz. Były odstępy czasowe):knopers, kitkat z masłem orzechowym (pół), żelki jakieś tam (pół), chipsy jakieś tam (pół), kinder joy, kilka  krówek i dumli, kilka herbatników z spodem czekoladowym, kilka tofifi 

Kolacja: Pół dużej pizzy 

16 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Dawno się nie oddzywałam, ale pisanie pamiętnika nie jest moim konikiem. Spokojnie nie poddałam się. Nadal się odchudzam chociaż ostatnio było ciężko I troche kulałam. Aktualnie ważę 73,8kg przy 175cm wzrostu I aktualnie waże prawidłowo co jest dla mnie ogromnym sukcesem, bo kiedyś miałam otyłość .Aktualnie sprawa wygląda tak, że jem maksymalnie 2000kcal. Robie fbw 3 razy w tygodniu I raz HIIT. Do tego czasem w ramach rozgrzewki I wyciszenia się robię kilkadziesiąt minut rowerka. Pracuje też fizycznie I chodzę do szkoły oraz sprzątam, więc mam sporo ruchu.Obiecałam sobie, że do świąt trzymam czystą miche I jak narazie mi wychodzi. W święta nie zamierzam sie ograniczać I robie przerwe od ćwiczeń.

Wczorajszy bilans, który wynosił 2000kcal:

Śniadanie: Jajecznica z awokado, parówkami sojowymi, pomidorem.

Obiad: makaron szpinakowy z indykiem, marchewką I przyprawami

Podwieczorek: Naleśnik żytni z twarogiem, polewą czekoladową I bananem.

Kolacja: Mieszanka kasz z warzywami I sezame.

28 listopada 2017 , Skomentuj

DAawno mnie tutaj nie było, ale to przez brak czasu I weny. Ostatnio cierpię na tzw. "Zastój wagowy". Trwa to już przeszło dwa tygodnie I nie ukrywam, że już chciałam się poddać póki nie uświadomiłam sobie ile już kg zgubiłam I ile mnie to wszystko kosztowało. Odchudzając się nie tylko zmieniłam siebie, ale też swoje życie.  Gdybym teraz zrezygnowała to straciłabym bardzo dużo I nie wiadomo czy by się z tego wygrzebałam. Skromnie mówiąc większa połowa drogi za mną I jestem człowiekiem sukcesu, bo dalej walcze. Ty też jesteś człowiekiem sukcesu I mistrzem póki walczysz. No, wię NIGDY NIE WOLNO CI SIĘ PODDAWAĆ. WSTAWANIE NIE JEST WCALE TAKIE ŁATWE JAK UPADEK.

21 października 2017 , Skomentuj

Hejka !

Wczoraj zdecydowałam, że po dwóch miesiącach od przerwania odchudzania wracam znowu. Aktualnie ważę 77kg czyli tyle ile ważyłam w momencie przerwania odchudzania. Pomimo tego, że przerwałam odchudzanie to moje ciało wygląda lepiej i na trochę mniej kg. Zawdzięczam to wszystko zdrowemu odżywianiu i aktywności fizycznej. Aktualnie mam zamiar jeść 2400kcal, bo moje zapotrzebowanie wynosi 2800kcal  żeby utrzymać wagę i oczywiście ćwiczyć.

///

2 października 2017 , Komentarze (4)

Chyba już dawno umarłam od środka. Umarłam za życia - To najgorszy rodzaj śmierci jaki może być, ale nadal jestem.  Może z ledwością, ale jestem. Tylko, że tego nie czuję. Chyba nic już nie czuję.

.Znalezione obrazy dla zapytania mroczna dziewczyna tumblr

Dzisiaj pochłonęłam bardzo dużo, ale zdrowo.

-zapiekanka jaglana z kurczakiem i warzywami

- fit pizze z warzywami i mozarellą

-bananowo-kokosowe omlety z polewą czekoladową 

-koktajl owocowy

-orzechy z owocami i jogurtem

-curry z batatami i ciecierzycą 

-spaghetti ryżowe z papryką, mięsem mielonym i sosem pomidorowym

-szarlotka sypana z kaszą manną