U mnie już ten poziom odchudzania, że robię to bardziej dla zdrowia niż dla wyglądu.
Dawno nie pisałam, bo i też nie było o czym. Co miałam pisać, że znowu mi się nie udaje i że zamiast chudnąć to tyję. W okresie świątecznym było tak źle, że nawet nie miałam się za bardzo w co eleganckiego ubrać, bo wszystko za ciasne. Byłam tym sfrustrowana i trochę smutna, bo jednak liczyłam, że się zmieszczę w kilka ciuchów, ale nie. Została mi jedna spódnica, taka która nosialam po porodzie i się w nią zmieściłam, ale była tak obcisła, że mało nie pękła. A ja mimo to jadłam w tym okresie dużo, święta i okres do sylwestra i sylwester i nowy rok.
Ogarnęłam się dopiero w poniedziałek 4 stycznia. I tym oto sposobem zaczęłam odchudzanie, zmotywowana jak nigdy. Cztery dni, a ja nic nie zawaliłam. Waga pokazała w poniedziałek 59,85 kg. Jak dla mnie i mojego ciała to dużo. Wyglądam źle, bo to głównie kilogramy tłuszczu są.
Będę się ważyła co poniedziałek i jestem ciekawa ile mi spadnie po tygodniu. Moim celem jest waga 50 kg. Chciałabym to osiągnąć jak nie dla wyglądu to dla zdrowia.