Choć mnie tu nie ma ... To moja głowa ciągle chce tu wrócić na tory deficytu.. sabotażu dokonałam na sobie i w tydz zzarlam, tak po prostu 4 duże Milki 270 g, ciasteczek też znaczną ilość....brak wody...jeden wieczór to chyba z 6 kanapek z pomidorami z foliaczka były takie kwaskowe takie lallll. No trudno na wagę nie wchodzę ..szkoda emocji... Dziś już słodyczy nie było...dopiłam 2 l soku z malin - swojego w wersji fit. Trwam na placu boju z kolejnymi chorobami dzieci... To jest masakra 3 dni przedszkola i oboje chorzy. Po prostu szkoda gadać cel edukacji mija się z rzeczywistością.... Na szczęście mogę ją trochę przetrzymac w domu przecież nie będą antyb brali co 2/3 tyg.
wasza wciąż nie waskarybka 😅😅😅 nastawiam się powoli że od poniedziałku wracam na dobre tory. Ten tydz stopniowo się nawadniam i ograniczam łakomstwo ogromne łakomstwo.