Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po kilku latach znowu wracam tutaj. Poprzednio nie zdołałam osiągnąć zaplanowanego efektu. A potem życie się skomplikowało, przestałam ćwiczyć i... waga powróciła do ciężkiego poziomu. Ale dość tego! Od teraz zaczynam kolejny sezon bitwy o zdrowie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39850
Komentarzy: 1556
Założony: 9 lutego 2018
Ostatni wpis: 12 września 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Amas9

kobieta, 48 lat,

177 cm, 114.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2018 , Komentarze (13)

Cześć wszystkim w sobotni poranek (slonce)(kwiatek)

Za mną dzisiejsze pomiary i znowu mogę szerzej się uśmiechnąć, bo od zeszłego tygodnia na wadze mam mniej o 1,5 kg. Dla mnie to mega wydarzenie, bo dopiero drugi raz w trakcie diety mam ponad kilogramowy spadek. Jak więc pewnie się domyślacie, taki wynik napawa mnie jeszcze większym optymizmem :)  Tylko zaskakuje mnie to, że taki spadek zanotowałam w fazie regeneracyjnej treningu, a mniejsze miałam w trakcie treningów właściwych. Ale widocznie ten typ tak ma :p



A tak w ogóle dostałam plan ćwiczeń na najbliższy tydzień i zwiększony poziom trudności. Oj, już widzę, że teraz dopiero będę się pociła :D A jeszcze jak dostanę opaskę Fitbita, to będę miała dokładna kontrolę, co się dzieje z moim organizmem, więc liczę na pozytywne efekty mojej walki.

W ostatnim tygodniu, gdy zaczęły się większe upały, stwierdziłam, że ćwiczenia będą dla mnie teraz nie lada wyzwaniem. Zazwyczaj trenuję około 18 godziny, bo po pracy i obiedzie to optymalna pora. Niestety wtedy właśnie w moim pokoju są najwyższe temperatury ;( Teraz w czwartek miałam podczas ćwiczeń 30 stopni, a w lecie bywa jeszcze więcej. Wierzcie mi, zwykła rozgrzewka wywoływała u mnie wielkie poty. Trener poradził mi dobre wietrzenie pokoju i wiatraczek. Pierwsze niestety nie wchodzi w rachubę, bo w lecie powietrze jest stojące i nie mam szans zrobić przewiewu. Ale wiatrak to już będzie dla mnie konieczność. Mam w innym pokoju klimatyzator, ale niestety nie mogę go przenieść. W ostateczności przeniosę się z ćwiczeniami, ale niestety cardio (rowerek) będę musiała pozostawić w tym ukropie. No nic, mam nadzieję, że jakoś to sobie poukładam :) Na razie zapoznaję się z nowym planem i już zaczynają mnie mięśnie boleć :D

Cel do końca maja, to zrzucić jeszcze 2,10 kg. Trzymajcie kciuki :) Dam z siebie tyle ile zdołam :) Oby się udało :)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę przyjemnego weekendu (pa)(kwiatek)

3 maja 2018 , Komentarze (19)

Cześć Kochani (dziewczyna)(kwiatek)

Trochę pracowitą mam majówkę (w ogrodzie), więc z lekkim opóźnieniem podsumowuję kwietniowe efekty mojej diety. Czy mam się czym pochwalić? W sumie nie za bardzo. Początkowo waga lekko drgnęła w dół, pomimo świąt i zwiększenia kaloryczności posiłków o 200 kcal. Za to w drugim tygodniu miesiąca zaliczyłam spadek 1,4 kg i mój nastrój dostał mega kopniaka motywującego. Ćwiczenia, dieta, picie wody... wszystko robiłam zgodnie z zaleceniami, aż tu nagle... kolejny tydzień i z wielkim zaskoczeniem przyjęłam na plusie 1,0 kg... Pierwszy wzrost wagi i to taki duży! Uszło ze mnie sporo powietrza, choć nie załamywałam się, co to, to nie :) Najważniejsze, że pomiary ciała nie ulegały zmianom. Poczytałam to i owo, aż w końcu zdecydowałam się jeszcze zwiększyć kaloryczność posiłków. I co? A jednak waga zaczęła lekko spadać. I mogę stwierdzić już dzisiaj, że spada dalej ;) Ale efekt tego tygodnia sprawdzę ostatecznie w sobotę.

Poprzedni tydzień i ten aktualny, to w moim treningu okres regeneracyjny, w którym mam małe obciążenia treningowe. Tak jakby wypoczywam w ruchu ;)  Za to w przyszłym tygodniu dostanę większa dawkę ćwiczeń i na pewno z większymi obciążeniami, bo dostałam informację o zwiększonym poziomie trudności treningu. Uuu nie mogę się doczekać :D

Podsumowując cały miesiąc ubyło mnie tylko 1,0 kg... Następny miesiąc mam nadzieję, że będzie o wiele lepszy :) Trzymajcie kciuki ;)  A tak w ogóle to właśnie stwierdziłam, że moja waga fiksuje. Robię sobie teraz po kilka pomiarów o tej samej porze dnia i mam różnicę nawet do 0,5 kg! Stąd zmuszona jestem brać średnią z pomiarów. Heh, a wagę mam od 3 miesięcy...

Aaaa jeszcze wspomnę o moim nowym zakupie. Doszłam do wniosku, że nie mam pewności, ile tak naprawdę spalam dziennie kalorii. A ja jednak chcę mieć kontrolę nad tym, co się dzieje z moim organizmem. Przykładowo podczas ćwiczeń mój rowerek wskazuje jakąś ilość spalonych kalorii, w treningu Vitalii za ten sam czas mam inne ilości, więc nigdy nie wiem ile to było tak naprawdę. Chce też wiedzieć ile kroków przemierzam, jak śpię... No i stąd już za kilka dni dostanę paczkę z opaską Fitbit. Czy jestem gadżeciarą? Nigdy nie byłam, ale chyba zrobiłam do tego pierwszy krok (smiech)  Mam nadzieję, że dzięki tej opasce będę lepiej kontrolować zmiany w moim organizmie. Oby tak się stało :) I będzie ona mnie jeszcze bardziej motywować do ciężkiej pracy nad sobą :p

Plany na maj mam ambitne - chcę zejść do 110 kg. To aż 3,6 kg do zrzucenia, co patrząc na mój ostatni miesiąc wygląda szaleńczo. Ale czy się uda, zobaczymy za kilka tygodni :) W każdym razie możecie być pewni, że ja się nie poddaję i walczę dalej :)

No to uciekam do ogrodu, bo chcę się dziś delektować pięknem kwiatów i słońcem (slonce) Dużo radości i wspaniałego wypoczynku dla wszystkich (pa)

28 kwietnia 2018 , Komentarze (12)

Cześć Vitalijki :)
Za oknem wstaje piękny dzień i już mnie słońce wyciągnęło do ogrodu :D I jak tu się nie zachwycać tak cudowną wiosną? (slonce)(kwiatek)<3

Musiałam sobie nieco humor poprawić, bo dzisiejszy wynik na wadze szału nie sprawił. W stosunku do poprzedniego pomiaru mam mniej o 0,2 kg. Chyba wracam do moich drobnych wyników. Ważne, że w dobrym kierunku, choć chciałabym znacznie efektowniejsze spadki... Teraz jestem w fazie regeneracyjnej treningu i mam mniejsze obciążenia w ćwiczeniach. W nadchodzącym tygodniu będzie podobnie. Ale za tydzień liczę na kolejną dawkę mocnego uderzenia ;) I oby za dwa tygodnie waga pokazała coś radośniejszego :)

A tymczasem podzielę się z Wami kilkoma zdjęciami i lecę do sobotniego szału porządkowego ;) Radosnej i wspaniałej soboty dla wszystkich (pa)

21 kwietnia 2018 , Komentarze (21)

Cześć(dziewczyna)
Kolejne ważenie i kolejny szok. Tym razem niestety w drugą stronę, niż tydzień temu. Waga podskoczyła o 1 kg! Jestem naprawdę mega zaskoczona. Wszystko robię tak samo, jak wcześniej: jem co 3 godziny, nie podjadam, piję 3l wody, ćwiczę 5x w tygodniu. Czy ktoś umie wytłumaczyć to zjawisko? Bo ja niestety nie... Jedyna różnica do poprzedniego tygodnia to kaloryczność posiłków. Po ostatnim ważeniu Vitalia sama mi obniżyła o 100 ilość spożywanych kalorii. Czy to może mieć aż takie znaczenie? Czy Wam też się zdarzyły takie "przestawienia" systemowe? 

Najdziwniejsze jest to, ze waga podskoczyła teraz, a nie na przykład w święta, kiedy miałam różne "grzeszki" na sumieniu. Naprawdę jestem bardzo zaskoczona... I tylko waga się zmieniła, bo pozostałe pomiary stoją w miejscu. Nie sądzę, żeby to była kwestia mięśni, bo w ciągu tygodnia aż tak mi ich nie przybyło ;) A wagę zawsze sprawdzam po kilka razy, więc pomiary muszą być prawidłowe.

No nic, trzeba przyjąć na klatę to, co się stało i dalej walczyć... Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo słońca i radości (pa)

PS. Tulipany kwitną u mnie jak szalone :)<3

16 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Cześć (noc)

Jakoś tak mnie dziś naszło na piosenki związane z nocą, bardzo szeroko ;) Jeśli macie ochotę, to zapraszam na odpłynięcie razem ze mną :) Przecież nie tylko dietą człowiek żyje, no nie? :PP

Smokie - I'll Meet You At Midnight 

The Moody Blues - Nights In White Satin 

INXS - By My Side

Haggard - Hijo de la luna

Frank Sinatra - Strangers in the Night

I wersja metalowa :PP

Iron Maiden - Fear Of The Dark

Judas Priest - NightCrawler

Dio - Night People

14 kwietnia 2018 , Komentarze (19)

Cześć (kwiatek)
Czy można być w szoku z powodu wagi? No chyba tak ;) Bo ja z zaskoczeniem przyjmuję dzisiejsze pomiary. Po ostatnim przejedzeniu, liczyłam się z wagą na plusie, a tu spadek 1,4 kg! No, no, tego naprawdę się nie spodziewałam. Ale, jak się pewnie domyślacie, jestem z tego powodu bardzo zadowolona :D

Pora też na małe podsumowanie dwóch miesięcy diety i ćwiczeń. Waga z początku drgała bardzo niepewnie, ale w końcu uzbierało się 7,2 kg mniej. Największe spadki w pomiarach odnotowuję w talii -8 cm, biodrach -7 cm i w udach -5 cm. Tydzień temu robiłam przegląd wiosennych ubrań i przy okazji stwierdziłam, że większość spodni nadaje się do oddania komuś większemu :p To naprawdę budujące. Jeśli tendencja spadkowa się utrzyma (a mam taka nadzieję), to na lato konieczne będą wielkie zakupy :D Zaczynam odkładanie zaskórniaków (smiech)

Wczoraj w pracy zamawialiśmy mega pyszne lody z najlepszej lodziarni w mieście. I co ja zrobiłam? Powiedziałam dziękuję, nie. Byłam twarda :PP Choć pewnie nie raz w tym roku zjem lody, ale wolałam sobie na razie odmówić, bo mam swój mały cel przed wakacjami :) A zresztą miałam pyszny lunch przygotowany i nie chciałam z niego rezygnować dla chwili przyjemności. Takimi małymi "zwycięstwami" dodaję sobie energii do dalszej walki :)

Za oknem rozpoczyna się przepiękny dzień (slonce)<3  Aż mi się buzia uśmiecha, na widok tych piękności w ogrodzie (kwiatek):D Ptaki śpiewają jak szalone i aż się chce ćwiczyć! Za chwilę dzisiejsza dawka treningu i zabieram się do sobotniego szaleństwa porządkowego ;) Cudownego weekendu Wam życzę, pa pa (pa)

11 kwietnia 2018 , Komentarze (13)

Cześć :)
Dziś się nie czuję za dobrze. Jestem... przejedzona :( Czy Wam też się zdarzały podobne sytuacje na diecie? Jem zgodnie z rozpiską Vitalii i właśnie powinnam zjeść bardzo syty obiad, ale od lunchu czuję się pełna (samego lunchu nie mogłam dojeść). Ech... źle mi z tym... Jak mam zachować 3-godzinne przerwy między posiłkami? Mam na siłę jeść? Napisałam do dietetyczki i czekam na jakieś wskazówki.

A na wagę wolę nie stawać, bo coś czuję, że mi kilogramy dochodzą, zamiast spadać ;) Niedługo zabieram się za dzisiejsze ćwiczenia. Może coś uda mi się zrzucić? No i mam dylemat, jeść obiad, czy nie... Może coś skubnę, ale na pewno nie tyle, ile w planie.

Mam nadzieję, że u Was jest lepiej, niż u mnie :D Pozdrawiam Was serdecznie (pa)

8 kwietnia 2018 , Komentarze (16)

Cześć (dziewczyna)

Wiosna to jest moja pora roku. Odżywam, tak jak cała przyroda wokoło, nabieram energii i radości :D Dziś byłam z moja psiną na spacerze i z wielką ochotą wystawiałam buzię do słońca. Obłędna pogoda - w końcu <3(slonce)  I odrobiną wiosny chce się z Wami podzielić. Kilka roślinek z mojego ogrodu i z parapetu :)

Cudownego wieczoru dla wszystkich (pa)

7 kwietnia 2018 , Komentarze (11)

Cześć (dziewczyna)(kwiatek)

No i jestem w szoku... Stanęłam po raz ósmy na wadze i widzę, że znowu mi ubyło parę deko. Dokładniej mówiąc 0,3 kg. A wydawało mi się, że w święta trochę jednak przesadziłam z jedzeniem, do tego przeszłam na dietę z wyższą ilością kcal dziennie, a tu schudłam. Wow, szok :D Nie, żebym narzekała :p Ale na własnej skórze się przekonałam, że naprawdę nie trzeba szaleć z dietami redukcyjnymi, a i tak można schudnąć! Fakt, że przez święta nie rezygnowałam z ćwiczeń, więc to pewnie tez miało znaczenie. Czyli wniosek jest jeden - ruch i tylko ruch ;) Kochani, nie zapominajcie o ćwiczeniach! 



Dziś u mnie rozpoczyna się piękny, słoneczny dzień. Więc z wielką przyjemnością trochę czasu spędzę poza domem (slonce) Wspaniałej i radosnej soboty Wam życzę! (pa)

1 kwietnia 2018 , Komentarze (9)

Cześć :p(kwiatek)

Wesołych Świąt Wielkanocnych dla wszystkich :) Pogoda zrobiła nam primaaprilisowy żart i deszcz cały czas mocno pada, ale najważniejsze, że można wypocząć i spokojnie świętować po kilku dniach szaleństwa.

Dziś zaczynamy świąteczne doliczanie kilogramów? :p Oby nie było załamki :PP Czego sobie i Wam wszystkim życzę :D Ja specjalnie zważyłam się dzisiaj zaraz po pobudce i bardzo jestem ciekawa, co mi waga wskaże za dwa dni. Ale na razie zjadłam normalne śniadanie z planu diety i jeszcze twardo nie ulegam kuszącym aromatom z lodówki ;) Choć oczywiście pozwolę sobie na to i owo, ale w granicach rozsądku. Przecież nie świętuje się codziennie, prawda?

Za to wczorajszy poranek zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Stanęłam na wagę po kolejnym (siódmym już) tygodniu diety i stwierdziłam -1,1 kg! Jak na mnie to na razie rekord, więc naprawdę się bardzo ucieszyłam :) A przecież nie robiłam niczego innego, niż we wcześniejszym tygodniu, gdy tylko 0,2 kg mi ubyło. Więc lekki szok, choć bardzo, baaaardzo przyjemny :D I tym sposobem udało mi się osiągnąć mój pierwszy cel w wyznaczonym czasie, czyli co najmniej 5 kg licząc od początku diety do końca marca. Super! I chociaż nie jest to dużo, to zauważam, że... spodnie mi już sporo luźniejsze się zrobiły. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała kupić pasek, albo szelki :PP Bo przecież nie będę kupowała mniejszych ciuchów od razu, skoro w planie są następne kilogramy do zrzucenia. Ale taki ból głowy mnie wyjątkowo cieszy :p

I w tym radosnym nastroju pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam wspaniałego świętowania (pa)<3