Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniło mnie złe samopoczucie, wyraźna nadwaga mająca swoje odbicie w drugim podbródku, łapanie zadyszki przy byle okazji, niezdrowy i nieregularny tryb życia. Zamierzam to zmienić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6241
Komentarzy: 135
Założony: 22 lutego 2018
Ostatni wpis: 22 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tracja

kobieta, 29 lat, Poznań

168 cm, 92.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2018 , Komentarze (9)

Jak w tytule. Zaczęło się od majówki i ciągnie przez trzeci tydzień. Niby waga utknęła w martwym punkcie (78 kilo, startowałam z 84), ale domyślam się,  że to kwestia czasu, aż wszystko zacznie wracać.

Zupełnie nie mogę się zmotywować do czegokolwiek, a na myśl o staniu przy garach i zdrowym jedzeniu zbiera mnie na mdłości... Co znowu jest nie tak?

16 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Ostatnio mam strasznie mało czasu, ciągle jestem w biegu, dlatego wpisów nie było. Jednakże! Mimo wszechobecnego chaosu udaje mi się trzymać diety (troszkę gorzej z ćwiczeniami). 

Po ostatnich zastojach weszłam na wagę i moim oczom ukazał się cud - 80,5kg (na poprzednim pomiarze było 83,5kg i już zaczynałam wpadać w dołki, bo waga startowa była coraz bliżej). 

Wzięłam się w garść, bo bardzo chciałabym zobaczyć upragnioną siódemkę przy kolejnym stanięciu na wadze. Jeśli się nie uda, to trudno, ale byłoby bardzo miło. :D

Z tej radości aż wskoczyłam na rower i przejechałam 15km! 

2 kwietnia 2018 , Komentarze (8)

No, to przeżyłam! Skubnęłam trochę ciasta, a dziś na obiad zjadłam kopytka (uwielbiam!), ale oprócz tego cały czas trzymałam się diety i ćwiczyłam nawet 2x więcej niż dotychczas! 

W domu rodzinnym ćwiczy mi się o wiele lepiej, bo mam ogrom przestrzeni i nie muszę się stresować tym, że skaczę sąsiadom po suficie... W studenckim mieszkaniu niestety trudno o to. Zawsze przy ćwiczeniach kopnę w jakąś szafkę, albo coś zrzucę. Ech. 

Karnet na siłownie mi się skończył, ale odkryłam, że niedaleko swojego bloku mam zewnętrzną siłownie z dwoma orbitrekami, więc korzystając z cieplejszej pogody - pewnie będę spędzać tam dużo czasu. :D 

A jak tam u Was? Dałyście radę przetrwać, bez robienia sobie wyrzutów? :D

30 marca 2018 , Komentarze (3)

Dzięki Waszej motywacji pomyślałam trochę nad sobą, pooglądałam metamorfozy innych ludzi, przypomniałam sobie o swoich celach i wróciłam na właściwe tory(swiety)

Co roku w lipcu spotykamy się w większym gronie znajomych z całej Polski. Ostatni raz czułam się okropnie, bo byłam najgrubsza w towarzystwie. Codzienne metamorfozy nie są aż tak spektakularne, ale skoro nie widzieli mnie od roku, to na pewno efekty ich zaskoczą. Dlatego też to lipcowe spotkanie jest dla mnie ogromną motywacją. Nie zamierzam już czuć się tak jak rok temu. 

Mam świadomość, że nie mogę odpuścić przez kilka zawróconych kilogramów, bo jak odpuszczę, to przybędzie ich jeszcze zdecydowanie więcej, dlatego też dzisiaj zaliczyłam 5km spacerku, 15 minut ćwiczeń na nogi i tyłek z obciążeniem, oraz 15-minutową zumbę. Wszystko mnie pali! :D

28 marca 2018 , Komentarze (8)

Ech, miesiąc minął, efekty marne, zapał spadł. Próbuję cały czas iść do przodu, ale coraz częściej zdarza mi się sięgnąć po czekoladę, albo po piwo, których do tej pory sobie zupełnie odmawiałam. 

Centymetry przybyły do stanu początkowego, kilogramy sprawdzam dopiero w sobotę, ale spodziewam się tego samego. To tak przykre,  że miesiąc wyrzeczeń został zaprzepaszczony w zaledwie kilka dni. 

Potrzebuję nowego i świeżego startu, ale perspektywa nadchodzących świąt w gronie rodzinnym ze smakołykami i masą dobrego jedzenia niczego nie ułatwia... 

Nie wiem już co robić, jestem obecnie w momencie, w którym straciłam nadzieję, że kiedykolwiek na wadze pojawi się siódemka z przodu. (szloch) 

21 marca 2018 , Komentarze (5)

Cześć. Dużo się ostatnio u mnie dzieje. Dużo stresów, towarzyskich wyjść. Ograniczam alkohol, jak tylko mogę - posunęłam się do możliwie najbardziej dietetycznej alternatywy drinków - wódka z wodą mineralną i cytryną! Diety nadal się trzymam... Za 4 dni minie miesiąc, jak wkroczyłam na zdrową ścieżkę.

Ale...

Dziś zrobiłam pomiary centymetrów, jak co środę. Mam ustalone tak, że w środę robię centymetry, a w soboty wagę, żeby skrócić sobie czas oczekiwania na pomiary, a jednocześnie zachować bezpieczną podziałkę w postaci tygodnia.

No i z tych centymetrów nie wyszło mi nic dobrego... Wszystko się zatrzymało, a dodatkowo przybyły 2 cm w pasie. Nie wiem, czy to chwilowe, czy zaczęłam robić coś źle, ale przyznam szczerze, że trochę mnie to zdemotywowało... ;(

17 marca 2018 , Komentarze (13)

Cześć! To już trzeci raz od początku diety, gdy weszłam na wagę. I tym razem się nie zawiodłam, bo zrzuciłam -1,3 kilo! 

Ogółem w trzy tygodnie zeszło mi -3,2 kilo!

Jestem mega zadowolona. A tak poza tym...

Staż się zaczął. Mam cały czas telefon przy tyłku i samsung health liczy mi kroki... Wychodzi na to, że dziennie robię aż 7km po całej instytucji! Do tego dźwiganie 3 kilogramowych segregatorów z dolnych półek na górne... Uda, kręgosłup i bicki pracują pełną parą. :D

14 marca 2018 , Komentarze (9)

Dziewczyny, ale się cieszę! Zawsze w środę robię pomiar obwodów ciała. Myślałam, że to, że czuje mniejszą oponkę to tylko wrażenie, ale centymetry mówią same za siebie! :D

Od początku straciłam:

- 1 cm w bicepsie,

- 3 cm w talii,

- 4 cm w pasie (pępek),

- 2 cm w biodrach,

- 4 cm w udach,

- 1 cm w łydce,

- 5 cm w dolnej fałdce (!!!)

- 4 cm pod biustem. 

ŁĄCZNIE: -24 cm!

Najcudowniejsze jest to, że zaczynam czuć różnicę. <3

13 marca 2018 , Komentarze (8)

Diagnoza lekarska: wirusowe zapalenie zatok i krtani. Dostałam zwolnienie do końca tygodnia z zakazem wychodzenia z domu. No nic, chociaż nadrobiłam zaległości w serialach! (chory)

Jeśli chodzi o dietę, to trzymam się jej cały czas. Po prawie trzech tygodniach jakoś łatwiej mi to przychodzi. Wczoraj jednak pobłądziłam i skusiłam się na pasek czekolady (cholerna, została mi jeszcze ze świąt!) i wiecie co? 

NIE WARTO BYŁO!

Przez ten katar nawet nie poczułam smaku, haha! Resztę rozdałam współlokatorkom, coby nie kusiło.

Oprócz tego, wczoraj odpuściłam ćwiczenia, bo czułam się tragicznie. Na moje szczęście miałam akurat dzień odpoczynku w apce Lose weight in 30 days, więc nic się nie zmarnowało. Dzisiaj już wróciłam do ćwiczeń.

Tak z racji wolnego czasu wzięło mnie na wspominki i znalazłam swoje zdjęcie ze studniówki. 4 lata temu ważyłam dokładnie 56 kilo... Masakra, co?

Jak na ironię - uważałam wtedy, że jestem strasznym grubaskiem.

12 marca 2018 , Komentarze (12)

Nie myślałam, że jest ze mną tak źle... 

Poszłam na staż, pani mnie zobaczyła i stwierdziła, że powinnam pójść do domu, żebym się wykurowała i przyszła w czwartek. (chory)

Także relacji ze stażu dziś nie będzie, oprócz krótkiego podsumowania, że było to całkiem ludzkie zachowanie. :)

O 15:30 idę do lekarza, ale... znacie może jakieś domowe sposoby na szybkie pozbycie się kataru, albo chociaż załatwienie sobie odrobiny ulgi?