Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2024 , Komentarze (12)

W ostatnim czasie nie robiłam żadnych planów co zrobię w danym miesiącu, ale kilka dni temu postanowiłam do tego wrócić. Mąż mówi, że planuję (może podświadomie) co zrobię w danym miesiącu, ale ja tego nie odczuwam. Zawsze mówiłam, że z moich planów nic nie wychodzi, ale teraz postanowiłam to zmienić. Lista postanowień jest długa i zawiera nie tylko treningi, ćwiczenia, tańce, picie wody czy brak słodyczy (czyli taka tradycja😄😄😄), ale robienie czegoś tak dla siebie np. drobnostki na szydełku, jesiennych zdjęć czy ogniska. Mimo wsparcia moich bliskich w opiece nad tatą jest mi ciężko, muszę pogodzić pracę zawodową, opiekę, życie prywatne/rodzinne. Jak kiedyś napisałam dookoła mnie jakoś pusto, nie ma przyjaciół czy znajomych, którzy powiedzieliby ,,jestem obok".  Lubię, jak mój czas jest wypełniony, no jak kiedyś ktoś powiedział, ,,jak tak siądę i myślę to głupie na starość"😁. Chciałbym tu pisać regularnie bo to są moje przemyślenia, do których mogę wrócić, ale też to, że komentujecie (nawet jak jest to jeden wpis) daje mi też poczucie życzliwości. Mam niskie (żeby nie napisać, że bardzo niskie) poczucie własnej wartości i chaos w głowie o nad tym chce popracować. Muszę zrobić to sama.

Na ten wrzesień życzę Wam samych cudownych chwil😃

pozdrawiam Ewa


5 sierpnia 2024 , Komentarze (2)

Dzisiaj nie zrealizowałam żadnego z zaplanowanych zadań; nie zrobiłam kroków, treningu, nie wypiłam wody, zjadłam kawałek ciasta z cukinią... Po prostu słabo się czuję, kręci mi się w głowie cały dzień, żołądek daje mi dzisiaj jakieś sygnały bo albo mi się masakrycznie odbijało albo goniło mnie do łazienki 😭 także dzisiaj odpoczywam i wierzę, że jutro będzie lepiej😁

4 sierpnia 2024 , Komentarze (2)

Spędzony w domu bez większych szaleństw....niby 2 tygodnie, ale co drugi dzień miałam tatę w domu. Nie było żadnych remontów, generalnych porządków czy innego zbawiania świata 😂. Był czas na odpoczynek i myślenie,jak wszystko ogarnąć bo nerwy świadomie lub nie dają o sobie znać. Znowu mnie zatyka w klatce piersiowej, gdzie siądę tam bym spała, mam rozproszone myśli, smutne oczy, zamyśloną twarz. Nie umiem się śmiać tylko dlatego, że ktoś tego oczekuje, albo dookoła mnie się śmieją. Myślę, że dlatego też większość znajomych mnie odpuściła, a ja nie umiem zabiegać o ich uwagę. Smutne to bo potrzebuje ludzi, trochę uwagi, może odrobinę atencji, ale nic na siłę.

Czasem zapominam jeść, a potem rzucam się na ... słodycze😭 Fizycznie jestem aktywna rower, zumba, treningi, góry, kije, woda ładnie pita, ale waga delikatnie idzie w górę😭 To od razu przekłada się niestety na ból kręgosłupa. Ale próbuję! Po raz kolejny próbuję!!!

dobrego tygodnia Wam życzę

15 lipca 2024 , Komentarze (6)

😁😁😁😁😁 super, bardzo się cieszę, choć nigdzie nie wyjeżdżamy z wiadomej przyczynę, ale będzie lżej. Przywitało mnie słońce i już jest piękniej. Wczoraj poszliśmy z mężem na kije i mąż powiedział, że jestem smutna.. więc odpowiedziałam, że ludziom wydaje się, że jak ktoś ma pracę, jest zdrowy, rodzinę to powinien tryskać radością. A przecież nikt nie siedzi w czyjeś głowie i nie wie co przeżywa ta osoba, ile musi się natrudzić, aby wszystko spiąć. Ale teraz mam urlop, jakie plany na ten czas? Żeby było aktywnie😛 tata będzie u mnie co drugi dzień, choć nawet w dzień, w którym y mnie będzie, przecież po południu też mogę iść na spacer czy rower. Nie robię planów np. 150 km na rowerze czy 100 km w nogach bo nie chce wywoływac u siebie presji, bo to przecież urlop😂 czas relaksu, odpoczynku, ma być luz☺️☺️☺️. Kiedyś jeszcze pojadę nad ukochane morze,a teraz łapię każdą chwilę. Życzę Wam dobrego tygodnia❤️


25 czerwca 2024 , Komentarze (7)

To dni z codzienną aktywnością, choć w piątek nie było jej wiele. Ale w sobotę i niedzielę był rower, a wczoraj trening. Woda wypita 2 litry dziennie nie wliczam kawy czy herbaty. Jedzenie bez podjadania, za to z rozpiską od dietetyczki (taka starą rozpiską). No i słodycze... W sobotę byłam na imprezce i zjadłam dwa małe kawałki ciasta drożdżowego z truskawkami. Miałam wrażenie, że nie było tam ani grama cukru. Od soboty nie było żadnych czekoladek, ciast, ciasteczek, batoników itp. patrząc na ilość i częstotliwość spożywanych przez mnie ostatnio słodyczy to jest mój malutki sukcesy. Choć muszę uczciwie przyznać, że organizm zaczyna tupać, że chce coś słodkiego.. boli mnie głowa, jestem jakaś rozdrażniona.. ale wierzę, że będzie lepiej. Wypełniam sobie czas, zajmuje ręce, aby czasem w chwili nic nierobienia nie sięgnęły po czekoladkę, bo przecież jak zjem kosteczkę czy dwie to się nic nie zdarzy... 😂

Pozdrawiam

21 czerwca 2024 , Komentarze (4)

Jest ☀️☀️☀️☀️☀️ wytęsknione, wyczekane, dające radość... Jak ono jest chce się coś robić, uśmiechać itp. Wczoraj znowu popłynęłam ze słodyczami, ale pojechałam na rower choć wiem, że to żadne usprawiedliwienie. Zastanawiam się co zrobić, żeby ich nie jeść czy choćby ograniczyć bo to moja pięta achillesowa. Odkąd pamiętam je lubiłam i w domu zawsze słodycze były...  Woda wczoraj ładnie wypita, warzywna i owoce były więc ogólnie nie było źle gdyby nie tych kilka czekoladek... A wiecie co jest najśmieszniejsze? Że my bardzo mało ich kupujemy, głównie mój mąż dostaje a to za to, że coś komuś zrobi, pomoże, za podwózkę itp.  A wy macie jakieś sposoby na słodycze?


20 czerwca 2024 , Komentarze (2)

U mnie tylko kalendarzowe, bo za oknem szaro, buro i ponure. Niby jest ciepło, ale słońca ani promyka za to codziennie pada, kropi, leje...za miesiąc będę już na urlopie, ale jak wiadomo urlop w moim przypadku siedzę w domu. Pewnie pójdę w góry bo tam jest spokój, cisza, są ludzie których nie znam i którzy nie będą mnie oceniać. Będę jeździć na rowerze bo to lubię, pójdę gdzieś bo nie będę siedziała w domu (za wyjątkiem dni, kiedy będę miała tatę). Stres, który mi towarzyszy jest ogromny i przełożył się na zdrowie fizyczne; spięty kręgosłup, rwa (nigdy wcześniej nie miałam więc znałam na tylko z teorii, a teraz już poczułam jaki to ból), bolące stopy (ostrogi piętowe) ... Normalnie PESEL daje znać o sobie 😂😂😂. Ale uśmiecham się, uczę się znaleźć balans pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Treningi? Owszem ogarniam je, ale nią mam już takiego entuzjazmu, nie chodziłam ostatnie dwa tygodnie i jakoś specjalnie za nimi nie tęskniłam więc dla mnie to oznacza, że organizm dał znać, że nic na siłę. Nauczyłam się jeść owoce i warzywa 👏👏👏, zmniejszyłam ilość wypitych kaw 👍, pije więcej wody więc coś na plus też coś wypracowałam... Minus to słodycze😭😭😭 z jednej strony to ukojenie smutków, a z drugiej... no właśnie to ręką sama jakoś sięga po czekoladkę. I jakoś nie umiem powstrzymać tej ręki😭. Ostatnio przyjechał syn i mówię do niego żeby wziął sobie czekoladkę czy coś tam innego a on, że nie chce, nie ma ochoty... A ja, ale jak to nie masz ochoty ... Na słodycze nie masz ochoty???? Tylko, że te słodycze to chwila przyjemności, a potem trzeba zobaczy się lustrze, albo kupić jakiś ciuch i widzisz, że w niczym nie wyglądasz dobrze. Ale może to lato da mi kopa??? 🥺🥺🥺 Tego się trzymam. Pozdrawiam Was bardzo ciepło🌞🌞🌞

9 kwietnia 2024 , Komentarze (29)

Bardzo trudny zawodowo, prywatnie, rodzinnie... Staram się odrzucać czarne myśli, które krążą dookoła mnie, ale nie mam już sily. Wiem, że życie mam jedno, i dalej będzie trwało, ale jest mi ciężko na duszy, w głowie i ciele. Czasem myślę, że mój brak zauważą tylko dzieci, mąż czy brat... W niczym nie przypominam dziewczyny/kobiety uśmiechniętej, radosnej, pełnej entuzjazmu, która byłam. Jestem kobietą zmęczoną, która codziennie narzeka, płacze... Staram się ukryć moje łzy bo przecież inni nie są winni mojej sytuacji i nie muszą mi współczuć, ani mnie wspierać. Czasem patrzę na kobiety siedemdziesięcioletnie czy jeszcze starsze i emanują ciepłem, niesamowita aurą, radością, a ja jak ten koń, co każdego dnia ciągnie ten pług. Śpię po 6 godzin, nawet w sobotę czy niedzielę nie śpię dłużej bo przecież trzeba zrobić zakupy ogarnąć dom, spędzić czas z rodziną, może na rower, może na wycieczkę... W niedzielę obiad koniecznie z ciastem bo jak to nic do kawki... W tygodniu treningi bo bym chyba oszalała do reszty  gdybym nie mogła się wykrzyczeć i wtedy zamknęłoby mnie w pokoju bez klamek... A codzienność domowa? Kiedy słyszę od kogoś dlaczego np. grasz? Bo mogę pomyśleć o czymś innym, bo ćwiczę mózg.. po co grasz lepiej poczytaj... Może to będzie lepsze myślę i wtedy słyszę po co czytasz, lepiej poucz się języków obcych to bardziej ci się przyda... Człowieku nie jesteś w mojej głowie... Weź mnie po prostu za rękę, posiedź ze mną w ciszy, a nie mów ,,chyba ci przybyło... Magda tak ładnie schudła... "

,,obiecuję sobie szczerze, że z popiołów wyskoczę w kieckę.."

tata nie wie kim jestem, albo, że jestem tą, która z nim chodzi na spacery, albo nie pozwala mu iść do domu gdzie czeka na niego mama i tata...

praca to dramat, ale nią mam i jego wyjścia jak pracować tam gdzie pracuję bo pracuje zdalnie...

moje ciało jest..  o właśnie jakie.. duże, pełne tłuszczu i coraz większe...

mam przyjaciółkę, której nie chce... Nazywa się depresja.

rozejrzyjcie się dookoła może się obok Was takie osoby jak ja, nie odkładajcie im... Bo za chwilę ich już nie będzie...

przepraszam za wpis, ale chyba mi się ulało😭😭😭

dobrego dnia dla Was

7 marca 2024 , Komentarze (4)

Dlaczego? Nie wiem, pierwszy dzień to taki zawsze pełen ekscytacji, drugi pt. fajnie - jest dobrze. Trzeciego dnia, już bym coś zjadła innego niż zaplanowane, a może bym coś skubnęła, jedno ciasteczko też nie zaszkodzi...

śniadanie owsianka z jabłkiem

drugie śniadanie kromka chleba orkiszowego z wędlina i ogórkiem 

obiad trzy naleśniki z serem

wieczorem syn robił tosty z serem i pomidorem i oczywiście się skusiłam😩 dobrze, że z tostera więc mniej tłuste🤭 i z chlebem razowym...

Godzinny trening zaliczony (z hantlami)

dwie kawy wypite

dwa litry wody też

A Wy po którym dniu się poddajecie?


6 marca 2024 , Skomentuj

Wczoraj miałam przewidziane 4-godzinne szkolenie (on-line) po godzinie wiedziałam, że nic nie wiem,choć miałam wrażenie z 8-osobowej grupy wiedziałam z kolegą najwięcej. Regulamin, cennik to mogę przeczytać, ale niczego nowego się nie dowiedziałam, a nie taki cel miało to szkolenie. I prowadzący chyba się denerwował, że nic nie rozumiemy, no ale jak to jest dla nas nowa usługa to nie dziwię się, że padały sformułowania ,,typu nie rozumiem tego". Ogólnie 4 godziny stracone, a dzisiaj trzeba je nadrobić. 

śniadanie- 2 kromki chleba orkiszowego z serem feta i pomidorem 

obiad- makaron z kotletem sojowym i musem z cebuli (tak określi to mąż)

kolacja- serek wiejski z zieloną sałatą, rzodkiewką, ogórkiem, pomidorem, słonecznikiem i ostrą oliwą

podjadlam 4 plastry szynki i 4 wafle ryżowe 

wypikam dwie kawki i 2,5 litra wody

godzinny trening zaliczony

wpadl jeszcze 40-minutowt spacer 

poszlam wczoraj na trening grupowy (połączenie be womem, be fit, tańca) i 85% ćwiczeń wykonuje się w ruch z przemieszczaniem np. trzy kroki do przodu, do tyłu w bok, po skosie...  Stoi przede mną laska, która kojarzę od września  i ..... Stoi, jakby bała się ruszyć, że ktoś zajmie jej miejsce?  Więc automatycznie albo na nią wpadasz, albo sama robisz, jakbyś była pierwszy raz.. Na tych zajęciach śpiewamy, krzyczymy też po to by wyrzucić nerwy, emocje, dodać sobie powera, laska jak spojrzała to tak jakby te zajęcia miałyby być w ciszy absolutnej... Aż wyszłam zła z tych zajęć. Ale nic dalej będę chodzić i wrzeszczeć bo ja mam się tam czuć dobrze i ja mam zrzucić ten balast, który obniża mi moją samoocenę i ryje mi psychikę.

duzo słoneczka Wam życzę