Witajcie, trochę mnie nie bo, ale ostatni czas to ogrom stresów, smutku i tylko małe radości, o których zazwyczaj się nie pamięta. Pamięta się co złe , dolujące, co wyciska łzy. Widac wszelkie nieszczęścia i smutki się przyciagaja. Praca? Pracuje w firmie handlowej więc każdy z Was zna zasadę ,,Mao, Mao". Ile byś nie sprzedał to zawsze będzie mało! Tata? Jest gorzej. Gorzej z pamięcią i momentami zdaje sobie z tego sprawę. To go też donerwuje. Potrafi przez 40 minut wyciągać coś z torby żeby znowu do niej to coś włożyć. Potrafi w ciągu 15 minut zapytać mnie 60 razy (naprawdę liczyłam) jaki jest dzisiaj dzień. Mimo, że jest zima, pyta czy idziemy na grzyby do lasu, albo gdzie jest Ewa. A kiedy odpowiadam, że to ja, mówi, że chodzi mu o tę drugą (nie ma innej). Tata ma 80 lat i pyta gdzie jest jego mama...pojawiła się niestety agresja i po tym jak rzucił się z rękoma na brata (tata wazy około 60 kg, brat 120) wizyta i lekarza i dodatkowe leki uspokajające żeby go wyciszyć. Każde kolejne leki będą mocniejsze i w efekcie doprowadza do totalnego otępienia. Ale o tym na razie nie chce myśleć. No i moje dzieci. Starszy właśnie oświadczył, że wybrany kierunek studiów to jednak nie to, myśli o zmianie kierunku, albo...porzuceniu studiów. Ma koncepcje, że pójdzie do pracy i poczeka pół roku, a potem zobaczy co będzie dalej. Młodszy ma ,,wyrąbane" na szkołę, przecie zamiast coś się pouczyć czy poczytać można zagrać na kompie. To wszystko spowodowało, że zaczęłam gdzieś odpuszczać siebie. Mimo ogromnego wsparcie za strony męża wszystko mnie przerasta. Wiem, że są większe problemy, większe tragedie, ale to nie zmienia faktu, że jest mi ciężko. Chodzę na zumbę i wiecie, że kiedyś nawet się nie zorientowałam jak tańczyłam machałam rękoma, krzyczałam, a łzy leciały mi po policzku? To był dla mnie sygnał, że mam za dużo na głowie. Ale nie umiem tego wszyski go wyrzucić z głowy, jestem osobą, która się wszystkim przejmuje, nie chce nikogo obrazić, nie chce aby ktoś się na mnie gwiewal i zawsze szukam winy w sobie. Jestem strasznie pocharatana psychicznie. Nie mam przyjaciółek czy bliskich koleżanek bo kiedy im było źle to byłam dobra, kiedy im się polepszyło, zapomniały o mnie. Widac taka karma. Jestem tym wszystkim zmęczona, śpię po 6 godzin, nie pamiętam kiedy posłuchałam swojej ulubionej muzyki, poczytałam książkę... Niech już będzie wiosna, słońce i dłuższy dzień. Przepraszam za chaos i to co napisałam. Musiałam się wygadać. Życzę Wam dobrego tygodnia. Ewa