Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 grudnia 2021 , Komentarze (4)

Już prawie minęła i to dla mnie była pracowita niedziela. Do południa przygotowałam farsz na pierogi ruskie, ugotowałam kapustę i grzyby też na pierogi i po obiedzie jak brat z tatą pojechai do domu wzięlam się za lepienie... Zrobiłam 99 pierogów ruskich (nie, nie wszystkie na Wigilię😁😁😁) i 75 pierogów z kapustą i grzybami. Przygotowałam farsz na uszka (z samymi grzybami i samymi pieczarkami), ale lepić je będę jutro. W koncu ja też mam weekend😁😁😁. W głowie mam rozplanowane, co będę robiła każdego dnia i tego mam zamiar się trzymac. Nie chcę paść na twarz przed wigilijną kolacją,. Wiem, że wszystko ogarnę,czego sobie i Wam życzę. Spokojnego poniedziałku. 

18 grudnia 2021 , Komentarze (6)

Prawie minęła, rano wstaliśmy i pojechaliśmy na zakupy. Bałam się tłumów, korków, a tu miłe zaskoczenie; ludzi nie więcej niż zwykle, nie widać bylo wypchanych po kokardy wózków i bez większych problemów można bylo znaleźć miejsce parkingowe. Zostały do kupienia drobiazgi, ale to zostawiam na środę. A potem rzuciłam się na moje rejony: na pierwszy ogień poszedł salon, potem nasza sypialnia, pokój jednego syna (razem z nim), drugiego syna, łazienka na górze, przeglądałam ubrania i naszykowalam wór bluz, koszul, spodni dla dzieci z domu dziecka. Pokój na dole zrobiony, została kuchnia, ale ja zostawiam na środę i łazienka...miałam dzisiaj powera, aż mąż mnie pytał kilka razy czy nie jestem zmęczona😁😁😁. Teraz odpoczywam i zbieram siły na jutro bo na jutro też jest plan. A Wam jak minęła sobota? Pozdrawiam wieczorową porą. 


17 grudnia 2021 , Komentarze (15)

Ale wierzę, że poczuje te magię, radość, nostalgię... Nie mam posprzątane, dalej nie mam ulepionych pierogów i uszek, nie mam prezentów, nie mam chęci, weny itp. A co mam? Ból głowy od dwóch dni🤭. Taki, co nie pozwala mi nic zrobić, ale mam jeszcze kilka dni, żeby się spiąć i wiem, że to zrobię. Lista zakupów jest, ustalone potrawy - prawie bo jeszcze nie ustalone są ciasta - wczoraj na szkolną wigilię upiekłam ciasto marchewkowe z orzechami i jak powiedziało dziecko ,,mama twoje ciasto pierwsze zostało zjedzone" 😁. Harmonogram działania też został przeze mnie opracowany także od jutra zaczynam działać. Wiem, że będzie ciężko bo tata ...,  ale teraz też go w jakiś sposób angażuje np. malując szyszki do świątecznych dekoracji. Wierzę, że będzie dobrze, że mi się uda i w wieczór wigilijny nie będę padnięta. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu.

12 grudnia 2021 , Komentarze (12)

Było ciężko jeżeli chodzi o opiekę nad tatą, w czwartek tata się do mnie rzucał, że nie chce go wypuścić z domu, że nie chce otworzyć bramy. Były krzyki i płacz, ale wiem, że nie robi tego specjalnie i świadomie, ale wiem, że jak te ataki będą się powtarzały pójdę do lekarza po leki uspokajające dla niego (choć mnie też by się przydały). Zaobserwowałam, że około godziny 13 zaczyna być nerwowy i właśnie ten czas do przyjazdu męża z pracy trzeba przetrzymać. Do godz. 13 ide z tatą tylko na 30 minutowy spacer (mam taką przerwe), a kiedy odwożę go do domu (po 17.00) idziemy jeszcze na 2-3 km spacer, potem wracam do domu. Wtedy już mi się nic nie chce. Jednak muszę się jakoś zorganizować bo brakuje mi ruchu tzn takich prawdziwych treningów🤭 Wczoraj brałam udział w maratonie zumby 3 godzinny trening, który prowadzony był przez 4 instruktorów. Był to maraton charytatywny i było naprawdę super. Cel został osiągnięty, a ja muszę się przyznać, że po 2,5 godzinach miałam dosyć, ale dotrwał do końca. Choć mój mąż powiedział mi, że widać było, że byłam zmęczona i nie miałam już energii, aby machać rękoma, krzyczeć ooo!!! eee!!! A czasem myliłam kroki. Ale i tak było super! Myślałam, że dzisiaj nie będę mogła się ruszać, ale jest ok!. Czekam na takie następne wyzwanie. Tydzień zapowiada się ciężko bo muszę ogarnąć stomatologa, okulistę, optyka, a wkrótce święta, a ja niem mam nic przygotowanego, nic posprzatanego. Ale dzisiaj mam inne spojrzenie na to, z wiekiem zmienia się spojrzenie na pewne sprawy. Życzę Wam dobrego tygodnia.

6 grudnia 2021 , Komentarze (15)

Mnie niestety Mikołaj ominął, chyba nie zasłużyłam nawet na cukierka.. u mnie w domu mikołajki byly zawsze na słodko, często wspominam, jak przyszła ciocia (dosyć bogata) i przyniosła mnie i mojego bratu paczkę - jedną- i tak siedzieliśmy w pokoju na podłodze i dzieliliśmy się: jabłko dla ciebie, jabłko dla mnie, cukierek dla ciebie, cukierek dla mnie... za oknem pada śnieg i zaczyna robic się bajkowo, ale mnie nie jest do śmiechu. Wczoraj wieczorem tata miał atak agresji, a dzisiaj jest ok. Wogole nie pamieta, że wczoraj krzyczał, że rzucił się do brata, że go kopał😭😭😭. To pierwszy raz kiedy był agresywny, a choruje już kilka lat. Każdy mój dzień jest do siebie bardzo podobny i właściwie nawet nie czekam na dzień wolny lub urlop bo to nie są już moje dni. Wstaję o 6, około godz. 7 jestem u taty, zabieram go do siebie, po drodze odwozimy małego do szkoły, tata jest u mnie tak średnio do 17 i wtedy go odwożę. Wracam do domu i zabieram się za obiad na dzień następny... Nie mam czasu (albo jestem zbyt zmęczona) na ćwiczenia, niedziela to dzień kiedy sprzątam, piorę, prasuje... A przecież pracuje zawodowo, martwy dają znać o sobie, brakuje oddechu... Ale jakoś to ogarnę, mam ogromne wsparcie w mężu. Ogarniam jedzenie, choć wpadają słodycze, no ale jak nie upiec pachnącego ciasta w nowym piekarniku??? Na sobotę zapisałam się na maraton zumby, to mój pierwszy taki udział, niby nie długi bo trzygodzinny, ale każdy pierwszy raz rodzi obawę 😁. A Was Mikołaj znalazł?

29 listopada 2021 , Komentarze (5)

Chciałam się wygadać, a otrzymałam tyle wsparcia. Mój weekend miał być odpoczynkiem i czasem dla mnie bo po tygodniu takiej opieki organizm się buntuje. Po pierwsze z piątku na sobotę spałam ,,jak zabita". Ja, która z reguły śpię po 6 godzin, spałam 9 godzin!. Mąż nie chciał mnie budzić, bo jak powiedział,jak patrzyłem jak śpisz nie miałem sumienia... Potem szybkie zakupy i słyszę męża ,,zadzwoń do szwagra i zapytaj czy tata chce iść na spacer, to przyjedziemy po niego i pojedziemy na działkę". Oczyjwiście, że tata chciał, a ponieważ pogoda na śliczna, słońce świeciło, aż się chciało pospacerować, więc potuptalismy 1 km przez godzinę... Potem tatę odwieźliśmy do domu, my do swojego, zrobiłam szybko obiad, chwilę odpoczęliśmy i pytam męża czy chce iść teraz że mną na spacer. I poszliśmy, 2 godziny chodziłam, aby przewietrZyc głowę,l ekko poruszył śnieg, w oknach zaczęły pojawiać się kolorowe, świąteczne światełka... Po powrocie do domu kawka i trening. W niedzielę poszłam rano na kije, brat z tatą przyjechali na obiad, a kiedy pojechali zrobiłam trening. Niedziela zawsze mi bardzo szybko mija, jest godzina 11, a zaraz 18...całe popołudnie padał śnieg więc dzisiaj jest bajkowo, jak z pocztówki. Czy takie będą Święta? Zobaczymy, śnieg jest super jak siedzisz w domu, patrzysz jak się pali w kominku i nie musisz odśnieżać 🤭🤭🤭 Rozpoczęliśmy adwent, czy w związku z tym zrobiliście jakieś postanowienia?  Życzę Wam dobrego tygodnia. Ewa

26 listopada 2021 , Komentarze (20)

Nie miałam czasu nic napisać, a Wasze pamiętniki czytałam z doskoku. Ostatnie dwa tygodnie dały mi ostro w kość i nie zanosi się, że będzie lepiej. Ale muszę być silna! Od marca zeszłego roku pracuje zdalnie - czy to dobrze? Nie wiem. To ma swoje plusy i minusy. Mam świadomość, że jestem bardziej  monitorowana z tego co robię i jak, ale jestem dorosła i świadoma moich zawodowych obowiązków. Uważam, że człowiek jest istotą stadną i chce do ludzi; owszem czasem chce pobyć sam ze sobą, ale jgniemy do ludzi. Teraz praca zdalna jest mi bardzo na rękę ponieważ opiekuje się tatą,  który ma Alzheimera i to w zaawansowanym stopniu, powiedziałabym, że, nawet bardzo zaawansowanym. A najgorsze jest to, że choroba posunęła się bardzo, bardzo w ciągu dwóch tygodni. Czasem tata patrzy na mnie i pyta ,, a Ewa to gdzie jest"? Albo ,, a mama przychodzi do ciebie"? A ja odpowiadam, że mama nie żyje.. a on że mama nie żyje to wiem, ale moja mama czy przychodzi"? Mój tata ma 80 lat... on zadaje tysiące tych samych pytań, pyta o coś, ja odpowiadam i on znowy pyta o to samo...codziennie wychodzę z nim na spacer i tuptamy tak sobie.. tuptamy bo km robimy w 35 minut,potem tata jest zmęczony. Jak odwożę go do brata, to brat idzie z nim jeszcze na spacer. Przyjeżdżam po tatę o 7 rano zabieram go do siebie jest u mnie średnio 10 godzin potem odwożę go do brata (mieszka z tatą) i od następnego dnia tak samo... Śpię po 6 godzin, a przecież mam swoją rodzinę. Mąż bardzo mnie wspiera i pomaga i jestem mu bardzo wdzięczna za to. Mąż zastanawia się jak daje radę pracować. Także moje małe zmiany trochę się pokomplikowały. Wodę pije, ale czasem to jest litr, a nie jak założyłam 1,5. Ale kiedys jej prawie wcale nie piłam więc jest progres. Czasem pozwalam sobie na coś słodkiego, ale nie jest to cała paczka ciastek tylko jedno czy dwa bo więcej nie potrzebuje. Krucho z aktywnością, wprawdzie zumba dalej jest, ale w tygodniu ciężko jest wygospodarować codziennie godzinę, ale pół godziny daje radę. Nie podjadam, jem więcej warzyw i kiszonek!!! Ogórki, patisonki, kapustki, sałatki itp mniam😁 Staram się nie zapominać o sobie, dzieciach, mężu (kolejność przypadkowa) bo Alzheimer to choroba całej rodziny a jej najmniej świadomy jest właśnie chory. Trzymam kciuki za Was, żeby Wam się udało osiągnąć to czego pragniecie.

Pozdrawiam Ewa

p.s. sorry za taki wpis, ale musiałam się wygadać. 

14 listopada 2021 , Komentarze (16)

I idzie mi dobrze. Tak, jak napisałam w poprzednim wpisie pracowałam od poniedziałku do środy i to były baaaaardzo pracowite dni. Nie chciałam zostawić spraw, aby nie rozpoczynać tygodnia z zaległościami. Jak minął mi tydzień?

- jedzenie - ponieważ wpisuje w aplikacje co i ile jem wiem, że jem monotonnie. Moje śniadania to zazwyczaj bulka wieloziarnista z zieloną sałatą, rzodkiewka, pomidorem, czasem biały ser, serek do smarowania, czasem owsianka. Obiad jest zróżnicowany: np makarony, tortille z warzywami, kasze; kurczak, naleśniki, kolacje to czasem kanapka, czasem bulka, sałatki... W ramach drugiego śniadania owoce, jogurty, kilka orzechów. Nie jestem głodna, nie rzucam się na jedzenie, jem cztery posiłki, spożywam max 1500 kalorii

- słodycze - od 1 listopada zjadłam kawałeczek urodzinowego torta i batona energetycznego. Nie tak, jak kiedyś wieczór i paczka ciastek 🤭🤭🤭albo czekoladka czy pralinka. I nie jest to tak, że muszę walczyć z pokusą

- płyny- wypijał dziennie dwie kawy cappuccino, że dwi-trzy herbaty (czarne z cytryną bo lubię!!) i wypijam 1,5 litra wody. Taka ilość płynów dla mnie sukces, bo ja generalnie nie odczuwam pragnienia. Fakt czuje jak skóra mojej twarzy lepiej wygląda i lepiej się czuje. Nie mam teraz tak, że jak widzę butelkę wody myślę ,,jeny jak ja to wypije,"..  Po prostu ją wypijam.

- aktywność fizyczna - jest! Może nie jest  codziennie, ale staram się, żeby trening był każdego dnia. Tak, jak pisałam kilka postów dalej, chodzę na zumbę i to mi się podoba. Wesoła, energetyczna muzyka... Uwielbiam jak mogę kręcić biodrami, jak niektóre ruchy są kocie i seksowne😄😄. I wcale nie  przeszkadza mi, że mam więcej ciala, że nie jestem chudzinka najmodniej ubraną, bawię się dobrze, a to jest dla mnie najważniejsze. Zaliczyłam kilka wyjść na kije i ćwiczę średnio godzinę jakieś treningi z YT.

Takze tuptam sobie tak krok po kroczku, od 1 listopada jest mnie mniej o 1,5 kg. Czy to dużo, czy mało? Nie wiem, ale idę po więcej! A Wam jak idzie?  Życzę Wam miłego wieczoru.

13 listopada 2021 , Komentarze (5)

Cieszyłam się na ten długi weekend- miałam zacząć go w środę o 17, a zakończyć w niedzielę jak najpóźniej 🤭🤭🤭. Poniedziałek i wtorek były bardzo pracowite, chciałam mieć świadomość, że że zostawiłam czego na kolejny tydzień i że nie zacznę go z zaległościami. Więc w poniedziałek prawie 12 godzin, a we wtorek 10 godzin, w środę już tylko 9 godzin🤭 Pomyślałam, że przez te kilka dni pójdziemy z chłopakami i mężem na spacer, może w góry albo chociaż do lasu, ale okazało się, że starszy przyjechał przeziębiony, młodszy ma codziennie sprawdziany (geografia, matematyka, niemiecki, chemia, wos), a mąż musi niestety pojechać do pracy... I tak moje plany wzięły w łeb😭😭😭. W Święto Niepodległości rano poszłam na kije... świeciło słońce, było chłodno, w uszach muzyka z zumby, dookoła cisza, spokój, prawie żadnych ludzi... Nawet nie było żadnych biegaczy, rowerzystów, specerowiczow... po powrocie do domu snułam się z kąta w kąt więc pojechałam na cmentarz.. Po południu zrobiłam sobie godzinę treningu; pierwsze 30 minut minęło nawet nie wiem kiedy, a dalszą część się ciągnęła i ciągnęła...Na telefonie pojawił się komunikat przypomnij sobie ten dzień...11.11.2019 byliśmy wtedy na koncercie pieśni patriotycznych Marcina  Wyrostka... Bardzo mi się podobało. Nie zjadłam w dniu rogali czy innych słodkości, po pierwsze nawet o tym nie pomyślałam, aby coś kupić czy upiec, a po drugie nie chce mi się słodyczy pod postacią ciast ciasteczek, batonów czy czekolad. Wczorajszy dzień był bardziej weselszy, bo zdałam sobie sprawę, że w czwartek byłam smutna, jakaś przybita. Wczoraj bolała mnie od rana głowa. Kawa nie pomogła, tabletka też nie więc...podszłam na kije 🤭. Zrobiłam niecałe 7 km, potem umyłam okno w kuchni, no a jak okno to i szafki... No i lodówkę, bo przecież aż się prosilła, aby jej nie zostawiać 🤭🤭🤭. I nagle słyszę.. ,,już jestem" , a ja, że co?", ,, że już jesteś? Miałeś być za dwie godziny"? Ja nie mam jeszcze obiadu? A mąż ,,co się martwisz damy radę" i bylo bez obiadu... Potem synuś podniósł ciśnienie, ale jak przetłumaczyć piętnastolatkowi, że ma się uczyć, a nie grać na kompie? Przecież on też ma,,długi weekend"😬. Po południu trening i jakoś zrobiło się ciemno, późno i ...leniwie. Dzisiaj ogarnelismy bieżące zakupy,wpadłam przy okazji do Rossmana, wzięłam gazetkę i zaczęłam przeglądać w domu i co widzę? Prezenty, prezenty i jeszcze raz prezenty... Dla niej, dla niego, dla matki, córki i kochanki🤭🤭🤭(to ostatnie to mój dopisek). Dla dzieci, gości spodziewanych i niespodziewanych, dla samej siebie itp.. pamiętam, jak byłam mała i czekałam na magię świąt, jak zastanawiałam się czy coś dostanę i jak cieszyłam się z najmniejszej i najdrobniejszej rzeczy. Czy Wy też już myślicie o prezentach? Czy to nie jest tak, że zmusza się nas do kupowania prezentów, że kupujemy je to tak wypada? że jest taka tradycja? Że trzeba jeszcze i jeszcze? Wiem, wiem liczy się pamięć, ale może warto zadzwonić do kogoś z kimś się dawno nie rozmawiało, albo powiedzieć żonie, ja dzisiaj położę dzieci spać, a ty odpocznij? O tym jak mi idzie że zmianą siebie, będzie następnym razem.  Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.

8 listopada 2021 , Komentarze (22)

Pomyślałam sobie, że będę wpisy robić codziennie..., Że może to mi pozwoli mi ogarnąć jedzenie, aktywność fizyczną i poukładać mi wszystko w głowie. Ale wiadomo jak to jest... Po prawdzie to trochę mi się nie chce, a trochę nie mam czasu☹️. Ale spróbowałam przez ten tydzień się ogarniać🤭. To od początku:

- wipijalam każdego dnia 1,5 lita wody; jednego dnia nawet nie wiem kiedy, a innego musiałam sobie sama pomarudzic, żeby ją wypić. Ponieważ ja zawsze mali piłam, zauważyłam poprawę skóry (nie jest już taka wysuszona)

- jadłam 4 posiłki dziennie i faktycznie wpisywałam w aplikacje, co i ile zjadłam. Nie podjadalam , ale też nie było tak, że np. nie zjadłam czegoś bo bym się ,,załamała". Uznałam, że jak coś zjem to nie będzie dramatu🤭

- aktywność fizyczna została przeze mnie troszkę zwiększona, ale znowu też nie aż tak, żebym  codziennie ćwiczyla po 2 godziny, biegla na basen czy kije każdego dnia. Staram się mieć ruch przez co najmniej 60 minut: np. ćwiczę godzinkę, idę na zumbę czy na kije. Nie rzuciłam się nagle na treningi, nie wynajęłam trenera personalnego. Wiem, że dla niektórych godzina to pikuś, a dla niektórych to wyczyn. W dni wolne od pracy tego ruchu jest więcej, ale też nie szaleje, żeby na następny dzień dźwig musiał mnie podnosić z łóżka 🤭

- słodycze i tu jest mój mały sukces; przez tydzień nie zjadłam żadnego ciasteczka, czekoladki, wafelka itp. ja, która jestem uzależniona od slodyczy 🤭 bije sobię 👏👏👏 bo na początku tygodnia to był nie lada wyczyn. Organizm domagał się cukrów, bolała mnie głowa, doszedł ból migrenowy, a wtedy trzyma mnie 2-3 dni więc było ciężko.

Jak się czuje po tym tygodniu? Zadowolna, że dałam radę, mniej ociężała, miałam lepsze samopoczucie ,,w ciele". Wagowo też coś spadło, ale za wcześnie żeby o tym mówić. Dzisiaj rozpoczynam drugi tydzień i to z dłuuugim weekendem więc zobaczymy jak mi pójdzie. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę dobrego tygodnia. Ewa