Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2021 , Komentarze (11)

Witajcie, wczorajszy dzień to już historia i z tego powodu bardzo się cieszę. Nie lubię tego dnia, tłumów, który nagle sobie przypomnia, że ktoś kiedyß umarł i trzeba, wypada itp przyjść postawić znicz (najlepiej największy) bo przecież co ludzie powiedzą... Od lat z mężem preferujemy jeden kwiat i znicz. Fakt ja zapalę jeden , tata drugi, brat kolejny, ale nie prześcigamy się w ilościach i wielkościach. Wcześniej uzgadniamy, bo nie chcemy cepelii. O zmarłych pamiętamy codziennie, a nie tylko od święta. Bardzo podobały mi się (po raz pierwszy w tym roku) postawione regały na zniczae, które ktoś chce wyrzucić, a są w dobrym stanie. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Ilość wyprasowanych kobiet, z napompowanymi ustami i rzęsami  do samego nieba. Plastik fantastik🤭, nie mam nic przeciwko poprawianiu urody, ale momentami bałam się, że jak jedna z drugą zaczną się śmiać, to twarz pokruszyć się na kawałeczki niczym zbite lusterko. Po południu byliśmy w domu, zrobiłam dosyć długi trening, przez cały dzień wypiłam ponad 1,5 litra wody co dla mnie jest wyczynem niesamowitym, nie podjadalam słodyczy, chipsów itp. Dzisiaj mam dzień wolny więc rano wstałam pojechałam na zakupy, potem do domu i wzięłam się za lepienie pierogów ze szpinakiem bo dziecię sobie zażyczyło. Wstawilam pranie, posprzątałam w kuchni, odkurzyłam salon i teraz zrobiłam sobie kawke żeby usiąść bo przecież mam dzień wolny🤭. Wieczorem jeszcze zumba a co się wydarzy jeszcze to zobaczymy... A Wybjak spędzacie dzisiejszy dzień? Pozdrawiam Ewa

31 października 2021 , Komentarze (9)

Sobota była pracowita i pełna snów😁😁😁, trzeba zrobić paznokcie, hennę, zakupy, pojechać na cmentarz posprzątać, a przede wszystkim bodpoczac i w końcu w jesiennym słoneczku napić się kawy na tarasie. W sobotę wstaliśmy wcześnie i najpierw szybka decyzja zakupy, potem śniadanie i jedziemy na cmentarze posprzątać groby. Mąż wszystko przyszykował i kiedy już mieliśmy jechać pytam, czy wziął deski na ławkę (te poprzednie się wypaczyły, brzydko wyglądały i stwierdziliśmy, że trzeba je wymienić).  Przyjeżdżamy na pierwszy grób, a tam liści co nie miara!!! Szybko nam poszło z liśćmi, umyciem pomnika i wszelkimi pracami - byłam naprawdę zadowolona, choć jak dzisiaj zobaczyłam te liście... To nie wiem czy brała mnie złość, czy płakać mi się chciało czy śmiać. Drugi grób też szybko zrobiony, jak pojechaliśmy na drugi cmentarz, spotkaliśmy mojego chrzestnego i tak ma pogaduchach minęła godzina. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Potem mąż zaczął wymieniać deski w ławce, ja posprzątałam i słyszę jak mąż mnie pyta czy nie widziałam takiego kapelusza ad znicza, który leżał koło ławki bo on tam śrubki mial... ja że nic nie eidziakam... on na mnie patrzy i pyta naprawdę nie widziałaś?? No nie zadnegonoudelka nie było, tylko jakieś śmieci to je wyrzuciłam ... Mąż na to, ,,wiedziałem, że tak będzie i wziąłem zapasowe środki...". Ale, że co? Że ja je wyrzuciłam?🤭oo chwili mąż mnie pyta czy ławka jest dobrze zrobiona. A ja, że oczywiście, wygląda super tylko, że nie deski nie są równo przymocowane... Fakt 2-3 milimetry, no ale zawsze...więc mąż je odkręca, poprawia, znowu przykręca wtedy mówię, że teraz jest bardzo dobrze.. mąż pakuje wkrętarkę i inne rzeczy, a ja, że te deski wyglądają naprawdę ładnie, tylko, że teraz te z oparcia są nieciekawe. Więc mąż wyciąga wkrętarkę, odkręca te brakujące i..zabieramy deski do domu. Ja robię szybko obiad, a on maluje deski, żeby wszystko pasowało... Jest bardzo się, przepiękne słońce więc proponuję, żebyśmy poszli na rowery, a on, że cmentarz trzeba przybić deski ..szybka decyzja jedziemy rowerami! Więc jedziemy! Wiatr coraz mocniejszy, nie idzie jechać, momentami prowadzę rower. Ale deski przykręcone. Mąż pyta czy teraz jest dobrze? A ja ślicznie...tylko, że te deski z boku jakoś tak... I wtedy słyszę, no skrzyni to ci nie odkręce, przyjedziemy kiedyś z farbą i tu się pomaluje. No dobra myślę, przecież ostatecznie nie widać za bardzo roznicy. Przyjeżdżamy do domu, jest już ciemno, a ja myślę sobie...zrobię sałatkę jarzynową, więc ugotowałam ziemniaki,marchewkę, jajka itp i zaczęłam robić, zawołałam chłopaków i kroilismt te warzywa w kosteczke. Jestem zmęczona, napracowałem się, czas odpoczacy myślę i.. wzięłam się za sernik...paznokcie zrobiłam dzisiaj, henny nie zrobilam. Ale za to przed dzisiejszym obiadem usiadłam na tarasie z kawką przez 20 minut, bo na tyle starczyło mi czasu. A niedziela u mnie, jak zwykle szybka. Miłego wieczorku. Niech moc będzie z nami💪💪💪

30 października 2021 , Komentarze (2)

Totalny brak czasu na wszystko; żeby spokojnie napić się kawy, zdrowo zjeść, poćwiczyć... W czwartek po głowie krążyła myśl ,,dzisiaj ostatni dzień w pracy , potem kilka dni wolnego i dopiero w środę za biurko". Super!! Ile to ja nie zrobię dla siebie, pójdę na kije: raz dawno nie byłam, po drugie mąż kupił mi ,,wypaśne" buty trekkingowe i chciałam je wypróbować. Pójdę do fryzjera, posiedzę na tarasie, złapie ostatnie promienie słoneczne, dziecię przyjeżdża więc ugotuje coś dobrego itp. mion pomysłów... Po południu w czwartek, SMS od brata ,,tata idzie na działkę". 😬😬😬Ni lubie jak sam jedzie po południu, ponieważ czas dla mojego taty nie istnieje. Szybko robi się ciemno, a potem zamartwiam się, że go długo niema w domu. Ma ponad 80 lat i słaby wzrok, ale przecież mu się nie przetłumaczy... Więc wsiadamy w auto i jedziemy po niego. Na działce nic nie ma już do pracy bo wszystko zrobione (prawie)😁😁😁, a tata do nas (mnie i męża) żebyśmy pojechali a on sobie wróci autobusem. No żesz! Tata wsiadaj spotkamy się jutro po południu na działce!!! Niezadowolony, ale zabiera się z nami, odwozimy go do domu, potem do swojego, chwilę się pokreciliśmy i czas już na zumbę. Bardzo ja polubiłam. Te układy, kroki, ruch bioder czy muzykę 😁😁😁 ale mój mąż powiedział, że zachowywałam się jakbym wcale nie chciała tam jechać, a po teningu szybko się zabrałam i wyszłam (co zazwyczaj mi się nie zdarza). W piątek zawiozłam młodego do szkoły na 8.00 a na 9:15 miałam fryzjera... Myślę co tu robić.. no nic przyjechałam do domu, zrobiłam śniadanie, a tu dzwoni fryzjerka i pyta czy mogłabym wcześniej przyjechać bo...ona źle wyliczyła .. oki wsiadał w samochód i poddaje się bez żadnych wyrzutów 😁 dłoniom fryzjerki. Niech masuje głowę, wcięra jakieś preparaty, podcina, suszy, układa. Niech się mną zajmuje, niech ta chwila trwa. Jest cudownie do momentu płacenia😁😁😁 ale co tam! Jestem młodsza, zadbana i lżejsza...choć tylko z portfela. Potem zakup kwiatów, obiad, porządki w domu, na działkę (bo się z tatą umówiłam) i ssdziliśmy maliny, na dworzec odebrać starszego, wspólna kolacja i wieczorem jestem ledwo żywa. Tak w skrócie minal mi mój wolny dzień- bez kawki na tarasie, bez słońca na mojej twarzy, bez chwili oddechu. Przecież mam jeszcze wolną sobotę, niedzielę, poniedziałek... Życzę Wam cudownej soboty

25 października 2021 , Komentarze (4)

Na początku bardzo dziękuję za urodzinowe życzenia wszystkim i każdemu z osobna 😁. Jestem kobietą 50 z wieku (ale to brzmi), ale nie z rozmiaru😁😁😁😁😁😁😁, choć kto wie, jak dalej będzie takie szaleństwo to może tak być. Ostatnio trochę się przejadlam, aż mi wczoraj i dziasiaj było niedobrze... Byłam jak Kubuś Puchatek, którym ma za małą koszulkę bo ma za dużego brzucha😄. Ale co tam. Będzie dobrze! Musi być! Na razie wyznaczyłam sobie małe kroczki, które będę realizowała - nie to żebym postanowiła w ciągu tygodnia zrzucić 5 kg, A mój pierwszy mały krok to... wizyta u fryzjera 😄 choć jak powiedziałam koleżance o pierwszym małym kroczku, to od razu zapytała kilo czy dwa do końca miesiąca??? No aż taka naiwna to ja nie jestem... Fakt jestem uzależniona od slodyczy, a owoce nie bardzo chcą wchodzić, ale od czego są małe kroczki? Muszę je ograniczyć bo kręgosłup za chwilę nie wytrzyma!!! Jestem dobrej myśli. Nie wiem czy Wam pisałam, od dwóch miesięcy chodzę na zumbę i muszę Wam powiedzieć, że nie myślałam ile ona mi sprawi radości 🤭🤭🤭. Jak to krzyczy instruktorka, biodra w ruch!! potrzasnij biustem!! Jestem wdzięczna koleżance, że mnie wyciągnęła na zajęcia choć mąż się śmieje, że dojdzie do tego, że ja będę chodziła, a kumpela odpuści bo na razie chodzi w kratkę. Ale jak powiedział ślubny najważniejsze, że mi to sprawia radość!! Życzę Wam dobrego i słonecznego tygodnia; łapcie jak najwięcej promieni słonecznych i uśmiechajcie się nawet do samych siebie.

Ewa

23 października 2021 , Komentarze (40)

I jakoś się nimi nie przejmuje... Kiedyś czekam na ,,osiemnastkę", potem dwudziestkę, trzydziestka też była ok, przy czterdziestce załapałam doła. Chciałam żeby nikt nie pamiętał o moich urodzinach,  nie składał mi życzeń... Dziś ma okrągniutką pięćdziesiątkę i nie mam smutku czy doła. Kolejny rok, zmiana daty, śmieję się do męża, że od dzisiaj muszę kupować kosmetyki 50+ . Dzisiejszy dzień, mimo, że w głowie inny to w rękach i nogach jak standardowa sobota. Na Śnieżce popadało śniegiem i jest bardzo zimno, ale co tam ,,trza" się brać do roboty. Udanej soboty Wam życzę.

18 października 2021 , Komentarze (6)

Witajcie, prawie 1,5 miesiąca mnie nie było,, ale byłam zakręcona jak baranie rogi😁😁😁. Czasem wpadałam, aby Was poczytać, ale nie miałam czasu, aby coś wpisać i skomentować. Co u mnie? Szybko czyli szybkie jedzenie i na szybko - czyli niezdrowo i kalorycznie. Byle co i byle jak😟😟😟. Starszy we Wrocławiu sobie studiuje i chyba jest zadowolony (przynajmniej tak mówi), młodszy w 8 klasie i co chwilę słyszę: mama kartkówka z tego, a sprawdzian z tamtego, czytałaś, że będziemy pisać rozprawkę? Itp. czasem w tygodniu 2-3 sprawdziany i 3-4 kartkówki... Ale czego się spodziewać. Nauczyciele obawiają się nauki zdalnej więc każdy się spieszy. Kilka dni temu miałam 21 rocznicę ślubu - duzo- nie dużo - zależy jak dla kogo. Ale jak pomyślę, że z moim mężem jestem 31 lat to już jakoś brzmi😁😁, choć w dzisiejszych czasach 10 lat to już sukces. Za kilka dni mam urodziny (okrągłe) i wczoraj mąż mnie ubawił? Wkurzył? Nie wiem .. mówi wiesz znalazłem dla ciebie nowy kurs... A nie to dla 50+🤣🤣🤣🤣🤣🤣, a ja na to to zapisz za kilka dni będę mogła się zapisać... Oglądam Wasze metamorfozy i czytam, jak jesteście konsekwentne w dążeniu do celu, o tym jak walczycie, upadacie i się podnosicie. Ja na razie aktywność mam ograniczoną ze względu na ból kolana, ale wiem, że będzie dobrze i kiedyś wstanę z popiołów... Dobrego tygodnia dla Was wszystkich.

3 września 2021 , Komentarze (15)

Witajcie pięknie i słonecznie, za oknem słońce, które rozwesela ml ona twarz, oczy... Mimo, że zimno promienie dają chęć do działania, kopa, energię... Tych kilka ostatnich dni było bardzo pracowitych (zawodowo) ale też prywatnie. Rozpoczęcie roku szkolnego, poukładanie zajęć dodatkowych, różnych wizyt spowodowało, że wieczorami padałam na twarz i zasypiałam w fotelu. 1 września miałam urlop, nie z tego powodu, że rozpoczęcie roku, ale miał zaplanowanych do załatwienia kilka spraw urzędowych i bankowych. Pojechaliśmy z mężem do jednego banku zeszła godzina, ale wogole nie odczuliśmy tego czasu. Było profesjonalnie, konkretnie, ale takze miło. Pojechaliśmy do drugiego i się zaczęło. Wchodzimy a pani kierująca ruchem pyta w czym może nam pomóc więc mąż chcemy zrobić kilka przelewów. Pani stanowisko to małe biurko przy schodach bez żadnego krzesełka...ale pyta czy nie będzie nam przeszkadzało jak obsłuży nas przy tym stoliku...mąż na to, że nam to zajmie czasu. Pani popatrzyła na nas i powiedziała, że skoro tak twierdzimy to zaprasza nas do stanowiska, mamy usiąść wygodnie na kanapie i ktoś zaraz do nas podejdzie. Więc czekamy 5 minut, 10 minut, 20.. pani przychodzi i mówi, że musimy poczekać bo nie ma pracowników... ja się źle czuję bi mnie głowa, jest mi niedobrze, po UWAGA 50 minutach podchodzi pan i pyta w czy może nam pomóc więc mój mąż zaczniemy od najłatwiejszej sprawy żona chce wypłacić te pieniądze i pokazuje pismo. Pan sprawdza mnie w systemie patrzy na laptopa,potem na mnie, potem znowu na laptopa i mówi, że nie może mnie obsłużyć bo ... jestem vipem. Ja na to, że wiem o tym, w skoro vipowi każe się czekać godziny to tylko pogratulować. Ale jestem grzeczna wszak bardzo źle się czuje. Pan idzie do pani kierujące ruchem, pani przybiega z paniką w oczach i przeprasza, że musiałam tyle czekać, a przecież jestem vipem po czy idzie po przeszklonego pokoju, nagle poruszenie,  ktoś podnosi głowę ,ktoś odwraca się, aby na nas popatrzeć. Wkoncu podchodzi pani i pyta w czym może nam pomóc więc mąż na początku likwidujemy wszystko co zona ma w tym banku fundusze, lokaty cokolwiek nawet jakby to była tylko złotówka.. pani znowu coś klika i mówi, że musi mi zadać kilka pytań zanim będzie likwidowała i przelewała środki... I pyta np. czy podatki place  tylko w Polsce, czy mam obywatelstwo amerykańskie??? Odklikala, poklikala i się zaczęło stosy papierów, ja mówię proszę to zrobić tak,a pani, że ona musi zrobić to inaczej. Ja to prosze na to konto, a ona, ,e nie może, ja swoje pani swoje, ból głowy jest niedozniesienia, mąż mówi, że wyjdzie do apteki, ja absolutnie nie bo jak wyjdziesz to rozbiorze ten bank. Druga godzina w tym banku pękła. Pani walczy, co chwile wzdycha, przewraca oczami, po czym mówi, że już zrobiła i pyta czy coś jeszcze więc my, że jeszcze to i tamto. Pani wkoncu mmowi, do pani od ruchu, że to zajmie się jej czasu i ona czegoś tam nie załatwi. Pani od ruchu przerażenie i mówi, że ona nie ma dzisiaj pracownikowi. Więc ja żeby nas dalej obsługiwała bo już tu siedzimy  2 godziny. Uff udało się prawie 2,5 godziny. Pani głęboko odetchnęła i pyta czy tuż wszystko a my nie, jeszcze tam gdzie jestem pełnomocnikiem (jakaś lokata). Głęboki oddech pani, znowu coś sprawdza i mowi, że ona nie wypłaci mi tych pieniędzy bo one są na tatę a ja jestem tylko pełnomocnikiem!!!!!!! Więc ja, że mam specjalne upoważnienie, żeby sprawdziła, a ona że tylko tata musiprzyjsc. No żesz, ale się wscieklam, zaczęłam wrzeszczeć, że po to mam pełnomocnictwa żeby nie gonić osiemdziesięcioletniego gościa po bankach. A pani na to, że ona musi przelać te pieniądze na konto którego tata nie ma w tym banku i wtedy będzie z tego konta mi się wypłacić. Więc mążowi dobrze niech pani utworzy konto na żonę i tam przeleje. A pani, że tak nie może. Owszem może konto mi założyć, ale pieniędzy nie przeleje. Moja wściekłość jest na maxa. Mąż pyta czy pani proponuje, a ona że mam przyjść z tatą. A ja że nie przyjdę, a ona że nie ma innego wyjscia. Więc ja że proszę mi na wyplacic te pieniądze, ja schowam je do torebki i wyjdę stąd.. a ona że nie może. Zaczęłam wrzeszczeć, że ja a stąd nie wyjdę dopóki nie wyplaci mi tych pieniędzy albo nie zrobi przelewu i koniec. Więc pani że pójdzie do dyrektora! A proszę iść nawet do prezesa! Poszła wróciła i powiedziała, że utworza konto techniczne i przeleją... Ale będę musiala przyjechać raz jeszcze bo konto może być dzisiaj albo jutro o je tworzy centralna.. a ja że nie ma takiej oocji. Po jakichś 10 minutach konto bo przelew poszedł. Hurra!!!! Nie. Hce mi iec nic wspólnego z tym bankiem. Przyjechał do domu. Mąż od razu masz tabletki, wodę,poz  się, zrobię ci co os do jedzenia i nagle dzwoni telefon. Odbieram, a tam pani z banku, że źle wyplniła papiery i muszę pr,ujechać w ciągu godziny żeby przelew poszedł tego samego dnia albo ona przyjedzie po poludniu ale przelew wyjdzie następnego dnia. Szybka decyzja męża jedziemy. Jestem wolnym od tego banku człowiekiem... A wpis miał być o tym, że jesień idzie, a ja jeszcze nie zdążam schudnąć do lata🤣🤣🤣🤣

26 sierpnia 2021 , Komentarze (22)

Czuje jesień: w nastroju- takim bardziej melancholijnym, zamyślonym; w pogodzie- coraz chłodniej, pochmurno, słońce rzadko się pojawia, pada. Jesień czuje w jedzeniu- arbuz tak już nie smakuje, patrzą na mnie reklamy papryki czi jabłek, które kojarzą mi się właśnie z jesienią. Lato-wakacje-urlop z roku na rok mija mi coraz szybciej. Lipiec był bardzo aktywny, kije, rower, góry, treningi, działka, praca... Sierpień już luźniejszy, rower tak, ale treningi leżały i jakoś nie mogłam się zebrać. Wpadało więcej słodyczy (ciastka!!!). Nie będę wymyślać, obiecywać i przysięgać, że od teraz, od jutra, od 1-go, od poniedziałku itp. juz będę przykładna. Nie będę zapisywać na kartce postanowień, np. że będę jadła śniadanie do 2 godziny po obudzeniu, albo, że będę jadła 100 gram węglowodanów każdego dnia. Na razie mebluje swoją głowę, tak powolutku, krok po kroczku, bez spiny i tego, że coś muszę. Staram się robić codziennie coś dla siebie, czasem to są takie drobnostki, że ktoś może pomyśleć o co chodzi? Jak ustawie głowę przyjdzie czas na inne postanowienia. Pierwszy tydzień września będzie zwariowany bo rok szkolny i trzeba ogarnąć lekcje dodatkowe, w taki sposób, aby wszystko miało sens. A wy też czujecie już jesień?

pozdrawiam Ewa

16 sierpnia 2021 , Komentarze (21)

Cześć,jak napisałam jakiś czas temu dopadła mnie jakaś niemoc (wolę tak myślec niż jakbym miała myśleć, że to depresja). Ale mój stan psychiczny pozostawia wiele, wiele do życzenia. Nic mnie nie cieszy, chodzę jak automat, sama przed sobą uciekam w niemoc i nic nie robię. Zrobiła się dookoła mnie taka kwadratura koła. Ja lubiąca działkę (nie to żebym ja uwielbiała i każdą chwilę chciała tam spędzać) jeżdżę 1, góra 2 razy w tygodniu. I to wtedy kiedy wiem że trzeba zebrać ogórki,  fasolkę, cukinie czy patisony. Cynie pięknie zakwitły i aż raz narwałam do wazonu. Przerabiam te warzywa bo to mnie trochę cieszy. Pracuje, ale bez entuzjazmu ...bo trzeba, w domu bardzo umiarkowany porządek, nawet gotowanie ogarnia mąż. Mam w głowie strasznie niepoukładane,  z jednej strony chce być sama, a z drugiej myślę, że jak będę sama to bardziej się zdołuje. Wiem, że nie doceniam tego co mam, ale czuje się gorsza od innych. I nie mogę znaleźć jednego argumentu ktory pokaże mi, że jestem lepsza od innych. I nie chodzi mi, że ja muszę być the jest zawsze, mieć wszystko naj tylko tak ogólnie... np  cieszyłam się że syn zdał maturę, dostał się na studia i w sobotę spotkałam koleżankę, której syn chodził,  moim synem do szkoły i słyszę jak to jest syn zdał maturę na prawie 100%, jak dostał się na medycynę na 4 uczelnie. Doceniam mojego syna i jestem z niego bardzo dumna, a przy takich opowieściach...😭 Trochę schudłam i co słyszę, oj ty chyba przytyłaś, albo o schudłaś tylko jeszcze ten tłuszcz na brzuchu, plecach, rękach...😭 Staram się codziennie wyjść z domu na rower i czasem nie sprawia mi to żadnej przyjemności (kondycja jest lepsza🤭) i niby się uśmiecham, a tu słyszę słowa męża lub syna:,, mama stało się coś? Co jesteś smutna? Albo mama płaczesz"? Sorki, ale musiałam się wygadać. 

dieta? Nie ma czegoś takiego obecnie w moim życiu...

pozdrawiam 

9 sierpnia 2021 , Komentarze (12)

Witajcie w poniedziałkowy ranek, za oknem słońce, jest ciepło więc zapowiada się miły tydzień. Nie sprawdzam pogody na tydzień do przodu, bo i tak czynności które trzeba będzie wykonać będą musiały być zrobione. No może bez prac na działce, choć tam i tak jeżdżę raz- dwa razy w tygodniu. Byłam w sobotę i stwierdziłam, że za bardzo nie ma co robić. Trochę poplewilam w burakach, mąż zebrał jabłka, które w koszmarnych ilościach opadają z drzewa, zebrałam ogórki, patisony, fasolkę więc w sobotnie popołudnie było co robić, a właściwie w sobotni wieczór bo po południu pojechaliśmy na rowery. Ładnie kwitnie cynia, a czy będą astry? Tego nie wiem bo nie chcą rosnąć🤭. W tym tygodniu trochę ruszyło się z aktywnością fizyczną, był kilka razy rower, evafitnes, więc coś się dzieje, choć szału nie ma. Waga nie drgnęła ani o 10 dkg. Więc z jednej strony trzeba się cieszyć, że nie poszybowała w górę, a z drugiej ucieszyłby nawet najmniejszy spadek. Od 1 sierpnia wpisuje do aplikacji co jem i w jakich ilościach i oo tygodniu zauważyłam, że jeżeli nie wpada pizza, akieś ciasto czy inne słodycze zjadam w granicach 1500 kalorii, a jak wpadnie cis nadprogramowego potrafi być nawet 1800-1900 kalorii. Czy to dużo, czy mało? Sama nie wiem bo jak sprawdzam ppm czy cpm to wychodzą tak różne dane, że sama nie wiem. Więc przyjęłam (wg kalkulatora), że ppm powinno być na poziomie około 1565 kalorii, cpm 2191 kalorii, zapotrzebowanie kaloryczne to 1891 kalorii. I tego będę się trzymać. Choć bardzo ciągnie mnie do słodyczy😭😭😭😭😭. Jakbym siadła tak bezczynnie czy np czytając książkę, zjadłabym całą paczkę ciastek. Według jakiegoś kalkulatora wyszło mi, że powinnam wypić prawie 3 litry wody. O matko i córko!!! Ja ledwo litr daje radę, a co dopiero trzy litry... W Wam jak idzie walka z nadprogramowym bagażem? Wiem, że lato temu nie sprzyja, ale tak na dobrą sprawę to chyba nie ma pory roku, która jest odpowiednia.. no może wiosna bo zrzucając ciepłe kurtki czy płaszcze nie jesteśmy w stanie nic ukryć😁. Pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia.

Ewa