Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie strasznie dużo rzeczy. Uwielbiam czytać, oglądać filmy (najlepiej w kinie), bardzo lubię podróżować, zwiedzać ciekawe miejsca(moim marzeniem jest podróż do Włoch), lubię robić zdjęcia. Ostatnio moją pasją jest projektowanie wnętrz, odnawianie starych mebli itp.(jest to jednak tylko moje hobby, a szkoda). Bardzo ważne miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. Nie mam ulubionego gatunku, a i lista wykonawców byłaby bardzo długa. Jestem bardzo tolerancyjna i szanuję ludzi, którzy mają inne poglądy. Ten wpis jest stary, a u mnie niewiele się zmieniło. Może poza jednym, mam nowe hobby - uwielbiam szydełkowanie. ??

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 285665
Komentarzy: 3667
Założony: 11 sierpnia 2006
Ostatni wpis: 27 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tibitha

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I : 101,2 kg (lekka otyłość) Cel II : 86,8 kg (nadwaga) Cel III : 72,2 kg (waga prawidłowa) do końca 2019 roku :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2017 , Komentarze (9)

Pochwalę się co udało mi się dzisiaj przygotować. 

Zupa z cukinią, pasternakiem, jarmużem i kukurydzą. 

Zamiast smalcu z fasoli zrobiłam wegetariański pasztet z soczewicy.

Ciasto z oliwkami (super przekąska na imprezę, świetnie smakuje do wina lub piwa:) 

A na deser ciastka owsiane i kokosowe :D

24 lipca 2017 , Komentarze (13)

i przejechać 50 km w niecałe 3 godziny (poprawiłam czas z soboty o 29 minut) :D Od razu człowiek się lepiej czuje i energia go rozsadza do działania. W pracy dzisiaj niedużo do zrobienia, dlatego postanowiłam po południu umyć okna i obiecałam koleżance upiec ciastka owsiane i ciasto z oliwkami. Mam też ochotę na smalec z fasoli. Poniedziałek nieźle się zapowiada. Miłego dnia :D

22 lipca 2017 , Komentarze (16)

zrobiłam dzisiaj rano na rowerze. Fajna trasa, super się jechało. Odkryłam nowe ścieżki rowerowe. Dotleniłam się w lesie. 

Widok z mostu Siekierkowskiego. 

A to sam most, kolejny do kolekcji. Jeszcze tylko Północny i wszystkie uda mi się zaliczyć. 

Nie piszę ostatnio zbyt często, bo u mnie rządzi obecnie rutyna (więc nie bardzo jest o czym pisać) - rano rower, dieta, 5 razy w tygodniu treningi, praca i codzienne obowiązki, czyli życie grubasa, który się postanowił odchudzić. Raz jest lepiej, raz gorzej, jak u wszystkich. Za tydzień urlop, wyjazd na wieś z Kalą i Georgem. Będzie ubaw po pachy. Oby tylko była fajna pogoda :D

9 lipca 2017 , Komentarze (7)

Dziś popołudniu przejechałam 31 km w rekreacyjnym tempie. Fajna pogoda to aż żal byłoby jej nie wykorzystać. Trochę tłoczno, ale warto było się pomęczyć. Może przemawia przeze mnie egoizm, ale niektórzy mogliby nauczyć się przepisów i kultury. Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko temu, że coraz więcej osób korzysta z rowerów, rolek itp., naprawdę super, ale trzeba pamiętać o tym, że nie jest się samemu na drodze i o bezpieczeństwie swoim i innych. 

8 lipca 2017 , Komentarze (9)

Dziś naprawdę zaszalałam. Zrobiłam 47 km na rowerze, tym samym pobiłam swój dotychczasowy rekord. Jestem z siebie dumna. W zasadzie to dałabym radę przejechać więcej, ale wolałam nie przesadzić, bo mam jeszcze dzisiaj do zrobienia trening i w domu trzeba trochę ogarnąć. A teraz fotograficzna relacja z mojej trasy. 

Niedaleko Mostu Poniatowskiego 

Most Świętokrzyski 

Most Średnicowy 

Widok z pod mostu. 

Most Poniatowskiego wygląda trochę jak zamek :) 

Most Łazienkowski

Niestety nie dało się po nim przejechać, bo ścieżki jak widać na zdjęciu są w remoncie :(

Wybrzeże Kościuszkowskie. 

Most Gdański 

Jak widać nie wszystkich obowiązuje zakaz kąpieli w Wiśle ;) 

Most Grota-Roweckiego. 

I to koniec wycieczki. 

Kolejny most zaliczony, do pełnej realizacji planu został Most Północny. Jest to wykonalne, ale nie tak od razu. Przejechanie 70 km jednorazowo wymaga jeszcze trochę treningów. 

7 lipca 2017 , Komentarze (8)

Rower, dieta, treningi, a później cała reszta. Tak teraz wygląda mój dzień. Chwilowo nie mam żadnych zobowiązań, oprócz zawodowych, więc w zupełności mogę swój czas poświęcić tylko sobie. Mam nadzieję, że uda mi się ten mój rozkład utrzymać. Waga spada powoli, ale w miarę systematycznie. Chociaż jest lepiej to nadal muszę się bardzo pilnować i tłumić w sobie leniwca. 

Co do podsumowania to w czerwcu przejechałam 481 km na rowerze (ogólnie w tym roku 1116 km). Chciałabym w lipcu przejechać więcej, oby się udało, tym bardziej, że rower przeszedł małą naprawę i powinien teraz dużo lepiej jeździć (wymiana łożysk i klocków hamulcowych). Jutro mam zamiar dojechać do mostu Łazienkowskiego. Tam mnie jeszcze nie było (oczywiście na rowerze :). Życzę wszystkim fajnego i pogodnego weekendu. Do zobaczenia na trasie :D

28 czerwca 2017 , Komentarze (5)

 dzisiaj fatalna. Rano strasznie lało, a popołudniu duchota, a teraz burza, więc z roweru nici. Aura mnie nie rozpieszcza, ale to nie znaczy, że trening odpuściłam. Najpierw rozgrzewka, ćwiczenia z podkładkami fit&slide - 4 obwody po 10 powtórzeń na plecy i ramiona i tyle samo na nogi i brzuch. Do tego zrobiłam trening modelujący z piłką i sztangielkami i na koniec rozciąganie.

27 czerwca 2017 , Komentarze (8)

to tytuł książki, którą ostatnio czytałam. Polecam wszystkim. Jest to historia Amerykanki, która przeżywa dwa romanse - z francuskim przystojniakiem i francuską kuchnią. Bardzo fajna i świetnie napisana książka. Super dodatkiem są przepisy na proste, ale eleganckie dania. Po małej modyfikacji można prezentowane potrawy przygotować nawet w trakcie realizacji diety odchudzającej. 

A to zdjęcia z dzisiejszej jazdy. 

Zamek Królewski (oczywiście jak zwykle zdjęcie w pozycji leżącej) 

Wisła 

Zrobiłam 34 km. Piękna pogoda i rower to, to co lubię najbardziej. Jeszcze czeka mnie dziś trening interwałowy na rowerze stacjonarnym. Czuję się świetnie. Waga spada powoli, ale regularnie. Treningi 5 razy w tygodniu + rower sprawiają mi tyle radości. Fajnie znowu poczuć ten stan euforii, wywołany wysokim poziomem endorfin. Niech żyje aktywność fizyczna!!! Miłego popołudnia :D

22 czerwca 2017 , Komentarze (13)

Wiem, że nie powinnam zrywać liści z drzew, ale ja tak uwielbiam zapach lipy, że nie mogłam się powstrzymać. Chociaż to tylko jeden listek to mam trochę wyrzuty, bo gdyby wszyscy zaczęli zrywać liście i kwiaty lipy to na ulicach stałyby smutne kikuty i nie byłoby z czego zrobić miodu. Druga pamiątka to piękny siniak na łydce. Oszczędzę Wam tego widoku :) Najważniejsze jednak jest to, że po pierwsze przejechałam 31 km, a po drugie wczoraj pobiłam swój rekord i w ciągu godziny zrobiłam 15,9 km (do tej pory było 13,9 km/h). Nad Wisłą przygotowania do Wianków 2017 ruszyły pełną parą. Niestety mnie tam nie będzie. Od jutra zaczynam wakacje, tzn. nie ja, a moja starsza bratanica i zgłosiłam się na ochotnika, żeby zawieźć ją na wakacje do babci Uli, czyli mojej mamy. Spędzimy razem 3 dni. Za 6 dni będzie miała urodziny, więc chciałabym urządzić dla niej wcześniejszą babską imprezę. Prezent, a właściwie dwa na szczęście już kupiłam, więc przynajmniej to z głowy. 

Nie wiem co z tymi zdjęciami, czy robię w pionie, czy w poziomie to wychodzą obrócone. Też tak macie? 

21 czerwca 2017 , Komentarze (14)

Jestem, choć się nie odzywam. Trzymam dietę, jeżdżę na rowerze, ćwiczę i powoli chudnę. Cieszę się z tego co udało mi się osiągnąć. Motywacja wzrasta, a jak przychodzi gorsza chwila to zaciskam zęby i robię swoje. Zapełniam sobie dzienny grafik, czym tylko się da, żeby nie myśleć zbyt dużo o jedzeniu. Praktycznie zrezygnowałam z oglądania telewizji, wolę przeczytać książkę albo wcześniej iść spać. Obecnie mój optymalny czas snu to 7,5 godziny. O 21.30 oczy same zaczynają mi się kleić. Chociaż wieczorem naprawdę jestem zmęczona to nie żałuję, że wstaję bardzo wcześnie, bo wiem, że robię to dla siebie. Zaczynam traktować cały proces odchudzania nie jak jedno wielkie wyrzeczenie. Posłużę się cytatem, który na pewno znacie - "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść". 

A na koniec chciałabym się pochwalić :) 

To nie słoneczniki Van Gogha, ale praca mojej prawie dwunastoletniej bratanicy. Taka zdolna jak ciocia ;D