To nie świąteczna choinka, chociaż może ją trochę przypomina. Po prostu chciałam jakimś zabawnym akcentem poinformować Was, że w ciągu 2 miesięcy schudłam 13 kg :D Miały być kostki smalcu, ale nie mieli tyle w sklepie ;P
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 284631 |
Komentarzy: | 3667 |
Założony: | 11 sierpnia 2006 |
Ostatni wpis: | 27 maja 2019 |
kobieta, 48 lat, Warszawa
170 cm, 104.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Jeśli tylko chcesz możesz wszystko :D
To nie świąteczna choinka, chociaż może ją trochę przypomina. Po prostu chciałam jakimś zabawnym akcentem poinformować Was, że w ciągu 2 miesięcy schudłam 13 kg :D Miały być kostki smalcu, ale nie mieli tyle w sklepie ;P
Przeziębienie w końcu odpuściło, chociaż od 2 dni czułam się strasznie słabo. Wczoraj jak wyszłam wyrzucić śmieci to jak wróciłam to musiałam się położyć, bo tak się zmęczyłam. Myślałam, że to z powodu choroby, ale okazało się, że to z powodu niedoboru witamin z grupy B. Jak się nie je mięsa to trzeba suplementować te witaminy. Już wcześniej zanim przestałam jeść mięso brałam tabletki B complex (bo pomagają w odchudzaniu), ale tylko 2 razy dziennie, a teraz powinnam brać 5. Po dwóch dniach od zwiększenia dawki jest lepiej.
ŚNIADANIE : syrniki z jogurtem migdałowym, bananem i malinami +kawa z mlekiem
Obiad : pizza na spodzie z kalafiora z czerwonym pesto, cukinią, czerwoną cebulą, pieczarkami, czerwoną papryką, parmezanem i prażonym słonecznikiem
+ figi z twarożkiem naturalnym i pistacjami
Kolacja : zupa krem z białych warzyw z czarnuszką, prażonymi pestkami dyni i wędzoną papryką
+ jabłkowy torcik z masłem orzechowym
Jak widać z tytułu przedłużam swoją dietę bez mięsa o jeszcze jeden miesiąc. Spodobało mi się to na maxa :D
Śniadanie : kanapki z pastą z bobu i prażonym słonecznikiem + pomidory + koktajl z kefiru, banana, jagód i mielonego lnu + kawa z mlekiem
Obiad : kaszotto z brukselką, fasolką szparagową i pieczarkami
+ jogurt naturalny z sosem śliwkowym i pistacjami
Kolacja : Zapiekane piramidki z cukini, pomidora, papryki i mozzarelli z sałatą +ananas
Śniadanie : serek wiejski z pomidorem i rukolą
+ jogurt naturalny z domową granolą i otrębami, bananem i borówkami
Obiad : ciecierzyca w sosie pomidorowym z wędzonym tofu
+ pina colada
Kolacja : sałatka z awokado, pomidorów, sałaty lodowej, zielonych oliwek, twarogu wędzonego i kiełków słonecznika
Dziś taki szybki wpis. Czuję się trochę lepiej, chociaż wyprawa do apteki i do serwisu rowerowego, bo był po drodze, a później do Biedronki, bo potrzebowałam fig i nektarynek do sałatki strasznie mnie zmęczyła i bałam się, że znowu przeziębienie rozłoży mnie na łopatki. Zobaczymy jak będzie jutro.
ŚNIADANIE : kto powiedział, że na śniadanie nie da się zjeść zupy (zupa krem z dyni z batatem i pestkami słonecznika + grzanki z pomidorową salsą z mozzarellą + jabłko
OBIAD : sałatka z rukoli, sałaty lodowej, fig, nektarynki, czerwonej cebuli, orzechów nerkowca, pistacji, jagód goji i sera feta z miodowym vinegretem (REWELACJA!)
A na deser czekoladowy mus bez czekolady
KOLACJA : omlet z cukinią i czerwoną cebulą + sałatka z pomidorów i szpinaku
Ale ten miesiąc szybko zleciał. 31 dni bez mięsa wytrzymałam bez większego trudu. Nadal za nim nie tęsknię, więc nadal nie będę go jeść, chyba, że naprawdę poczuję na niego ochotę to się wtedy skuszę. Nie wiem, czy dzięki temu, że nie jadłam mięsa i wędlin tylko raz w ciągu tego miesiąca miałam ochotę na słodycze. Poczekamy, zobaczymy niedługo okres, więc jeszcze wszystko jest możliwe. A teraz najważniejsze przez miesiąc schudłam 7,8 kg :) Niestety radość psuje mi to jak dzisiaj się czuję. Było lepiej, a znowu mam okropny katar i straszne osłabienie. Jutro nie ruszam się z łóżka nawet na jeden krok.
Dzisiaj same pyszności :
Śniadanie : owsianka
+ placki z dyni z cynamonowym twarożkiem i domowym dżemem porzeczkowym + nektarynka
Obiad : risotto verde z zielonym groszkiem, fasolką szparagową i szpinakiem z parmezanem
+ śliwkowe crumble z jogurtem naturalnym i pistacjami
Kolacja : sałatka z ogórka, czerwonej cebuli, awokado, ciecierzycy i czarnuszki + gruszka
Na rowerze nie jeżdżę, bo po pierwsze chyba bym z niego spadła, a po drugie chyba znowu przebiłam oponę. Po prostu super :( tylko tego mi jeszcze brakowało.
Lista rowerowych przebojów cd: film słaby, nawet świetni aktorzy go nie ratują, ale za to muza super :D
Śniadanie : serek wiejski z rukolą, rzodkiewkami, otrębami i pomidorem +chleb z masłem +koktajl z mleka, borówek, banana, mielonego lnu i oleju lnianego
Obiad : zupa jarzynowa z fasolką szparagową
+ pizza z patelni z czerwoną cebulą, pieczarkami, kolorową papryką mini, mozzarellą i zielonymi oliwkami + sałatka z pomidorów, rukoli
Kolacja : muffinki warzywne z dyni i soczewicy z ogórkiem, rzodkiewkami w sosie jogurtowo-koperkowo-czosnkowym +koktajl bomba witaminowa (kiwi, szpinak, jabłko, natka pietruszki i olej lniany)
Aktywność :14 km na rowerze i 2 km spaceru.
Aktywność fizyczna = 0 Czuję się już dużo lepiej, ale postanowiłam jeszcze jeden dzień odpuścić szczególnie rower. Bałam się, że jak się za bardzo sforsuję szczególnie, że rano jest chłodno to znowu pojawią się objawy przeziębienia.
Dzisiejsze menu :
Śniadanie : sałatka z kaszy jaglanej, rukoli, pomidorów, ogórka kiszonego i twarogu wędzonego + jogurt naturalny ze śliwkami, otrębami i pestkami słonecznika +kawa z mlekiem
Obiad : zupa ogórkowa + makaron z kurkami, cukinią, bobem, czerwoną cebulą i parmezanem + nektarynka
Kolacja :sałatka z awokado, pomidorów, ogórka, czerwonej cebuli, sałaty lodowej i orzeszków pini + gruszka
Nadal nie czuję się najlepiej. Jak przestało boleć mnie gardło to dostałam kataru. Po prostu super :( Żeby nie rozłożyć się zupełnie odpuściłam dzisiaj rower i ćwiczenia, jedynie skoczyłam na bazarek (3km) po żółte pomidory, fasolkę szparagową i śliwki i zaliczyłam 2 km spacer.
Moje dzisiejsze menu :
Śniadanie : owsianka +sałatka z pomidorów, sałaty, rzodkiewek i twarogu wędzonego + śliwki z jogurtem naturalnym, otrębami i orzechami nerkowca
Obiad : zupa jarzynowa z kalarepą i fasolką szparagową + placki dyniowe z cynamonowym twarożkiem i dżemem porzeczkowym + jabłko
Kolacja : zupa krem z dyni z serem feta i pestkami dyni + gruszka
Jak widać codziennie robię coś z dyni. W tym tygodniu na pewno jeszcze się pojawi jakieś danie z nią w roli głównej. Dynia, którą przywiozłam, a właściwie jej połowa ważyła z 5 kg, a ja dopiero przerobiłam 1kg. Część mogłabym zamrozić, ale niestety w zamrażalniku nie mam miejsca. Może macie jakieś pomysły jak przetworzyć dynię. Od razu mówię, że marynowana odpada. Mam do niej uraz jeszcze z dzieciństwa, który spowodował, że w ogóle nie chciałam jeść niczego z dynią. Dopiero 3 lata temu dałam się namówić na placki z nią i zapałałam do niej wielką miłością :D
Listy ciąg dalszy :
Sobota minęła dość pracowicie m. in. na myciu okien, ogólnym sprzątaniu, koszeniu trawy (slalom gigant wśród krzewów i drzew), nawożeniu iglaków, róż i innych roślin i takich tam jeszcze różnych pracach ogrodniczych. Wieczorem bawiłam się w fryzjera i farbowałam mamie włosy, a później upiekłam jeszcze trzy blachy zdrowych ciastek dla dzieciaków, bo przyjechały na ostatni tydzień wakacji do babci.
W niedzielę rano zrobiłam 12 km na rowerze mimo, że trochę padało i było chłodno. Po południu wracałam, a właściwie wracaliśmy, bo odwiózł mnie brat z bratową. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na budowę ich nowego domu, gdzie spędziliśmy półtorej godziny na zaznaczaniu budowlanych niedoróbek. Ach Ci fachowcy od siedmiu boleści.
W czasie wyjazdu jadłam "normalne" jedzenie. Był więc mały kawałek sernika na zimno (urodzinowego mojej mamy, specjalnie dla mnie zamrożonego), pierogi leniwe ze śmietaną, zupa ogórkowa z makaronem i ziemniaki z marchewką i groszkiem. Uważam, że od czasu do czasu tego typu potrawy nikomu nie zaszkodzą, ani nie spowodują, że zaraz przytyjemy. Wystarczy zachować zdrowy umiar w ilości tego co jemy. Przywiozłam sobie dynię, buraki, ogórki kiszone, domowy dżem porzeczkowy i kurki (wszystkie warzywa i porzeczki są z własnego ogrodu hodowane bez chemii tylko na naturalnym nawozie z pokrzywy).
Dzisiaj prawie zero aktywności fizycznej (tylko 2 km na rowerze po zakupy), bo po dość aktywnym weekendzie muszę trochę odpocząć i naładować akumulatory. Jutro wracam do jazdy na rowerze i ćwiczeń, jeśli tylko się nie rozłożę, bo boli mnie głowa, jest mi zimno i coś mnie drapie w gardle. Nie mogę się teraz rozchorować, bo już do wiosny będę łapać przeziębienie za przeziębieniem. Zaraz zaaplikuję sobie kurację czosnkową i nalewkę bursztynową na gardło może mi przejdzie.
Dzisiejsze menu :
Śniadanie : twaróg półtłusty ze śmietaną, rzodkiewkami i otrębami + domowa Granola z jogurtem naturalnym, mango i pestkami dyni
Obiad : zupa krem z dyni ze szczypiorkiem i pestkami słonecznika + sałatka z pomidorów, sałaty lodowej, czerwonej cebuli i wędzonego tofu + ananas z twarożkiem naturalnym
Kolacja : omlet z czerwoną cebulą i cukinią + sałatka z pomidorów, ogórka kiszonego i czosnku + śliwki
A na zakończenie dnia kolejny utwór z mojej rowerowej listy :