Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie strasznie dużo rzeczy. Uwielbiam czytać, oglądać filmy (najlepiej w kinie), bardzo lubię podróżować, zwiedzać ciekawe miejsca(moim marzeniem jest podróż do Włoch), lubię robić zdjęcia. Ostatnio moją pasją jest projektowanie wnętrz, odnawianie starych mebli itp.(jest to jednak tylko moje hobby, a szkoda). Bardzo ważne miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. Nie mam ulubionego gatunku, a i lista wykonawców byłaby bardzo długa. Jestem bardzo tolerancyjna i szanuję ludzi, którzy mają inne poglądy. Ten wpis jest stary, a u mnie niewiele się zmieniło. Może poza jednym, mam nowe hobby - uwielbiam szydełkowanie. ??

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 284659
Komentarzy: 3667
Założony: 11 sierpnia 2006
Ostatni wpis: 27 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tibitha

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I : 101,2 kg (lekka otyłość) Cel II : 86,8 kg (nadwaga) Cel III : 72,2 kg (waga prawidłowa) do końca 2019 roku :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2006 , Komentarze (1)

 Ten ostatni tydzień nie należał do najbardziej udanych. Nie chcę, żeby moje słabości mnie pokonały. Będę walczyć dalej i postaram się dotrzymywać swoich obietnic. Może w końcu mi się uda, bo dość mam bycia grubasem. Akcja sylwestrowa nadal w pieluchach, ale mam nadzieję, że w końcu coś się zmieni.

15 listopada 2006 , Komentarze (4)

Przez jakiś czas wydawało mi się, że udaje mi się go oszukiwać, ale on ma swoje sposoby i sposobiki i utrudnia mi moje odchudzanie na każdym kroku. Na razie udawał, że wszystko akceptuje i dietę i ćwiczenia, ale doszedł ostatnio do wniosku, że za dobrze mi idzie, dlatego też postanowił się zbuntować. Jak tak dalej pójdzie to się totalnie załamię i klapa murowana. A ja już postanowiłam, że nie chcę być więcej grubasem. Czeka mnie straszna walka. Ciekawe kto zwycięży? Może to mi uda się zdobyć nagrodę?

11 listopada 2006 , Komentarze (2)

Wczoraj się nie popisałam wieczorem zjadłam lody i czekoladę. Wydawało mi się, że nic mi się nie stanie jak sobie zrobię małą przerwę w przestrzeganiu zasad. Jednak dzisiaj już nie jest tak różowo. Nie mogę dojść do ładu z całym tym odchudzaniem. Z jednej strony mam już wszystkiego dość, a z drugiej  chciałabym chociaż raz spojrzeć w lustro z czystym sumieniem i żeby inni patrzyli na mnie i nie myśleli, ale gruba, jak mogła do tego dopuścić. Wiem, że odchudzanie to nie przysłowiowa bułka z masłem tylko  mozolna wspinaczka na szczyt, którego na razie u mnie nie widać, bo zasłaniają go chmury. Zresztą ostatnio mam wszystkiego dość i to nie tylko kwestia okropnej pogody. Jestem zmęczona całym tym życiem. Ciągłą gonitwą w pracy, w domu, a najgorsze jest to, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego i nic z tym nie robię. Mam bliskich i znajomych, na których mogę liczyć, ale ostatnio czuję się potwornie samotna, chociaż wokół jest mnóstwo ludzi. Zabija mnie ta monotonia praca, dom, praca, dom i tak w kółko. Mam z tym problem i tak jest od dzieciństwa nie potrafię się zmobilizować, szybko się zniechęcam, niby mam dużo fajnych pomysłów, ale ich nie realizuję. Trudno jest być takim niepewnym człowiekiem, bo albo czeka cię samotne życie w obawie, że możesz swoim postepowaniem skrzywdzić drugą osobę, albo ciągła kontrola swoich zachowań. Czy do wszystkiego trzeba dążyć z takim trudem?

9 listopada 2006 , Komentarze (2)

Niestety nie mogę sie pochwalić, że strzałeczka na wadze w końcu się ruszyła, bo nadal stoi w miejscu. Dobre chociaż i to, że nie powędrowała do góry. Trochę mnie to stresuję, bo od trzech tygodni waga ani drgnie. Jednak wiem, że tak musi być, bo swoje nadprogramowe kilogramy zbierałam latami, więc nie ma co się dziwić, że ich zrzucanie idzie teraz wolno.
Postanowiłam sobie dzisiaj, że postaram znaleźć czas na realizowanie moich planów, a przede wszystkim dążyć do tego, aby zostały wykonane. Muszę też robić więcej rzeczy dla siebie niż dla innych. Moje potrzeby są tak samo ważne.

8 listopada 2006 , Skomentuj

Od jakiegoś czasu dość często boli mnie głowa. Boli mnie rano kiedy się budzę, w ciągu dnia i wieczorem kiedy idę spać. Jeszcze niedawno ból głowy nie był moim zmartwieniem. Nie musiałam brać środków przeciwbólowych. Może powinnam pójść do lekarza i zrobić sobie badania, a może wy znacie jakieś lekarstwo na ból.
Dieta idzie jako tako, choć waga nadal stoi w miejscu, ale nie załamuję się.  Dużo pomaga mi wsparcie dziewczyn, z którymi rozpoczęłam akcję sylwestrową. Mam nadzieję, że uda nam się zrealizować nasze plany.

4 listopada 2006 , Komentarze (2)

Wróciłam w czwartek wieczorem i już czułam się jakoś niewyraźnie, a w piątek rozłożyłam się na dobre, więc dlatego dopiero dzisiaj udało mi się dotrzeć do komputera. Jak ja uwielbiam kiedy boli mnie gardło i cieknie mi z nosa, a głowa ma wielkość boiska. Dieta idzie jako tako i chociaż waga nie drgnęła w wiadomym kierunku nie załamuję się tylko jak się wykuruję od razu biorę się do roboty. Mam nadzieję, że akcja sylwestrowa i wsparcie uczestniczek pomoże mi osiągnąć upragniony cel.
We wtorek dowiedziałam się, że mojemu 19-letniemu kuzynowi urodziły się dwie córeczki Oliwka i Sandra. Są bardzo maleńkie, bo urodziły się 2 miesiące za wcześnie, ale już same zaczęły oddychać. Szkoda, że taki inteligentny chłopak tak sobie skomplikował życie, a miał tyle świetnych planów. Życie potrafi nas niesamowicie zaskakiwać i kłaść kłody pod nogi.
Wyjątkowo minione święto upłynęło w dość dobrej atmosferze. Czasami warto spotkać się z rodziną i tak poprostu pogadać.  

29 października 2006 , Komentarze (2)

Byłam w piątek u fryzjera i tak z brunetki stałam się częściową blondynką. Całkiem fajna zmiana, a to wszystko dzięki mojej fryzjerce Kindze. Ta dziewczyna ma świetne wyczucie i dobrą rękę, mogę ze spokojem oddać się w jej ręce. Dieta idzie jako tako, chociaż nie ma jakiś większych powodów do sukcesu jest ok. Najważniejsze, że się nie poddaję, bo nie chcę wracać do tego co było. Nie ważne, że za oknem pada deszcz ja mam świetny humor i mam nadzieję, że ten stan będzie trwał jak najdłużej, chociaż najbliższy zjazd rodzinny może mi go popsuć, ale nie dam się wyprowadzić z równowagi. Będę twarda jak ninja, bo ninja nie może być miętka.

25 października 2006 , Komentarze (3)

Ostatnio mam świetny humor. Dieta idzie całkiem dobrze. Są czasami małe potknięcia, ale nie roztrząsam ich za długo po prostu wstaję i idę dalej. Cieszą mnie tak przyziemne rzeczy i sprawy, które dawniej mijałam z pośpiechem. Chyba zaczynam się zmieniać i to nie tylko kwestia straconych kilogramów, ale tego co we mnie siedzi. Doszłam do wniosku, że musiałam dojrzeć do wielu decyzji dopiero teraz i zaczynam wierzyć, że nie jest dla mnie za późno. Robię coś dla siebie, a nie dla kogoś innego, żeby zwrócił na mnie uwagę. Ja to ja i nie ważne czy będę ważyć 100 czy 60 kg. Szkoda, że większość osób zwraca uwagę tylko na to co jest na wierzchu, a zapomina o środku.  Wiele razy spotkałam się, że osoby, które poznawałam dopiero później przyznawały się do tego, że nie myślały, że jestem taką fajną osobą.  Czasami traktują nas jak wybryk natury, który powinien być zamknięty, żeby nie psuł widoku ich wspaniałego świata. Smutne, ale coś w tym jest. Mam nadzieję, że jeśli uda mi się osiągnąć swój cel nie stanę się podobna do tych, którzy postrzegali mnie jak dziwoląga i oceniali mnie, chociaż nic o mnie nie wiedzieli.

19 października 2006 , Komentarze (2)

Wczoraj wieczorem zadzwonił mój brat Adrian. Czasami porafi zaskoczyć. Pogadaliśmy sobie i nastrój mi się poprawił. Dzisiaj waga znowu pokazała mniej, więc głowa do góry. Trzeba zakasać rękawy do dalszej pracy i nie poddawać się. Myślę, że ten ostatni okres był taki poplątany z powodu braku kontaktu z moimi bliskimi i znajomymi (rozmowy telefoniczne nie zastąpią bezpośredniego kontaktu). Ich wsparcie i rozmowa z nimi wiele dla mnie znaczą. To jest pewien sposób terapii, przynajmniej ja tak to odbieram. Samotne wieczory  i taki zastój to dla mnie jak trucizna, która niszczy mnie od wewnątrz. Wiem jednak, że nie mogę obarczać innych swoimi wszystkimi problemami, ale dobrze jest wygadać się tak poprostu komuś kto cię wysłucha.
Wstaję codziennie o 6.00 rano, żeby poćwiczyć przynajmniej 30 minut. Nigdy nie miałam większych problemów z rannym wstawaniem, ale ta konsekwentność i ten zapał są dla mnie dużym zaskoczeniem. Wieczorem urządzam sobie kolejną rundę ćwiczeń i idzie mi coraz lepiej. Chociaż ostatnio przeczytałam, że nie powinno wykonywać się ciągle tych samych ćwiczeń, bo nasz organizm się do nich przyzwyczaja i nawet systematyczne ich wykonywanie nie będzie przynosić efektu. Wypróbowałam już tę poradę w praktyce i wydaję mi się, że przynosi korzyści. Muszę tylko opracować sobie kilka układów (przynajmniej trzy) tak, żeby nie ćwiczyć ciągle tego samego.

18 października 2006 , Skomentuj

Coś dziwnego dzieje sie ze mną. Niby z dietą jest wszystko ok. Przestrzegam  wszystkich zaleceń. Ćwiczenia idą mi coraz lepiej. Codziennie wstaję o 6.00, żeby przed pracą trochę się rozruszać i wieczorem kolejna porcja ćwiczeń. Jednak wieczorem czuję się tak zniechęcona , że nawet nie chcę mi się iść wykąpać, a ostatnio zdarzyło mi się zasnąć w ubraniu. Od tygodnia wybieram się do fryzjera i jakoś nie mogę się zebrać. Muszę chyba podładować swoje akumulatorki, tylko nie wiem jak. Przez cały czas miałam dobre samopoczucie, którego nawet nie popsuły moje małe niepowodzenia, ale teraz jest coraz lepiej więc co mi jest. Może ktoś pomoże mi to wyjaśnić. Liczę na wasze wsparcie. Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi.