Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128908
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 października 2011 , Komentarze (3)

No tak, 10dag to nie dużo, ale to już 3 dzień po 10 dag, bo dziś też sprawdziłam... a to daje razem 30dag w górę a nie w dół, załamka  . Dzisiaj sobie pofolguję, tzn, na obiad zjem 5 ruskich pierogów bez okrasy. Będę je lepić parę godzin i nie chce mi się gotować coś innego dla mnie, więc je zjem. Zobaczymy, co jutro pokaże waga.
Teraz jem grzecznie śniadanie: płatki owsiane z mlekiem, wypiłam już kawę.
II śniadanie: sok pomidorowy
obiad: 5 pierogów ruskich ( będą małe, bo wykrawam je szklanką koktajlową) 
podwieczorek: jabłko i 5 suszonych śliwek, może one ruszą moją przemianę materii,
kolacja: kefir owocowy.
Na 20.00.jadę na francuski. Już nie da się o tej porze chodzić na zajęcia z kijkami, bo jest okropnie ciemno a ja mieszkam w takim miejscu, że przez ostatnie 2km zero oświetlenia i nie ujrzysz żywego ducha... bezludzie totalne. Raz się tak przeszłam, z duszą na ramieniu dotarłam do domu i już nigdy więcej. Trzeba czekać do wiosny, gdy znów dzień będzie dłuższy.
Dla swojego brzydkiego, tłustego ciałka dzisiaj rowerek 20km i 200 brzuszków. Miłego dnia Wam życzę.

Muszę sprostować... nie zjadłam tych pierogów, jutro ważenie więc nie miałam odwagi nawet ugryźć. Zjadłam na obiad zupę ogórkową  Jutro chwila prawdy, ale nie spodziewam się cudów, bo niby dlaczego właśnie jutro miałoby być w dół a nie znów w górę 10dag  i to mnie właśnie przeraża. 
Bawiłam się z tymi pierogami 3h z gotowaniem i sprzątaniem kuchni. Wyszło mi 83szt. tj 2kg i troszkę. Już je ostudziłam i przełożyłam do woreczków, do każdego wlałam łyżkę stołową oliwy i tak je zamrażam. Jak trzeba to mam gotowce dla Pana Męża, bo wystarczy je wyjąć z zamrażarki, włożyć do mikrofali albo na wrzątek na chwlię dosłownie i już są gotowe. 

26 października 2011 , Komentarze (3)

Znów wlazłam rano na wagę a obiecałam sobie, że będę się ważyć raz w tygodniu i teraz mam za swoje, waga znów 10 dag w górę  a przecież naprawdę nie oszukuję, dietkuję, ćwiczę...  . Można się zniechęcić, oj można... . 
W domu atmosfera bez zmian... to też mnie dołuje, nie pomaga raczej. Dzisiaj w planie rowerek 20kil. bo pada i wieje, więc nie będzie kijków.  150 brzuszków machnę.Poza tym pójdę posprzątać trochę w moich pomieszczeniach ogrodniczych. To tyle dla ciałka a co dla żołądka:
śniadanie: 2kr. chleba z tuńczykiem, 4 pomidorki koktajlowe i sałata lodowa.
II śniadanie: truskawki z jogurtem naturalnym
obiad: wgł przepisu jednej z Vitalijek: makaron z kurczakiem, marchewką, pekinką, cebulą, porem i kukurydzą z puszki, zupa ogórkowa
podwieczorek: sok pomidorowy
kolacja: kromka chleba z dżemem z dyni z własnej roboty.

25 października 2011 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień zakończyłam jeszcze godzinnym ujeżdżaniem rowerka stacjonarnego. Zrobiłam 20km i spaliłam 722kcal. Dzisiaj stanęłam na wadze a tu znów 78,8kg załamka  . Nie mogę ważyć się codziennie, bo to mnie przygnębia.
 Przeprosiłam się z rowerkiem, choć już patrzeć na niego nie mogłam, ale spodobało mi się Wasze podejście i często czytałam: " dzisiaj dla ciałka zrobię... "... no właśnie, to ja też będę dla swojego tłustego ciałka coś robić. Za godzinę, po śniadaniu siadam na rowerek i zrobię znów 20km. Może jeszcze 100 brzuszków, bo coś ostatnio mam wzdęcia i wyglądam jak w ciąży... .  Wieczorem na francuski, pójdę pieszo 9km a wrócę busem. Zabiorę też Bellę na spacer, robiąc pętlę na polach blisko domu, robimy 5km. Ona pobiega, jest wtedy taka radosna, że udziela mi się to jej psie szczęście.A co dzisiaj dla żołądka:
śniadanie: 69g pieczywa z tuńczykiem w sosie własnym, ogórek kiszony, parę pomidorków koktajlowych, sałata lodowa, tzn zrobię z tego kanapkę.
II śniadanie: truskawki z jogurtem nat.
obiad: kasza gryczana, pierś z kurczaka, surówka z czerwonej kapusty
kolacja: znów nie mam pomysłu... może kefir owocowy
A tu trochę jesiennych klimatów 

24 października 2011 , Komentarze (3)

Wiem, że dzisiaj nie jest dzień ważenia, ale musiałam się zważyć, bo mnie strasznie dołował ten ostatni zastój... no i wreszcie jest spadek. Nie ma to jak " mężowski bicz nad głową" i pusta lodówka. Cieszę się, że minął weekend i nie muszę na niego patrzeć. Sprzątnę trochę chatkę, bo ostatecznie też w niej mieszkam i pójdę na marsz a później do ogrodu. Rano jest jeszcze chłodno i  wieje, więc najpierw ugotuję obiad.
Menu: śniadanie: 2 jajka, 90g pieczywa, sałata lodowa, pomidory koktajlowe
II śniadanie: szklanka owoców jagodowych i jogurt naturalny
obiad : 2 pałeczki z kurczaka gotowane, kasza gryczana, surówka z czerwonej kapusty, zupa ogórkowa
podwieczorek: jogurt nat.
kolacja: mandarynki
Dzięki Wam Vitalijki za wsparcie. Musiałam się wygadać, bo  przecież w domu nie mam do kogo ust odworzyć. A poza tym, nikt w rodzinie o niczym nie wie. W ogóle, to nie miałam ochoty na pytania, przesłuchania... . Jeszcze raz Wam dziękuję. 

23 października 2011 , Komentarze (3)

To nie pierwszy incydent, to całe moje parszywe życie... . Cały czas słyszę, że nic nie robię, że jestem leniwa, że do niczego nie mam prawa.... . Zabił we mnie poczucie własnej godności, całą moją radość życia, ciągle słyszałam, że nic mi się nie należy... a ja jak ta głupia pokornie znosiłam te obelgi, zawsze siebie winiłam za to jak jest... . A między znajomymi, w rodzinie uchodzimy za wzór doskonałego związku. Moja mam to nawet się nie domyśla, że coś się dzieje. Im więcej było w domu dostatku, pieniędzy, tym było gorzej, teraz rozumiem starą ludową mądrość, że "pieniądze szczęścia nie dają"... . Jutro nowy dzień, nie łudzę się, że będzie lepszy, ale trzeba iść dalej. 




mówią, że "pieniądze 

23 października 2011 , Komentarze (3)

Przede mną kolejny beznadziejny dzień... . Nic mi się nie chce, nawet pisać mi się nie chce. Może następny tydzień będzie bardziej optymistyczny. 
Pokłóciłam się z Moim Panem Mężem. Poszło o to, jak wyglądam, tzn. ile ważę. Nie mam ochoty go przepraszać, jeszcze nie teraz. Padło za dużo przykrych słów. To znęcanie się psychiczne a ja czuję się winna... .

22 października 2011 , Komentarze (2)

Załamka na całego, już drugi tydzień waga nie drgnęła  fakt nie wzrosła też ,ale co z tego. Ja chcę, żeby wreszcie zaczęła spadać. Tyle zmieniłam w trybie życia, ruszam się, maszeruję, urządzam sobie sprzątania, pucowania i prasowania, żeby tylko nie siedzieć w fotelu, a tu zero wyników.Jestem zła, rozczarowana, zawiedzona i smutna.Wczoraj pojechałam z koleżanką do jej znajomej wykopywać brzózki, ale się tego nawykopywałam, bolały mnie ramiona i plecy.A później w tym "wykopanym lesie" zapakowanym do samochodu, siedziałam sobie z dyndającymi mi nad głową gałązkami . Szkoda, że nie miałam aparatu, bo naprawdę, warto było to uwiecznić Dzisiaj czeka mnie cd prac w ogrodzie, kiedy ja to skończę, czy dam radę uporządkować wszystkie rośliny przed pierwszym śniegiem? 
Menu: śniadanie: owsianka i jabłko
II śniadanie: mandarynki
obiad: kapuśniak, ryż z mięsem i surówka z czerwonej kapusty
podwieczorek: truskawki z jogurtem
kolacja: jeszcze nie wiem... .
Życzę Wam udanego weekendu.

19 października 2011 , Komentarze (2)

Pracowity dzień, oj pracowity. Pogoda był piękna, a ja musiałam ten czas spędzić w pomieszczeniu a nie na dworze. Prasowałam dzisiaj 5h nóg nie czuję... ale zrobiłam jeszcze te 10km marszu. Bella ma zapalenie ucha, zakrapiam i smaruję ucho 2 razy dziennie. Od zawsze ma kłopoty z tym jednym uchem, to przez to, że ma bardzo gęstą sierść i to jedno ucho wyjątkowo mocno jej zarasta. Trzeba je czyścić, usuwając martwą sierść i często przepłukiwać. Biedna moja pudelka  . 
Dietkowo też ok, menu:
śniadanie: 100g pieczywa z wędliną i pomidorem
II śniadanie: kefir i galaretka owocowa
obiado-kolajca: ryż z groszkiem i jajkiem, korniszony
Dzisiaj mało piłam wody, nie wiem czy zaliczyłam 750ml. ale jeszcze coś tam wypiję wieczorem.

18 października 2011 , Komentarze (1)

I kolejny dzień jesieni... . Pogoda bez zmian, mróz i słońce. Obiady już przygotowałam, chatka odkurzona, śniadanie zjedzione, kawa wypita... zaraz zabieram Bellę i idziemy popracować w ogrodzie. Wczoraj dużo zrobiłam, ale ciągle jeszcze sporo do zrobienia. Co roku obiecuję sobie, że już nie będę bawić się z przechowywaniem i sadzieniem dalii, cann, czy calli, ale co roku żal mi wyrzucić roślinki i pakuję je do kartonów, wywożę do sąsiadki na przechownie i wosną znów je sadzę a jesienią znów marudzę ... że mam z tym tyle pracy.
Menu:
śniadanie: 75g pieczywa z kremem chrzanowym, 2 jajka na twardo i ogórek zielony,
II śniadanie: kefir, banan
obiad: resztki wczorajszego dnia : kasza gryczana, polędwiczka wieprzowa i surówka z buraczków
podwieczorek: jogurt i owoce
kolacja: jeszcze nie wiem... może ryżowe pieczywko z dżemem z dyni... .
A co zrobię dla ciałka? marsz z kijkami 10km wieczorem. 

17 października 2011 , Komentarze (3)

Pięknie świeci słońce, ale jest -3 stopnie. Ugotowałam już obiady, sprzątnęłam chatkę, zaraz wybieram się na kijki a po powrocie do ogrodu, mam dużo prac porządkowych do wykonania. 
Nastrój ciągle podły, jakoś tak trudno żyć, gdy bliscy są tak naprawdę "obcy"  ... .
Menu: śniadanie: 120g pieczywa z chrzanem i wędliną drobiową + ostanie pomidorki koktajlowe
II śniadanie: banan i mały kefir
obiad: kasza gryczana, polędwiczka wieprzowa gotowana ( skończyły mi się drobiowe filety), surówka z czerwonej kapusty,
podwieczorek: kefir owocowy
kolacja: ryżowe pieczywo z białym serem i pomidorem