Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128600
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2007 , Komentarze (2)

Moja klawiatura odmówiła przed chwilą posłuszeństwa, nie chciała pisać ...
Krakusiu, wytrzymałam,... dzisiaj mam jakiś dziwny dzień.... od rana wszystko leci mi z rąk. Dobrze,że połowę dnia spędziłam u fryzjera, zrobiłam kolor i wytrymowałam włosy,żeby było ich dużo mniej.
Teraz odpoczywam i staram się niczego nie ruszać ,żeby znów nie potłuc czegoś. Mój drogi bazyl też mi dzisiaj narozrabiał, stłukł wazonik. Rzucił w niego piłeczką. Pechowo dzisiaj u nas, oby do końca dnia nic się już nie wydarzyło.

8 maja 2007 , Komentarze (4)

nie mogę nic robić w ogrodzie, bo wiatr nie pozwala oddychać!!! Zakropiłam oczy i nos i nic, kicham ciągle. Oj nie cierpię takich wiaterków wiosną, kiedy pylą drzewa i do mieszkania wdzierają się nasiona i puszki mleczyków!!!!
Wróciłam z psiakiem od weterynarza, wreszcie ma wszystkie szczepienia i nawet czip więc dzisiaj dostał paszport, możemy wyruszać na wakacje.... .
Dziś samopoczucie odrobinę lepsze , nie podjadam, trzymam się dzielnie.Na śniadanie był chudy twarożek z warzywami, na obiad zrobię szpinak z jajkiem i sałatę na zagryskę. Na resztę dnia nie mam pomysłu. Oj,żebym tylko wytrzymała....
Życzę Wam i sobie miłego dnia.

7 maja 2007 , Komentarze (5)

jestem zła, wściekła, dzisiaj wyjątkowo rozdrażniona, dobrze ,że M. w delegacji to mi nie wchodzi w drogę. Siedzię sama, pogoda nie pozwala wyjśćdo ogrodu, okropieństwo!!!!!!!!!! Siedzę cały dzień w domu i żrę i tylko trzaskają drzwiczki od lodówki i w szafkach kuchennych!!!!!!!!!! To koszmar, co ja wyprawiam!!! Czy ja z tego nałogu żarcia wyjdę wreszcie na normalną drogę , czy wrócę do zdrowego odżywiania, czy już do końca życia zostanę wstrętnym grubasem??!!
Nie mam sił i chęci ,brak mi zapału, już nawet przestałam ćwiczyć, wszystko do kitu!!!!!!!!!!! EEEE , lepiej stąd spadam, bo pozarażam Was swoim podłym nastawieniem. Może jutro będzie lepiej.

21 kwietnia 2007 , Komentarze (6)

Od 6.30. na nogach. Na dworze zimno i wietrznie więc do połunia szybkie zakupy głownie materiały budowlane na murowanego grilla, którego małżonek buduje przy altance.Później kawa i w tzw między czasie gotowałam obiad, dla M. rozmroziłam z żelaznego zapasu gołąbka, przygotowałam sos pieczarkowy. Dla mnie zupa jarzynowa z kawałkiem piersi z kurczaka. I wreszcie zajęcia ,coś co lubię najbardziej, para w ogrodzie. Wyplewiłam cały "warzywnik" ,kiedyś rosły w nim warzywa teraz głównie zioła i kwiaty. Zajęło mi to czas do 18.00. z jedną przerwą na kawę .Jestem padnięta. Właśnie na kolacje zjadłam drugą porcję zupy jarzynowej.Zaraz kąpiel ,masaż  i odpoczynek z lampką wina.
Trzymam się jakoś. ..... może nie będzie tak źle... .

20 kwietnia 2007 , Komentarze (2)

 Dużo czasu spędzam na pracach w ogrodzie. Sadzę, przesadzam, dosadzam. Dźwigam konewki z wodą, wiadra z piaskiem..... . Lepiej jak na siłowni.
Od wczoraj wróciłam do liczenia do 1000kca. Dzień zakończyłam na 879kcal. Nie wiem,czy znów się nie poddam, bo ze mną to już tak jest. A później żałuję, złoszczę się na siebie.
Dzisiaj jestem już po śniadaniu: serek homo light, 1kr. chrupkiego pieczywa i łyżeczka dżemu. (200kcal)
na obiad zupa jarzynowa nie zabielana, 2jajka sadzone na łyżeczce oliwki, surówka z marchewki (500kcal), na kolację kromka chleba razowego, trójkącik serka light,sałatka z białej kapusty z cebulą (200kcal). Mam w zapasie jeszcze 100kcal. To będzie na dwie kawy i jakiś mały owoc.
Dużo wody i herbatek owocowych. Obym wytrzymała. Zaraz jadę do fryzjera, później czas na przyjemności , może książka, może robótki na drutach nie dokończone po zimie. Miłego dnia życzę Vitalijkom.

11 kwietnia 2007 , Komentarze (6)

Pozbyłam się wszystkich resztek, nie kusi nawet okruszek ciasta, wszystko oddałam dzieciom. Z resztek wędlin i warzyw zrobiłam wczoraj mężowi sałatkę do pracy.
Wczoraj pojechałam na basen. Ledwie ruszałam się w tej wodzie, zero kondycji. Ale to dlatego ,że przez chorobę nie byłam na basenie cały miesiąc!!!Po południu poćwiczyłam na steperze, zrobiłam 100brzuszków, trochę innych ćwiczeń.
Zaczęłam też liczyć kalorie. Ciężko mi idzie ,zwłaszcza,że efektów nie ma. Znalazłam motywację, nie mieszczę się w żadne ubiegłoroczne wiosenne ubrania!!!!!!!! Koszmar.
Cel: żeby przez miesiąc zrzucić 4kg. bo 13.05. jedziemy na komunię w rodzinne strony. Jakoś nie wyobrażam sobie, żebym się mogła tam pokazać z obecną wagą!!!!!!!!!!Jak nie schudnę, to nie pojadę.
Dzisiaj w planie basen i tak jak wczoraj trochę ćwiczeń. W nocy popadał deszcze, może więc zajmę się roślinkami w ogrodzie.
Pozdrawiam serdecznie Vitalijki.

3 kwietnia 2007 , Komentarze (7)

próbuję nadrobić zaległości i w domu i w ogrodzie. Nie narzekam, bo akurat to, że w ogrodzie jest dużo do zrobienia to się cieszę. W piątek posadziłam żywopłot z tuji 27szt. takie już półtorametrowe drzewka, namęczyłam się, nie powie, ale zato nie chciało mi się jeść ,byłam tak zmęczona.
Cieszę się też, że wreszcie bazylek jest po pierwszych szczepieniach i już całe dnie spędzia ze mną na podwórku. Rozrabia okropnie, kradnie mi z wiaderka wyrwane chwasty, kładzie się pod łopatkę czy grabie, urwis. Zjada mi kwiatki, bratki, prymulki a nawet wczoraj pierwszego tulipana, a tak pięknie wkitł. Bywa,że muszę go zamykać na chwilę w domu,żebym mogła dokończyć prace.... .
Załatwia się też już na podwórku, choć jeszcze dyżurna gazeta ciągle na ganku leży w nocy.
Wracam też do ćwiczeń, dzisiaj solidny marsz, po powrocie brzuszki , jutro basen . Wiosna już w pełni a u mnie kg nie spadły. Ale przez 3 tygonie to ja tylko jeżałam i wcinałam.
Teraz znów liczę kcal, zapisuję ,co zjadłam .... . Trzymajcie za mnie Vitalijki kciuki. Pozdrawiam serdecznie.

24 marca 2007 , Komentarze (4)

Wracam do zdrowie, już jest lepiej, nie bolą zatoki, antybiotyki się skończyły, już nie leżę w łóżku. Wczorej nawet dla poprawy samopoczucia byłam u fryzjera.
Wram więc do Was, Vitalijki i do zmagań z dietką. Oby się udało.
Dziękuję Wszystkim Vitalijkom, które wspierały mnie w chorobie i życzyły zdrowia. Dzięki serdeczne. Oj jak ja za Wami tęskniłam.
A bazylek, też jest poprawa ale szczepień jeszcze nie może przechodzić. Cierpliwie czekamy aż zupełnie wyzdrowieje.
Mam nadzieję nadrobić zaległości w czytaniu Waszych pamiętniczków. Szczerze przyznam,że boję się do Was zaglądać, bo obawiam się ,że odkryję, że tak pięknie gubicie kg a ja ciągle nic. Ale cieszę się z Waszych sukcesów.

10 marca 2007 , Komentarze (5)

a ja ciągle smarkam i kaszlę!! Już mi ręce opadają.... tyle mam w planie do zrobienia w domu i ogrodzie a tu nic tylko leki i leki.
W ogrodzie już zakwitły wszystkimi kolorami krokusy, już cesarskie korony mają ok 5cm. o tulipanach nie wspomnę.
A dzisiaj do zupy jarzynowej z własnego ogrodu przyniosłam pęk zielonej natki pietruszki ale zapach!!!!
Dziękuję Wam Vitalijki ,za życzenia zdrowia. Mam nadzieję,ze pomogą. Pozdrawiam serdecznie. Wracam do łóżka.