Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55728
Komentarzy: 440
Założony: 6 lutego 2019
Ostatni wpis: 29 grudnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mia_versa

kobieta, 28 lat, Toruń

170 cm, 76.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 50 kilo na walentynki

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2019 , Komentarze (7)

Nowy rok, to zaraz będzie tu fala. Tu, i na facebookowych grupach o odchudzaniu. Szczerze, to zastanawiam się czy z nich nie wyjść. Jestem na jednej, chyba największej, i to co momentami tak się dzieje to pojęcie przechodzi. Admini- dietetycy uważają się za bogów, coś im się nie podoba to blikują. Wystarczy, że raz przeklniesz i ban. Poza tym czasem jak czytam komentarze to też ię zastanawiam skąd się niektórzy urwali. Ale to chyba nagia nowego roku. Wszyscy nagle chcą chudnąć. Ten rok kończę z w sumie z 5 kilogramami na minusie. Niestety jojo, ale czuję, że teraz będzie lepiej, chociaż mój horoskop twierdzi inaczej. Btw, wierzycie w horoskopy?

17 grudnia 2019 , Skomentuj

Zebrałam sobie cytaty z moich ulubionych piosenek, które będą towarzyszyły mi gdzieś z tyłu głowy w nowym roku.

Be careful what you wish for, son 

Ya may wake up and one day you fuckin' get it  

- Labrinth, Like a movie


They say losers are forgotten

And I just might hit the bottom

But we all gotta take the leap

And let it be 

- Labrinth, Let it be


Your body is a garden 

Cared for or forgotten 

- Aurora, hunger


You cannot eat money, 

When the last tree has fallen

and the rivers are poisoned 

- Aurora, The seed


Your body is imperfectly perfect

Everyone wants what the other one's working

-M. Martinez, Orange juice


You gotta get bruised before you get mad

You gotta fall down before you fight back

Was feeling so weak but baby I'm strong

Little did I know I'm a champion

-Bishop Briggs, Champion

15 grudnia 2019 , Komentarze (19)

Zasadniczo rzecz ujmując, moje uzależnienie od słodyczy sięga kurwa zenitu. Wpierdolić 3 czekolady potrafię tylko ja. Może i nie byłoby to większym problemem, gdyby nie fakt, że ważę ponad 76 kilo, co już zahacza o 8 kilowe jojo. 8 kilo na plus, gdzie w założeniu miał być spadek. I tak popełniam te same błędy od października. Październik, listopad, grudzień… W 3 miesiące ludzie potrafią 15 kilo zrzucić, a ja? Przytyć 8. BRAWO! Należy mi się złoty medal autodestrukcji. Średnio co 2 tygodnie wdrażam nowy plan naprawczy tej beznadziejnej sytuacji, przez co mam wrażenie, że jestem niereformowalna. Jednak muszę przyznać sobie punkty godności w tym beznadziejnym plebis”T”ycie za ruszenie dupy z kanapy. Może nie jest to aktywność na poziomie zadowalającym, ale lepsza taka, niż żadna. 3 czekolady, 300 g przyjemności? Chyba jednak nie do końca. Raz, że tkwi to badziewie na żołądku dostarczając zgagi, mdłości, dwa, mam wrażenie, że zaraz zasnę, trzy, czuję się jak fabryka przetwórstwa cukru i to na własny życzenie. Najdziwniejsze jest to, że za każdym razem mam świadomość, że każda kolejna koska będzie smakować tak samo, ba, każda kolejna będzie smakować gorzej, a i tak wciągam 3 następne bez większego myślenia. Zostaje mi tylko jedno wyjście. Nie kupować tego ustrojstwa. Omijać szerokim łukiem. Już raz mi się to udało, może uda się po raz kolejny. Oby. 

22 listopada 2019 , Komentarze (23)

Pierwsza rehabilitacja. Jezu... wszystko mnie boli. Fizjoterapeuta zaczął od terapii manualnej, za tydzień powtórka z rozrywki u kolegi a potem będziemy działać ćwiczeniami. Ból może się utrzymywać kilka dni, to niby normalne. Szczególnie, że kręgosłup i bark mam sztywny jak cholera. Szczerze powiedziawszy, niby ten masaż bolał jak diabli, ale się przynajmniej zrelaksowałam i zmrużyłam oko na moment :D. W założeniu po ćwiczeniach bóle głowy powinny odchodzić

18 listopada 2019 , Komentarze (10)

Chcę od jutra przejść na 3 dni na post WO. Dlaczego na 3 dni? Bo pewnie dłużej nie wytrzymam :D Ale i nie przygotowywałam się za specjalnie i idę z marszu, więc nie chcę ryzykować.

Co chcę przetestować:

  • Czy zejdzie mi woda
  • Czy zejdzie mi wzdęcie
  • Czy przejdzie mi wilczy apetyt 
  • Czy mój organizm w ogóle zareaguje podczas zbliżającej się miesiączki
  • jak w ogóle będę się czuła

Jeśli wytrwam 3 dni to będę mega zadowolona

Nie mam za bardzo chęci na nie wiadomo jakie gotowanie więc planuję 3 dni te same posiłki. Dla mnie monotonne jedzenie to żaden problem

  1. Tarta marchewka (300g) burak (150g) i pół małego jabłka
  2. leczo z koncentratem pomidorowym i kalafiorem (400g)
  3. pół pieczonej dyni hokkaido (220g)
  4. leczo z koncentratem i brokułami (400g)

Wychodzenie

  1. Zwiększenie kaloryki z warzyw do 1100
  2. 40g płatków owsianych do śniadania (140kcal)
  3. 40g płatków owsianych do śniadania  (140kcal)
  4. Zwiększenie kaloryki do 1500
  5. 30g płatków owsianych do śniadania  (104kcal) i 30 g kaszy do obiadu (104 kcal)
  6. Normalne jedzenie (wegańskie)

Jak myślicie powinno wyjść?

Znalezione obrazy dla zapytania happy veggies

15 listopada 2019 , Komentarze (10)

Wiecie co, ostatnio tak usiadłam do tych moich podręczników akademickich i doszłam do wniosku, że mnie to nie kręci. Jestem na 4 roku finansów i totalnie się w tym nie widzę. Przy rekrutacji na magistra składałam papiery na finanse i na zarządzanie-2 specjalizacje- albo marketing, albo nieruchomości. Teraz działam w kole marketingowym, ale chcę pisać pracę dyplomową o inwestycjach w nieruchomości bo mnie temat mocno zainteresował. Na oba kierunki się dostałam, ale wybrałam kontynuację finansów. Bardziej za namową mamy i trochę zakładając, że może za rok zrobię 2-gi kierunek-właśnie te nieruchomości na zarządzaniu i wtedy nic nie stracę. Ale chciałam iść na staż więc nie będzie na to czasu. I tak myślę nad zmianą kierunku. Rozmawiałam o tym z mamą ale ona twierdzi, że finanse mi dadzą przyszłość- tylko ja się w niej nie widzę. Totalnie mnie to nie pociąga. Szkoda, że zdałam sobie sprawę z tego tak późno. I w sumie to nie wiem co robić. Chodzić na te zajęcia, męczyć się i wkuwać by zaraz zapomnieć ale mieć magistra finansów co fajnie brzmi, a uczyć się sama, po godzinach czy dać sobie szansę i zmienić kierunek (co możliwe że będzie się wiązało  z zaliczeniem niektórych przedmiotów z poprzedniego semestru-ale to do dogadania z dziekanem) i uczyć się tego co mnie interesuje a wolny czas przeznaczyć na coś innego?

Znalezione obrazy dla zapytania what to do

11 listopada 2019 , Komentarze (13)

Znalazłam przed chwilą stary filmik z 2013 roku. Gościu sprawdza na ile wiarygodne są kalorie podane w tabelkach przy produktach, które możemy kupić na mieście - kanapki, ciasta, kawa. Ani jedna rzecz, ani JEDNA nie była zgodna z deklarowanymi wartościami. Przy czym tylko kanapka z subwaya miała 10 kalorii mniej niż deklarowali. Wiecie co mnie zastanawia? Odchudzamy się, wpisujemy w tabelki te cholerne wartości, a potem okazuje się, że ta kupiona kawa, kanapka czy jogurt to dodatkowe kalorie o których nie mieliśmy pojęcia i pewnie gdy myślimy, że jesteśmy na - tak na prawdę wychodzimy na 0. I wcale argument-nie jem na mieście, jem własne robione w domu - nie będzie trafiony, bo gdzieś czytałam, ze nawet producenci mają prawo do różnicy +- 10% w wartościach podanych przez siebie na etykietach np. kaszy, płatków, serka. Jemy po kilkanaście różnych produktów dziennie. I pomyślmy, że gdyby każdy z nich był zaniżony... chyba nie muszę dodawać więcej od siebie  

7 listopada 2019 , Komentarze (5)

umówiłam się do fizjo (termin za 2 tygodnie) bo na wizytę u neurologa będę czekać jeszcze kilka miesięcy. Na ostatniej wizycie kontrolnej u n.chirurga typek powiedział, że inne bóle mojego kręgosłupa to nie jego działka i o neurologa z tym. Myślałm, ze ten ból z czsem przejdzie, ale niestety nie. Dzisiaj 3h wykładów a co za tym idzie 3h męczarni. Pod koniec myślałam, że padnę w ławce dosłownie. Głowa mi pęka do tej pory, czuję jakby ktoś mi wbił pal w plecy. Wieczorem spróbuję się trochę porozciągać może to coś da. Jeśli nadal będe się źle czuć chyba przejdę się do rodzinnego po zwolnienie z zajęć bo po prostu nie wysiedzę.

Nie mam nawet jakoś apetytu na słodycze. Waga jest najmniejszym problemem. Pływanie czy marsze nawet nie wchodzą w grę, zwyczajnie nie mam siły. Dawno nie czułam się tak tragicznie.

Dla umilenia sobie tego czasu oglądam netflixa. I jak zwykle nie oglądam seriali w innych językach jak polski czy angielski to skusił mnie jeden po niemiecku i nie żałuję. Troche można się pośmiać. Także jeśli mace wolny wieczór to polecam- how to sell drugs online (fast):)

3 listopada 2019 , Komentarze (2)

Przez to, że moja waga po 4 miesięcznym zastoju zaczęla rosnąć wdrażam nowy plan.

  1. Nie kupować słodyczy ze sklepu- raz, że to śmieci w przenośni dwa w praktyce też.
  2. jak będe chciała coś słodkiego zjem banana albo zrobię domowe ciasto słodzone bananami albo erytrolem
  3. znów zmuszać się do chodzenia, nie siedzieć całymi dniami w domu, nawet jeśli le się czuję.
  4. Ważyć się regularnie i mierzyć
  5. co 2 kilo na minusie sprawić sobie małą radość np obiad na mieście

Pojechałam na święta do rodziców i o dziwo nie miałam ciągoty do jedzenia. Teraz tylko 2 ostatnie dni takie gorsze, ale wiem, że jutro będzie lepiej. I po jutrze też. I tak miejmy nadzieję zostanie.

Podrzucam wam piosenkę w którą się wkręciłam

27 października 2019 , Komentarze (2)

Pamiętacie jak się cieszyłam, ze spadło. To kurwa nieaktualne bo wróciło. Nie ogarniam tej jebanej wagi. Nie mam siły, brzuch notorycznie nadęty, ciągłe zaparcia. Jeszcze ta cholerna głowa (mam wrażenie, że to ból promieniujący od szyi albo barku- ostatnio ręka mi tak zdrętwiała, że ból był większy niż wtedy gdy miałam ją złamaną). Nie rozumiem w co gra moja "dupa". Boję się, że wrócę do punktu wyjścia. Na sama myśl chce mi się rzygać.