Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Coz moge o sobie powiedziec. Kocham sport, kiedys trenowalam siatkowke, plywalam, wspinalam sie i generalnie bylam aktywna. Niestety w pewnym momencie zaczely mnie bolec kolana, okazalo sie ze mam elastopatie i przez pewien czas wogole nie bede mogla cwiczyc...minely 4 lata...przytylam 12 kilo i chce sie tego pozbyc.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 113012
Komentarzy: 456
Założony: 26 czerwca 2007
Ostatni wpis: 8 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Katia87

kobieta, 37 lat, Londyn

172 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wymiary 86 - 61 - 91

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2009 , Komentarze (2)

Dzisiaj na szczescie waga bez zmian w gore, mimo, ze wczoraj caly dzien bulki jadlam, bo nie mialam kasy na nic innego. Dzisiaj wyplata wiec zafunduje sobie dobre jedzonko wkoncu i zaczne po raz kolejny diete. Mam nadzieje, ze tym razem sie uda.

Wczoraj wrocilam do domu kompletnie padnieta po calym dniu w pracy i potem na zajeciach. A moja nowa lektorka powiedzialam, ze nie bedzie jak inni nauczyciele dawac nam notatek i sami musimy je sobie pisac...Szkoda tylko, ze nie mam sily, zeby to robic...niestety nie bede miala wyjscia wiec chyba jednak dostane zlota karte czlonkowska w fabryce RedBulla...

 

Wczorajsze jedzonko:

Sniadanie:

2 bulki (pol z pasztetem, pol z pasta z makreli, pol z serem i pol z serkiem topionym)

kubek mleka

 

II Sniadanie:

activia sliwkowa

 

Lunch:

bulka z serkiem topionym

activia sliwkowa

herbata z mlekiem bez cukru

 

Obiad:

Porcja frytek z ketchupem i majonezem

goraca czekolada

 

Kolacja:

bagietka z serem i szynka

 

Dodatki:

2 litry wody

herbata z mlekiem

2 plastry czegos francuskiego i tlustego...(mama wspolokatora przywiozla)

24 września 2009 , Skomentuj

Kurcze dopiero teraz mam chwile, zeby napisac. Jestem przemeczona kompletnie. Dzisiaj od rana boli mnie glowa, wzielam tabletki ale nie pomagaja, czyli jestem przemeczona i nie potrzebuje tabletek a porzadnej dawki snu! Niestety nie stanie sie to dzisiaj bo dzisiaj zaczynam studia...czyli do 21.30 bede siedziec na zajeciach i grzecznie sie uczyc. Fcuking hell...

Wczorajszy jadlospis

Sniadanie:

twarozek wiejski z szynka, cebulka, pieprzem i sola

kubek mleka

 

II Sniadanie:

jogurt z brzoskwinia i papaja

 

Lunch:

paluszki rybne (7)

 

Dodatkowo:

3 herbaty z mlekiem bez cukru

2 litry wody

tona czekolady (2 mini KitKaty, muffinka z polewa czekoladowa, Twirl)

 

Cwiczen 0, ale udalo mi sie zrobic moja godzinke z hiszpanskim :-D chociaz tyle, ale zdecydowanie bede musiala znalezc gdzies w ciagu dnia czas na trening. Dobrze, ze przynajmniej do pracy chodze 25 min w jedna strone...

 

 

 

23 września 2009 , Komentarze (2)

Jak to RednailGirl ujela zostalo 100 dni do sylwestra i tymrazem odliczac bede od 100 a nie do mojogeo nastenego wyjazdu do Hiszpani. Tak wiec zaczynamy od dzisiaj dietke najscislej jak sie da. Wczoraj nie bylo zle ale i tak wrabalam nadprogramowe 600 kcal...koniec z tym. Szczegolnie, ze zawarlam uklad z moim ukochanym, ze on rzuci palenie ja rzuce slodycze...na szczescie mowy nie bylo o slonych przekaskach ;-) Ale serio, wczoraj zawiodlam nie tylko swoja diete, ale rowniz i jego. Kolega z pracy skonczyl Ramadan i przyniosl do pracy wielkie pudlo czekoladek, przez caly dzien lezalo to pudlo przed moimi oczami i nic. Dopiero wieczorem jak zostalismy w 3 w biurze to mnie namowili na w sumie 3 czekoladki...niby to tylko 3 czekoladki, ale i tak czuje sie okropnie winna. Od dzisiaj jednak postaram sie trzymac i nie dac pokusom. Choc nie wiem jak to wyjdzie, bo mam akurat @ a co sie z tym wiaze ciagoty do slodkiego...Dzisiaj sie zmierzylam i zwazylam i jestem przerazona, mam nadzieje, ze jest tego przerazenia wystarczajaci duzo, zeby sie zaprzec rekoma i nogami i nie dac slodkim pokusom. A wczoraj pochlonelam nastepujace posilki:

 

Sniadanie:

2 jajka sadzone

2 parowki z serem na cieplo

kubek cieplego mleka

 

II Sniadanie:

jogurt malinowy

 

Lunch:

kurczak po chinsku

jogurt ananasowy

 

Obiad:

7 paluszkow rybnych

 

Deser:

serek Danio jagodowy

 

Dodatkowo:

3 czekoladki

paczka popcornu z mikrofalowki

ok. 150ml soku jablkowego

kilka plastrow fuet

plaster sera

 

Cwiczen oczywiscie 0, bo pracowalam wczoraj prawie 12h i do domu wrocilam zmeczona ok. godziny 21, a jeszcze musialam zrobic pranie i pouczyc sie hiszpanskiego jak sobie obiecalam przynajmniej 1h dziennie, a ze wczoraj nawet niezle mi szlo to zrobilam troche wiecej. Dzisiaj szykuje sie kolejny dlugi dzien, wiec lepiej bedzie jak przestane pisac i wezme sie do pracy.

22 września 2009 , Komentarze (1)

Chcialam napisac cos wczoraj, niestety zbraklo czasu. W pracy mam kongo z zaleglosciami. Nie wiem gdzie zaczac. W domu...wczoraj udalo mi sie posprzatrac balagan, ktory zrobil u mnie w pokoju moj wspolokator. Kiedy mnie nie bylo, moj super inteligentny kot wskoczyl za szafe wbudowana i nie mogl sie oczywiscie wydostac. Jedynym sposobem na wydostanie go bylo wybicie dziury w tyle szafy. Moj wspolokator jednak nie wiedzial jak gleboko jest za ta szafa no wiec mam dwie ogromniaste w niej dziury...Ciesze sie, ze przynajmniej kota mam w 1 kawalku. Tak wiec wczorajszy wieczor spedzilam na sprzataniu. Musialam tez zajac sie soba, bo przez to zrozpaczenie, ze musialam Carlosa zostawic wygladalam jak 7 nieszczesc. Obiecalam sobie tez, ze godzinke dziennie bede sie uczyc hiszpanskiego, tak wiec wczoraj zaczelam. Zdalam sobie sprawe, ze jak mam tam jechac za niecaly rok to musze znac jezyk, nie ma opcji. Juz teraz czulam sie jak kosmita, bo ani z jego rodzina nie moglam za bardzo porozmawiac, ani ze znajomymi. To jest tragiczne uczucie, chciec a nie moc. Tak wiec musze to obowiazkowo wpisac w plan. Do tego treningi. Odpuszcze sobie w dni kiedy mam szkole, ale we wszystkie pozostale koniecznie cwiczenia. Mysle, zeby zapisac sie na silownie, ale nie wiem jak sie finansowo wyrobie, bo nadal musze na szkole wykombinowac kaske. Ok narazie nie moge wiecej pisac, obowiazki wzywaja, ale odezwe sie wkrotce. A ponizej posilki z dnia wczorajszego (zdecydowalam, ze bede wpisywac te z poprzedniego dnia, bo te zaplanowane zazwyczaj zmieniam):

 

Sniadanie:

jogurt mango

 

Lunch:

2 parowki z serem na zimno

3 plasterki sera tostowego

2 skrzydelka i kilka kulek z kurczaka z KFC z ketchupem

 

Przekaska:

kilka plasterkow Fuet

szklanka mleka

 

Obiad:

kurczak po chinsku (z torebki 'Pomysl na...' - bez ryzu)

 

Nadprogramowo:

paczka popcornu z mikrofalowki

pol szklaneczki Crema Catalana z lodem

3 września 2009 , Komentarze (2)

Wlasciwie 3 wliczajac dzisiaj i sobote,ale teraz to juz zleci. Wczoraj zle sie czulam wieczorem wiec nie chcialo mi sie gotowac nic zdorwego, oczywiscie nie zjadlam rybki a makaron z sosem grzybowym, ale teraz do soboty bede sie juz pilnowac. Musze, bo jak sie teraz nie wcisne w te super dopasowane ciuszki ktore pokupowalam to sie zalamie centralnie. Nie moge sie juz doczekac, niestety nie udalo mi sie jeszcze wyleczyc, a robie wszystko co moge. Najwazniejsze, zebym nie dostala goraczki, bo na lotnisku sa kamery wykrywajace cieplo, wiec jesli bede miala podniesiona temperature to napewno mnie zatrzymaja. Takze nadal nie cwicze tylko po pracy zaraz goracy prysznic i do lozka i stamtad nie wychodze. Postaram sie dzisiaj trzymac ustalonego planu posilkow. Chociaz nic nie ugotowalam na dzisiejszy lunch wiec bede musiala cos kupic i nie wiem czy jednak najszybszym rozwiazaniem nie bedzie bagietka z czymstam, bo zostaje dzis w pracy do 21 a nie 17 wiec napewno na jogurtach nie pociagne.

 

Sniadanie:

Salatka z tunczyka (salata, tunczyk w sosie wlasnym, cebulka, papryka, sol, pieprz i odrobina sosu salatkowego, zeby wszystko polaczyc)

 

II Sniadanie:

jogurt truskawkowy

 

Lunch:

do ustalenia

 

Podwieczorek:

500 ml pitnego jogurtu wisniowego (ktorego wkoncu nie wypilam wczoraj)

 

Obiad:

paluszki rybne z sosem tatarskim

2 września 2009 , Komentarze (1)

Wczoraj polozylam sie wczesniej spac. Tzn. spac poszlam i tak pozno, ale caly wiczor spedzilam w lozku z goraca herbata i Gripexem. Dzisiaj nie czuje sie lepiej, ale przynajmniej mi sie nie pogorszylo. Jedyne przez co czuje sie winna to to, ze nic nie cwiczylam, ale wole nie kusic losu. Zostaly mi tylko dwa dni, zeby byc w jak najlepszej formie. Sobote mam cala zajeta, wiec nie bede mogla polezec w lozku, a wieczorem wylatuje. Poza tym nic sie wiecej nie dzialo, poza tym moze, ze moj wspolokator zrobil przepysznie wygladajacy obiad dla swoich znajomych. Ja tez zostalam zaproszona, ale nie bylo nic co moglabym zjesc, wiec sobie darowalam. A dzisiaj z posilkami prezentuje sie tak:

 

Sniadanie:

1/3 bagietki z tunczykiem, cebulka i papryka

 

II Sniadanie:

jogurt mango

 

Lunch:

500ml pitnego jogurtu wisniowego

 

Obiad:

Jak nie bede leniwa to upieke paluszki rybne.

Jak bede leniwa to zjem bulke z reszta tunczyka ze sniadania.

 

Poza tym stwierdzam, ze powinnam zaczac te wpisy uskuteczniac wieczorem, bo od rana mi sie zawsze plan posilkow zmienia. Np. wczoraj na kolacje mialam zjesc ciastka rybne, ale przez to, ze wspolokator opanowal cala kuchnie, nie moglam uzyc piekarnika i ostatecznie zjadlam serek wiejski z szynka, cebulka i pieczarkami. Do tego musze sie przyznac, ze zjadlam spory kawal czekolady, z czego oczywiscie nie jestem dumna i jak najbardziej nalezy mi sie kara, a jak sie ukaram to jeszcze nie wiem...

1 września 2009 , Komentarze (2)

Masakra!!!Za 3 dni jade na wakacje i musialam sie rozchorowac. By to szlag trafil! Mam nadzieje, ze sie wykuruje do soboty, nie martwi mnie nawet tak bardzo fakt, ze na wakacje pojade chora, ale w obliczu panujacej swinskiej grypy, jak mnie zlapia chora na lotnisku to mnie wysla na 2 tygodniowa kwarantanne i tyle z moich wakacji bedzie. Musze wiec zrobic wszystki zeby wydobrzec do soboty...Bede musiala darowac sobie jogging do konca tygodnia, bo tu jest juz zimno rano i wieczorem i wole nie ryzykowac. Podejrzewam, ze zostane w lozku do konca tygodnia i tyle. No i czas na posilki dnia:

 

Sniadanie:

bagietka z pieczona piersia z kurczaka, pomidorem i salata z dodatka masla i majonezu

 

II Sniadanie:

jogurt truskawkowy

 

Lunch:

zupa krem z kalafiora i brokul

 

Obiad:

ciastka rybne z sosem tatarskim

 

Deser:

jogurt

31 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

No to zostaly mi 4 dni...w weekend troche narozrabialam jesli chodzi o dietke i cwiczenia. Do cwiczen moge zaliczyc jedynie taneczne wygibasy na sobotniej imprezie. Jesc w sumie duzo nie jadla, ale za to bylo duzo alkoholu. Wczoraj mialam potwornego kaca, a najgorsze, ze musialam wstac o 10 na swoja sesje fotograficzna. Jak mnie fotograf zobaczyl to zalamal rece i zarzadzil ostry make-up zeby mi te since pod oczami zakryc. Ogolnie po godzinie zdjec myslalam, ze odpadne. Dalam jednak rade do konca a potem prawie zasnelam na fotelu. Moja najlepsza kumpela poratowala mnie porzadnym lunchem i jakos dotrwalam do wieczora. Polozylam sie spac o 21 i z mala przerwa na rozmowe z moim skarbem spalam do samego rana. Dzis czuje sie lepiej, choc jestem na siebie zla, ze tak duzo wypilam w ta sobote. A oto plan dietowy na dzisiaj, jak obiecalam, zadnych parowek ;-)

 

Sniadanie:

500 ml jogurtu pitnego, wisniowego

 

II Sniadanie:

jogurt mango

 

Lunch:

zupa krem z brokul i kalafiora

 

Obiad:

Omlet z pieczarkami, papryka, szynka i cebulka.

 

Deser:

Moze jakis jogurt.

 

 

Cwiczenia:

nie wiem jak sie bede czula wieczorem, ale postaram sie zrobic jakis aerobik i brzuszki.

27 sierpnia 2009 , Komentarze (2)

Ok wiec zgrzeszylam wczoraj na calej lini. Nie dosc, ze na obiad zjadlam makaron (!) z tlustym sosem carbonara to jeszcze wszystko zajadlam czekoladowymi batonami. Na szczescie mnie po nich zmulilo i musialam zwymiotowac. Zalogowalam sie potem tutaj i znalazlam komentarz od RednailGirl, ktora miala racje mowiac, ze nie ma sensu zagryzac nerwow czekolada, bo tylko zrujnuje sobie figure i bede sie czula jeszcze gorzej. Zeby sie wiec odstresowac poszlam pobiegac. Pomoglo. Po powrocie zjadlam juz tylko jogurt i pilam wode, rano wstalam calkiem rzeska mimo, ze zostalam obudzona w nocy 2 razy. Zwazylam sie i na mimo, ze nic nie schudlam to przynajmniej nie przytylam. Zosstal mi tydzien, zeby wziasc sie za siebie, czyli atak proteinowy.

 

Sniadanie:

platki z mlekiem

herbata bez cukru z mlekiem

 

II Sniadanie

platki z mlekiem

jogurt brzoskwiniowy

 

Lunch

losos wedzony

 

Obiad

jakas rybka z warzywami

26 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

Wlasnie sie dowiedzialam, ze bank odrzucil moje podanie o pozyczke. Nie wiem jak teraz zaplace czesne za studia. Gdybym byla racjonalnie myslaca osoba to zrezygnowalabym z wakacji i mialabym tym sposobem 1/4 wplaty, ale wtedy nie zobacze mojego slonca az do listopada lub grudnia. Nie wiem co mam robic :-( Napewno najem sie czekolady i mam w dupie cala diete, bo jesli nie pojade do Hiszpani to po co sie odchudzac...