9 dni
Zostalo 9 dni do wyjazdu...waga ani drgnie w dol. Przegrana sprawa. Musialabym na glodowke przejsc, a wiem, ze zupelnie nie ma to sensu, bo po pierwszych 2 dniach normalnego jedzenia zaraz mi te straty wskocza na wage. Niewazne. Wczoraj bylam z siebie bardzo dumna. Spojrzalam na mape i wybralam tase joggingu. Postanowilam sobie, ze pobiegne do danej ulicy i spowrotem co powinno mi dac jakies 40min treningu. No wiec bieglam i zaczelam tracic sily, az w koncu sie poddalam. Mowie sobie, ze dalej nie dam rady, zaczelam sie rozciagac, zeby przygotowac sie na drogie powrotna oparlam sie o murek i patrze w gore a tam tabliczka z nazwa ulicy...i dotarlam, kiedy juz sie poddalam i stwierdzilam, ze nie mam sily oto znalazlam sie na miejscu. Bardzo sie cieszylam z tego powodu. Po powrocie do domu wykonalam jeszcze jakies przysiady. Brzuszkow nie moglam zrobic, bo zwyczajnie za bardzo mnie bolal brzuch przez okres. Dzisiaj czuje sie strasznie napuchnieta przez noc nabralam 1kg na wadze, podejrzewam jednak, ze to woda zatrzymana w organizmie...coz taka mam przynajmniej nadzieje. Teraz jestem w pracy, im blizej moich wkacji tym bardziej sie stersuje, bo musze tu wszystko przygotowac, zeby potem nie miec zaleglosci. Do tego na sam wyjazd tez musze sie przygotwac. W piatek ide na woskowanie...auc...jak ja tego nie cierpie...Ale coz jak to moja mama zawsze powtarza, chcesz byc piekna to cierp ;-)
Sniadanie:
3 parowki (znowu...obiecuje, ze to ostatnie na jakis czas, poprostu nie mialam nic innego w lodowce)
II Sniadanie:
platki kukurydziane z mlekiem
jogurt pomaranczowy
Lunch:
piers z kurczaka w sosie pomidorowym
Obiad:
platki z mlekiem
kilka plasterkow szynki
Cwiczenie
30min joggingu
15 min 'I want those abs' Tamilee Webb
10 dni
Zostalo mi 10 dni...ostatnia szansa na zblizenie sie do celu, na pokazaniu mojemu facetowi jaka ma superlaske. Nie, zeby on jeszcze o tym nie wiedzial, ale chcialam wazyc zdecydowanie mniej przed wakacjami. Mam nadzieje, ze przez te 10 dni zrzuce choc z 1-2 kg. Marwie sie tylko tym, ze mam okres, wiec ciezko mi sie bedzie zabrac za cwiczenia, bo mnie wszystko boli i jestem senna caly czas. Z drugiej strony przed miesiaczka kobiety zatrzymuja wode w orgnizmie i jesli to prawda to za dzien lub dwa powinno byc z kg mniej na wadze. Obiecalam sobie, ze wakacje spedze bez wiekszych kompleksow i ze bez wiekszych kompleksow wcisne sie w bikini. Z tym drugim moze byc problem, aczkolwiek nie spedze pewnie az tak duzo czasu na plazy...Od dzisiaj musze bardzo przycisnac sie z dieta wiec tak tez zrobie. Trzymajcie kciuki wszystkie sily swiata!
Dzisiejsze posilki:
Sniadanie:
3 parowki
II Sniadanie:
2 male kabanosy
Lunch:
1 mala piers z kurczaka w sosie pomidorowym
odrobina salatki z salaty, papryki, makaronu i sera z lekkim dressingiem
Obiad:
...jeszcze nie wiem, moze wogole nie zjem.
Wspolokator cz. 3
Dla tych co sledza perypetie pewnego wspolokatora oto czesc trzecia. Moze ktos wykorzysta to jako scenariusz kiedys, bo naprawde z tym gosciem akcji to bedepewnie miala na conajmniej 3 sezony jakiegos tasimca. Dobrze, ze bede z nim mieszkac tylko rok, bo jeszcze bym stworzyla kolejna mode na sukces, ale do rzeczy:
Jak juz wczesniej wspomnialam w czwartek przyjechali do mnie znajomi mojego chlopaka z Hiszpani, ich lot sie opoznial, wiec czekalam na nich dosc dlugo, a razem ze mna moj wspolokator. Ubzdural sobie, ze musi ich poznac akurat zaraz jak tylko przyjada. Wkoncu, zeby sie go pozbyc powiedzialam, ze ide spac, a jako, ze oddalam swoj pokoj gosciom, sama musze spac w salonie. No to nie mial wyjscia i musial isc do siebie do pokoju. Nie trwalo moje szczescie jednak dlugo, bo po niespelna 10 min zadzwonili do mnie moi goscie. No to moj wspolokator wybiega z pokoju, zeby sie z wszystkimi witac. Myslalam, ze go udusze. Oczywiscie samo poznanie Alexa i Marty mu nie wystarczylo, wiec szepcze mi, ze zrobimy im po drinku i idziemy spac, bo on rozumie, ze ja musze rano do pracy wstac. To mu mowie, ze dzieki za troske, ale potrafie sie zajac moimi goscmi. Zostal jednak na drinka. Alex zapytal sie mnie o ktorej wstaje nastepnego dnia powiedzialam, ze wychodze z domu o 8.30 wiec on stwierdzil, ze dla nich to za wczesnie i ze wyjda zwiedzac troche pozniej. Oczywiscie Jeremie (wspolokator) zaraz wskakuje, ze on chetnie ich oprowadzi i ze on wstaje o 11. Oni grzecznie odmowili, z czego sie cieszylam, bo nie chcialam ich zostawic na pastwe tego psychopaty. Nastepnego dnia wraz z moimi goscmi postanowilismy pojsc wczesnie spac, bo bylismy zmeczeni po calym dniu, szczegolnie, ze zarwalismy tak naprawde wczesniejsza nocke. O 2 nad ranem zostalismy obudzeni przez Jeremiego ktory wparowal z banda rozchichotanych dziewczyn. Narobili halasu jak w jakiejs hucie. Wystrawszyli mi kota, ktory wbiegl do moich gosci do pokoju zeby sie schowac. Myslalam, ze udusze go golymi rekoma!!!!!! Pomijajac juz fakt, ze ja spie w salonie i to, ze mam gosci. Jeremie byl kiedys w podobnej sytuacji ze swoim bylym wspolokatorem, ktory to przyprowadzil kiedys w nocy kolege i zaczeli grac w playstation i zachowywali sie bardzo glosno a Jeremie i jego dziewczyna probowali spac. Wtedy wydarl sie na swojego wspolokatora, a teraz robi dokladnie to samo...nienawidze hipokrytow!
No i sa
Wczoraj przyjechali znajomi mojego chlopaka i okazalo sie, ze to bardzo fajni ludzie, wiec niepotrzebnie sie stresowalam. Najwiecej nerwow zjadlo mi przekonanie ich, ze ja sie swietnie wyspie na kanapie i oni moga spokojnie wziasc moje lozko. Jak mi mamusia zawsze powtarzala gosc w dom, Bog w dom, wiec gosci trzeba przyjac jak najlepiej i teraz boli mnie chyba kazda czesci ciala od spania na sofie ;-) Ale przynajmniej mam poczucie spelnionej misji i wiem, ze mama by mnie nie zbesztala za nieodstapienie najlepszego lozka ;-) Jedyne czym sie martwie to to, ze moj wspolokator bedzie ich wkurzal. Porozmawiam z nimi dzisiaj i jakos sie to zalatwi. A dzieki mojemu chlopakowi moja lodowka zaopatrzyla sie w hiszpanskie wedliny, ktore kocham strasznie. Pytali sie go co maja mi przywiezc, wiec im powiedzial i za to go kocham, choc kocha sie za nic :-) Ok czas wracac do pracy. Cale rano nie dzialal internet wiec teraz musze nadrobic zaleglosci.
Moj ukochany mezczyzna
Zauwazylam, ze ostatnio czesciej mowie o moim wspolokatorze niz wlasnym mezczyznie, wiec dzisiejszy wpis dedykuje jemu i mimo, ze nie mowi on po polsku i pewnie nawet nie wie, ze mam konto na Vitalii, chce, zeby wiedzial, ze o nim mysle. I otoz obudzilam sie dzisiaj rano, wkoncu wyspana, bo moj Skarb mial wczoraj wolne, wiec moglismy porozmawiac wczesnie przez co tez wczesniej moglam pojsc spac. No wiec obudzilam sie dzisiaj z tym wszechogarniajacym uczuciem, ze jestem kochana. Mimo, ze w chwili obecnej moje serce jest oddalone ode mnie o jakies 2000km to moglam poczuc jego rytmiczne bicie. I ktos kiedys powiedzial, ze dom Twoj gdzie serce Twoje, jestem wiec daleko od domu...bardzo daleko i bardzo za tym domem tesknie. Kazdego dnia ciezko jest klasc sie do lozka samemu i samemu sie budzic, ale dzisiaj poczulam jakby Carlos byl tuz obok mnie, gladzil moje wlosy i szeptal do ucha, ze bardzo mnie kocha. Ja zbyt czesto w swoim zyciu mowilam, ze kocham, wiec czesto czuje, ze te slowa moich ust nie maja rzadnego znaczenia i rzadko mowie mu, ze go kocham, nie moge znalezc slowa, ktore oddaloby cale uczucie, ktore mam dla niego. Ogolnie oboje wolimy raczej pokazywac uczucia niz o nich mowic, jemu przychodzi to bardzo ciezko, by o uczuciach rozmawiac, a ja czuje, ze moje slowa stracily wartosc, wiec ucze sie kochac na nowo przy nim. Niedlugo sie zobaczymy i ja ciesze sie z tego powodu jak dziecko na Boze Narodzenie. On mi powtarza, ze chce mi dac wakacje o jakich zawsze marzylam, bo wie, ze nigdy takowych nie mialam. No moze raz, pojechalam w gory na oboz to bylo zanim zaczelam liceum, czyli daaaawno temu, wczesniej moich rodzicow nie bylo stac, zeby mnie na kolonie wysylac, a potem kazde wakacje pracowalam. Carlos chce mi dac cos, czego nie mialam i ja sie bardzo ciesze, ale ak naprawde nie to jest dla mnie wazne, nie te wakacje, nie plaze hiszpanskie, nie wycieczki po gorach, ja nie moge sie doczekac, zeby zasnac w jego ramionach i obudzic sie w nich rano, zjesc razem sniadanie i godzinami poprostu byc. Ten wpis jest dla Ciebie Carlos mimo, ze o tym nie wiesz. Dziekuje za kazdy dzien razem i nie moge powiedziec, ze Cie kocham, bo slowo 'kocham' nawet w polowie nie opisuje tego co do Ciebie czuje.
Wspolokator czesc 2
Ok wiec zaczne od tego, ze waga znow skoczyla w gore...Moze jednak to faktycznie wynik zblizajacej sie miesiaczki. Sie zobaczy. Najgorsze, ze wlasnie zdalam sobie sprawe, ze miesiaczke dostane najprawdopodobniej gdzies w okolicach sesji zdjeciowej i boje sie, ze zdjecia wyjda kiepsko, bo bede napuchnieta. Niewazne, cos sie wymysli, mam dobrego fotografa, wiec mam nadzieje, ze uda mu sie uchwycic ten lepszy profil ;-)
Co do wspolokatora...ten koles nie daje za wygrana, ale przynajmniej wiem, ze jest on niegroznym, naiwnym chlopcem. Smiesznie mowic chlopcem o kolesiu, ktory ma 28 lat, ale jak ktos jest do tego stopnia naiwny to inaczej nie mozna. Opowiedzial mi historie jak zobaczyl kiedys dwie dziewczyny przed pubem, strasznie wtedy padalo a one nie mialy parasola. On wchodzil do pubu i nie zamierzal z niego przez dluzszy czas wyjsc, wiec postanowil ofiarowac swoj parasol owym niewiastom. Te spojrzaly na niego jak na kretyna i odmowily, on zaczal nalegac no to one sie zaniepokoily, a on sie zastanawia dlaczego....Dude ludzie czuja sie niekomfortowo w takich sytuacjach, szczegolnie jak sie jest kobieta w XXI wieku. To jednak nie jest watek mojej dzisiejszej historii. Otoz...wczoraj moj wspolokator nazwijmy go X odwiozl swoja dziewczyne na lotnisko. Wrocil do domu ok 12.30 w nocy, ja w tym czasie rozmawialam ze swoim chlopakiem przez tel. Jak tylko skonczylam slysze, ze stoi pod moimi drzwiami i pyta: 'Kasia...Kasia?...Kasia...Kaaasia...' Ja udaje, ze go nie slysze i wracam do ogladania filmu. Odchodzi, wraca po 5 minutach i znow ta sama spiewka, ja nadal udaje, ze go nie slysze. Nie trwalo to wiecej niz 2 min dostaje sms-a 'Hej, pewnie uzywasz sluchawek, wiec mnie nie slyszysz, czy Twoi znajomi nie powinni juz tu byc? A przy okazji masz moze ochote na klopsy?' Ze co ku....? - mysle sobie - jedzenie o 1 nad ranem...niesadze. No to ide do niego i mowie: 'Dzieki za jedzenie, ale nie jem o tej porze, znajomi przyjezdzaja w czwartek, a ja ide spac' a on odpowiada 'Ok, i ladnie dzis wygladasz' GOSH!!!!!!!! Whatever. Chcialabym przy tym zauwazyc, ze wstalam z lozka, wlosy odstaja na wszytskie kierunki, jestem czerwona na twarzy, bo spalilam sie na solarium i ubrana jestem w pizame....so beautiful...
No rzesz...k...urde by to chuda ges kopla
No rzesz...k...urde by to chuda ges kopla. Masakra, wczoraj sie cieszylam bo waga drgnela w dol no to jeszcze bardziej tym zmotywowana pilnowalam sie z dieta, wykonalam zaplanowany trening a dzis co...Bagno, staje na wadze a tam 0.5 kg wiecej!!! Ja nie mam sily, nie wazne co robie i jak to robie nie moge osiagnac nic co zaplanowalam :-( Chce mi sie plakac. Cale szczescie, ze nie mam przy sobie batonika, bo bym go pewnie z tego calego wku... polknela w calosci.
No nic sprobujmy jeszcze raz.
Posilki na dzisiaj
Sniadanie:
3 parowki frankfurterki gotowane
II Sniadanie:
jogurt bananowy
Lunch:
2 ciastka rybne
Przekaska:
500ml jogurtu pitnego truskawkowego
Obiad:
kurczak cordon bleu
Cwiczenia:
a czy sie wogole oplaca dupsko ruszac?
Troche blizej
Ciesze sie ogromnie, bo znow troszke blizej celu, i nawet jesli wiem, ze zniwecze ta ciezka prace w ciagu 2 tygodni wakacji, to zobaczyc twarz mojego mezczyzny gdy pojade do Hiszpani tak odmieniona...bezcenne. Zrobilabym wszystko d;a tego spojrzenia, mowiacego wszystkim 'tak to moja kobieta, najpiekniejsza jaka znam'. Waga nie zmienilam sie bardzo ale przynajmnniej cos w dol drgnelo. juz nie 66 a 65...wiadomo, ze z przecinkiem, ale ta 5 wyglada tak radosnie. Jeszcze lepiej by bylo gdyby juz stala z przodu, ale nie badzmy zachlanni. Postaram sie teraz trzymac scisle diety, nie robic sobie odstestw ani od diety ani od cwiczen. Wiadomo, celu juz nie osiagne, ale moge zrobic co sie da. Zostaly niecale 3 tygodnie do moich wakacji a dokladnie 18 dni, zaczynamy odliczanie. Nie moge sie doczekac gdy zobacze moje serce...
Posilki na dzisiaj:
Sniadanie:
1 parowka
jogurt z brzoskwiniami
II Sniadanie:
jogurt ananasowy
Lunch:
zupa pomidorowa z kawalkami kurczaka
Przekaska
500ml jogurtu pitnego truskawkowego
Obiad:
salatka z salaty, pomidora, papryki, cebuli i podsmazonych pieczarek z dodatkiem pokrojonej w paski szynki blackforest, wszystko skropione octem balsamicznym
Cwiczenia:
20min joggingu
15min brzuszkow z serii 'I want those...' Tamilee Webb
Za slaba by sie odchudzac
Ja chyba jestem za slaba, zeby sie odchudzac. Byle pierdol, byle gowniana klotnia, najmniejszy stres i juz sie wylamuje. Dopoki wszystko jest ok to sie potrafie pilnowac. Niestety drobne niepowodzenie i kalorie leca w gore. A potem jak znow jest ok to musze nadrabiac to co zawalilam przez jeden dzien nieuwagi. I tak wlasnie stoje w miejscu. Nic sie nie zmienie, a przede wszystkim nie moja waga. Wczoraj poklocilam sie z chlopakiem, o jakas bzdure, ale tak mnie to dobilo, ze na dzien dobry wrabalam 2 batony, a potem, zeby nie myslec wyszlam do kina. A wkinie co? Oczywiscie nie moglam sobie odmowic popcornu, a w trakcie czekania na seans zeszlam do pubu na piwo. Dzisiaj waga wskazala 0.6 wiecej niz wczoraj. Wiec nie ma zbrodni bez kary. Teraz znow bede musiala przez tydzien to nadrabiac. I dlatego wiem juz napewno nie uda mi sie osiagnac wyznaczonego celu.... :-(((((
Sniadani:
3 frankfurterki
II Sniadanie:
budyn waniliowy
Lunch:
losos wedzony z twarozkiem
Przekaska:
jogurt wisniowy
Obiad:
kwestia do ustalenia, ale raczej nie bede na niego miala czasu
Buty
Waga nadal stoi, to pewnie przez moje lenistwo. Wczoraj nic nie pocwiczylam, bo sie okazalo, ze skasowalam wszystkie filmy instruktazowe i nie chcialo mi sie podlaczac dysku zewnetrznego. Wiem, wiem szczyt lenistwa. Mam nadzieje, ze dzisiaj rusze wkoncu dupsko. A poza tym mialam zrobic trening...niestety, dzien wczesniej wypralam sobie jedyna pare butow sportowych i nie wyschly do wczoraj, wiec nie mialam w czym biegac. Wczoraj wrzucilam je do suszarki, zeby szybciej wyschly i dzisiaj sa jakby 2 numery mniejsze i mnie uwieraja. Po pracy ide kupic nowe. O ile gdziekolwiek w tych dojde...
Wczoraj na obiad zjadlam wkoncu keks z kurczaka wg. przepisu z ksiazki dr. Dukana. Mam go dzis rowniez na lunch, bo wlasciwie na ogol to robie tak, ze gotuje dwie porcje i mam obiad jednego dnia i lunch nastepnego. Wiec na dzis zaplanowane:
Sniadanie:
Frankfurterki na cieplo 3,5 szt.
II Sniadanie:
Jogurt ananasowy
Lunch:
keks z kurczaka
Przekaska:
jogurt truskawkowy
Obiad:
nadal do ustalenia, niestety nie zabralam ze saba ksiazki z przepisami wiec bede musiala kombinowac...