No i wracam z powrotem na matczyne łono Vitalii jak ten pies z podkulonym ogonem Wstyd, ze swoich priorytetowych spraw nie umiem doprowadzić do końca. Z resztą lato niezbyt sprzyja odchudzaniu... Z resztą, jak każda inna pora roku dla mnie. Codziennie sobie powtarzam weź się w garść, uda ci się! W tym czasie u mnie było raz lepiej, raz gorzej... Grunt, że dziś waga pokazała 66.8 kg, zanotowałam mały spadek, który mnie niezmiernie cieszy! W sobotę czeka mnie Babski wieczór z przyjaciółką, 🍕 piwko i ploty! To jest to! Oczywiście potem mam zamiar trzymać czysta michę i schuść 😜
Muszę troszkę zmienić mój system nagród za schudnięcie, i tak:
- waga 65 kg - książka
- waga 62 kg - książka
- waga 59 kg - ubranie i książka
- waga 55 kg - wymiana garderoby!
Może motywacja małymi kroczkami na mnie podziała? No mam nadzieję!
Wczorajsze menu
- chleb żytni z serem białym i dżemem truskawkowym własnej roboty 😊
- jogurt naturalny, banan
- kaszą jęczmienna, smażona pierś z indyka, cukinia konserwowa
- chleb żytni z masłem, serem brie, kiełbasa wiejską i pomidorem