Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

'Nie warto rezygnować ze swoich celów tylko dlatego, że osiągnięcie ich wymaga czasu. On i tak upłynie.'

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 119405
Komentarzy: 413
Założony: 4 listopada 2006
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola1979

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 października 2008 , Komentarze (1)

Coraz rzadziej tu zaglądam a tyle się dzieje w moim życiu. Codziennie dzień po dniu, kroczek po kroczku uświadamiam w domu że jestem z zamiarem wyprowadzenia się z domu, i tak już tu jestem prawie gościem, większość czasu spędzam u Wieni, i to ona tak mnie na mawia żebym zaczęła końcu działać a teraz kiedy zmarła jej sąsiadka i pojawiła się okazja bo może to mieszkanie będzie na sprzedasz super okazja byłybyśmy choć na trochę sąsiadkami z jednej strony to bardzo mi się to podoba ale z drugiej to nie jest dla mnie za słaba jestem żeby temu wszystkiemu podołać zresztą tam trzeba by było zrobić generalny remont a mi nie ma kto tego zrobić no i ja sama się też na tym kompletnie nie znam. Ale się zobaczy.
Zeszły weekend spędziłam u Kasi bo jak w Zakopcu tak się nie widziałyśmy i mogłoby się tak ułożyć że znowu byśmy się w górach zobaczyły. Było dobrze bez fochów choć już mnie brało. Przyjechała do niej rodzina i razem z nimi pojechaliśmy na grzyby, co prawda nie bardzo nam się chciało bo trzeba było rano wstać ale to jedyna okazja żeby wejść do lasu - odpoczęłam było ekstra były grzyby. To kocham.
Kolejna super wiadomość to ta że dokładnie za miesiąc lecę na 10 dni do Anglii, Martuś się na mnie nie pogniewała, a już się bałam nawet do wawy przez to całe zamieszanie jechać. Tak się fajnie ułożyło że akurat w tym czasie mam tylko 3 dni pracujące a tak naprawdę już tylko jeden bo te dwa za mnie weźmie Wiesia. Teraz tylko nie wiem czy kierownikowi mówić że jadę czy nie w końcu to moje dni wolne i co komu do tego co ja w tym czasie robię.
Dziś jest imprezka z okazji wtorkowego święta ale tradycją zeszłoroczną nie idę nie lubię takich spędów, wolę posiedzieć w domu, wystarczy że byłam we wtorek było super i to mi wystarczy.

1 października 2008 , Komentarze (3)

Robię jesienne porządki w szafie i znalazłam stare spodnie z dobrych czasów kiedy to byłam taka jak potrzeba i o dziwo znowu w nie weszłam i nawet się zapięłam a  myślałam że już nigdy ich na siebie nie włożę i będą tylko miłym wspomnieniem minionych lat  a tu taka niespodzianka. Co prawda  czuję się w nich mało komfortowo ale to jest dobra motywacja do dalszej pracy nad sobą.Widocznie to że wszyscy mi mówią że schudłam działa choć ja sama tego nie widzę ale niech tak będzie, jestem za.
Jutro ruszam na zakupy, trzeba trochę wymienić, uzupełnić garderobę przed zimą no i przed 14.X. bo znowu zapowiada się w pracy rewia.

29 września 2008 , Komentarze (1)

Z dnia na dzień dowiaduję się nowych rewelacji na swój temat. Już wszyscy się mną  interesują  począwszy od kierownika, przez sekretariat po sprzątaczki. Raz w nerwach powiedziałam o dwa zdania za dużo i teraz mam. Kierownik mnie źle zrozumiał i nie dość że mnie wypędza z pracy to jeszcze urządza sobie na mój temat jakieś dziwne podchody. Teraz tylko patrzeć jak ktoś zapuka do moich drzwi w domu żeby się zapytać co się dzieje ze mną bo ja nic nie chcę mówić bo jestem taka tajemnicza - jak to powiedział kierownik ale jak nie być jak zaraz robi się afera.
Jutro Wienia idzie ze zwiadem, bo jakimś dziwnym trafem wszyscy się jej o mnie wypytują ciekawe co nowego się urodziło już na mój temat.
 

25 września 2008 , Skomentuj

i nic więcej nie mam do dodania.

23 września 2008 , Skomentuj

Dopiero dziś dotarłam do domu. W niedzielę była na koncercie Perfectu,

 
Było super czułam jakby mi wnętrza wypruwało. Bębenki  i gardło ledwo dawało rady. Nie ma to jak stary dobry rock.
Po powrocie do domu usłyszałam czy mi jest lepiej poza domem? Jasne że tak ale nie mogłam tak odpowiedzieć głośno. U Wieni przynajmniej mam spokojne nerwy, w głowie mi się nic nie knuje, mogę spokojnie spać i nie muszę się do nikogo ani uśmiechać ani odzywać na siłę. Dla nich (w domu) to najlepiej jakbym wogóle nie miała znajomych bo to nic dobrego i tylko mogła chodzić do pracy, do sklepu bo kto by im robił zakupy no i jeszcze do kościoła tylko że mi z tym ostatnim jakoś nie po drodze.
Jak się uwolnić z tego więzienia żeby nikogo nie skrzywdzić?????????

17 września 2008 , Skomentuj

W poniedziałek byłam u kierownika w pracy żeby trochę zmienił mi grafik pracy i na sam koniec powiedziałam o dwa zdania za dużo,  a kiedy Wiesia poszła do niego to zaczął się jej o mnie wypytywać bo stwierdził że się dogadujemy i kazał jej żeby ze mną porozmawiała i namówiła mnie na leczenie się itd... Wienia oczywiście udawałą głupa że o niczym nic nie wie. I wszystko było by ok gdyby nie fakt że kiedy w poniedziałek poszłam do niej na noc to mi o wszystkim opowiedziała ale ona nic mi nie raczyła powiedzieć tylko zaczeła robić jakieś podchody a że ja umniem słuchać to zaraz się zorjętowałam w czym żecz ale i ona chyba się zcieła bo zmieniłą temat zanim ja zadałam jej to jedno pytanie. Wczoraj nie wytrzymałam i spytałam ale ona początkowo się wypierała że nie ale jak ja zaczełam wiercić jej dziurę to pękła i powiedziała to o czym ja już wiedziała.
To że ma swoje tajemnice to rozumiem i nie mam jej za złe że nie chciała mi o nich mówić ale że kierownik pytał się jej o mnie a ona się jeszcze tego wypierała to mam, teraz już nie będzaie tak jak wcześniej, mi jest trudno komukolwiek zaufać a ona takim swoim zaufaniem prowadzi do tego że znowu zamknę się przed ludźmi. Już dziś nasze kontakty się bardzo ograniczyły nie chcę do mniej pisać bo będę się kłucić może jak ochłonę kilka dni i spojrzę na to z innej strony to będzie inaczej.
Póki co jestem na nią zła za to co mi zrobiła.

16 września 2008 , Skomentuj

Nigdy bym się nie spodziewała, że internet może odkryć coś co inny człowiek chce dobrze ukryć przed innymi. I tak pisząc pracę a właściwie szukając materiałów do niej odnalazłam przez  zupełny przypadek tajemnicę Wieni. Kiedy ją zapytałam czy zna ul. Tarczyńską  12 w Wawie, początkowo się do mnie nie odzywała, potem myślała że ja strzeliłam focha i nie spała całą noc. Potem żałowała że po mnie nie przyjechała zaraz jak przeczytała sms'a. Było by jej łatwiej, bo już od kilku dni zbierała się żeby mi o tym powiedzieć, bo sądziłą po moich smsa'ch że ja już wiem ale Grzesiek ją powstrzymywał, a tak naprawdę ja wcześniej o niczym nie wiedziałam.
Teraz zaczyna się wszystko układać w jedną całość wszystko ma ręce i nogi. Wszystko tłumaczy. Silna psychicznie jest żeby tak łączyć dwie odlegle, czasochłonne dojazdowo prace no i trzymać to wszystko w wielkiej tajemnicy to jest chyba najgorsze. Ale sobie radzi i to bardzo dobrze. I już wiem też ską w jej życiu wziął się Grzesiek.
Jedno kliknięcie myszką a tyle się zmieniło.

12 września 2008 , Skomentuj

Po tygodniu " bez telefonu".
Jak byłam poza zasięgiem a co ciekawsze poza domem to wszyscy do mnie wydzwaniali i czegoś pragnęli a jak mój tel milczał to bombardowali dom ale tam nic nie wiedzieli to i nic nie mogli powiedzieć, ja odpoczęłam ale już pod koniec tyg to bałam się włączyć tel ale nie było tak źle poza tym że jak już jestem w sieci to znowu nikt nic odemnie nie chce. Tylko Gosia mnie opieprzyła, że jej nie dałam nowego numeru a resztę to ja opr że do domu mi się dobijają. Znaczy ja miałam swój prywatny numer który zna tylko Wiesia i tylko z nią miałam kontakt tak więc była w zasięgu.
Poza tym odpoczęłam psychicznie  bo większość czasu siedziałam sama w domu - Wieni, i już wiem że jak jestem poza domem to jestem pogodniejsza spokojniejsza i wogóle mam chęć do życia a w domu jak tylko położę się do łóżka to mam jedne i te same myśli. Skończyć z sobą.
Wniosek jest niby prosty - powinnam się wyprowadzić z domu - ja to doskonale wiem ale niestety żyję i mieszka w zamkniętym zaklętym kręgu z którego nie ma wyjścia i póki co muszę ze swoimi kotkami walczyć bo wyjścia z tego nie ma.

4 września 2008 , Komentarze (1)

Zaczęłam wczoraj o 22. Wyłączyłam tel domowy i komórkę, narazie tak na 5 dni i zobaczymy potem czy komuś w tym czasie byłam potrzeba czy można beze mnie żyć. Do kom włożyłam inną kartę z nowym numerem tak że jakby co to ja mogę mieć kontakt ze światem. Eksperyment działa ale w jedną stronę.
Żebym tylko nie zrobiła tak jak z pamiętnikiem coś poprzestawiałam i przez większy miesiąc był zablokowany. Na szczęście w porę to zauważyłam i odblokowałam. Mój nowy numer ma tylko Wienia, żeby mi nie panikowała, bo dla niej już 15 min wystarczy żebym nie odpisywała na sms'a i już robi alarm. Jej tego nie mogłam zrobić a reszta niech  się buja.
No i chyba zaczynam się wyłamywać z diety, już nie mam sił, teraz kiedy wszyscy po powrocie z urlopu zauważyli moje męki ja nie mam sił dalej to ciągnąć.

3 września 2008 , Skomentuj

Wczoraj byłam pierwszy dzień w pracy po wakacjach. Wampirki nie były takie straszne choć na powitanie mnie się przeżegnały co można było tylko w jeden sposób sobie zinterpretować. Ogólnie dzień można zaliczyć na plus może to dlatego że to dopiero rozruch jeszcze nie ma nawet dzienników, plany się dopiero układa więc wszystko jest jeszcze z przymrużeniem oka. W następnym tygodniu się zacznie.
Poza tym do bani.
Matki nie ma nadal.
Wesele - lepiej przemilczeć.
29.08.09 to następna koszmarna data. Oby więcej takich nie było.
Kolejna bliska osoba mi poszła do ... tylko na co ja czekam...????