Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od lutego 2021 mama Oli.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 53925
Komentarzy: 1165
Założony: 27 września 2021
Ostatni wpis: 18 sierpnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Milosniczka!

kobieta, 36 lat, Czacza

162 cm, 59.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 czerwca 2022 , Skomentuj

W tym tygodniu były 2303 aktywnie spalone kalorie. Dwa treningi (cardio, step), 250 minut spaceru i troszeczkę teputania. 

W czwartek przyjechała nas odwiedzić kuzynka, w sobotę mama i została do dziś rana - więc nie ćwiczyłam w domu. Zapowiada się przepotworny upał - za gorąco na spacery z dzieckiem i na ćwiczenia. Ach, jakie cudowne wymówki! Nic to, jeśli pogoda się nie zmieni, to na chwilę odpuszczę ruch. 

24 czerwca 2022 , Komentarze (2)

53,2 kg. 

Wczoraj wypiłam 2 kieliszki (duże) wina i na fali tego wina zjadłam 4 czy 5 kulek Ferrero Rocher. Fuj. Wcale mi nie smakowały, a do tego dziś mam takiego posłodyczowego kapcia w żołądku i na języku, że to szok. Słodycze - nigdy więcej. Ble. 

To jest o tyle ciekawe, że całe życie byłam słodyczowym maniakiem i mogłam zjeść dowolną ilość dowolnej rzeczy o dowolnej porze. 

23 czerwca 2022 , Komentarze (1)

Właśnie pobiłam życiowy rekord w spalaniu kalorii na godzinę. 60 minut na stepie, 545 kalorii (poprzedni rekord to 520, być może też na stepie, nie pamiętam). Średnie tętno 160, nieźle nie? 😀

edit

Potem jeszcze 90 minut spaceru z wózkiem, 300 kalorii. 

23 czerwca 2022 , Komentarze (1)

Dzisiejsza waga: 53,4 kg. 

68 cm w talii. 

Poniedziałek

Nic, tylko godzinna lekcja walca, ale to akurat nie spala kalorii 😀

Wtorek

100 minut cardio, 726 kalorii, najwyższe tętno: 200 (!) 

60 minut spaceru po mieście, 200 kalorii

20 minut teputania, 50 kalorii (tu i przy spacerze podaję orientacyjnie, bo nie miałam opaski) 

Środa

100 minut spaceru nie po mieście, 482 kalorie

Jeszcze było teputanie, ale nie mam pojęcia ile, więc nie liczę


22 czerwca 2022 , Komentarze (10)

Ale jaja. Zważyłam się. Znowu mniej. 53,5 kg. Z jednej strony człowiek się cieszy, ale z drugiej... Żeby nie przesadzić i nie być za chuda, bo to też niedobrze. 

20 czerwca 2022 , Komentarze (11)

O rany, nie wierzę, 53,9!!!!!!!!!! Czyli przekroczyłam magiczną granicę, którą ustawiłam sobie jako cel, nie wierząc, że kiedykolwiek w życiu go osiągnę. Pamiętam, był koniec września, a ja siedziałam z wózkiem w parku i zakładałam konto na Vitalii. Ważyłam wtedy 64 kg (bo 6 kg już zdążyłam zgubić) i to 54 wpisałam tylko dlatego, żeby była równa liczba. 58 czy 56 również bardzo by mnie zadowoliło, zresztą każdy kilogram w dół by mnie wtedy zadowolił. I po 9 miesiącach od tamtego momentu, a po 16 miesiącach w ogóle, BEZ DIETY, bez liczenia kalorii, z ruchem i zdrowym odżywianiem, dużą ilością warzyw, bez cukru i bez smażenia, Miłośniczka może się pochwalić, że osiągnęła cel. Nic poza tym nie robiłam, nie zmieniałam. Żadnej rewolucji. Czas i tak upłynął. Opieka nad maluszkiem nie była przeszkodą ani wymówką - starałam się ruszać wtedy, kiedy dziecko pozwoliło: szybki spacer z wózkiem zamiast lodów na mieście. Coś, co było dla mnie niemożliwe i nieosiągalne przez lata, stało się możliwe w -wydawałoby się - najbardziej niesprzyjającym momencie. 16 kg poszło sobie w świat. Super! 😀

20 czerwca 2022 , Komentarze (3)

Byliśmy wczoraj nad jeziorem. Fajnie, ciepło, Ola miałam dużo radości. Mała plaża trawiasta, 20-30 osób. Była młodziutka dziewczyna przy kości, około 15 lat. Pływała w jednoczęściowym stroju i leginsach do kolan. Przykro mi było, że taka młoda osoba czuje się skrępowana swoim ciałem. Była pani przy kości 35-40 lat z dzieckiem. Wchodziła do wody w krótkich spodenkach i luźnej białej koronkowej bluzce, nie moczyła ubrania. I była młoda szczuplutka dziewczyna, może z 20 lat, zgrabna, z chłopakiem. Dziewczyna siedziała na ręczniku tak, że opierała się rękami. Efekt: płaski brzuch. No ale przecież nawet bardzo szczupła osoba, jak normalnie usiądzie, ma jakieś tam wałeczki na brzuchu. To jest normalne. Do tego dziewczyna cały czas miała rozpuszczone bardzo długie włosy - nad jeziorem. 

I ja sobie tak teraz myślę: dlaczego kobiety to sobie robią? Dlaczego i dla kogo? Niezależnie od wagi. Bo te pulchniejsze chowały ciało pod ubraniami, a ta szczupła przybierała pozy, w których wyglądała lepiej, mimo że to przecież to samo ciało. Ktoś nam wmówił, że mamy wyglądać jak modelki z okładek. Nie, nie musimy. O ciało trzeba dbać, od środka (odżywianie) również. Ale ciało nie decyduje o naszej wartości do ciężkiej (nomen omen) Anielki. 

Ciekawe jest to, że mężczyźni jakoś się brzuchami piwnymi nie przejmowali i swobodnie chodzili w kąpielówkach. Czyli rzecz dotyczy kobiet. 

Bardzo spodobało mi się kiedyś stwierdzenie, żeby nie starać się wyglądać jak modelki z okładek, bo nawet modelki z okładek nie wyglądają jak modelki z okładek. Bo są filtry, retusze itp. I taka Joanna Krupa, jak swobodnie usiądzie na ręczniku, to może też będzie miała jakąś fałdkę na brzuchu.


19 czerwca 2022 , Komentarze (3)

Jak na kompletnie nietreningowy tydzień to i tak jest nieźle. Miałam aktywną końcówkę poprzedniego tygodnia i na początku tego za bardzo mi się nie chciało ćwiczyć, a pogoda nie zawsze pozwalała na spacery. Ale w sumie wyszło 415 minut spaceru, 40 minut teputania, 1 trening cardio 70 minut i to wszystko dało 2920 kalorii. Jak coś dziś będzie, to uaktualnię. 

Tak szczerze mówiąc to trochę mi wstyd przed Wami, że w tym tygodniu był tylko jeden trening. 

19 czerwca 2022 , Komentarze (5)

Już miałam napisać, że czerwiec jest pierwszym miesiącem od 17 miesięcy, w którym nic nie schudłam. Ale nie. Waga co prawda niezmiennie 54,2-54,5 (najmniej w maju to 54,1), więc przynajmniej na pewno stabilna. Podkusiło mnie, żeby się zmierzyć przed śniadaniem. Talia bez zmian 69, ale spadł centymetr w biodrach i jest 94 w najszerszym miejscu. Reszty nie mierzyłam. Czyli ta legenda, że bywa, że waga się nie zmienia, ale zmieniają się obwody, jest prawdziwa 😀 I cyk, dobry humor od rana 😀

17 czerwca 2022 , Komentarze (10)

Dałam wczoraj ciała jako matka. Męża nie było pół dnia w domu, spodziewałam się, że wróci dużo wcześniej. Nie mogłam wyjść z domu z dzieckiem po południu ze względu na pogodę, a zawsze jest mi trudniej, jak nie wyjdę chociaż na chwilę. To takie głupie szukanie przyczyn, bo na pewno mimo to byłam w stanie kontrolować swoje zachowanie. Chodzi o to, że jak przygotowywałam Olę do spania i potem usypiałam, to byłam zbyt pośpieszna i zbyt nerwowa, a za mało czuła. Nie wiem, czy to odczuła - zachowywała się normalnie. W trakcie przyjechał mąż (on zwykle usypia Olę wieczorem), serdecznie się z nią przywitał, dokarmił, wyprzytulał, w końcu uśpił. I to był taki niesamowity kontrast z moim zachowaniem. Wiem, że takich błędów popełnię jeszcze milion i że taki jednorazowy błąd na pewno niczego nie zmieni, ale źle się z tym czuję psychicznie. To nie była wina dziecka, że mama była poddenerwowana. W ogóle w przypadku dziecka, które ma rok i 4 miesiące, trudno mówić o jakiejkolwiek winie. Wyciągam z tego naukę: zrobić wszystko, żeby moje bóle dupy nie odbiły się na dziecku.