Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 575139
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lutego 2013 , Komentarze (7)


To zdjęcie ściągnęłam od Nejtiri. Dało mi dużo do myślenia, bo podziwiać nie ma czego.
Cóż, dążymy do tego po prawej stronie!!! Nie ma innego wyjścia!
Wczoraj była basen i godzinna praktica z księciem małżonkiem. Nie było rowerka, ale taki był plan. Będzie dziś  Waga dzisiejsza podobała mi się bardzo: 93 kg. Jeszcze chyba do końca nie zaakceptowałam faktu, że będę chudnąć bardzo powoli. Jeszcze 15 lat temu szło szybko, teraz trzeba uzbroić się w duże pokłady cierpliwości do zrzucenia dużych pokładów tłuszczu. I nie zniechęcić się w połowie drogi!!!!!
Trzymajcie za mnie kciuki dzisiaj, bo mam paskudną hospitację 

20 lutego 2013 , Komentarze (6)


Ok, zaakceptowałam, że ma być wolno, ale żeby aż tak 
Dziś 93,4 kg czyli 0,2 kg mniej niż tydzień temu ale 0,3 kg więcej niż w poniedziałek 
Wprawdzie nikt wczoraj nie zmuszał mnie do późnej kolacji. Jednakowoż wcześniej przejechałam na rowerku 40 km. 
Dość narzekań, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Dziś w planach basen a wcześniej ćwiczenia tangowe. Byle celu nie stracić z oczu...

18 lutego 2013 , Komentarze (5)


Dzięki wam ruszyłam wczoraj dupsko i od razu lepiej się poczułam  Ukręciłam 20 km i trzeba było się już zbierać na milongę. Moje paskudne samopoczucie związane było pośrednio z milongą. W naszej grupie tangueros jestem po prostu najgrubsza  Wszystkie chude laski i ja przy nich jak hipopotam. One w zwiewnych sukieneczkach, ja w namiocie i to ciągle tym samym, bo kupić coś na mnie to masakra. I tak we wszystkim wyglądam okropnie, bo jestem po prostu gruba!!!! Staram się nie brać tego do głowy, ale jednak...
Wiem, wiem, narzekanie ani użalanie się nad sobą w tym nie pomoże. Dlatego nie odpuszczam i na nowo próbuję i będę próbować. Muszę zaakceptować fakt, że to potrwa, tak jak i trwało moje tycie. Zawsze chciałam szybko i to był błąd, bo tak się nie da. Szybko to potem dopadło mnie zawsze jojo. Wszystko potrzebuje czasu.
Waga na dziś 93,1 kg. Paski na vitalii powariowały 

17 lutego 2013 , Komentarze (5)


Ech, jakaś chandra mnie dopadła  Nastrój do kitu, lenistwo i rozmemłanie totalne. 
Waga nie najgorzej, do paszczy nie wkładam za dużo. Wczoraj zaliczyłam basen nawet, więc nie mam pomysła dlaczego właśnie tak dziś mam...
Wszystko mnie irytuje, a najbardziej ja sama i książę małżonek. Hormony, czy co?
Chyba trzeba przestać narzekać i wdrapać się na rowerek, bo w tym tygodniu cienizna 

13 lutego 2013 , Komentarze (3)


Dobrze, że tydzień ma nieparzystą liczbę dni. Waga co drugi dzień pokazuje mi raz więcej, raz mniej. Dziś z środą trafiłam na to "mniej", w zeszłym tygodniu było to "wiecej". Waga o 1,2 kg mniejsza niż tydzień temu ale od pomiarów 2 tygodnie temu "tylko" 0,5 kg. Mogłoby być lepiej, ale jest dobrze. Przynajmniej idzie we właściwym kierunku  Nawet jak przez chwilę dietetycznie poszaleję, albo leń mnie dopadnie, to potrafię się zmobilizować do dalszej pracy nad sobą. Wpadki były i będą, nie ma się co łudzić. Ideałem wszak nie jestem, chociaż prawie 
Dajmy sobie prawo do błędów, ale nie pogrążajmy się w nich!

Wczoraj były ostatkowe plotki z psaipsiółkami. Jedna z nich za tydzień leci na 40 dni do Tajlandii. Zazdraszczam słoneczka! Ale dzielna byłam, nie dałam się na mówić na żadne czekoladowe torty. Wybrałam lekki żel z owocami na winie i to bez dodatków typu lody czy bita śmietana! Pewnie gdyby nie to dzisiejsze oficjalne ważenie, poszłabym na całość. Przed wyjściem ukręciłam też 30 km na rowerku, żeby podkręcić sobie metabolizm.

Dziś niestety przepada mi basen, ale jutro wykroję trochę czasu. Mam nadzieję na wieczorny rowerek. Wcześniej, po pracy kosmetyczka (muszę trochę odżywić twarz po mrozach i basenowym chlorze), a potem próba. Nie ma kiedy się nudzić!

10 lutego 2013 , Komentarze (3)


Na żadnym vitaliowym pasku nie mam wagi z poprzedniego pomiaru. Nieźle namieszali!
Ostatnio, w środę, miałam 94,8 kg a dziś rano 93,1 kg  Wprawdzie nie zmieniałam jeszcze baterii, ale jakoś waga pokazuje dalej i bardzo te wyniki mi się podobają 
No dobra, w środę zmienię, nawet już nabyłam baterię drogą kupna, co jest niezłym wyczynem, bo zwykle skleroza dłużej mnie męczy. Ostatni mój wyczyn, to zapomniałam księciu małżonkowi zakupić sznurówki do butów przed balem karnawałowym. Ale jako szalony naukowiec mógł sobie pozwolić na jednego buta bez sznurówki, czego nikt i tak nie zauważył, a księciunio całą noc przetańczył bez problemu.
Ale hit sklerotyczny był dużo lepszy. Obiecałam synkowi, że zabiorę go do domu po próbie, którą kończę o 21. Potem i tak żadnych autobusów nie ma do domu. No i co? Zapomniałam o własnym dziecku, wprawdzie prawie osiemnastoletnim, ale zawsze. Przypomniałam sobie dopiero przed garażem: O kurna, Olek!!!! Zapitalałam z powrotem, a to prawie 20 km. Dawno temu, jak byłam w ciąży, często śniło mi się, że zapominam, że w ogóle mam dziecko. Raptem przypominałam sobie, że je gdzieś zostawiłam na długo. 
Uważajcie!!! Sny się spełniają!!! Co z tego, że po 18 latach?
Wiem, że takie przypadki będę się zdarzać mi coraz częściej. Najgorzej, że jeszcze do emerytury daleko. Moi uczniowie będą mieli ze mną coraz lepiej 

Wczoraj zaliczony i basen i milonga. Jedzeniowo po prostu wzorowo 
Dziś w planach prasowanie, rowerek a wieczorem milonga.
W przyszły weekend w Dorotowie jest zamiast walentynek Walentango. Mamy zamiar wybrać się przynajmniej na wieczorne milongi w piątek i sobotę. Warsztaty nas zbytnio nie interesują, mamy swój sposób na tango. Ale cieszę się, że jest w Olsztynie i okolicach tyle możliwości rozwijania umiejętności tangowych. Super!!!

PS
Fionko!
Paznokietki takie robi się bardzo prosto. Malujemy pazurki na biało, ale może być też inny kolor. Wycinamy z kobiecego czasopisma interesujące nas fragmenty, namaczamy w spirytusie np. salicylowym i przykładamy do podeschniętych paznokci. Przyciskamy i papierek odklejamy. Nadruk zostaje na paznokciu. Potem malujemy jeszcze lakierem bezbarwnym. Niestety farba kolorowa się rozpuszcza, ale może za długo trzymałam w spirytusie.

8 lutego 2013 , Komentarze (3)


Nic nie rozumiem  Vitalia zwariowała. Przez dłuższy czas ignorowałam wskazania pasków vitaliowych, ale dziś to przesada. Dziś pokazuje mi wynik sprzed miesiąca, na który kategorycznie się nie zgadzam!!!! I nic nie zmieniałam.  Mieszają i mieszają przy tej stronce i ciągle coś knocą! Moje paski niech zostawią w spokoju, bo się stresuję a zwykle ze stresu jem czekoladę, całą!! Całe szczęście, że w domu jest tylko gorzka, której nie lubię.
Waga pokazała mi dziś dwie litery LO, lub odwrotnie, ale dobrze, że nie cztery. Znaczy się trzeba zakupić baterię. Nie wiem, ile ważę po pączkowym szaleństwie. Zaliczyłam jeden normalny i cztery malutkie twarogowe  Pyszne były i nie mam wyrzutów sumienia.
Dziś wieczorem w programie koncert pod dyrekcją Maksymiuka. Na tę piękną okoliczność pomalowałam sobie szpony. 


 Ciekawa jestem waszych wrażeń 

7 lutego 2013 , Komentarze (7)


Raptem mnie olśniło! Staję dziś na wagę, a tu ponad kg mniej niż wczoraj  O co chodzi?
Ale już wiem! Mózg chciał mnie zrobić w konia! Miałam se przy tłustym czwartku pomyśleć, że skoro wczoraj na pasku zapisałam więcej a dziś zobaczyłam dużo mniej, to pofolguję sobie z pączkami. Wprawdzie miałam coś pochłonąć, ale nie żeby zaraz szaleć  Ale i tak wszystko okaże się w akcji...


Mnie zwykle dopadają takie, które nie mogą się zdecydować w co wejdą i wchodzą wszędzie 

6 lutego 2013 , Komentarze (2)


Ech, mój organizm już się kapnął, że się odchudzam 
Nie będzie łatwo go przekonać, żeby odpuścił.
Dziś 0,7 kg więcej niż przed tygodniem, ale trochę mniej niż wczoraj. Da się przeżyć acz bez przyjemności.
Wczoraj z pracy wróciłam po 12 godzinach, z małą przerwą na wyprowadzenie psa.
Rano popedaliłam 15 km, a przed spankiem jeszcze 25, więc dystans całkiem przyzwoity. Dziś basen, tym razem zajęcia zorganizowane: Adaś pewnie znów wymyśli takie ćwiczenia, że okaże się jak bardzo jednak tego kraula nie potrafię. Nie szkodzi, bylebym w wodzie była 

5 lutego 2013 , Komentarze (1)


Nie wiem, co to ma znaczyć, ale jest na wadze o, 1,2 kg więcej niż na pasku 
Prawie całkiem grzeczna byłam 
Czyżby koniec ferii mnie tak przygniótł?
Idę pedalić...