Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wyglądam strasznie - nigdy nie miałam takiej wagi. Urodziłam, kg pozostały. Wróciłam do pracy i kg przybyło (praca siedząca :I ) Nie pasują na mnie żadne ubrania i nie chcę nawet kupować nowych (czytaj większych), bo nie mogę się z tym pogodzić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23269
Komentarzy: 331
Założony: 6 czerwca 2014
Ostatni wpis: 27 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dorotha

kobieta, 42 lat, Gdańsk

165 cm, 91.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2016 , Komentarze (16)

Od 3 dni mam jakieś załamanie :( denerwuje się, że to moje odchudzanie idzie jak po grudzie :?

Minął m-c z cateringiem a ja nawet równych 5 kg nie zrzuciłam. Jeżdżę na rowerze.

Wiem, że sam rower mnie nie odchudzi, ale ja wcześniej w ogóle nic nie robiłam.

Nie miałam ani diety i się nie ruszałam.

Jestem niezadowolona.

Jak dla mnie jest trochę za mało…idzie to jak krew z nosa.

Nie rozumiem dlaczego? Wiecznie na liściach, sałatach, prawie w ogóle chleba, sera.

Mięsa tyle co pies napłakał.

Od miesiąca ani razu nie czułam się syta, a waga spada jakby chciała a nie mogła :<

Dzisiaj się zważyłam i równe 80kg. Nawet deka nie zjechałam jedząc liście i porcje jak dla wróbla :(

 

Będziecie mnie pocieszać, ale ja i tak swoje wiem.

Każdy się dziwi, że mam taką mało kaloryczną dietę – 1000kcal.

Gdybym miała 1500 to wiem, że bym już w ogóle nie schudła.

Masakra jakaś!

Gdybym robiła sobie sama pudełeczka, to teraz jest czas, że mogłabym zrezygnować.

Zawsze dotychczas tak było. Po 3 -4 tyg.rezygnowałam.

Teraz nie rezygnuję, bo mam dalej catering zwiększony do 1200kcal.

To teraz jeszcze wolniej będzie ta waga spadać? Aż się boję..

Brzuch wystaje jakbym w ciąży w 6 m-c była. Jedząc owsianki i sałatki :(

Kiedyś może Wam pokażę zdjęcia brzuszyska, ale jeszcze nie teraz..

 

Eeehhh….

9 lutego 2016 , Komentarze (17)

Dzisiaj rano Waga pokazała równe 80 kg!!!!

Ni mniej ni więcej :D cieszę się.

Po 3 tygodniach cateringu dietetycznego (zupa) (nudle)

A jak zobaczę 7 z przodu to będę happy!!! :)

 

Choroba synka opanowana – chodzi do Przedszkola. Już się nie mógł doczekać. I wstaje rano bez problemu. <3

Ze mną też lepiej. Kaszlę jeszcze trochę, ale ogólnie ok.

 

Ostatnio był Tłusty czwartek. Nie zjadłam ani 1 pączka mimo, ze catering miał taką oto niespodziankę:

 

 

Wczoraj była przepyszna pasta jajeczna. Uwielbiam je. Z soczewicy też jest pyszna.

Ciekawi mnie z czym jest ta pasta jajeczna, bo jest ona dietetyczna, a ja nie czuje tam samego jogurtu naturalnego.

W sobotę nawet próbowałam sama zrobić, ale daleka była od tej z Body chiefa.

Chyba, że taką różnicę robi jogurt.

Uwielbiam ich pasty na kanapki.

 

Dzisiejsze menu:

IŚ: Owsianka z musem brzoskwiniowym i truskawkami

IIŚ: Koktajl bananowy z wiórkami kokosowymi

O: Stek z polędwiczki wieprzowej z ryżem na czerwono i szpinakiem

P: Owocowe ptasie mleczko na ciasteczkach

K: Sałatka Tajska z wołowiną i makaronem sojowym

 

Menu na jutro:

IŚ: Pumpernikiel z łososiem wędzonym, serkiem śmietanowym i warzywami

IIŚ: Pudding chia z musem truskawkowym

O: Sola w sosie grzybowym z kaszą jaglaną i surówką z marchwi

P: Miodowe placuszki owsiane

K: Sałatka z serem pleśniowym, orzechami i winogronem

 

 

Cieszę się już na jutrzejsze śniadanie.

Powiem szczerze, że mam dosyć tych owsianek bezpłciowych :p

Nie wiem jak ktoś może jeść owsiankę codziennie….wolałabym już jeść suchy kawałek chleba razowego hehe ;)

A tak wyglądają pasty – jajeczna i z soczewicy.

 

Zapisałam się w ogóle na depilację laserową. Dowiedziałam się jaki laser itd., bo nie wszystkie są skuteczne.

Byłam już na strzałach próbnych, nic się nie działo, nie wyskoczyło żadne uczulenie.

Miałam umówiona wizytę na dzisiaj i zadzwonili przed chwilą potwierdzić wizytę.

Zadali standardowe pytania i ZONK przecież brałam tydzień czasu Antybiotyk i nie minął nawet tydzień czasu od połknięcia ostatniej tabletki.

Wizytę trzeba było przełożyć i tu się zdenerwowałam, bo dopiero za m-c. Tyle osób tam chodzi!

Ehhh….tyle czasu znowu czekać..(szloch)

W ogóle to zdecydowałam się na laser, po tym jak mi kosmetyczka podczas depilacji woskiem powiedziała, że się ich nie pozbędę, bo mam za czarne, za gęste i radzi chociaż w połowie się ich pozbyć laserem.

Doszłam do wniosku, że tyle kasy co ja wydałam na te kłaki, to ja sama wiem….mam b.gęste, ciemne włosy. To jest moja zmora od szkoły podstawowej.

Są wszędzie – DOSŁOWNIE!!!

Postanowiłam się ich pozbyć na zawsze. Wybrałam 3 części ciała. Jak zobaczę, że naprawdę działa to pójdę na następne części.

Ból lasera w porównaniu z bólem po wyrywaniu woskiem – bez porównania!!!

Lasera można powiedzieć, że w ogóle nie czułam. Rewelacja!

A te duże plastry wosku, wyrywane raz za razem…uuuu….to bolało. Potrafiłam mieć spocone ręce hi hi :)

 

Jednym słowem inwestuję w siebie.:D będę piękna, szczupła i bez kłaków :D

 

W niedzielę jeździłam na rowerze stacjonarnym 1,5 godziny – spaliłam 600 kcal.

Jeździłam tyle, bo znajomi przyjechali w piątek – byli do niedzieli, a przy nich wiadomo, nie jeździłam.

Wczoraj też 1,5 godziny – 600 kcal spalone.

 

Za tydzień kończy mi się catering. Postanowiłam, że wezmę 1200 kcal.

Zwiększę sobie o 200 kcal – będę miała więcej siły na jazdę na rowerze.

Nie czuję już bólu głowy, burczenia w żołądku jak w pierwszym tygodniu, ale zwiększę sobie, bo 1000 kcal to trochę mało.

Jednak organizm człowieka przyzwyczai się do wszystkiego.


Miłego dnia!

1 lutego 2016 , Komentarze (8)

Pomalutku pomalutku waga jak na razie spada :) ale duuuuużo przede mną.

Ostatnio w ogóle nie ćwiczyłam, bo jestem na zwolnieniu chora i źle się czułam. Mam anginę. Dzisiaj chcę pojeździć na rowerze, lepiej się czuję, chociaż gardło mnie męczy strasznie. Kaszel dusi.

Synek ma w ogóle zapalenie płuc :( 4 tydzień siedzi w domu. Mówi, że chce już iść do przedszkola. Nudzi się biedakowi. Tyle czasu siedzieć w domu......też masakra.

Nie puszczę go do przedszkola dopóki nie wyzdrowieje, sił nie nabierze. Tylko żeby żadnych powikłań nie było, dlatego nie wiem czy nawet w następnym tygodniu go puszczę. Prawie nic nie jadł, wyjałowiony jest po tylu tygodniach. Teraz czasami coś skubnie. No, ale mam nadzieję, że wychodzimy z tego.

W tej mojej chorobie ten catering to jest super sprawa :) wygoda jak nic!

Tak wyglądały przykładowe dni:

Twarożek z łososiem i koperkiem.

Tartę ze szpinakiem mieli rewelacyjną!

Co ja mam wziąć na to gardło?! Dusi mnie ten kaszel strasznie (chory)

Idę z synkiem piłkę pokopać, bo mu się nudzi :)

27 stycznia 2016 , Skomentuj

Spadek jest. Czuję nawet po sobie, że jest jakby lżej ;)

Dietę trzymam. Catering jest ok. Czasami jak czuję głód, to jem sobie pestki od słonecznika albo dyni.

Dzisiejsze menu:

- Ś: Jogurt naturalny z granolą i musem truskawkowym - smakowało mi bardzo :)

- IIŚ: Pumpernikiel z domowym hummusem i zielonymi oliwkami

- O: Łosoś pod beszamelem z paprykową kaszą pęczak i mini marchewką z sezamem

- P: Ciasto buraczkowe

-K: Sałatka na szpinaku z suszoną śliwką, zieloną fasolką szparagową, serem Correggio, słonecznikiem z kremem balsamicznym

Menu na jutro:

- Ś: Bułka z masłem orzechowym i kawałkami bananów

- IIŚ: Koktajl melonowo – kokosowy

- O: Pulpety z kurczaka z płatkami owsianymi i startą marchewką w sosie pomidorowym i kaszą gryczaną niepaloną

- P: Kaszka manna z prażonym jabłkiem

- K: Sałatka Tajska z wołowiną i makaronem sojowym

Fajnie, że codziennie jest coś innego. Lubię ich koktajle, pasty na kanapki. Dzięki temu cateringowi pierwszy spróbowałam kapary, krewetki (jakieś takie malutkie, gumowate - pewnie mrożone były, ale nigdy nie jadłam).

<3 Mój synek bidulek jest chory....trzeci tydzień. Wczoraj byłam znowu u lekarza z nim i się okazało, że ma zapalenie płuc. Antybiotyk w ogóle mu nie pomógł, nie zadziałał na niego. Od wczoraj mamy zmieniony. Mam nadzieje, że zadziała, bo wszyscy jesteśmy już tą chorobą zmęczeni i fizycznie i psychicznie. W nocy śpię słabo, bo w kółko go przykrywam. Kaszle strasznie! Tym samym też się budzę jak słyszę. :( nic nie je, gardło go boli. Wczoraj nawet sikał na łóżko - nie wiem czy mu się wstać do łazienki nie chciało? Bo nawet mi nic nie powiedział, że chce siku. Wczoraj założyłam mu pieluchę, bo nasikał na łóżko w sypialni. Kanapę w salonie też osikał. Wczoraj wieczorem wymiotował. Kaszlał przy tym niemiłosiernie jak wymiotował ;( samym mlekiem, bo tylko mleko pił. Może za dużo go pił..

Moje słonko kochane <3 następny tydzień też będzie w domu, aby doszedł do siebie..

Mąż też choruje, gardło go boli. Mnie to samo. Nie chce mi się jechać do lekarza.. Wirusy same..

Na rowerze jeżdżę co drugi dzień. Spalam od 250 do 350 kcal.

Działamy dalej, motywacja jest mimo złego samopoczucia.

19 stycznia 2016 , Komentarze (5)

Ja pierdzielę....nie mieszczę się w czasie aby nowy wpis dodać i w kółko piszę od nowa :P co za dziadostwo!

Dzisiaj waga pokazała 85,4kg. O 1 kg więcej jak wczoraj :/ nie wiem dlaczego, bo dietę trzymam, nie podjadam, chociaż czuję się pełna. Wczoraj zjadłam nawet Espumissan, ale nie za wiele pomógł.

Wczoraj jeździłam godzinę na rowerze. Prawie 450 kcal spalone. Pot lał się :)

Menu dzisiejsze:

- IŚ: owsianka z jabłkami i daktylami

- IIŚ: mozzarella z pomidorem i bazylią

- OB: kurczak faszerowany suszonym pomidorem z pieczonymi ziemniaczkami i fasolka z sezamem

- P: czeka w lodówce budyń śmietankowy z malinami

- K: czekają pieczone warzywa z parmezanem

Dzisiaj też zamierzam pojeździć na rowerze. Może uda mi się więcej jak godzinę pojeździć. Puszczam sobie głośno muzykę i mówię do męża i synka, żeby mi nie przeszkadzali :) a synek mówi: "możesz mama jeździć". Ma konia na biegunach, na którym "jedzie" obok mnie :D mój synuś kochany <3

Jutrzejsze menu tez zapowiada się ciekawie:

- IŚ: Pumpernikiel z pastą z soczewicy i słonecznika

- IIŚ: Smoothie kokosowe

- OB: Spaghetti w sosie pomidorowym z krewetkami

- P: Sernik

- K: Sałatka szpinakowa z kurczakiem, orzechami nerkowca i warzywami

18 stycznia 2016 , Skomentuj

Witam,

Zaczynam po raz kolejny. Wstyd mi to pisać - zaczynam od 84,4 kg :/

Wstyd mi....naprawdę wstyd.

I nie zaczynam z dnia na dzień. Już pomału się do tego przygotowywałam.

Nawet mój prezent świąteczny był z myślą o tym kolejnym wyzwaniu.

Dostałam takie oto cudo :) Kettler Giro M :)

cichutki. Zależało mi, aby na wyświetlaczu pokazywał czas przejechany, dystans, liczbę spalonych kalorii. Pokazuje więcej rzeczy, ale te co chciałam są :)

Od Nowego Roku jeżdżę codziennie. Na początku krótsze dystanse na małym obciążeniu, ale zwiększam i jedno i drugie. Na razie wszystko jest ok.

Wczoraj kupiłam catering dietetyczny na 4 tygodnie bez weekendów.

Męczyły mnie strasznie te pudełka. Teraz jest tak, że kurier sam wchodzi (zna kod do domofonu) i zostawia torbę z 5 posiłkami pod drzwiami o umówionej godzinie. Jest bardzo smaczne. Sama nie zrobiłabym sobie takich dań, bo zwyczajnie brakuje mi czasu.

Zamówiłam to z Body Chief. Opinie w necie są pozytywne.

Wygląda i smakuje super. Jestem zadowolona. W ogóle to mąż mi to zaproponował ;)

Zobaczymy co z tego będzie, bo już sama siebie się boję :/

8 grudnia 2015 , Komentarze (13)

Porażka, bo mi się znowu przybrało. Nie wiem dokładnie, ale cos ok.85kg :P

Jestem tragiczna i tyle! Nic więcej nie da się powiedzieć/napisać, bo niby co?

Jem dalej nieregularnie. Nie umiem na dłuższy okres przygotowywać sobie tych dziadoskich pojemników.

Wytrzymuję 2 tygodnie i DUPA!! Powracam do swoich nawyków, a MUSZĘ, po prostu MUSZĘ bawkać się z tymi pudełkami, pojemnikami. Inaczej nic z tego nie wyjdzie!

A męczą mnie te pudełka. Wracam do domu tak o 17 (chyba, że jadę po zakupy, a przeważnie jeżdżę, to tak o 17.30 - 18), więc tych pojemników trochę trzeba mieć ze sobą, aby gówien nie podjadać. I to mnie męczy niesamowicie...nie mogę zmusić się na dłużej, a nie na 1-2 tygodnie!!!

Teraz z innej beczki:

Idą święta, a wraz z tym ja robie takie oto dzieła :) uwielbiam to robić, uspakajam się :) siedzę do nocy i dłubię, bo to jest dosyć czasochłonne. Wstaję zmęczona, idę do pracy, położe synka i dalej robię swoje :)

Domki:

Mają szybki w oknach, ok.22cm. Robię też mniejsze. Zapakowane są w celofan.

W 2014 zrobiłam ich ok.20szt.

 

Choinki:

są duże i małe, różnokolorowe. Mam różne kolory barwników i ozdób. Pokażę najładniejsze jak dla mnie :)

Także teraz tym się cieszę, bo mimo, że się nie ogłosiłam, to ludzie pamiętają i w tym roku kilka zamówień mam :)

5 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Nie zapomniałam i zważyłam się rano - 79,4 kg

Wczoraj znowu o 20 nie wytrzymałam i zjadłam 2 kawałki chleba z serem i pomidorem.

Przed wczoraj były 4, wczoraj 2, dzisiaj będzie 1 albo wcale :D

Zobaczymy ...

Dzisiejszy jadłospis:

- 6.30 - 2 grzanki z serem i pomidorem ;)

- 10.30 - kanapka z serem i pomidorem ;) (przygotowałam sobie do pracy)

- 13.30 - serek wiejski

- 17.00 - zamierzam dzisiaj ugotować zupę tzw.ryżankę, z brązowym ryżem, koperkiem, marchewką, doprawię mocniej pieprzem, bo ostatnio lubię pieprzne wszystko :)

4 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Wczoraj się wieczorem zważyłam - nie mogłam wytrzymać :/ waga pokazała 80,2 kg - straszne...

Wczoraj tak ładnie mi szło z jedzeniem w ciągu dnia i wieczorem co....zjadłam 4 kawałki chleba z serem i pomidorem (szloch)

Zaczęłam w tym głupim durnym łbie sobie mówić, że niedługo idę na urlop i po co mam teraz dietować, skoro na urlopie pewnie sobie pofolguje :/

Wiem wiem....głupie myślenie...

Jak ja uwielbiam chleb, pieczywo wszelkie....oddałabym najlepsze czekolady i słodycze za świeży chleb z masełkiem, serem i pomidorem :( i to pieczywo jest dla mnie zmorą jakąś...

Wiele osób mówi "zamień jasne pieczywo na ciemne". Robię tak, ale codziennie nie mogę jeść ciemnego razowego chleba, bo mam niemiłosierne zgagi...ale tylko po prawdziwym razowym, a nie jakimś "udawanym" razowym chlebkiem. Albo bułeczki....mniam...i jeszcze świeże...

Ja nie wiem jak ktoś może nie jeść w ogóle chleba? Nawet jak byłam wcześniej u dietetyczki, to układała mi dietę z chlebem, aby go było jak najwięcej. Dla mnie i tak to były śladowe ilości chlebka, które miałam w tej diecie. No ale nie oszukujmy się - chleb nie sprzyja dietowaniu! SZKODA.

Wczoraj zrobiłam sobie zakupy. Kupiłam WASE, aby nie jeść chleba i co??? I poległam o 20 i zjadłam te 4 kanapki (szloch)

Dzisiejszy jadłospis:

- 7.30 - jogurt naturalny + banan + pł.owsiane + siemię lniane

potem w planie mam:

- 11.00 - kanapka z serem i pomidorem

- 14.00 - jogurt naturalny z pł.owsianymi + siemię lniane

- 17.30 - pierś z kurczaka z sałatą, pomidorem i ogórkiem

Zobaczymy czy się uda...

3 sierpnia 2015 , Komentarze (6)

Ostatni wpis był w marcu...hmm...wysoką miałam motywację....

W skrócie:

Mamy Sierpień, motywacja spadła i gdzieś zniknęła, jest tragicznie i teraz ponownie zaczynam....oczywiście z głową spuszczoną, bo mi wstyd...

Cel mam taki:

schudnąć do 65kg, zajść w ciążę w następnym roku!

Plan jest ten sam :)

Dzisiejszy jadłospis:

- 7.30 - jogurt naturalny z bananem + płatki owsiane + siemię lniane.

- 11.30 - 2 kawałki chleba pszennego (innego nie miałam) z serem, wędliną i pomidorem.

- 14.00 - jogurt naturalny z łyżką płatków owsianych i łyżeczką siemienia.

- 18.00 - nie wiem jeszcze co..

Jak zwykle mój brzuch jest tragiczny, jak balon...ostatnio miałam jakiś gorszy czas. Włosy mam tragiczne, blada jestem. Nie cieszy mnie lato jakoś specjalnie....a to dlatego, że gruba jestem i nigdzie pokazywać się nie chce, a  wiadomo latem ciuchów jest mniej...

Jutro się zważę, aby wiedzieć dokładnie ile mi przybyło :/ aż się boję.

Jeeny....który to już raz???